WORD Gliwice - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

WORD Gliwice - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez cman » piątek 16 lutego 2007, 15:20

http://www.word.katowice.pl

W tym wątku umieszczamy
- relacje zdane/oblane - pamiętaj, że mają one służyć również innym zdającym, postaraj się więc umieścić tutaj przede wszystkim istotne informacje (zachęcamy również zwłaszcza osoby, które nie uzyskały pozytywnego wyniku, do dołączenia skanu lub zdjęcia arkusza przebiegu egzaminu, dzięki któremu jednoznacznie będzie widać popełnione błędy i konkretną przyczynę niezaliczenia/przerwania egzaminu)
- informacje dotyczące danego ośrodka (tylko nie takie, że ktoś gdzieś usłyszał albo kolega dowiedział się od kolegi - niech to bedą w miarę sprawdzone informacje)
- wszelkie rady i porady z nim związane
- nie podajemy nazwisk egzaminatorów (ustawa o ochronie danych osobowych)
- wszelkie off topy będą przesuwane albo kasowane

Postaraj się, aby ten wątek mógł jak najlepiej służyć innym osobom.

Pojazdy egzaminacyjne:
Kategoria AM - ROMET ZK 50 rok 2013 r.pojemność 49 cm3 moc 2 kW
Kategoria A1 -ROMET ZK 125
Kategoria A2 - Suzuki Gladius) SUZUKI SFV 650UA rok 2013 r.pojemność 645 cm3 moc 35 kW
Kategoria A - (Suzuki Gladius) SUZUKI SFV650A pojemność 645 cm3 moc 53kWHONDA MC 35,
Kategoria B - Toyota Yaris
Kategoria B+E - VOLKSWAGEN Transporter T5 Furgon, Przyczepa NIEWIADÓW B1400
Kategoria C1- MAN L2000
Kategoria C- MAN LE 10.150
Kategoria C+E- Ciągnik siodłowy: SCANIA R124LA4x2NA
Kategoria D - AUTOSAN A1010T LIDER MIDI, AUTOSAN
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez gosiulka » sobota 26 maja 2007, 19:48

Terminy w Gliwicach to masakra
po skonczonym kursie (26.04)czekalam miesiac na testy(23.05. zdane bezbłędnie), od razu tego samego dnia ustalałam termin na jazdy i co?dopiero 06.08. o 7 rano. Może to dobrze, więcej czasu na dopracowanie tego co mi nie wychodzi. Egzaminatorzy chyba wporzo, obserwowałam ich przez ponad godzine gdy czekałam na ustalenie terminu i zbytnio sie na placu nie czepiali.Wiadomo światełka, pod maską, górka, na łuczku nawet nie chodzili krok w krok za autem.Jak dobrze wyszło autko z zakrętu to już dalej nie zwracali uwagi, niektórzy zdający nawet nie musieli kończyć manewru i zatrzymywać się w kopercie. Na mieście nie wiem.Tyle z mojej obserwacji. Nie moge sie już doczekać mojego egzaminu, może wtedy napisze coś więcej :D
Avatar użytkownika
gosiulka
 
Posty: 16
Dołączył(a): poniedziałek 21 maja 2007, 21:07
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez gosiulka » piątek 10 sierpnia 2007, 18:35

Wiec juz jestem po...Niestety z miasta relacji nie napisze...wiadomo dlaczego...nastepny termin 12 pazdziernika..:(
Od początku...najpierw bardzo mily pan egzaminator zaprosil wszystkich zdajacych do jednej sali i powolutku, jasno i rzeczowo, troche z humorem, omowil co nas czeka, jakie maja wymagania i na co powinnismy zwrocic uwage...ostrzegal przed stresem...mowil cos o małpkach :) nie skapowałam o co chodzi ale wytlumaczyl, ze niektorzy dostaja malpiego rozumu na sam widok egzaminatora...rozluznil atmosfere...pomyslalam, ze nie bedzie tak zle :)
Na placyku oczywiscie zero stresu,,,pewnosc siebie mnie zgubila, ale to inna bajka...;)
Egzaminator, pan J.R., mial egzaminowac mnie i jednego chlopaczka...najpierw on otworzyl maske, pokazal co i jak i wzial sie za sprawdzanie swiatelek, w tym samym czasie ja pokazywalam co gdzie pod maska...spoko...luzik...padlo pytanko o wskaznik oleju,,,jak sprawdzamy, po kolei...ze trzeba wyjac, wytrzec, wlozyc, znow wyjac i gdzie ma sie poziom znajdowac...nie wystarczylo, ze powiedzialam miedzy min a max, chcial wiedziec, gdzie to min i max jest, wiec powiedzialam, ze najlepiej w polowie...pokiwal glowa...wiec ok :), chlopaczek na luczek i gorke...ja pozniej swiatelka...po kolei...pojedynczo, ale mozna bylo wszystkie...wedlug uznania...
zapomnialam o stopu i cofania, wiec mowi mi ze jeszcze cos...mysle i mysle...on mi na to "usiadz sobie w aucie i z punktu kierowcy spokojnie pomysl... ...Ale uwazaj bo auto ma wlaczony silnik"...To do wstecznego byla aluzja, zebym przypadkiem nie wlaczyla biegu i wysiadla, zeby sprawdzic...:)od razu zaskoczylam i sprawdzilam.....:) Przy przeciwmgielnych z tylu spytal, kiedy ich uzywamy...powiedzialam...bylo ok...Przygotowanie do jazdy...ok...tylko za nic nie moglam ustawic sobie lusterek bo nie moglam znalezc tych cholernych przyciskow...w punto byly elektryczne ale nie moglam znalezc...trudno...widze w miare dobrze :/...moj bład...
Autko w kopercie ustawiaja egzaminatorzy, ty musisz tylko ruszyc do przodu i wrocic do koperty...Niestety wspomaganie mnie zalatwilo :( Uczylam sie tylko bez wiec juz na prostej, jak zaczynalam odkrecac kierownice obrocilam za duzo...predkosc tez spora i nie mialam czasu na zadna korekte, poprawke i wyjechalam :'( Ale o dziwo egzaminator okazal sie czlowiekiem...nawet po imieniu sie mnie spytal, dlaczego tak gwaltownie odkrecilam ta kierownice...przeciez juz tak dobrze bylo...Zdziwil mnie...no coz...Spytal ktory raz Małgosiu zdajesz? Ja na to, że pierwszy...usmiechnal sie tylko i powiedzial..."EEE...to nic"... Ludziska!!! EGZAMINATOR TEZ CZLOWIEK :):):)
Aha...ten z rozprowadzenia. maly, misiowaty, z duza glowa, powiedzial, ze lubi sprawdzac czy myslimy,,,pytajac jak sprawdzic poziom plynu do spryskiwaczy...podobno slyszal nawet odpowiedzi, ze trzeba potrzasnac autem...:))))) albo pyta dlaczego przepuszczamy na przejsciu...
Moze nastepnym razem napisze jak zachowuja sie na miescie...mam nadzieje..:))
LEPIEJ GRZESZYĆ I ŻAŁOWAĆ, NIŻ ŻAŁOWAĆ, ŻE SIĘ NIE GRZESZYŁO
Avatar użytkownika
gosiulka
 
