WORD Tychy - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez matis991 » środa 21 października 2009, 11:23

Witam. Egzamin miałem 14 IX którego nie zdałem i egzaminator oblał mnie w 45 minucie jazd. Opowiedziałem światło nie pamiętam już jakie później pod maską płyn spryskiwaczy. Łuk pierwszy raz najechałem na linie korekta ok. Wzniesienie ok i zapytał mnie czy znam kodeks drogowy powiedziałem tak a on na to że chyba nie ale kontynuowałem jazdę tak naprawdę nie wiem o co mu chodziło. W 45 minucie kazał mi jechać w prawo wiec ja na pas w prawo światło zielone, na pasie na wprost i w lewo było trochę aut które ruszały ja je mijałem minąłem światła i po przejechaniu skrzyżowania stwierdził że wyprzedzałem na skrzyżowaniu ponieważ gdy byłem na pasie w prawo to była taka uliczka, dojazd do garażu czy coś w tym stylu. I przesiadka. Wynik egzaminu negatywny. Gdy usłyszałem że termin kolejnego egzaminu na 14 XII postanowiłem przepisać papiery. Zapisałem się i zdałem w obcym mieście za 1 razem Smile. Pozdrowienia dla zdających. Egzaminator pan mgr. Jakub nazwiska nie pamiętam.
WORD Tychy
Egzamin teoretyczny - 26.06.2009 (+) 0 błędów
Egzamin praktyczny 1 - 14.09.2009 plac (+) miasto (-)
Przepisałem papiery do Word Piotrków Trybunalski :)
Egzamin praktyczny 2 - 15.10.2009 plac (+) miasto (+)
matis991
 
Posty: 10
Dołączył(a): środa 27 maja 2009, 22:16
Lokalizacja: Mysłowice

Postprzez kruuufka » poniedziałek 26 października 2009, 10:34

W sobotę o 9.00 podchodziłam do mojego 3 egzaminu (teoria+praktyka) po ponad roku przerwy.
Tym razem jednak bez nerwów, bez trzęsienia sie, bez schizowania... na pełnym luzie - nie zdam to nie zdam, trudno.
O godzinie 9.00 miły młody egzaminator zaprosił naszą 18osobową grupę do sali nr, wytłumaczył wszystko bardzo dokładnie, po czym mogliśmy zacząć odpowiadać na nasze 18 pytań. Po kilku minutach podniosłam rękę, informując że skończyłam, pan podszedł do mnie, zakończyłam egzamin, okazało sie ze odpowiedziałam na wszystkie pytania poprawnie :)
No to do poczekalni, w spokoju usiąść, czekać na wywołanie nazwiska. Kilkanaście minut minęło, przy wesołych rozmowach o niczym, krótkie przypomnienie spraw technicznych Grande Punto, i ku mojemu zdziwieniu około godz. 10 zostałam wywołana na plac.
Powitał mnie uprzejmie wyglądający, jak sie pozniej okazało bardzo twardy w osądzie i zimny (ale nie jakis chamski) pan Łukasz, zaprowadził do samochodu, odbylismy całą szopkę dla kamer... polecenie - światła awaryjne i płyn do spryskiwaczy. Pokazałam opisałam sprawdziłam - w porządku, na łuk.
Łuk poszedł gładko bez żadnych problemów. Teraz na miasto ale jeszcze w miedzyczasie górka, pod którą też bez żadnych problemów wjechałam. Wio!
Jazda, skrzyzowanie, parkowanie, zawracanie, rozpedzanie z hamowaniem, zawracanie, kilka krzyzowek, rond, sytuacji kryzysowych w postaci omijania dziwnych obiektów w dziwnych miejscach oraz chowanie sie i grzeczne ustąpienie pierwszenstwa samochodom nadjezdzajacym z przeciwka na wąskiej drodze.
Wiedziałam że popełniłam kilka błędów i byłam w zasadzie przekonana że juz nie zdałam. Przy wjeżdżaniu do ośrodka oblał mnie zimny pot bo mało brakowało a porysowałabym jakies smiesznie stojące na parkingu auto.. ale udało sie przejechać czysto.
Po zaparkowaniu na placu chyba jeszcze dobrych 5 minut dyskutowalismy o moich błedach, dziwnych zachowaniach, ja juz zrezygnowana tylko przytakiwałam i czekałam na wyrok. Po chwili usłyszałam "Dość kilka błędów podczas jazdy, ale nie powtarzających się w tych samych sytuacjach... wynik egzaminu POZYTYWNY" Byłam w tak wielkim szoku, że nie wiedziałam co mam zrobic, co powiedzieć! Po kilku minutach wyskoczyłam z samochodu z wielkim bananem na twarzy i pobiegłam do koleżanki się pochwalić :)

