WORD Bytom

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

WORD Bytom

Postprzez cman » piątek 16 lutego 2007, 15:28

http://www.word.katowice.pl

W tym wątku umieszczamy
- relacje zdane/oblane - pamiętaj, że mają one służyć również innym zdającym, postaraj się więc umieścić tutaj przede wszystkim istotne informacje (zachęcamy również zwłaszcza osoby, które nie uzyskały pozytywnego wyniku, do dołączenia skanu lub zdjęcia arkusza przebiegu egzaminu, dzięki któremu jednoznacznie będzie widać popełnione błędy i konkretną przyczynę niezaliczenia/przerwania egzaminu)
- informacje dotyczące danego ośrodka (tylko nie takie, że ktoś gdzieś usłyszał albo kolega dowiedział się od kolegi - niech to będą w miarę sprawdzone informacje)
- wszelkie rady i porady z nim związane
- nie podajemy nazwisk egzaminatorów (ustawa o ochronie danych osobowych)
- wszelkie off topy będą przesuwane albo kasowane

Postaraj się, aby ten wątek mógł jak najlepiej służyć innym osobom.

Pojazdy egzaminacyjne:
Kategoria AM - ROMET ZK 50 rok 2013 r.pojemność 49 cm3 moc 2 kW
Kategoria A1 -ROMET ZK 125
Kategoria A2 - Suzuki Gladius) SUZUKI SFV 650UA rok 2013 r.pojemność 645 cm3 moc 35 kW
Kategoria A - (Suzuki Gladius) SUZUKI SFV650A pojemność 645 cm3 moc 53kWHONDA MC 35,
Kategoria B - Toyota Yaris
Kategoria B+E - VOLKSWAGEN Transporter T5 Furgon, Przyczepa NIEWIADÓW B1400
Kategoria C1- MAN L2000
Kategoria C- MAN LE 10.150
Kategoria C+E- Ciągnik siodłowy: SCANIA R124LA4x2NA
Kategoria D - AUTOSAN A1010T LIDER MIDI, AUTOSAN
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez ania18 » poniedziałek 19 lutego 2007, 12:11