Posty: 16
Dołączył(a): poniedziałek 21 maja 2007, 21:07
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez Genu » poniedziałek 03 września 2007, 22:51

Ja miałem egzaminy podobnie jak "Gosiaczek" :), lecz jej samej nie kojarzę. Tak więc egzamin teoretyczny 23 maja - 0 błędów. Od razu Zapisałem się na praktykę. Pani w okienku powiedziała mi odległą datę 6 sierpnia. W Gliwicach jak czeka się na egzamin 2,5 miesiąca, to trzeba być zadowolonym, bo zdarzają się terminy bardziej odległe.
Na kursie ma się zaledwie 30h, a czas oczekiwania na egzamin jest bardzo długi, tak więc można zapomnieć jak się jeździ :cry: .
Egzamin praktyczny wyglądał następująco. Pan egzaminator zaprosił 10 zdających do sali. Sprawdził obecność. Opowiedział krótko jak będzie wyglądał egzamin. Wydawał się miły nawet zażartował. Pomyślałem "może się uda". Bo już od dawna wiadomo że w Gliwicach nie liczą się umiejętności, tylko szczęście trafienia na egzaminatora, który daje zdać.
Wszyscy wyszliśmy na podwórko przed ośrodek. Byłem drugi w kolejce. Chłopak przede mną oblał. To był nie dobry znak. Trafiłem na Fiat Punto. Na początku samochód stoi z boku, na placu. Tam opisujemy co jest pod maską, wystarczyło wskazać, nazwać co to i sprawdzić poziom. Już na dzień dobry był niezadowolony z tego jak powiedziałem w jaki sposób trzeba sprawdzić poziom płynu do spryskiwaczy. Miły pan z sali egzaminacyjnej stał się zimnym, zdenerwowanym facetem, który czekał tylko na mój błąd. Później opisałem światełka. Włączyć i pójść sprawdzić czy działają. Trzeba zachować kolejność najpierw wszystkie z przodu potem z tyłu. Samochód był zapalony i gdy włączyłem wsteczny to mi zgasł. Wtedy była ochrzań ze strony egzaminatora. Gdy opisałem światła, on wsiadł do samochodu i przejechał na łuk. Tam kazał mi przygotować się do jazdy. Był mały problem bo na kursie nasze Punto miało lusterka ustawiane ręcznie, a tam elektrycznie. Ale pościemniałem że są dobrze ustawione i gdy byłem gotowy to na start nacisnąć klakson i robimy łuk.


*****


Kontynuując. Robiłem łuk na placu z przodu (w Gliwicach są dwa placyki). Zaraz na dzień dobry gdy ruszyłem to mi zgasł. Ale za drugim razem ok. Do przodu super, ale gdy jechałem do tyłu to samochód nabrał ogromnej prędkości. Ten placyk z przodu jest z górki. Ale wyrobiłem i wszystko ok. Potem kazał mi przejechać na wzniesienie (naprawdę pod małym kątem). Trochę zagazowałem, ale wjechałem. Kazał mi cofnąć, wsiadł do samochodu i powiedział "na miasto". :D
Pan egzaminator był po 50 i był strasznie gruby, miał na sobie kamizelkę która zwisała i leżała na ręcznym, to utrudniało jazdę. I jeszcze te deprymujące kamery - widzisz się jak w lusterku.
Z ośrodka skręcamy w lewo. Dalej nie będę opisywać trasy, bo była standardowa, żadnych zaskoczeń. Nie trwała jednak długo, bo tylko 15 min. Nie muszę tłumaczyć co to znaczy. :cry: :cry: :cry: Napiszę tylko jak się skończyła. Dojechaliśmy sobie na jakieś skrzyżowanie. Staliśmy w kolumnie samochodów. Gdy miałem podjeżdżać do przodu to mi zgasł. Odpalamy, znowu do przodu i znowu ... zgasł. Przejeżdżamy skrzyżowanie i Pan każe mi zaraz za nim zaparkować, bo będzie przesiadka. Zawiózł mnie do ośrodka. Na placyku wyjaśnił powód przerwania egzaminu - 3 razy zgasł samochód. Wysiadłem i czekając na autobus obserwowałem tych co zdawali za mną. Na 10 osób z mojej grupy - zdało 0. Tylko 4 osoby wyjechały na miasto, więc czuje się wyróżniony. Teraz pozostało mi tylko zapłacić 112 zł i czekać następne 2,5 miesiąca na egzamin. Wyznaczyli mi na 19 października. Zobaczymy :?:
Genu
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 03 września 2007, 22:27

Postprzez sulek » poniedziałek 01 października 2007, 21:57

Egzamin kat. B teoria + praktyka
podejście 1 i ostatnie ;]

