przez dzwoneczek » sobota 17 stycznia 2009, 18:08
Teoria zdana za pierwszym razem. Gorzej z praktyką.
Pierwsze podejście 31.10.08 Zażartowałam sobie, że dzisiaj Halloween ;) Egzaminator Marcin K. Silniczek i światełka szybciutko, kazał tylko włączać, nie pokazywać. Łuk dobrze, chociaż egzaminator powiedział, że nie wie jak ja to przejechałam ale zaliczone. Przy ruszaniu z ręcznego zapiszczało. Powtórka. Zaliczone. Wyjeżdżamy na miasto. Prędkość 45 km/h uznana była za zbyt dużą jak na pustą prostą drogę. Egzamin trwał 10 minut. W 10. minucie oblałam na wymuszeniu. Skrzyżowanie Kościuszki i Zygmunta Starego, jadąc z Kościuszki miałam skręcić w lewo. Facet na wprost miał pierwszeństwo, stał, ja stałam i tak sobie staliśmy. Powiedziałam, że ruszam aby nie tamować ruchu. On ruszył równocześnie. Co z tego, że się zatrzymał, machnął ręką, że puszcza. Za późno. Gdyby się nie ruszył, egzaminator powiedział, że by nie oblał.
Drugie podejście 10.01.09. Egzaminator Henryk L. Spokojny, starszy pan. Polecenia mówił głośno, wyraźnie, ze spokojem. Przymykał oko na małe błędy. Tym razem egzamin trwał 20 minut. Z WORDu wyjechaliśmy w prawo, potem na światłach w lewo w taką drogę koło TESCO z czerwoną kostką - zawracanie z użyciem biegu wstecznego z wykorzystaniem wjazdu po prawej stronie. Mignęłam nie na wysokości wjazdu, ale za nim, co pan egzaminator skomentował jako "powinna pani wcześniej, no ale późno powiedziałem więc spokojnie, dobrze jest". Trochę za płytko wjechałam, "jak widać można było trochę głębiej wjechać ale poradziła sobie pani". Rady bardziej tonem przyjacielskim niż czepialskim. Na światłach w prawo w Łabędzką. Prosto aż do ronda, na rondzie na Andersa. Na światłach w lewo w Czołgową (tam jest taki dziwny trochę skręt w lewo), po czym na dole na światłach w Kozielską. Za światłami na Kozielskiej skręt w lewo, tam parkowanie prostopadłe. Wyjazd przez parking pod Urzędem Skarbowym, w lewo. Na światłach zgasł mi 3 razy pod rząd (zorientowałam się w końcu, że stałam na trójce) i głos egzaminatora "jeszcze raz a będziemy musieli przerwać egzamin". Na pajączka. Na pajączku na Wieczorka i "pierwsza możliwa w prawo", potem na rozwidleniu dróg w lewo. Na najbliższym skrzyżowaniu w Zygmunta Starego. Tam mieliśmy skręcić w lewo. I tylko się pokręcić i wrócić do WORDu. Zapaliło się zielone, na wprost stoją do skrętu w lewo i dobrze, nie muszę ich przepuszczać, bo mijamy się bezkolizyjnie. Podjeżdżam, zatrzymuję się. Nikt nie jedzie prosto, jadę. W ostatniej chwili wyjeżdża facet i zatrzymuje się (chce jechać na wprost). Nie zauważyłam go zupełnie. Hamulec i koniec egzaminu. Zapytał który to raz i powiedział, że współczuje, bo widać, że dobrze jeżdżę i radzę sobie. A tym bardziej, że to drugi raz na tym samym skrzyżowaniu.
Następne podejście 28.02.09