Moja 3 klęska :roll: wyglądała tak:
Przed egzaminem postanowiłam się rozjeździć, zeby się czuć pewniej. Ustawiłam sobie jazdy 9.00- 10.45(sama sie podwiezłam do WORDu). Pojechaliśmy na plac i powtarzałam łuk. Swój pierwszy egzamin nie zdałam na łuku. Zawsze moim punktem wyjścia był 2gi pachołek(a reszta na wyczucie). Tym razem instruktor powiedział mi coś takiego: "słuchaj niedawno jedna dziewczyna zauwazyla że miala na egzaminie przestawiony 2gi pachołek (specjalnie, bo większość na ten pachołek zaczyna kręcić). Dlatego naucze się 2giej metody. W momencie gdy wiedziesz na łuk przyjrzysz się dokładnie jak są rozstawione pachołki. Jeśli będą db jedziesz na 2gi pachołek, jeśli coś ci będzie podejrzane lepiej kręć na pierwszy". Poćwiczyłam obydwie metody ( metoda na 1szy pachołek polega na przekręceniu jednego obrotu gdy pachołek który zamyka koperte mija prawe lusterko).
Odprawa wyglądała tak: przywitał nas egzaminator który wyglądał na wielkiego h... gdy opowiadał o manewrach zdziwiła mnie jedna rzecz, mianowicie powiedział: moge też poprosić o zatrzymanie w wyznaczonym miejscu, chodzi tutaj o wyhamowanie z 50 w konkretnym odcinku, ale nie jest to hamowanie awaryjne. No to ja już zonk, bo w życiu o czymś takim niesłyszałam.
Zeszlismy na dół, czekałam równo 2 h na swoją kolej. Ludzie lepiej nie siedzcie w poczekalni, klimat tam jest tak okropny że umierałam ze strachu ( ja, która zawsze byłam w szampańskim nastroju na egzaminie :shock: ). Drzwi jakby na złość trzaskają gdy otwiera się pokoik dla egzaminatorów. Za każdym razem kiedy jakiś egzaminator wchodził serce mi podchodziło do gardła. Przez okno obserwowaliśmy wejście do budynku. Conajmniej 6 przyklejonych ryjków gapiło się w okno. Najchętniej bym stała na dworze ale bylo zbyt zimno, a pozatym balam sie ze egzaminator mnie wywola i sie wkurzy ze musi mnie szukac. Dodatkowo wkurzają mnie ludzie którzy siedzą w poczekalni. Non stop gadka o światłach, o parkowaniach, jedni drugim nakręcają klimat strachu. Miałam ochote trzasnąć drzwiami i ucieknąć do domu. I modliłam się żeby trafić na innego egzaminatora, niż pana J. z odprawy. No ale pech chciał, przypełzła ta medna i mnie woła. Ciśnienie mi skoczyło, ale co zrobić :x
Prezentacja świateł ok, pod maską też ok. Potem łuk(miałam ten od płotu). Zapomniałam spojrzeć czy odległość pachołków się "zgadza na oko". Do przodu ok, do tylu jade na 2gi pachołek. Patrze przez tylną szybe, czekam na odkręcenie kół ale gdzie ten moment? coś tu nie halo, nic mi niegrało :? No to ja dep na hamulec, zaciągłam ręczny ide do egzaminatora a on się śmieje :evil: i mówi :ale wystarczyło tylko koła odręcić! Se myśle tak odręcić. Jak spojrzałam na linie byłam właściwie 10cm przed zagładą, czyli zatrzymałam się w ostatnim momencie bo już i tak by było za późno. No ale nic mam jeszcze jedno podejście. Egzaminator mi cofnął do koperty. Patrze na pachołki-faktycznie gołym okiem było widać że odległość jest oszukana! No to jade do tyłu na 1szy pachołek. Jade sobie, jade zrobiłam obrót czekam na wyprostowanie kół, weszłam w zakręt wyszło idealnie! :twisted: Światla juz mialam wlaczone na placu, wiec niemusialam teraz wlaczac. Górka poszła szybko. Wyjeżdzam z ośrodka. Jechałam bardzo, bardzo wolniutko ponieważ jest tam ogranicznie do 10. A on do mnie :no gazu! ja:ale jade tak wolno bo tu jest ogranicznie! on:"ale bez przesady, że prawie na zero. Miałam wrażenie że mnie podpuszcza żeby przekroczyć. Potem już normalna jazda po mieście. Snułam się do centrum za innym egzaminem. Mniej więcej koło stacji BP pada komenda: proszę się zatrzymać do przejścia dla pieszych patrze a zaraz za przejściem jest znak zakaz zatrzymywania. Niebyłam pewna na 100% ale wydawało mi się że wcześniej też był zakaz. Niewspominając o tym że przed przejściem dla pieszych niemożna się zatrzymywać bez powodu. Pojechalam dalej, a jemu chyba ciśnienie dzwigło albo mi chciał podnieść bo zaczął mi wymachiwać palcem wskazującym przed nosem i krzyczy : miała się pani tam zatrzymać! nieposłuchała mnie pani, jeszcze jedna taka sytuacja i będzie po egzaminie!Egzamin nie jest od uczenia . Nerwy mi zszargał równo. Myśle co