WORD GLIWICE
01.10.2007 godzina 07:00

Cała grupa stawiła się o 7, w sali, w której miały odbyć się testy. Po sprawdzeniu tożsamości każdego z nas, zaczął się egzamin teoretyczny. Rozwiązałem go bezbłędnie, i nastąpił czas oczekiwania na egzamin praktyczny. Byłem trzeci w kolejce, więc nie było najgorzej. Egzamin praktyczny odbywał się na punto III . Egzaminator dosyć starszawy, ale OK.
Pierwsza osoba zdała, druga wymusiła pierwszeństwo zaraz przy wyjeździe w WORDu , więc nawet nie pojeździła sobie , bo nastąpiła przesiadka w bramie WORDu. No i przyszedł czas na mnie. 0 nerwów – pełen luz ;) jak zawsze opanowany i wyluzowany. Podchodzę do egzaminatora, pokazuję co i jak pod maską , wszystkie płyny, odpowiadam jak sprawdzić poziom oleju i gdzie go się nalewa. Następnie pokazuję światła. Wszystko idzie dobrze, aż do momentu kiedy pokazuje światła przeciwmgielne(zamiast tylnych włączyłem przednie), Egzaminator każe mi pokazać z tyłu gdzie się ono świeci ;p a ja mu wpieram że po lewej stronie mocniej trochę od pozycyjnych ;) a on na to, że zapaliłem przednie , Myślę – już po zawodach ale jakoś przeszło i zaliczył mi te światła. Egzaminator ustawił mi wóz na łuku, później kazał się przygotować do jazdy. Łuk przejechałem bez problemów, następnie górka.
Ustawiam się na niej. 1 próba nie zaliczona – bo nie wjechałem w miejsce oznaczone pachołkami za górką. 2 próba zaliczona. ( Egzamin miałem na górnym placu )
Egzaminator wsiada i jedziemy na miasto. ;)
Z WORDu skręcamy w prawo, następnie na światłach w lewo – jedziemy ulicą chemiczną. Tu kazał mi zawrócić na 3 z wykorzystaniem skrzyżowania. 1 próba nie zaliczona – podobno najechałem na krawężnik ( w rzeczywistości go tam nie było, ale wyobraźnia egzaminatora zadziałała), 2 próba zaliczona. Po nawrocie skręcamy w prawo w ul. chyba Złotą, 20 km/h i się ciągniemy. Wyjeżdżam na Łabędzką i w prawo w kierunku do centrum. Na rondzie jadę prosto w ulicę Andersa. Robotnicy się zwinęli a znak 40 km/h pozostał ;/ więc ciągnę się przez pół ulicy z zawrotną prędkością – w lusterkach widzę, że ogon za mną , ale co tam – było 40, to trzeba na egzaminie przestrzegać ;) Dojeżdżam do świateł i skręcam w lewo w Styczyńskiego, na następnych światłach skręcam w kozielską i jazda na pajączek. Na pajączku jadę w Wieczorka ( znak 30 km/h !! ;/ ) i jadę; na końcu ulicy w prawo i znowu w prawo. Dojeżdżam do skrzyżowania i skręcam w lewo na bodajże Korfantego. Tu parkowanie równoległe. Za pierwszym razem stanąłem za daleko od krawężnika , więc 2 próba – ale tutaj stanąłem podobnie jak w pierwszej, ale egzaminator powiedział, że zaliczone. Dojeżdżam do skrzyżowania z Kościuszki które przejeżdżam na wprost w ulicę chyba Zawiszy Czarnego , jadę jakoś i dojeżdżam do skrzyżowania na słowackiego. Później na Nowy Świat i na Kościuszki i później słyszę magiczne słowa : „ JEDZIEMY DO OŚRODKA”, pojawił się rogal na twarzy i czuję, że będzie dobrze – jeśli tylko nic się w tym czasie nie wydarzy – ale jakoś bezpiecznie dojechałem do ośrodka. Pan powiedział, że zalicza, dostałem nawet taką książeczkę dla przyszłego kierowcy. I tyle ;) Następnie udałem się do UM i zapłaciłem za prawko – teraz tylko pozostaje wytrwale czekać ;)
A wszystkim zdającym życzę POWODZENIA :)
sulek
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 12 sierpnia 2007, 12:20

