przez starek » czwartek 23 sierpnia 2007, 23:45
WORD kazał mi przyjść na egzamin na 11.30. Najpierw odprawa - pan egzaminator wydawał się dość w porządku; przedstawił panią, która szkoli sie na egzaminatora i miała towarzyszyć nam w aucie. Omawiając zasady przeprowadzania egzaminu, dawał szansę ludziom, żeby wykazali się swoją wiedzą. Atmosfera jak w szkole :) Następnie pan egzaminator przedstawił kolejność, w jakiej będziemy przystępować do egzaminu. Byłam pierwsza, co mi bardzo odpowiadało. Później grupa udała się na plac, gdzie czekaliśmy, aż egzaminator przywiezie autko ;) W międzyczasie wdałam się w pogawędkę z panią obserwatorką. Zapytała się, który raz zdaję i czy umiem wykonać wszystkie czynności kontrolne, a potem powiedziała, żeby się nie denerwować. Za kilka minut pojawiło się czerwone punto, co mnie ucieszyło, bo punto dobrze mi się kojarzy z jazd. Zaczął się mój egzamin. Na początku troche mnie denerwowali przypatrujący sie ludzie, ale w pewnym momencie przestałam ich zauważać. Pan egzaminator rozmawiał z tamtą panią i chyba nawet nie słuchał, jak się produkowałam przy sprawdzaniu :lol: A powinien, bo chyba nie powiedziałam, jak się sprawdza olej... potem kilka rundek dookoła auta i oglądanie świateł. No i na końcu do auta i pojawił sie problem, gdzie się ustawia elektryczne lusterka. No ale rozejrzałam się i znalazłam. No to ruszam po łuku, a bałam się, bo po przyjściu naoglądałam sie jak eLki zaliczały pachołki. No ale się udało :) I myk na górkę. A tu niespodzianka, bo dziadostwo mi zdechło :evil: . Głupio by było oblać przez coś takiego, ale wyciągnęłam wnioski i drugą próbę zaliczyłam. Pojechaliśmy na miasto. Wyjazd z WORD-u przez bramę i w prawo, a potem lewo na swiatłach. Na drodze do parku miałam zawrócić z wykorzystaniem infrastruktury, ale zrobiłam to dość koślawie :? . Nie mniej jednak zaliczone, choć z następną N-ką na początek. Potem w prawo i zatrzymanie w wyznaczonym przez egzaminatora miejscu - zaliczone. Następnie parkowanie prostopadłe przodem. Nie mogłam się popisać umiejętnościami, bo było za szeroko :) Więc zaliczone z zamkniętymi oczami prawie że ;) Potem miałam zawrócić na skrzyżowaniu, które wyglądało jak rondo. Miał uwagę do sposobu, w jaki zmieniłam pas, ale widział, że panowałam nad sytuacją. Potem chyba jeździliśmy w okolicach Urzędu Wojewódzkiego. W sumie nie kazał mi jeździć w żadne podchwytliwe miejsca. Tylko parę razy wyleźli mi piesi i raz przestraszył się, że przejadę na czerwonym, ale w porę się zatrzymałam. I Ostatnia uwaga dotyczyła omijania, bo według egzaminatora przejechałam za blisko zaparkowanych aut i trochę przyhamował. No ale stwierdził, że skoro nie urwałam lusterka, to mi zalicza z jedną N-ką. Po chwili zakomunikował, że minęło 40 minut i wracamy do ośrodka. Zatrzymałam się pod biurem, ale dość brzydko i chciałam robić korektę ;) ale egzaminator powiedział, że to już koniec, przypomniał o wyłączeniu świateł (niepotrzebnie z resztą). Wpisał mi duże "P" i pogratulował. Jazda po mieście trwała 48 minut :lol: Egzamin zdany za pierwszym razem. Egzaminator nie próbował mnie oblać za wszelką cenę, chyba nawet chciał, żebym zdała. Udzielał bardzo dokładnych instrukcji, w którą stronę mam jechać. Aż się zdziwiłam, że tak w ogóle egzaminatorzy mogą mówić. Np. przed zakazem skrętu w prawo powiedział: proszę skręcić w prawo na najbliższym skrzyżowaniu, na którym będzie to możliwe. A następne skrzyżowanie było bardzo niepozorne! Egzaminator: "tutaj w prawo", a ja byłam pewna, że jadę po chodniku :roll: Poszło aż za łatwo moim zdaniem. Atmosfera w egzaminacyjnej eLce prawie jak na kursie. Egzaminator powiedział w pewnym momencie, że mam sobie wyobrazić, jakbym wiozła pasażerów, a nie zdawała egzamin. No ale dopiero w ostatnich minutach na prawdę luźno mi się jeździło. Duże brawa z mojej strony należą się panom z OSK, w którym miałam dodatkowe jazdy. Nauczyłam się tam masę przydatnych rzeczy i to dzięki nim zdałam za pierwszym razem. (BTW Informacja, który to OSK dostępna przez PW ;) ).
BTW To był bardzo miły dzień. Na początku egzaminu przemknęło przede mną MINI, co było b. dobrym znakiem :lol: A kilka razy swiatło zmieniło się na zielone dokładnie przed moim nosem, jakby specjalnie dla ułatwienia życia.
No więc można zdać za pierwszym razem i mieć bezstresową atmosferę na egzaminie bez łapówki :P Co więcej, podejrzewam, że egzaminatorzy to jednak ludzie w porządku, choć na pewno zdarzają sie okropni.
A teraz kilka rad. Starajcie się mówić pewnie i stanowczo i ogólnie sprawiać dobre wrażenie. Nie zakładać z góry za co nie zdacie. No i nie traktować egzaminatora jak wroga, bo jego praca to jednak nie jest utrudnianie życia, choć nie mówię, że w takim razie ma je ułatwiać. I najważniejsze: trzeba się bardzo dobrze przygotować i to nie tylko z zasad przeprowadzania egzaminu; ja np. zostałam zapytana o żarówki świateł drogowych i o kolor świateł stopu! a poza tym wypada wiedzieć, jak wyposażone są samochody egzaminacyjne ;) bo wiele osób ma problem z ustawianiem elektrycznych lusterek albo nie wiedzą, że punta mają przednie światła przecimgłowe ;) I na koniec: egzaminacyjne eLki są w o wiele lepszym stanie niż te z ośrodków (np. pachną nowością :P). Miałam po prostu wrażenie, jakbym jechała czyimś prywatnym autem. Na moim kursie rozklekotane eLeczki były na porządku dziennym :D
Amen! I powodzenia na egzaminach :D
Ostatnio zmieniony piątek 24 sierpnia 2007, 02:08 przez
starek, łącznie zmieniany 1 raz
Prawo Jazdy wydane dnia 30.08.2007