dalej, przecież napewno znowu mnie będzie chciał podpuścić. Co bym nie zrobiła, chyba mam po examie. W ogóle w niektórych momentach widziałam jak podnosił noge, żeby w razie czego zahamować (np przy przejściach dla pieszych). Dobrze jest tak kontem oka oberwowac buty, żeby wiedzieć co egzaminator myśli :) Potem jeździłam po uliczkach jednokierunkowych(dwupasmowych) i miałam wrazenie że robi mi na złość. Co wyjeźdzałam od lewej strony to on mi pierwsza w prawo, gdy od prawej to on mi pierwsza w lewo. Musiałam sie non stop przeciskać na inny pas. Potem jechałam witczaka i kazał skręcić w lewo w matejki. Prawym pasem jechało pare samochodów więc pomyślałam sobie że zmienie pas dopiero jak oni się stracą. A on mi :tutaj w prawo. Niemiałam wyjścia musiałam się przeciskać. Wrzuciłam kierunkowskaz, zwolniłam i czekam. Przy ostatnim aucie zjechałam do osi i skręciłam lekko kierownice, a on co? Dep z całej siły na hamulec i zarzut wymuszenia pierszeństwa. Powiedział że puknelabym w niego bokiem. K... ciekawe bo auto juz nas praktycznie minelo jak nacisnal hamulec. Moim zdaniem zrobil to troche nad wyrost, moze myslal ze nie chce sie zblizyc do osi tylko juz zjechac. Trudno, zycie pokazuje ze w takich sytuacjach lepiej sobie darowac dynamike. Mogłam zatrzymać się przed zakrętem i czekać na jedynce na wolny pas. Przynajmniej bym nie oblala, conajwyzej zarzucil by mi dynamike w tym momencie. Ale trudno sie mowi. Teraz to juz bez znaczenia. Pozostal tylko wielki zal ze sa egzaminatorzy ktorzy wykorzystuja kazdy moment zeby zdenerwowac kursanta i ze kazal mi sie co chwila przeciskac na inny pas. Mam juz tego dosyc. Podziwiam osoby ktore podchodza do egzaminu 5, 8 czy 10 raz :roll: Ja już nie mam sily po trzecim :cry: Najgorsze jest to ze wlozylam w to tyle kasy. Caly kurs i reszta oplat egzaminacyjnych poszla z mojej kieszeni. Prawo jazdy bylo moim największym marzeniem i postanowilam sobie zrobic prezent na osiemnastke. Dzis juz wiem ze byl to niewypal. Szkoda, bo prowadzenie auta sprawia mi ogromna przyjemnosc :cry:
Potem jak wracalismy do osrodka pytam go: i co byl ten zakaz. A on: tak byl, ale nie chodzilo mi o zatrzymanie do 0, tylko do wyhamowanie do malej predkosci. Potem bysmy pojechali dalej. Potem jeszcze wypelnial formularz i komentowal: podobala mi sie pani jazda. dynamika?tak dynamika bardzo ladnie. zachowanie w rejonach przejsc dla pieszych? tak, ladnie tam pani przepuscila ta grupke na piłsudskiego itp. wlasciwie mialam N-ki tylko odnosnie tej zmiany pasa ruchu czyli stworzenie zagorzenia na drodze czy cos tam. jeszcze mi powiedzial ze chcial zrobic parkowanie na pilsudskiego po lewej stronie(szit, znowu sie przeciskac! tak jakby po prawej bym nie mogla skoro te same warunki na dwoch stronach)ale nie bylo miejsca. Zauważyl miejsce na zeromskiego i tam chcial zrobic parkowanie kolo szpitala.
Aha pamietajcie o tym zeby uczyc sie luku roznymi metodami i nie na pamiec. 90% ludzi robi luk na 2gi pacholek i dlatego az tyle osob oblewa egzamin na luku choc na kursie "wychodzilo idealnie". Egzaminatorzy lubia nam zycie utrudniac.
Wybierzcie też taka godz zeby byl maly ruch. Kolo godz 13 jest najmniejszy ruch na ulicy i przez to latwiej sie jezdzi.
Trasa egzaminacyjna
Z WORDu w lewo i potem jeszcze raz w lewo czyli strzelcow bytomskich w strone centrum. Potem w lewo w aleje legionów. Następnie w prawo w piekarską. Potem w prawo w piłsudskiego. Tam egzaminator chcial zrobic parkowanie rownolegle ale niebylo miejsca. W prawo w powstańców warszawskich. Następnie sama musiałama podjąć decyzje że w prawo, dlatego że na tym skrzyżowaniu nie można jechać prosto w strone policji(zakaz ruchu) i niemożna jechać w lewo (zakaz wjazdu). Potem w lewo w piekarską, następnie w prawo w żeromskiego. Dojechałam do końca drogi i musiałam sama podjąć decyzje że w prawo(nakaz skrętu w prawo). Następnie w lewo w sokola. Potem w lewo w witczaka. I w lewo w matejki. I prosba skretu w prawo w żeromskiego. Tam mój egzamin się skonczyl poniewaz wymusilam pierszenstwo przy zmianie pasa ruchu :cry: Na zeromskiego egzaminator chcial zrobic parkowanie prostopadle.
Mam już dość myślenia o prawku
ania18
 