Postprzez pawel_81 » poniedziałek 29 października 2007, 21:48

Egzamin, Czwartek 25.10.07; godz 9:00 WORD Gliwice
Przebyta trasa na mieście:
Obrazek
obrazek w miarę czytelny, mam nadzieje, własnej produkcji:)
Egzamin zaczął się z 15 minutowym opóźnieniem, podchodziłem jako pierwszy z grupy 6 osób... na początek pokazanie wszystkiego pod maska w punto, nie musiałem sprawdzać oleju, bo silnik był uruchomiony, ale cała procedurę opisać mi kazano... potem światełka... i pierwszy problemik, bo nie wiedziałem jak samemu sprawdzić światło cofania, myślałem że sie nie da, a egzaminator powiedział że zrobi czary mary i..... zrobił.. ale nic to :) ustawił samochód na początku łuku, kazał sie przygotować, ustawiłem lusterka(pierwszy raz do czynienia miałem z elektrycznymi, zajęło to trochę czasu) już mam ruszać, a tu po przejechaniu 30 cm mi samochód zgasł. instruktor zadał mi pytanie:" jak mam to rozumieć?? miał pan ruszyć płynnie a panu silnik gaśnie??!!" ja na to....zapaliłem silnik i powoli przejechałem łuk do przodu i do tyłu... potem wzniesienie... bezproblemowo... wyjazd na miasto, godzina 9:28.... pomny doświadczeń z łuku przy wyjeździe mocniej gazu dodałem , aż mi samochód " zaboksował " w miejscu, ale wyjechał.... jedziemy w kierunku ronda, a z ronda na Kozielską, tam parkowanie, na parkingu przed Cmentarzem Centralnym, parkowanie prostopadłe, zaliczone, wyjazd z powrotem na Kozielska, i cały czas prosto do pajączka.... miałem dosyć szczęścia, bo dojeżdżając jechał "sznurek" samochodów z "góry"(Daszyńskiego) a jak przejechali to miałem całkowicie czystą drogę, to pojechałem potem Wieczorka do parku Mickiewicza, tam w prawo, do Zygmunta Starego, potem prosto do samego końca i skręt w prawo, tam usłyszałem pytanie który raz zdaję, moja odpowiedź prawdziwa to że pierwszy wiec takiej udzieliłem. Instruktor powiedział ze nawet dobrze jeżdżę... potem spokojnie kilka skrzyżowań (jak na rys), na jednokierunkową i z powrotem..... dalej na Kościuszki, Andersa znów do ronda, potem Kozielska w stronę Brzezinki, i skręt na osiedle Waryńskiego tam hamowanie z prędkości 50 km/h do zera, i zawracanie z wykorzystaniem....infrastruktury.... hmmm parkingu.... zaparkować tyłem i wyjechać przodem w przeciwna stronę... potem wyjazd z osiedla na Łabędzką(znak stop) i prosto do ośrodka(tak myślałem). na wysokości Tesco usłyszałem: "muszę pana zmartwić...(zawieszony głos).... dosyć szybko pan jeździ, już objechaliśmy to co mieliśmy objechać, a zostało jeszcze z 10 min jeżdżenia" <ciśnienie 200/120>... to musiałem na światłach skręcić w prawo dojechać do Kozielskiej, potem do ronda i z ronda już na ośrodek.... gratulacje i do domu...
pawel_81
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 29 października 2007, 20:01

Postprzez bienios » piątek 07 grudnia 2007, 14:49

Egzamin teoretyczny i praktyczny, Piątek (dziś) 7.12.2007, 7:00 WORD w Gliwicach.

Dosyć wcześnie musiałem wstać, na dworze wiało, było nieprzyjemnie (dobrze, że nie lało). Na miejscu czekała grupka ludzi, jedni jeszcze maglowali testy inni czekali tak jak ja :) Egzaminator dosyć młody i w dobrym humorze. Egzamin teoretyczny przeszedłem ja + 2 osoby. Zmieniłem buty na węższe, bo spodziewałem się fiacika, ale szczęscie chciało, że jeździłem na corsie.
Rano jeszcze było trochę słońca za chmurami, więc miarowo przyjemnie. Egzaminator podstawił autko, wsakazałem to co pod maską, światła, łuk, podjazd i na miasto. Ruch był standardowy jak na godzine 7:38. Ciężko bylo mi wyjechać bo był sznur pojazdów, więc wykorzystałem lukę i dynamicznie z uślizgiem kół wjechałem w nią . Egzaminator pochwalił ten manewr jako dobre wykorzystanie sytuacji bez zagrożenia w ruchu - jeden plus dla mnie. Potem rondko, nie przekraczałem na całej trasie 45km/h, standardowe skrzyżowania, parking (musiałem powtórzyć manewr parkowania), cofanie z wykorzystaniem uliczki. Egzaminator nie zadawał pytań, był spokojny, jakby śpiący, mówił gdzie mam skręcać. Dojechałem szczęśliwie do WORDU, szybkie zdanie "wynik pozytywny, dziękuję i gratuluję" i to tyle :)
Pojechałem odrazu zapłacić za prawko i teraz pozostaje czekać. W Gliwicach można zdać! ...jak egzaminator będzie w dobrym nastawieniu hyhy. Pozdrawiam
bienios
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 07 grudnia 2007, 14:37
Lokalizacja: Pyskowice

Postprzez cytrus1989 » niedziela 06 stycznia 2008, 10:26

Co do terminów to sie zgadzam! Trza swoje odczekać tylko że to wtedy czasmi skutki zapomnienia pewnych nawyków jako kierowca tym bardziej jak sie wyjechało w życiu 30 h!!! :/

Zdawałem egzamin 04.01.2008r (teoria + praktyka)
Teoria poszła bez problemu jak zakładałem (poświęciłem trochę czasu jeszcze przed samym egzaminem na wkucie tego i owego co nie pamiętałem). Wynik teori to 0 błędów i skończyłem jako pierwszy z mojej grupy (czas chyba około 6 minut). A co do egzaminatora to chciał sprawić dobre wrażenie już na teori i nawet mu to wyszło!!! :D
Teraz czas na praktyczny!!! trafiło mi się że znalazłem sie na liście jako pierwszy i o godzinie 11:35 zaczołem na placyku. Opisanie podmaską poszło OK ale ze światłami już nie bo tam mają Punto 3 które ma Drogowe na odwrót z mijania w porównaniu do Punto 2 i nie ma pozycyjnych z przodu :P ale za to coś tam burknoł i kazał iść do tylu tam już bez problemu poszło :D. ustawił na łuku pojazd i robie...ruszam a on wszystko sprawdzone ( chodziło o drzwi których otworzył od strony kierowcy!!) cofnołem i pojechałem (łuk bez problemu :D) nastepnie ręczny i na miasto!!!
I sie zaczeło już na samym wyjeździe zgas mi :/ ale potem już było spoko dużo skrętów w lewo i tylko jedno parkowanie na gwardi ludowej :/ a po tym do ośrodka!!! a jazda trwała chyba zaledwie 40 minut:P

Na tori i praktycznym zero stresu może trochę na placyku...:P
Zdałem za pierwszym...i tera czekam na auto i prawko oczywiście :P
cytrus1989
 
