Napisane: czwartek 26 listopada 2009, 16:35
Witam. Dziś miałam egzamin. Niestety zakończony niepowodzeniem ;( Strasznie się denerwowałam, obawiałam... Testy poszły ok, miałam jeden błąd ale uspokoiłam się po tym i na prawde byłam dość pozytywnie nastawiona. Czekałam ok 30 minut aż mnie wyczytają. Zaprosili mnie do samochodu numer 1... poszłam, dzień dobry do pana egzaminatora, którym okazał się pan G... Pierwsze wrażenie nie było zbyt optymistyczne... Ale cudów sie nie spodziewałam. Warto dodać, że od początku pan egzaminator był niemiły i "darł się" o wszystko, wszystkiego się czepiał. Łuk, czego obawiałam się najbardziej, poszedł ok. Na górce zrobiłam błąd, poniewaz zatrzymałam się za wyznaczoną linią. Musiałam powtórzyć. Zaliczone. Wyjazd z WORD. I tutaj pierwszy ochrzan, że za długo czekam aby włączyć się do ruchu. Ale nie moja wina, że auta jeździły z obydwu stron, a nie chciałam, żeby mnie oblano za wymuszenie pierwszeństwa. Później z WORDu w lewo, i zaraz później skręt w prawo aby zawrócić z wykorzystaniem wjazdu. tutaj auto zgasło dwa razy (!) Byłam pewna że już po mnie. Ale kazał jechać dalej. Później rozpędzić się do 50 km/h i zatrzymać w wyznaczonym miejscu. I ok... Wyjazd, później w prawo i na skrzyżowaniu dalej w prawo ( ta droga do carrefoura) i tutaj następny ochrzan, że jade za wolno a jest ograniczenie do 70 km/h. Fakt, jechałam niecałe 50, ale żeby zaraz się rzucać? I głupie teksty, że nie po to ktoś wymyślił skrzynie biegów, żeby z niej nie korzystać itp. I wtedy zaczął się stres. Na carrefour na parking, parkowanie... I tutaj znów zgasł samochód. Ja już łzy w oczach, ale ok, wyjazd, na skrzyżowaniu w prawo. Ustawiłam się na prawym pasie, tuż przed światłami ( do linii miałam może ze 20 cm...) Światło czerwone. Tuż przede mną na pasach stało auto, a przed tym autem jeszcze jedno, przepuszczali tych jadących z lewej strony. Mi wówczas włączyła się zielona strzałka warunkowa, tamci zaczęli jechać, więc ja też. I słysze " w tym momencie egzamin przerwany, gdyż nie zastosowała się pani do sygnalizacji". Okazało się, że "niby" się nie zatrzymałam. Ale ja przecież stałam przed linią ;/ to miałam cofnąć, podjechać i się zatrzymać?? I później zjazd do renault zaparkować, i zmiana miejsc... Jestem troche zła. Ale nie załamana. Wiedziałam, że i tak by mnie oblał, bo ewidentnie od początku miał taki zamiar. No cóż. 18 grudnia powtórka... Może tym razem się uda?? Jedyne co mnie denerwuje to to, że jeszcze raz trzeba zdawać placyk. To dodatkowe, niepotrzebne nerwy. I tak łatwo na tym oblać...