Posty: 157
Dołączył(a): niedziela 07 maja 2006, 17:10
Lokalizacja: Bytom

Postprzez brygidKa » wtorek 20 lutego 2007, 11:22

ja też zdawałam w Bytomiu już 5razy i dalej prawka nie mam.
egz.to chyba miałam tylko 1fajnego a reszta wiadomo .
3razy oblałam na łuku , sama nie wiem dlaczego skoro na kursie wszystko szło elegancko.A 2 razy na mieście.Teraz zrobiłam sobie małą przerwę i w lipcu chyba znów będę walczyć bo skoro już tyle kasy i nerwów w to włożyłam to teraz nie zrezygnuję,w końcu musi się udać :)
brygidKa
 
Posty: 41
Dołączył(a): niedziela 03 grudnia 2006, 09:24
Lokalizacja: Radzionków

Postprzez bytomianin21 » sobota 21 kwietnia 2007, 11:38

Jak się to mówi do 4 razy sztuka :P :lol: :lol: :lol: czy jakoś tak :P

14.04.2007(sobota)-pamiętna data ;) Tego dnia udało mi się zdać upragnione P.J ;]
Oto moja relacja:
Punkt 11.30 woła nas egzaminator na omówienie (co jak i kiedy) .. ;)
troche wszsycy przerażeni bo opowiada za co możemy być wykluczeni z dalszej jazdy egzaminacyjnej. opowiada i opowiada i skonczyć nie moze :) No ale jakoś nie przejąłem się tym :) OK skończył prosi nas abyśmy czekali na jazdy w poczekalni.
OK czekamy
Tego dnia egzaminowało 3 egzaminatórów modliłem się abym nie trafić na tego który z nami omawiał :) przebieg egzaminu- był to egz. z zasadami wojskowymi tak można było wywnioskować po głosie :)
Ok czekam w tym kantorku i po chwili głos pan...czyli ja :P (nazwiska nie podaje) :P i jeszcze jakas laske zawołał mnie i taka dziewczyne :)
I mówi co robicie w takiej szarej poczekalni poczekajcie na dwsorze myśle że mam dziś szczescie na egz. wogóle miły :)
"Ok to dziewczyna ma pierwszeństwo więc pozwól jej zdać 1" no mówie ok
Dziewczyna nie zdała na łuku ja już przerażony że też nie zdam :) ale cóż idę :).