I powiem tak - wystarczy że nie bedziecie sie denerwować, spieszyc i robić głupich błędów, a zdacie napewno. Im na prawde nie zalezy na tym zeby was oblać :)
Zachowajcie spokoj i zimna krew - to najwazniejsze! :) Powodzenia wszystkim :)
kruuufka
 
Posty: 27
Dołączył(a): poniedziałek 26 października 2009, 10:19

Postprzez ziele_cs » czwartek 05 listopada 2009, 14:36

Przede wszystkim bez stresu inaczej totalna klapa :) jak juz sie podejdzie do egzaminu bez stresu nalezy uzyc mozgu aby zdac i nie piszcie ze oblalam/em bo egzaminator...... bla bla bla... albo auta sa w tragicznym stanie.... bla bla bla... bo to wszystko jeden wielki szit :P

Jak juz zaczniecie jezdzic po miescie starajcie sie zadawac jak najmniej pytan aby egzaminator zauwazyl ze dajecie sobie sami rade po miescie :)

Pamietaj z egzaminatorem nie wygrasz kulturka musi obowiazywac upomni Cie o cos nie rzucaj sie ze dobrze zrobilas/es bo to nie ma sensu :)

Nie jezdzijcie za bardzo przypalowo (przyklejony nosem do przedniej szyby) jak zobaczy kogos takiego to tez odrazu wam podziekuje starajcie sie jechac opanowanie samodzielnie i oczywiscie TOTAL OGAR !!

Kat. A -> pierwsze podejscie POZYTYW :) 21.10.2009r
Kat. B -> pierwsze podejscie POZYTYW :) 05.11.2009r

POWODZENIA WSZYSTKIM KTORZY ZDAJA ! DACIE RADY !
ziele_cs
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 05 listopada 2009, 14:28

Postprzez quazz » piątek 27 listopada 2009, 16:07

w tym tyg miałem egzamin
teoria 0 błędów.
potem czekałem ponad 2h na część praktyczną. nasłuchałem się przy okazji biadolenia wystraszonych petentów w szczególności dziewczyn, które się pocieszały przed kolejną już próbą egzaminu "jak to jest trudno zdać na placu" :lol:. Ja z zimną krwią czekałem na swoją kolej.

no ale do rzeczy- praktyka:
Placyk bez błędów no to jazda na miasto. Wyjazd z ośrodka w prawo i na rondku w prawo na Al. Bielską. Potem skręt w prawo na światłach na Al. Niepodległości, potem w lewo na Grota Roweckiego potem znowu w lewo na Edukacji , w prawo na Al. Bielską, zawracanie koło browara powrót na Edukacji na skrzyżowaniu, potem zjazd na parking koło szkoły na Edukacji i parkowanie skośne. Potem wyjazd z parkingu w lewo, na skrzyżowaniu w prawo na Roweckiego potem w prawo na
Al. Niepodległości, prawo na Al. Bielską, lewo na Budowlanych, prawo na Braterską, lewo na Hlonda, lewo na Burshe, potem na skrzyżowaniu prosto na Glińczańską, za skrzyżowaniem wjazd na parking i parkowanie przodem. Powrót na Glińczańską w lewo w kierunku skrzyżowania i w lewo na Budowlanych. Potem hamowanie w wyznaczonym miejscu, a następnie zawracanie ze wstecznym gdzieś koło wieży ciśnień , no i z powrotem Budowlanych. Potem na skrzyżowaniu na Begonii w kierunku tego pseudo ronda i tam zawracanie i z powrotem na skrzyżowanie i w prawo na Budowlanych :) Potem z Budowlanych w prawo na Al. Bielską , potem lewo na Al. Niepodległości, potem prawo na Grota Roweckiego potem prawo na Al Jana Pawła potem do ośrodka no i koniec. Powiedział mi egzaminator o kilku błędach które były w karcie zresztą. Ale ostatecznie zaliczone.

Tak mniej więcej trasa , może zapomniałem ze 3 ulice.
trasa opracowana z mapą bo sam nie spamiętałbym tych wszystkich ulic :)

Ogólnie to nie należy się stresować nawet jak się błędy popełnia , jechać w skupieniu. Jeżeli osoba egzaminująca widzi, że człowiek jest opanowany mimo popełnianych błędów to dla niego jest to też ważne bo wtedy łatwiej zaakceptować mniej ważne błędy :wink:
Ostatnio zmieniony środa 09 grudnia 2009, 22:00 przez quazz, łącznie zmieniany 1 raz
quazz
 