Posty: 5
Dołączył(a): niedziela 06 stycznia 2008, 10:02

Postprzez 89neo » czwartek 27 marca 2008, 16:27

A więc było to moje drugie a zarazem ostatnie podejście;D Placyk poszedł bezproblemowo, więc czekałem na swoją kolej, no i nareszcie nadjechała moja śliczna czerwona Corsa;) wsiadam, przygotowanie do jazdy, zawracanie na WORD-zie i jadymy;D no i w 40 minut obróciłem 2 razy pajączka, 2 razy słowackiego, zawracanie na 3 na ultra wąskiej drodze parkowanie prostopadle przodem, tyle stres był, egzaminator luźny ale wymagający jak cholera, po 30 min miałem moment zawachania ale mnie poprawił no i powrót i wszystkie punkty zdanie:D
89neo
 
Posty: 10
Dołączył(a): sobota 02 lutego 2008, 18:06

Postprzez Tysia » piątek 28 marca 2008, 21:41

Witam wszytskich;] Ja zdałam za 1 razem:) dokładnie to 13.03.08. od wtedy 13tomoja szczesliwa liczba :P w sumie miałam szczescie do egzaminatora bo gdyby chciał mógł mnie oblać ale stwierdził ze sie zrehabilitowałam i ze jest zdane:) a jezdziłam może z ok. 25min. napewno nie 40 ;] trasa: sciana płaczu, zawracanie w sumie nie wiem na jakiej ulicy ale niedaleko własnie sciany płaczu, potem pojączek, parkowanie naprzeciwko operetki no i do WORD-u ;] myslałam ze bedzie gorzej ale nie było tak źle;] grunt to sie za bardzo nie stresować ;]
Tysia
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 28 marca 2008, 21:33

Postprzez takiemalezielone » poniedziałek 07 kwietnia 2008, 21:31

No wiec witam, wpadlam opowiedziec swoja historie.

Dzisiaj zdawalam prawo jazdy po raz czwarty. Pierwszy raz byl dla mnie kosmosem, nie mialam pojecia jak to ma wygladac i od razu oblalam, nie wymieniajac wszystkich swiatel- moja wina, aczkolwiek nikt mi nie powiedzial do konca czego beda ode mnie wymagac (nie poszlam do sali i czekalam na placu:P bo na kursie mi nie powiedzieli, jak to ma wygladac, nie wymienie szkoly jazdy w ktorej sie uczylam bo nie chce robic antyreklamy...), myslalam, ze bedzie tylko luk i miasto. Wtedy trafilam na milego pana, ktory mimo wszystko staral sie mi jakos pomoc, zasugerowac, ale jako, ze nie mialam bladego pojecia, to jednak musialo sie to skonczyc tak, a nie inaczej;)

Za drugim razem, obkuta juz ze swiatel i roznych innych takich, pewna siebie, poszlam z nastawieniem, ze mi sie tym razem uda. Niestety mi sie nie udalo, moze rzeczywiscie czegos nie zrobilam, ale pan na ktorego trafilam okazal sie zimnym chamem za przeproszeniem. Odnosil sie do mnie z ogromna rezerwa, szczerze mowiac juz dokladnie nie pamietam jak to bylo, ale to az szkoda gadac. Nie chcial mi powiedziec, czy zrobilam blad czy nie, wciaz tylko powtarzal, ze skoro uwazam ze wykonalam zadanie pierwsze, to mam zaczac luk. Wiec w koncu stwierdzilam, ze to znaczy, ze wykonalam to zadanie- zaparkowal w kopercie i powiedzial, ze mam kontynuowac. Tak wiec sprawdzilam lusterka, zapielam pasy, sygnal dzwiekowy i ruszam. a On sie drze: STOP STOP nie wykonala pani pierwszego zadania. Na co ja zdumiona: jak to?! Wtedy on zaczal mnie przekonywac, zebym podpisala oswiadczenie, ze rezygnuje z egzaminu, i dopiero wtedy mi powie. Wiec jeszcze 15 minut posiedzialam, pozastanawialam sie, w koncu sie rozplakalam :P i powiedzialam, ze ok. Wtedy napisal mi na kartce, ze nie sprawdzilam ktoregostam swiatla, i ze nie sprawdzilam sygnalu dzwiekowego (co bylo ewidentną bzdurą bo to bylo pierwsze co zrobilam po wejsciu do auta, a swiatla mialam obkute, ale stres mnie zjadl, wiec nie pamietam- moze rzeczywiscie ktores pominelam- tylko z tym klaksonem troche mi kopara opadla).

No juz mniejsza o to. Za trzecim razem swiatla juz moglam wyrwana ze snu w srodku nocy wyrecytowac i pokazac :P, do tego trafilam na surowego, acz naprawde niegroznego pana, ktory byl neutralny- dwie osoby przede mna zdaly, a ja, jako ze pierwszy raz udalo mi sie wyjechac z osrodka, trzeslam sie jak osika- na pierwszym rownorzednym po wyjechaniu z osrodka na prawo nie zauwazylam, ze zza auta przed ktorym chcialam bezkolizyjnie przejechac wyjezdza auto prosto [przejechalabym, no ale fakt, mozna sie bylo przyczepic, pan byl naprawde mily, po samym fakcie nawet jak sie rozplakalam, no ale nie mial wyjscia:P])