Po sprawdzeniu wszystkich świateł i wszystkiego co pod maską.
Proszę Egzaminatora aby mi ustwaił samochód ponieważ ta dziewczyna co była przedemną to zachaczyła lusterkiem o słupek wiec jak pojade prosto to powtórze en sam błąd i po egzaminie a on mi :
"JAki z Ciebie będzie kierowca jak nnie potrafisz tego słupka ominąć"
No dobra nie to nie :P mysle sobie :) zapalam samochód ( wczesniej ustawiam sobie fotel lusterko i oczyiscie zapinam pas) :) mylsle ze nie wyrobie na tym 0 gazu tylko pół sprzegło i udało sie wyjechać na łuk :) jazda prosto to banał :) wszystko ok teraz do tyłu Tylko na jaki pachołek kręcić bo mi coś nie grało. Myśle jade na wyczucie i to sie okazalo :) szczesliwe :) jakoś dobrnąłem do konca łuku :) JAzda na wzniesieniu to mały pikuś małe wzniesienie wieć spoko ;] ok wchodzi do smochodu i mówi: "I widzisz dał osie jednak przejchać ten łuk" :) no ja sie juz nie odzywałem ok to pojedziemy prosto i w prawo jade po woli to onmowi czemutak wolno to ja ze tam jest ogr do 10 no ok ale jedziesz prawie na 0 !! z oosrodka jade na prawo (ul sikorskiego-objazdowa) pozniej na prawo w sikorskiego az dojezdzam do ronda na rondzie mi kazał zawrócic tzn powiedział " NA TYM SKRZYZOWANIU ZAWRÓC" to ja mowi tzn na rondzie a on donosny glosem "na skrzyzowaniu" ok ;) wiec jade do okoła już wyjezdam z ronda tomowi rondo to tez skrzyzowanie :)
i jade ą samą droga czyli objazdowa i lewo w sikorskiego po zniej na skrzyowaniu na prawo ul. Strzelców Bytomskich i jade tak jakby sie jechało do TG za stadionem kazał mi skrecic ws prawo (ul. wojciechwskiego) jade tą ulicą i skrecam na narutowicza Tam uwazjacie tam jest ogranczenie do 20 i przed progiem musiscie zwolnić i tam pozniej lepeij zatrymajcie się przed torami i oczywiscie przed linią STOP i skrecam w prawo znowu wypadam na ul. strzelców bytomskich pozniej w prawo koło kopalni nie wiem jaka tam jest ulica :) i w prawo am jest parking kazał zaparkować prostopadle przodem wic szukam miejsca parkuje tam gdzie nie ma aut to o n do mnie ja chce sprawdzic jak parkujesz miedzy samochodami prosze zaparkowac miedzy tym a tym mysle nie wyrobie za malo miejsca i jeszxcze mam zostawic miejsce na ..to abym mogl wysiasc :) ok jakos sie tam przecislem mowi OK teraz jedizemy dalej jade dlej tą lica i skreca w prawo wyjezdzam z tego osiedla i jade prosto znowu jestem na ul. strz. bytomskich .. pozniej w jakos ulice w bytomiu wjezdzam koło szpitala górniczego na zeromskiego tą ulica ikazał mi z uzyciem biegu wstecznego zawrocic z uzyciem prawej storny jeezdni ok widze brame wjzdzam tylem i ok :) pozniej jescze coś tam gadał rozpedzamy sie rozpedzamy i na wyskosci tego znaku zaryzmaj sie :) wiec tak zrobiłem :) Pozniej mailem przygode z roerzystami otóz były 2 ciaglwe linie wiec nie wyprzedzam to on mi tarsujemy dorge :) ja go nie slucham bo wiem ze sie nie zmieszcze :) i najade na ciagla linie i posprzatane :) Dobrze zrobilem ze nie wyprzedałęm uwazajcie co mówi do was egz nie pwoeidzial ze wyprzedaj tylko tarsujemy ruch bo podobno nie moze mowic tego co nie mozna :) :D tlko sprytnie daje do zrozumienia :) Pozniej jade do osr. Egzm. i uwazjacie bo tam jest ogr do 10 wiec najlpiej zredukowac do 1 :) i spokojnie jechać :) :D

PS. nie chciało mi sie tego pózniej dokladnie pisać bo palce mnie juz bolą :)
NIE MA TAK ŹLE !!
NA LUZIE MUSICIE DO TEGO PODCHODZIĆ ;] i będize OK !! :D
bytomianin21
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 19 kwietnia 2007, 17:45
Lokalizacja: Bytom