Posty: 36
Dołączył(a): wtorek 20 października 2009, 16:15

Postprzez Overclocker » niedziela 29 listopada 2009, 18:54

ja niezdalem juz 2 razy i czekam na kase zeby zaplacic tym zachlannym egzaminatorom na 3 podejscie
wiec tak za 1 razem jezdzilem na starych tychac tam kolo browaru i kolo maryji jakiejs tam niezdalem za glupie migacze ze niby troche zapuzno je wlaczalem chodz wtedy trema byla :-)
no a egzaminator komunikowal sie ze mna kodem kodeksu drogowego nic z tego nieczailem ale no oblalem
2 raz plac plyny itp wszystko ok tak jak za 1 razem ale za to egzaminator byl taki "wrzeszczacy" i taki sztywniak i niezalem kolo banku wbk na b za to ze bylem bardziiej srodka jezdni jak skrecalem w lewo na jednokierunkowej a tam po lewej stal stary zep co do teraz stoi ale wtedy bym nic niewidzial co jdzie z lewej strony wiec 1 raz to samo 2 raz zglupialem i niewiedzialem oco chodzi i zrobilm to samo no i przesiadka
potem co sie okazalo ten 2 egzaminator bardzooo ale to bardzo lubi dziewczyny i takie tam w aucie bo wizialem jak sie dostawial do egzaminowanej laski i moja znajoma tez to widziala i jego koledzy tez tylko oczywiscie jak to koldzy po fachu niewniosa skargi itp
takze jak czytaja to panie to owarzajcie na Romana P. to wredna i przebiegla bestia daty egzaminu niemoge podac bo gdyby przypadkowo to przeczytal to wiecie sami hehe
a co do 2 egzaminatora to owalil mnie zamoje bledy takze na niego sie niebede skarzyl
a co do egzaminatorow to moj znajomy przejechal przez stop i jeszcze pare bledow i zdal a ja co za glupie po..... migacze ehhh ci egzaminatorzy to same ...........
pozdrawiam
(za bledy w pismie z gory przepraszam bo mam dziadowska klawiature i niewszystko wchodzi)
Overclocker
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 29 listopada 2009, 18:07

No cóż

Postprzez mathieu10 » poniedziałek 07 grudnia 2009, 11:51

Dzisiaj miałem swoje pierwsze podejście, egzamin praktyczny 7.30

Czekałem na swoją kolej dobre 25 minut, aż w końcu miły egzaminator wywołuje moje nazwisko po czym ja wstaję ucieszony, że nareszczcie moja kolej, mówię dzień dobry i idziemy na plac. Tam wszystko świetnie, światła, maska łuk też mi poszedł dobrze choć bałem się go, wzniesienie także, no ale wyjechaliśmy na miasto, wszystko płynnie, a miałem 6 miesięcy przerwy! byłem zaskoczony, bo moja jazda była bardziej płynniejsza niżeli na kursie. Na rondzie prosto i zaraz w prawo na praking nie zauważyłem, że jest jednokierunkowy ruch na parkingu, zaparkowałem, trochę musialem skorygować no i wyjazd niestety nie tą stroną co trzeba, a miałem wyjechać drugą no cóż człowiek uczy się na błędach ;) czekam na drugie podejście ;)

Pozbądzcie się stresu!! a będzie dobrze! wiem, że to trudne, ale gdy wszystko się już dzieję to jesteś pewniejszy siebie ;)
mathieu10
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 07 grudnia 2009, 11:43

Postprzez klaudia5603 » czwartek 31 grudnia 2009, 08:44

ja miałam wczoraj pierwsze podejście na godz 9.30 teoria spoko zero błędów:) no i potem się zaczęło czekanie na praktykę no i na miasto wyjechałam ok. 11.40 no i może to czekanie mnie tak zestresowało. na placu wszystko dobrze światła, pod maską, łuk , no i ruszanie na wzniesieniu. no jedziemy dalej na parking tam oblałam;/


P.S czy ktoś wie w którym okienku w WORD-zie w Tychach się zapytać o wolny termin egzaminu praktycznego?? bo wczoraj mi to jakoś z głowy wyleciało;/
klaudia5603
 
