przez TommY » czwartek 22 listopada 2007, 11:18
Oki, czas na mnie:
I egzamin: 2 października 07, godz. 15.00
Egzaminator: pan Mieczkowski (?) - w sumie przyjemny gość
- teoria zaliczona
- po teorii gdzieś godzina czekania przed placem
- plac: płyny oki, światła oki, jazda po łuku: do przodu - oki, cofanie - nie wjechałem całym autem; - druga próba - oki; ruszanie ze wzniesienia - oki, ale nie spuściłem do końca ręcznego więc druga próba - oki.
- wyjazd na miasto z ośrodka - włączam się do ruchu skręcając w prawo (słynny wyjazd z krzakami, gdzie po lewej nic nie widać) - zbyt szeroki łuk se wziąłem, wjechałem na przeciwny pas ruchu (auta żadne nie jechały) no i koniec jazdy :( .
II egzamin: 21 listopada 07, godz. 15.30
Egzaminator: kobieta, chyba p. Wioletta (?)
- plac: płyny oki; z małymi przebojami sprawdzanie świateł wstecznych (zachciało mi się sprawdzać wsteczne światło przy włączonym silniku i wbitym wstecznym - nie róbcie tego ;), tylko przy włączonym zapłonie !!), reszta świateł oki; jazda po łuku - oki, to samo z ręcznego.
- miasto: właściwie pani egzaminator miała co jakiś czas cierpkie uwagi, oczywiście słuszne, ale chyba widziała, że tych samych błędów potem nie popełniałem, ciemno już było, więc jazda ostrożna, miałem zawracanie na trzy z użyciem wstecznego na parkingu między Lidl a Shell, na parkingu Lidl miałem parkowanie prostopadłe z dwoma podejściami, bo pierwsze nie wyszło, poza tym zawracanie na rondzie, oczywiście skrzyżowania ze światłami z lewoskrętem, poza tym przepuściłem wyjeżdżający autobus miejski, musiałem raz szybko zahamować bo by mi się gostek wrypał w nasz prawy bok przy dojeżdżaniu do skrzyżowania w lekkim korku, więc dobrze zareagowałem w sytuacji zagrożenia na drodze, tak samo w porę ominąłem rozkraczone auto na rondzie, poza tym jeździłem w rejonie takiej betonowej wieży ciśnień w kształcie wbitego gwoździa a dalej dworzec PKP no i potem w kierunku WORD.
Auto ani razu mi nie zdechło (Opel Corsa)
Reasumując: pani egzaminator z początku wydawała się straszną służbistką ale z czasem zaczęła nawiązywać luźną rozmowę przeplatając ją krytycznymi uwagami na temat moich błędów, jakie popełniałem, nie kłóciłem się, bo po co. Widać jednak było, że zależało jej na tym, abym zdał, nie chciała mnie, tak jak egzaminator za pierwszym razem, uwalić przy pierwszej lepszej okazji - po prostu ludzka kobieta :) - egzamin pozytywnie, trwał chyba z 50 minut
to tyle, pozdrawiam i powodzenia życzę :spoko:
Ostatnio zmieniony czwartek 22 listopada 2007, 14:50 przez
TommY, łącznie zmieniany 1 raz