Za to uwaga uwaga dzisiaj- czwarty raz- to bylo apogeum!!!
Pan Grzegorz P. potraktowal mnie niemal z buta. Wpisalabym to w ksiedze skarg i zazalen, ale pewnie i tak tego nikt nie czyta i nie bierze pod uwage.
!!!
Trafilam na tego samego pana, co za drugim razem, ale pomyslalam sobie, ze moze mial wtedy zly dzien. Jak juz wszyscy wiedza, swiatla znam na blache. Jestem juz tez w miare dobrym kierowcą, bo chyba nikt ze zdajacych sie tyle nie najezdzil- wykupilam peeelno dodatkowych godzin.
Kiedy stalam przed osrodkiem i czekalam na swoja kolej, podjechal pan G. z oblaną dziewczyną (jakzeby inaczej). Ja akurat mialam w dloni kartke z wypisanymi swiatlami, zeby sobie jeszcze raz powtorzyc. Zatrzymal sie przede mna i mowi, zebym wsiadla. Tak wiec ostatni rzut oka na kartke i wsiadam. Pan G. zauwazyl moja kartke gdy ja chowalam do kiedzeni i mowi: "O, widze, ze mamy sciage?"; ja na to lekko zmieszana mowie przyjaznym tonem, ze tylko sobie rzucilam okiem, zeby sie upewnic. Na co nic nie powiedzial i pojechal ze mna na dolny placyk (zly omen, juz teraz wiem). Powiedzial, ze mam przystapic do egzaminu. Wiedzialam juz, ze wiecej nie powie, takze najpierw powlaczalam i pokazalam mu swiatla. Potem sprawdzilam klakson. Potem otworzylam maske (z malym trudem, bo cyngwajs pod maska w tej Corsie nie chcial sie docisnac, wiec juz mialam zalamke, bo uroczy pan G. pytal mnie 10 razy czy na pewno jestem w stanie przystapic do egzaminu, na co mu odpowiadalam za kazdym razem, ze owszem jestem). Pokazalam wszystkie plyny i jak sprawdzic ich poziom, nastepnie zamknelam maske. Uroczy cham zapytal, czy jestem pewna, ze skonczylam, na co ja, wkurzona, powiedzialam, ze tak. On na to, ze dobrze, i ze w takim razie zaparkuje na kopercie. Zaparkowal i kazal mi kontynuowac. Usiadlam wiec za kierownica, a ledwo usiadlam, samochod zjechal troche do tylu. Na co uroczy cham zaczal sie drzec: "CO PANI ROBI! czemu ten samochod zjechal! pani przystepuje do egzaminu!", na co ja, z pelnym spokojem, odpowiedzialam zgodnie z prawda, ze zle zaciagnął reczny jak parkowal. Zenada. Pan zrobil sie czerwony i powiedzial, ze mozliwe, ale w tej chwili ja jestem kierowcą i to mi zjechal. Zenada jeszcze wieksza.
Tak wiec zaciagnelam prawidlowo reczny, w odroznieniu od pana EGZAMINATORA, zapielam pasy, sprawdzilam lusterka, pipnelam se klaksonem :)), wrzucilam jedynke i ruszylam. Przejechalam metr, bo rzucil sie za mna pan G. i zaczal sie drzec "STOP, STOP, PANI NIE WYKONALA PIERWSZEGO ZADANIA". Na co sie naprawde wkurzylam, zatrzymalam, i pytam, o co mu znow chodzi. On mi na to, ze powie dopiero, jak podpisze, ze rezygnuje z egzaminu. Na co ja momentalnie lzy w oczach, bo z chamem od ktorego jestes zalezny nie wygrasz, i juz wiedzialam, ze po mnie. Ale nie poddalam sie, sprawdzilam jeszcze raz swiatla, i pytam grzecznie: moze mi pan chociaz powie w ktorym momencie? Na co moj cudny dar od losu powiedzial cos w stylu: "ja w ogole nie musze sie odzywac do pani, to pani egzamin, to nie zabawa, pani powinna wiedziec, nie powiem pani, chyba, ze pani podpisze rezygnacje." No i wtedy sie standardowo rozplakalam :P i mowie mu "wie pan, ja rozumiem, ze pan sie zachowuje w granicach prawa, ale zna pan takie pojecie jak ludzka zyczliwosc, ktora tez nie wykracza poza tego prawa granice?", na co cos burknal pod nosem i dalej powtarzal, ze jesli nie wiem co jest nie tak, to w kazdej chwili moge zrezygnowac. Wtedy powiedzialam, ze ostatnim razem spokojnie, bez problemow zdalam placyk, tylko chyba wczesniejszy pan byl w porzadku. Na co znow nie odpowiedzial. Wiec w koncu powiedzialam (i nie wstydze sie tego! powiedzialabym tak jeszcze raz!), zeby wypisal mi ten gowniany swistek i, to juz ciszej..:P, zeby sobie go wsadzil. On z zadowoleniem powiedzial "No to teraz prosze zjechac na prawo, to wypiszemy dokument". Na co ja mu powiedzialam grzecznie, zeby se sam zjechal na prawo. Pan niewzruszony powiedzial, zebym wobec tego usiadla na siedzeniu pasazera. usiadlam, zaczal wypisywac papierek, ja sobie w tym czasie pochlipalam obrazona:P, a gdy dal mi papierek, ujrzalam slowa nastepujacej tresci:

Rezygnacja z jazdy, osoba uzywa pomocy w formie sciagi podczas egzaminu (brak umiejetnosci sprawdzenia swiatel drogowych, hamowania, cofania, tablicy rejestracyjnej)

Na co sie totalnie oburzylam, odpowiedzialam uroczemu panu, ze nigdy wiecej nie zasile jego kieszeni ani zlotówką i ze zycze milego trzepania kasy na kim innym. I ze w zyciu juz nie chce z nim miec do czynienia, bo jest zimnym chamem. A ja naprawde jestem z natury mila i nie pyskuje. Tylko teraz troche zaluje, ze to podpisalam, bo tak naprawde znalam, POKAZALAM i WYMIENILAM te swiatla, a ze sciagi nie korzystalam podczas egzaminu, tylko przed, w ramach powtorzenia. Dlatego uwazam tego pana za swinie.

W zwiazku z tym nasuwa mi sie pytanie, na ktore moze ktos z Was zna odpowiedz- czy mozna zastrzec sobie w podaniu o kolejny egzamin, ze nie zycze sobie, zeby egzaminowal mnie ponownie pan Grzegorz P.?