Posty: 5
Dołączył(a): sobota 12 grudnia 2009, 14:35

Postprzez Piotraspunto » piątek 01 stycznia 2010, 11:29

Witam. do mojego pierwszego(jedynego) egzaminu podszedłem w środę 30.12.2009, tak jak Klaudia5603 na godzinę 9:30... Przychodzę mniej więcej na czas po kilkunastu minutach miły pan zawołał nas do salki, wyjaśnił nam zasady i przystąpiliśmy do egzaminu teoretycznego, mając na myśli iż chce podejść do tych egzaminów na serio robiłem zadania kilka dni przed egzaminem.. Zakończyłem teorie jako pierwsza osoba, 2 błędy. Wychodzę z salki siostra była nieco zaniepokojona tym ,że tak szybko wyszedłem i miała na myśli że mogłem się już wyłożyć na teorii :D OK. Na egzamin praktyczny czekałem ok. 2 godziny w tym czasie próbowałem się wyciszyć, wyluzować :), mieliśmy z siostrą śmiechawę z niektórych ludzi więc czas też zleciał jako tako :P . Egzaminator wywołał mnie zza mrocznych drzwi... myślę sobie "oto moja chwila". Podeszliśmy do autka numer 12(od środy mój szczęśliwy:D) no i zaczeliśmy... Wlew na plyn do spryskiwaczy , kierunkowskazy.. Ok, następnie egzaminator kazał mi wsiąść do auta poustawiać wszystko. Wszystko zrobione.. przystąpiłem do Łuku.. bezbłędnie :) (szczerze mówiąc instruktor uczył mnie jazdy na łuku patrząc się na tylnią szybę oraz spoglądać na lusterko, a ja ten łuk zrobiłem na wyczucie i był to dla mnie najlepszy wykonany i najważniejszy łuk jaki zrobiłem) OK, ruszanie ze wzniesienia.. za drugim podejściem wziąłem głęboki wdech i zrobiłem to... ok wyjeżdżamy, pierw skierowaliśmy się na parking koło kościoła Jana Chrzciciela, parkowanie prostopadłe idealnie... bardzo długo krążyliśmy w okół osiedla H, robiąc tam zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury.. Po kilku minutach znalazłem się na "niby rondzie" pojeździliśmy troszeczke, mialem wyhamować z 50km/h do 0. Następnie kilka skrzyżowań, rond i ku mojemu ździwieniu zorientowałem sie iż jedziemy w stronę Wordu troche bylem zaniepokojony, ponieważ zdażyło mi się kilka błędów, nie przekreślałem siebie na zdanie... Wjeżdżamy na plac i ze spokojem i pokorą przyjąłem te magiczne kilka słów "Na dzisiejszy dzień egzamin został zdany z oceną pozytywną" :) Podziękowałem Panu Robertowi, za to iż nie jeden inny egzaminator mógł mnie spokojnie "uwalić".. Moje teksty do Pana Roberta byly nastepujące " ale mi pan prezent na zakończenie i rozpoczęcie nowego roku zrobił" uśmiech od ucha do ucha wiadomo. Podziękował za miłą jazdę , ja tak samo(graba) no i cóż mam to już za sobą... Wyszedłem z ośrodka, siostra jak to moja siostra wyleciała w czasie mojej jazdy na placyku jak z armaty , aby zobaczyć moje poczynania.. Miałem w ręku ten magiczny papierek , kiedyś nie dostawało się ów dokumenciku iż sie zdało, więc siostrze uśmiech zszedl z buzi ale zacząłem machać szalony ręką :D:D

Moje rady dla zdających:

Jeżeli jesteście pewni swoich umiejętności to daje 50% ze zdacie, następne 50% wyłącznie zależy jaki egzaminator Wam przypadnie..

Następna rada to : zjeść LYONA i Rogala jak ja to zrobiłem :D(nie zapłacili mi za to żeby reklamować ów batonika :P )

Pozdrawiam Pana Roberta :)
Piotraspunto
 
Posty: 6
Dołączył(a): piątek 01 stycznia 2010, 10:48

Postprzez komono » poniedziałek 04 stycznia 2010, 22:35

No więc zdałem :D. Za 4 razem ale zdałem :).

Za pierwszym razem miałem bardzo miłego Pana ;) (nie pamiętam imienia ani nazwiska) ale oblał mnie niestety za to ,że nie zapiałem pasów na placu. Dalsze 2 egzaminy to najechanie na linie.

Dzisiaj 04.01.2010 zdałem! :D
Godzina 14:30 siedzę i czekam już ze spokojem na swoją kolej. Koleś obok widać było ,że się strasznie denerwował.
Moja kolej... Pan troszkę wyższy ode mnie. Po wejściu za "zaczarowane drzwi" normą było ,że mówi się "dzień dobry" a tutaj tego nie usłyszałem i nie miałem czasu powiedzieć bo Pan się odwrócił i poszedł (tutaj miałem jakieś złe przeczucia). Szopka z dowodem itp. przed kamerami.