Postprzez lordbobstein » środa 16 maja 2007, 16:23

Dzisiaj mialem swoj pierwszy egzamin. Oblalem.
O 11 mialem odprawe. Nic ciekawego. Nastepnie przeszedlem do poczekalni ale dlugo czekac nie musialem, wlasciwie wogole nie czekalem. Przygotowanie do jazdy ok, luk ok, podjazd ok. Potem miasto. Kilka razy musialem zawrocic, kilka razy parkowac, ogolnie nic trudnego. Jezdzilem na przemian w Bytomiu i Radzionkowie. Po okolo 50 min egzaminu zaczalem odczuwac zmeczenie i to byl wlasnie powod mojej kleski. Po wjechaniu JUZ NA TEREN OSRODKA nie zastosowalem sie do znaku nakazu skretu w LEWO. Wlasciwie to nie wiem jak to sie stalo. Bylem juz tak zmeczony i zestresowany ze jakos mi ten znak umknal. Jak widac oblac mozna nawet na samej koncowce. Egazmin zakonczylem po 75 min. Jeszcze jedna minuta dluzej i mialbym swoje prawko a tak musze zdawac w czestochowie bo terminy zaczynaja sie 10 lipca.
lordbobstein
 
Posty: 4
Dołączył(a): środa 16 maja 2007, 16:04
Lokalizacja: Word Bytom

Postprzez cnl » poniedziałek 21 maja 2007, 22:38

Pierwsze podejście - i ... :) o 11 odprawa, lacznie ok. 12-15 osob bylo, 3 instruktorow (2x punto, raz corsa). Tutaj troche trzeba bylo poczekac (u mnie akurat 2 godziny, ale jeszcze po 12 rozmawialem z kolesiem, ktory czekal na egzamin OD DZIEWIATEJ - to juz lekka przesada). Atmosfera nie byla najgorsza, glownie dzieki temu ze trafilem na calkiem milego goscia ktory rowniez czekal na egzamin i jakos odganialismy niepozytywne mysli ;D A tych troche sie nazbieralo - 6 osob jadacych puntem oblanych, ale 2 z corsy zdaly. Kolej na mnie - Corsa :) calkiem sympatyczny na pierwszy rzut oka egzaminator, podwiozl mnie na plac, otworzyl maske i poprosil standardowo o omowienie. Zwrocil uwage, ze niepotrzebnie odkrecilem zbiornik plynu do spryskiwaczy bo widac i bez tego :) ale chcialem byc za dobry chyba ;D pozniej omowienie swiatel, lekkie podpuszczanie ("czy na pewno wszystko?" "prosze sie zastanowic"...). Koniec męki. Prosze sie przygotowac do jazdy, odpalic auto i dac sygnal klaksonem jak bede gotowy. Lekki stres, troche sie lewa noga trzesla ;D nie przechodzilo, wiec wystartowalem. Luk bezblednie za pierwszym razem, niemniej jednak radze krecic na pierwszy pacholek, nie drugi (nigdy z nim nie wiadomo :) ) nastepnie dwa razy start z recznego na 'wzniesieniu' i jazda w miasto.