Pozdrawiam i zycze powodzenia- mam nadzieje, ze nikt z Was nie trafi na tego pana.
takiemalezielone
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 07 kwietnia 2008, 20:33
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez Pomarange » niedziela 11 maja 2008, 14:52

WORD GLIWICE
Zdawałam 4 razy i w końcu się udało ;-)
Na każdy termin musiałam czekać 2 miesiące :shock: +/- kilka dni

Opiszę przebieg egzaminów, oczywiście teoria zdana za każdym razem, placyk też :P

I egzamin- sierpień, ciepło, słonecznie. godz 9.00. Bardzo się stresowałam, nie wiedziałam co i jak. Teraz mając porównanie, mogę powiedzieć,że egzaminator był rzeczowy, spokojny i nie rozpraszał mnie. Zapewne dlatego,że cała trzęsłam się ze strachu ;-). Przy pokazywaniu płynów musiałam mu pokazać palcem "MIN i MAX" bo jak mówiłam o tym bez pokazywania to się rzucał,że on nie wie o co chodzi. Oblałam na wymuszeniu. Kiedy nastąpiła przesiadka, dwie uliczki dalej zobaczyliśmy auto zgniecione na drzewie i jak wyciągają nieżywego kierowcę :?

II egzamin-listopad godz 11.00. Miałam podejście-zdam, nie zdam, to tylko egzamin. Na moje nieszczęście, był to pierwszy dzień kiedy padał śnieg, tym razem jeszcze z deszczem. Poza tym na tylnim siedzeniu auta siedział nadzorca egzaminatora. Egzaminator miły, młody, mówił do mnie "Pani xxxxxx [ tu moje imię]" z uśmiechem ;-). Poza tym kiedy powiedziałam,że jutro mam urodziny i chciałam sobie prezent zrobić, to powiedział ,że mu przykro i że na pewno uda mi się zdać za kolejnym razem. Oblałam na tym,że chciałam ruszać na żółtym świetle, nie będę się nad tym rozwodzić.

III egzamin-styczeń. Godzina 7.00 rano, bardzo zimno. Egzaminator starszy, podirytowany, robiący mi wielką łaskę że ze mną jedzie.
Przy wyjeździe z Wordu kazał mi skręcić w lewo. Czekałam, aż będę miała dwie strony wolne i usłyszałam :
-Czemu Pani nie rusza?
-Czekam, aż będę miała wolne.
-Blokuje pani ruch
-Ale przecież nikt za nami nie stoi
-Proszę ze mną nie dyskutować!
-Dobrze, przepraszam.
Kiedy w końcu wyjechalam egzaminator stwierdził,że wymusiłam pierwszeństwo, kazał mi wjechać w jakąś uliczkę po prawej. Niestety auto mi zgasło i bardzo wściekły pan krzyknął - WYSIĄDŹ LEPIEJ Z TEGO AUTA, usiadł na miejscu kierowcy, a ja pasażera. Gdy byliśmy na rondzie egzaminator odebrał telefon, lewą ręką zmieniał biegi i źle trzymał kierownicę. Niestety padłam ofiarą złego humoru owego pana i być może swojej zbytniej otwartości. Trudno.

IV egzamin- godz 15.00. słońce aż raziło w oczy :p. Egzaminator młody, bardzo miły. Niestety zdawałam na nowym Fiacie Grande Punto. :shock:. Nie znoszę Punto, a Grande było jeszcze większe i gorsze, więc powiedziałam o tym egzaminatorowi. Kazał mi sie nie przejmować.
Zrobiłam zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury drogi bocznej :lol: i parkowanie skośne, ponadto stałam z 20 minut w korku :p, parę skrzyżowań, rondo i powrót do ośrodka. Auto mi zgasło trzy razy. Dwa razy przy zawracaniu bo ruszałam z ręcznego i raz na skrzyżowaniu. Byłam pewna,że oblałam. Gdy pod ośrodkiem Pan powiedział " no ciężko było, ale wynik POZYTYWNY" rozpłakałam się tak bardzo że ledwo wydusiłam z siebie " Dziękuję " :p

Jestem zdania, że oprócz odpowiednich umiejętności aby zdać, potrzebny jest też dobry egzaminator.

Co do aut, jak przyjechałam do ośrodka to stały już tam inne 3 lśniące Fiaty Grande Punto, a tylko jedna Corsa. Można wywnioskować,że teraz główne auta egzaminacyjne to Grande :x

Wszystkim pozostałym zdającym życzę powodzenia ;-)
29.08.07- I egzamin, teoria (+), placyk(+), miasto(-)
6.11.07 - II egzamin, placyk(+), miasto (-)
7.01.08 - III egzamin, placyk(+) miasto (-)
23.04.08- IV egzamin, teoria (+), placyk(+), miasto (+) ZDANE
12.05.08- Prawo jazdy odebrane! :D
Pomarange
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 11 maja 2008, 14:34
Lokalizacja: Zabrze