Łuk :) (tutaj miałem obawy) ale poszedł bez błędnie :). Podjazd (dla tego, że mieszkam w miejscowości gdzie jest dużo górek często z niego ruszałem :) ) i poszło mi jak z płatka. Po wyjeździe za bramę Pan zapytał się czy znam przepisy, przytaknąłem.
Wyjechaliśmy z WORD'u skręciliśmy w prawo. Na światłach skręt w lewo i w najbliższą w lewo kazał mi skręcić a potem znowu na najbliższej wykonać zawracanie z użyciem wstecznego biegu i infrastruktury. Potem przejazd na to łamane skrzyżowanie (koło wiaduktu (tutaj popełniłem błąd bo chyba najechałem na wysepkę z farby, ale leżał śnieg wiec jej nie było za bardzo widać:P). Na następnym rondzie w prawo i wykonać zawracanie na skrzyżowaniu, uff udało się. Zaraz potem koperta. Poszło ;).
Jazda znowu na wiadukt i przejazd przez łamane skrzyżowanie w stronę świateł (tych po lewej stronie). Na światłach w lewo. Potem przez osiedle i na PKS (to mini rondko :P). Później powrót i wjazd na skrzyżowanie gdzie zmienili pierwszeństwo. Tutaj eLka wymusiła pierwszeństwo! :D wiec ja i egzaminator po hamulcach :D. Jazda jedną kierunkową w stronę (chyba) ulicy Bielskiej i tutaj na tych dłuuuugich pasach babka mi zza auta wyszła! A potem koleś na chama przebiegł ( tutaj pomyślałem ,że "no to sobie zdałem"). Potem kazał mi rozpędzić się do 50km/h i zatrzymać się przed światłami. I jazda do WORD'u. W między czasie kątem oka widziałem ,że coś tam skreśla na świstku ale nie poddawałem się myśli ,że nie zdałem:P. Wjeżdżam na plac, parkowanie przodem.
Myślę sobie, ciekawe kiedy jest następny termin a pan egzaminator daje mi kartkę i mówi "Proszę udać się z tym do okienka" a ja z poważna miną "To znaczy ,że zdałem??" a Pan instruktor odpowiedział "yhym". Podziękowałem i wybiegałem z auta z bananem na twarzy :D. Wchodzę do WORD'u i mówię do fathera "zdałem" i w tym momencie poczułem wzrok wszystkich którym się dzisiaj nie udało i stali w kolejce. Przepraszam ;) ale sami zobaczycie jaka to ulga ;).

Pozdrawiam Pana mgr. Marka :) za miła jazdę i przymknięcie oka w momentach wtargnięcia pieszej i hamowanie ,że aż Panu kurtka spadła :). Dziękuję :)
komono
 
Posty: 58
Dołączył(a): poniedziałek 04 stycznia 2010, 22:16
Lokalizacja: Wadowice

Postprzez ManiekNet » środa 13 stycznia 2010, 20:37

Tychy są bardzo dobrym miastem na zdawanie prawka po raz pierwszy. Polecam zwłaszcza w godzinach przedpołudniowych (08-12).


Trasy przejazdu dokladnie nie pamiętam (zresztą wszystkie zadania egzaminacyjne odbyły się w niewielkiej odległości od ośrodka). W wolnym czasie można sobie w domu na zumi.pl wszystko oblukać, jak tyskie drogi wyglądają z góry :wink:


Na swoim egzaminie nie napotkalem jakiś szczególnie skomplikowanych utrudnień (no może poza tym "ślepym rondem" -> ktoś o tym pisał parę postów wyżej). Mimo śniegu jechało mi się bardzo dobrze, a i egzaminator naprawdę rzetelnie oceniał, nie był "czepialski".


Moje rady dla zdających:

-dobrze się przygotować do egzaminu teoretycznego, zero popełnionych błędów podnosi naszą pewność siebie;

-po egzaminie teoretyczny w poczekalni nie stresować się (wiem, łatwo powiedzieć), pogadać z kimś, zjeść batona lub coś z czekoladą i dobrze się nawodnić (polecam napój izotoniczny, ewentualnie na pobudzenie kawę z kofeiną -> pamiętajcie tylko, że efekt działania kofeiny to około 1 godzina);

-nie polecam (choć to tylko moje zdanie) środków uspokajających (jakaś melisa jeszcze ujdzie). Dlaczego ? Ano dlatego, że na egzaminie macie przede wszystkim myśleć, mózg ma pracować na wysokich obrotach, podejmowane decyzje nie mogą być tłumione. Stres towarzyszący egzaminowi należy zamienić na adrenalinę, która zmobilizuje organizm do wysiłku;

-na placu jak już wsiądziecie do samochodu to pełne skupienie, nikt was nie goni, nie musicie łuku wykonać na czas, tylko poprawnie;

-ja łuk zaliczyłem za drugim razem, za pierwszym za mocno kręciłem kierownicą podczas cofania i co -> widze, że jadę na pachołek. Nie wpadłem w panikę, zahamowałem (egzaminator ustawił samochód jeszcze raz, a ja w tym czasie wizualnie zapoznałem się z tym łukiem) i w drugiej próbie łuk bezbłędnie zaliczony;

-ruszanie na wzniesieniu odbywa się często z egzaminatorem w środku (czyli byle się nie stoczyć, dać więcej gazu, niech nawet trochę silnik zawyje, to nie błąd);

-pamiętajcie, że na mieście egzaminator będzie się przyglądał waszemu zachowaniu (musi sprawdzić czy sami w samochodzie nie stanowicie zagrożenia, jak się zachowujecie na drodze). Na skrzyżowaniach trzeba się dokładnie rozglądać (nawet po ruszeniu), to samo na parkingu (dopóki jedziecie do tyłu, to patrzycie do tyłu), przejścia dla pieszych, zmiana pasa, itp.;

-pokażcie egzaminatorowi dojrzałość na drodze i znajomość przepisów (standardowo sami zjeżdżajcie na prawy pas, patrzcie na deskę rozdzielczą, czy przypadkiem nie jedziećie bez świateł, lub nie pali się jakaś czerwona kontrolka) ;

-polecam moją metodę na doszkalanie się w jeździe -> w domu w wolnej chwili wyobrażajcie sobie, że jedziecie fikcyjną trasą i wykonujecie określone manewry. Dzięki temu wyrobicie w sobie automatyzm i mózg w czasie jazdy będzie sam korzystał z zapamiętanych schematów (czyli np. przejście dla pieszych -> zwiększyć uwagę, nie wolno wyprzedzać, skręcanie na sygnalizatorze S1 -> na poprzecznej mogą być piesi itp.);

-to by było na tyle ze swoich przemyśleń. Nie stresujcie się (potraktujcie egzamin raczej jak przygodę niż wyzwanie). POWODZENIA :!:
ManiekNet
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 28 października 2009, 17:18

Postprzez Natalka_177 » środa 27 stycznia 2010, 13:23

No więc ja też już to mam za sobą :)) Wczoraj zdałm za drugim razem .. Pierwszy egzamin miałam tydzień temu i dzowniłam sobie codziennie i okazało się że są wolne terminy więc szybko się zapisałam :).. Na teorii 1 błąd .. Nawet nie wiem w jakim pytaniu zrobiłam :P Za pierwszym razem na skrzyżowaniu o światłach kierunkowych zawróciłam .. :/ z tego stresu tych szczałek nie zauważyłam .. egzaminator był prze miły mówił że już był pewny że zdam bo super jeżdżę no ale tego błędu wybaczyć się nie da ... moja wina . I wczorajszy egzamin .. miałam o 11.30 wywołał mnie egzaminator który na pierwszy rzut oka mi się nie spodobał i dobrze mi się wydawało że będzie ciekawie .. łuk poszedł bez problemu . wzniesienie też . Na mieście w sumie to żadnego błędu nie zrobiłam alee.. on całe 35 minut na mnie tak krzyczał że szok :/ chyba go troche ponosiło bo to wszystko było nagrane . nie wiem jaki miał w ty cel chyba chciał mnie wyprowadzić z równowagi ale ja mu się nie dałam .. mam zastrzeżenia co do swojego parkowania ale mi je zaliczył :P.. Taka byłam pod koniec wkurzona na niego i zapatrzona na drogę że nawet nie zauważyłam że już jestem pod Wordem :P tylko mi powiedział że mam wjechać do niego .. ale nei cieszyłam się bo przez te jego pretensje myślałam że nie zdam .. chociaż ani jednego błędu większego nie miałam .. jeszcze na sam koniec jak parkowałam zgasło mi auto to znowu dostałam ochrzan ;p ale w końcu powiedział że pozytywny .. więc się cieszę :) .. Może i dobrze że na niego trafiłam ;p miał chyba zły dzień i na mnie sie wyładował al skoro zaliczył to mu wybaczam he he :P
POWODZENIA :)
Natalka_177
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 27 stycznia 2010, 13:04