Egzamin w WORD GLIWICE

Postprzez Franka » czwartek 29 maja 2008, 15:48

Ja trafiłam do najdroższej, najbardziej reklamowanej, i "dającej gwarancje sukcesu" szkoły jazdy w moim mieście...Efekt-właśnie podchodziłam 3 raz do egzaminu praktycznego. Teoria owszem wyłożona na dość wysokim poziomie, wszystko rzetelnie, dokładnie. Szkoda tylko, że ta rzetelność i dokładność nie przeniosła się na część praktyczną kursu. Instruktorka nie nauczyła mnie nic oprócz poruszania się po mieście, nie przykładając się do kwestie podstawowej egzaminu takiej jak parkowanie. Z racji tego, iż w moim mieście na egzamin czeka się dwa miesiące przed egzaminem postanowiłam wykupić dodatkowe jazdy. W sumie 5 godzin. Tylko, że wtedy nie wiedziałam jeszcze co tak na prawdę będzie istotne na egzaminie i gdzie leży mój problem. Tak więc za pierwszym razem poległam na parkowaniu równoległym, owszem zaparkowałam, ale mój błąd polegał na tym, że nie włączyłam kierunkowskazu."Dziękuję, oblała Pani, proszę się przesiąść". Przed kolejnym podejściem wykupiłam dwie godziny jazd, tym razem w konkurencyjnej szkole, gdyż w mojej żadna z instruktorek nie miała wolnej chwili, gdyż 'zbliżały się Święta Wielkanocne" I czego ja wymagam od nich na 10 dni przed świętami?!Owszem pan instruktor w konkurencyjnej szkole usiłował nadrobić stracony czas i udoskonalić moją jazdę, ale nie znam człowieka który by to zrobił w ciągu dwóch godzin! Podejście drugie. Piątek godzina 17.00.Miasto.Jadę jedną z najruchliwszych ulic centrum dwa pasy w każdym kierunku plus pas dla autobusów. Egzaminator wciska hamulec, "Oblała Pani, proszę się przesiąść". Powód-nie ustąpienie pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na pasach. Pytam gdzie jest ten pieszy? A egzaminator wskazuje mi usiłującego wejść na pasy z lewej strony starszego pana. Piszę usiłującego, bo jadący przeciwległymi pasami ruchu nie byli na tyle wspaniałomyślni żeby go przepuści. Dwa miesiące przerwy, znowu czekam na egzamin. Przed egzaminem postanawiam pojeździć po mieście z moim bratem. W prawdzie prawo jazdy ma dopiero od dwóch lat, ale pracuje jako kierowca, a poza tym całe dnie spędza w samochodzie! Po kilku godzinach jazdy z moim bratem, wiem już, że żaden ze mnie Hołowczyc ani Kubica. Ale mój brat twierdzi, że nie zna nikogo kto byłby dobrym kierowca po 30 ( w moim przypadku w sumie 40)godzinach jazdy. Poniedziałek 7 rano. Egzamin 3.Tradycyjnie Sprawdzanie samochodu, przygotowanie do jazdy. Zapinam pasy, ustawiam lusterka, włączam silnik, wrzucam jedynkę, spuszczam ręczny, popuszczam sprzęgło, dodaje lekko gazu, w końcu mam zrobić łuk na placyku, więc bez zawrotnych prędkości. Samochód gaśnie. Podbiega do mnie egzaminator, zaczyna wymachiwać rękami, że mam się streszczać, bo dużo ludzi czeka, zapalać auto i jechać. Robię wszystko dokładnie jak za pierwszym razem i co? Auto ponownie zgasło. Koniec egzaminu. Patrząc na to z perspektywy czasu zastanawia mnie kilka kwestii-dlaczego egzaminator wybrał ostatni z pięciu zaparkowanych przed WORD-em samochodów. I czy to możliwe żeby nowy samochód był aż tak niewyregulowany, albo rozregulowany?!Jeździłam wieloma samochodami, różnie wyregulowanymi, ale ten to już był szczyt wszystkiego! Straciłam kolejne 114 zł, bo tyle kosztuje egzamin praktyczny, a z racji tego, że kończy mi się ważność testów i oblałam egzamin po raz 3 będę zmuszona wykupić 5 jazd doszkalających oraz po raz kolejny zdać egzamin testowy. Jestem uparta i spróbuję po raz kolejny podejść do egzaminu. Na egzamin testowy muszę czekać miesiąc czasu. A z pozytywnym wynikiem kolejne dwa miesiące na egzamin praktyczny. Szkoda tylko, że te 5
jazd doszkalających muszę wykupić przed egzaminem teoretycznym, niewątpliwie przydały by się przed praktyką a nie jeżdżąc samochodem przez 3 miesiące z 40 godzinnym stażem nie trudno o zapomnienie wielu istotnych rzeczy!
Franka
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 29 maja 2008, 15:27

Postprzez Marta27 » środa 02 lipca 2008, 20:07

Ja wlasnie dzis mialam egzamin teoretyczny -zdalam teraz czekam na praktyczny.Jest to wlasciwie moj pierwszy egzamin praktyczny a termin dopiero na wrzesien :? Mialam dzis jednak nie mila sytuacje w osrodku a mianowicie .Po zdanym egzaminie pognalam na poczte oplacic sobie praktyke zeby byla jak najszybciej.Wrocilam do osrodka i stojac przy okienku chlopak przede mna rezygnowal z egzaminu bo mial noge w gipsie ,a wiec poprosilam pania zeby wpisala mnie na jego miejsce (starsza pania ) stwierdzila ze tak nie wolno a ja jej na to ze wolno bo ja jakis czes temu tez rezygnowalam i osoba za mna wziela moj termin .To ona na to ze jakas pani czeka tez na szybszy egzamin i ona wpisze ja zamiast mnie bo jest starsza ode mne.Jej mlodssza kolerzanka obok troche sie zmieszala.Szczerze mowiac dawno takiej beszczelnej osoby nie widzialam .Po malej sprzeczce stwierdzila ze ten termin jest juz zajety ja wiem ze nie powinna tak zrobic .Kazdemu zalezy na tym zeby zdac jak najszybciej tym bardziej ze sa takie terminy.Chcialam nawet isc do kierownika ale co to da zaznacza cos w moich kartach i wogole nie zdam.Ja tylko nie rozumie jednego jak takie osoby moga pracowac w takich osrodkach przeciez my wszyscy placimy za te egzaminy i wiadomo ze jak nam sie zdarzy cos takiego to trzeba to wykorzystac.Dodam tylko ze jak ja rezygnowalam z egzaminu to bylo 10 dni przed moim terminem i bez problemu ta pani wpisala nastepna osobe a ten dzisiejszy incydent pobil wszystko.Az mi sie odechcialo wszystkiego .Wiem ze mi przrejdzie za kilka dni ale dzis jestem taka zla ze :evil:
Marta27
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 02 lipca 2008, 19:45
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez parker » środa 27 sierpnia 2008, 14:13

Zdalem wczoraj za drugim razem w G-cach.Wszystko poszlo ladnie.Najwieksze bylo moje zdziwienie,ze nie bylem na pajaku i scianie placzu.Ale jezdzilem pelne 40 minut.Egzaminator bardzo w porzadku.
parker
 
Posty: 9
Dołączył(a): wtorek 17 czerwca 2008, 11:00

Następna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 81 gości