Postprzez Aboveme » środa 27 stycznia 2010, 22:35

Obiecałam sobie, że po zdanym prawku pozostawię na tym forum swój komentarz.
2008- wrzesień- rozpoczęłam kurs w pobliskim mieście M.- kierowałam się głównie niską ceną (1000 zł). Myślałam, że wszędzie można się nauczyć jeździć. Mój pierwszy błąd. Jazdy z przemiłym gościem upłynęły mi głównie na rozmowach z nim. Za kierownicą czułam się dobrze.
2009- styczeń- pierwsza teoria. Zdałam bezbłędnie.
koniec marca- pierwsza praktyka. Plac- pięknie, miasto- oblane w 33. minucie. Nie byłam wtedy zbyt zestresowana, ale niestety trafiłam na bardzo nieprzyjemnego egzaminatora. Już od samego początku próbował mnie "uwalić". Pytania w stylu "a która żarówka słabiej świeci"? Niesprecyzowane, wycelowane nie w moją wiedzę teoretyczną, ale w zdolność domysłów, o co mu chodzi. Oczywiście popełniłam jakiś błąd- bodajże zagapiłam się przy zmianie pasa, ale nikomu to nie zaszkodziło na szczęście. Powód oblania mnie? "Jechała Pani cały czas z prędkością 50 km/h, a nawet 51, nie kłóciłbym się!". No cóż, myślę, że nie warto się rozpisywać, skoro Pan Egzaminator tak precyzyjnie potrafi wyznaczyć sobie 1 km/h. Niedostosowanie się do warunków jazdy.
Maj- druga praktyka. Oblałam na łuku (stres). Myślałam, że zmieszczę się z 3. egzaminem. Niestety wolny termin był dopiero tydzień po tym, jak moja teoria kończyła ważność, czyli sam koniec czerwca (sic!). Wobec tego zapisałam się na drugą teorię- i ku mojemu rozczarowaniu wolny termin pod koniec lipca!
Lipiec- druga teoria bezbłędnie. Następny egzamin- listopad!
PONAD PÓŁ ROKU OD OSTATNIEGO EGZAMINU PRAKTYCZNEGO! PÓŁ ROKU BEZ SAMOCHODU!
I musiałam nie zdać. Znów na łuku. Dodam, że przed kolejnymi egzaminami dokupywałam dodatkowe jazdy.
A więc następny, czwarty egzamin. Podeszłam do okienka od razu po porażce na placu i poprosiłam o zapisanie mnie. Usłyszałam, że wolny termin wypada w styczniu, 2 dni przed końcem mojej drugiej teorii! Czy to nie chore! Gdybym nie zdążyła, pół roku wystarczyłoby tylko na jeden egzamin! Niestety musiałam donieść zaświadczenie o 5 obowiązkowych dodatkowych godzinach jazd. Czyli sytuacja bez "legalnego" wyjścia. Kiedy mam je zrobić? Dlaczego nie przed następnym egzaminem?! Na szczęście poratował mnie nowy instruktor- doniosłam "fałszywe" zaświadczenie, w ostatniej chwili zapisałam się na niemal ostatnią godzinę, a 5 jazd mogłam wykorzystać dopiero w styczniu:)
Zmieniłam instruktora. Z polecenia koleżanki wzięłam te 5 godzin i dodatkowo szóstą u Pana L., któremu wiele zawdzięczam! Nauczył mnie jeździć. Z nim dopiero zrozumiałam, jakim błędem było jeżdżenie z poprzednim instruktorem. Bardzo go lubiłam, ale niestety nic właściwie mi nie przekazał! A z nowym- tyle się nauczyłam... Nie do porównania!
2010 styczeń- 22., czyli w piątek, zdałam za czwartym razem!
Nie pamiętam trasy- wiem, że byłam strasznie zestresowana, a trafiłam na Panią B. (podobno jedna babka jest w Tychach tylko). Dodam, że wracając już do ośrodka, jakiś debil zjechał mi z przeciwnego pasa praktycznie pod auto, chcąc wjechać do jakiejś uliczki... Zrobił to z dużą szybkością i bez kierunkowskazów! Zahamowałam "na szlag", facet przejechał, a Pani B. go zwyzywała i pochwaliła moją postawę. Czy "L-ka" egzaminacyjna uprawnia do powodowania wypadków?!
Podsumowując- nie mogę dać wam rad, jak pozbyć się stresu, ponieważ na mnie nic nie działało i dobrze powiedzieć- zjedz wafelka, napij się kawy- każdy i tak reaguje inaczej. Mnie pomogło to, że pierwszy raz pojechałam z koleżankami, które mnie wspierały. Powodem stresu i błędów z nim związanych jest moim zdaniem nie wiara we własne siły czy jej brak, ale strach przed humorem egzaminatora. To od niego tak naprawdę najwięcej zależy. Do zdanego egzaminu przyczynić się mogą:
a) wiedza teoretyczna- ja ją miałam "wykutą" i zrozumianą, jak każda dobra studentka, lecz cóż z tego...
b) wiedza praktyczna- i tu problem z ośrodkami szkolenia. Pani B. stwierdziła, że każdy kursant powinien na egzamin przyjść przygotowany. My wybieramy szkołę jazdy i my mamy wymagać. Ale skąd możemy wiedzieć, czego wymagać, skoro robimy to pierwszy raz?! PRZEZ CAŁY KURS BYŁAM PEWNA, ŻE ZDAM- BO DOBRZE JEŻDŻĘ I DOBRZE CZUJĘ SIĘ ZA KIEROWNICĄ! A tymczasem zmieniłam instruktora i jak wiele dzięki temu zyskałam!!!
c) humor egzaminatora i szczęście. Tego chyba nie muszę tłumaczyć.
Koszt kursu, 4 egzaminów pr., 2 teor., dodatkowych jazd itd.- ok 2300 zl "tanim kosztem"
A nerwy? stracony czas?TO CHORE, BY TAK DŁUGO CZEKAĆ NA EGZAMINY!
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam tym tekstem.
Aboveme
 
Posty: 3
Dołączył(a): środa 27 stycznia 2010, 21:55
Lokalizacja: Mikołów

Postprzez asiula_77 » sobota 13 lutego 2010, 00:39

Witam, ja też na szczęście mam to już za sobą zdałam za trzecim podejściem, też trafiłam na starszego pana egzaminatora A. R, który calą drogę na mnie wrzeszczał że to zrobiłam nie tak, że tamto nie tak , chociaż również jak ty nie zrobiłam (tak mi sie przynajmniej wydaje) większego błędu kazał poprawiać parkowanie i cofanie ( chociaż moim zdaniem było dobrze tylko wolno trochę jak na początkującego kierowcę to wszystko robiłam. Ale wybaczam mu wszystko za pozytywny wynik. Inny egzaminator by sie napewno czegoś uczepił i by mnie oblał. Pozdrawiam i życzę szczęścia zdającym
asiula_77
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 13 lutego 2010, 00:29
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez Justysia23 » środa 17 lutego 2010, 14:29

Witam serdecznie ja zdawałam 9 stycznia egzamin teoretyczny i praktyczny, teoretyczny zdałam bez błędu a praktyczny oblałam już na placu ponieważ za drugim razem na łuku najechałam na linie,za pierwszym razem jak przejechałam łuk powiedział mi, że dobrze przejechałam ale (właśnie te "ale" śmieszy moich znajomych i męża najbardziej) zbyt wolno.I właśnie się tym zestresowałam i za drugim razem na łuku najechałam na linie.Zapisałam się ponownie na egzmin i czekam na niego-mam 8 marca na 7.30,ale tym razem nie dam się tak łatwo zbyć.Najśmieszniejsze jest to,że Pan egzaminator co innego mówił przy aucie a co innego już przy kamerach.Mój błąd bo mogłam się odezwać jak mi powiedział, że za wolno,no ale ćóż moja strata.Tym razem się już tak nie stresuje i jestem pozytywnie nastawiona.Niemogę się już doczekać egzaminu.Dzwonie prawie codziennie czy się niezwolnił jakiś termin ale narazie mi się nieposzczęściło.Pozdrawiam cieplutko wszystkich zdających i tych co już zdali i mają to za sobą.Odezwe się czy zdałam czy nie :))Trzymajcie za mnie kciuki:)
Justysia23
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 17 lutego 2010, 14:20

mój egzamin

Postprzez MsNelka1 » wtorek 02 marca 2010, 15:16

Witam. Dzisiaj zdawałam egzamin na prawko po raz pierwszy i w Tychach. Niestety, oblałam.
Zaczęło się od teorii - 1 błąd. Potem 5 min czekania i wywołano moje nazwisko. Miły pan instruktor kazał mi wsiąść do auta nr 7, przedstawić się do kamery i zrobić kontrolę samochodu - światła postojowe i olej. Potem łuk - wyszedł idealnie. Wzniesienie - raz zgasło, potem się udało. No i miasto. 4 ronda w prawo, na wprost, w lewo i zawracanie. W lewo na sygnalizatorze kierunkowym, prosto na ogólnym, raz musiałam puścić pieszego. Zawracanie na jakimś osiedlu. Skręt w lewo na drodze dwupasmowej i parkowanie - prostopadłe, ale stanowisko wskazał mi takie, że po prostu po wjeździe na parking musiałam jechać na wprost i się zatrzymać. Ogólnie banał, egzaminator miły, wyrozumiały i spokojny, chociaż prowadził mnie trasą mało uczęszczaną przez "elki", dużego ruchu nie było. Już miałam wracać do wordu, zawracałam na Jana Pawła kiedy oślepiło mnie słońce i "spowodowałam zagrożenie ruchu" bo nie widziałam białego auta, które miałam puścić. I oblałam, na samym końcu egzaminu, na własne życzenie bo egzaminator był naprawdę spoko. Miałam tylko dwie pułapki: parking będący jednokierunkową (ale nie ten pod basenem) - pamiętajcie żeby ustawić się do lewej krawędzi. Druga: kiedy wyjeżdżałam brukowaną uliczką, prowadzącą od tego dziwnego skrzyżowania nie będącego rondem na wprost przez świata wjeżdżałam w taką jedną drogę, której prawy pas jest zastawiony samochodami. Trzeba je wcześnie ominąć bo jest linia ciągła i przejścia dla pieszych. Najlepiej na tych światłach po prostu wjechać na lewy pas i jechać nim dalej. I upewniajcie się kilka razy czy coś nie jedzie - ja tego nie zrobiłam i efekty są znane...
MsNelka1
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 02 marca 2010, 15:02

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 105 gości