Trasa: w lewo na strzelcow, pozniej na swiatlach pod real. Bez parkowania, przejazd znowu na ta uliczke prowadzaca do wordu, pozniej na rondo w rojcy, tam w lewo na radzionkow. W centrum przy sklepie kazal mi wjechac na parking ten 'w rondzie' i tam parkowanie prostopadle przodem. Udalo sie. Nastepnie wyjazd z parkingu (tu blad z mojej strony, ale go przemilcze lepiej ;D) pozniej w ta jednokierunkowa glebiej w radzionkow i w lewo na tarnowskie gory. W koncu doprowadzil mnie do drogi do DSD, tam przed progiem zwalniajacym mialem zawrocic wykorzystujac bieg wsteczny i pobliska boczna droge. Aha, uwazajcie na ta jednotorowke, jeszcze chyba nie jezdzi ale zatrzymywac sie trzeba bezwzglednie :) pozniej znow na strzelcow w prawo i na kolejnych swiatlach na osiedle po lewej (nie wiem jak sie nazywa :D) tam znowu troche pokluczylem, skrzyzowanie z lamanym pierwszenstwem z 3 razy pokonalem z roznych stron. Pozniej przejazd po ulicach na stroszku, na tym sie jednak skonczylo. W koncu powrot do osrodka (nie zapomnijcie o ograniczeniu do 10 i kierunkowskazie na nakazie, nie mozna sie wyluzowac na koncu :) ) zatrzymanie pod drzwiami WORDu, chwila rozmowy, moje lekkie rozczarowanie a tu nagle... Pozytywnie! ;D i wielkie P walniete na mojej karcie jazdy :D Jazda po miescie trwala dokladnie 40 minut, wrecz zdawalo mi sie ze moze mniej (stad moje podejrzenia o oblaniu :)) co tez ciekawe, wcale nie bylo tylu manewrow, jedno parkowanie i banalne zawrocenie... Pamietac zawsze o kierunkowskazach. Z rana wypic Zdrovit, przed jazda Snickers Cruncher i egzamin zaliczony :) przede wszystkim pozytywne myslenie, stres to najgorszy wrog na egzaminie. Powodzenia przyszlym zdajacym :)

jeszcze jedna rada: jak nic nie mowi to smialo jechac prosto, nie wahac sie (zreszta sam o tym przed jazda wspomina).
cnl
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 21 maja 2007, 19:17

Postprzez zancia:) » wtorek 22 maja 2007, 11:14

I modliłam się żeby trafić na innego egzaminatora, niż pana J. z odprawy. No ale pech chciał, przypełzła ta medna i mnie woła. Ciśnienie mi skoczyło, ale co zrobić Mad
Przy ostatnim aucie zjechałam do osi i skręciłam lekko kierownice, a on co? Dep z całej siły na hamulec i zarzut wymuszenia pierszeństwa. Powiedział że puknelabym w niego bokiem. K... ciekawe bo auto juz nas praktycznie minelo jak nacisnal hamulec.



Ja tez mialam Pana J. na dwoch pierwszych egzaminach (jestem po4) i za drugim razem tez mialam taka sytuacje... NIe jestem z Bytomia wiec nie znam nazw ulic... ale gdy mialam skrecic (ala rondo w radzionkowie jak jedzie sie na swierklaniec) w lewo ja kierunkowskaz zamierzam skrecic on mi dep na hampel i ta sama sytuacja co u Ciebie...

Za 3 razem jezdzilam po centrum bytomia... natrafilam na bardzo fajnego egzaminatora... juz jechalismy na osrodek gdzie mialam skrecic w lewo i zmienic do tego pas, patrze linia ciagla i nie wiem jak sie wryc bo nikt nie chce mnie puscic... zatrzymalam sie i czekam.... i gdy widze okazje zeby jechac to nie zauwazylam ze mialam czerowne swietelko.... Bardzo glupi blad... Ale zjadly mnie nerwy bo za 1 razem najechalam na linie ciagla na miescie i odrazu jechalam do osrodka wiec nie chcialam popelnic tego samego bledu i skupiajac sie na nim popelnilam gorszy :/...

A juz za 4 razem rozpoczelam troszke wczersniej egzamin poniewaz egzaminatorzy juz z nikim nie jezdzili a byli wolni a pare osob z grupy juz czekalo... Placyk pikus, choc ja nigdy nie mialam z nim problemu... Dodam jeszcze ze 3 razy na egzaminach jezdzilam corsa a na tym razem wyruszylam Puntem... Glownie jezdzilismy po radzionkowie i okolicach osrodka... Jak tylko wyjechalam z osrodka robilam zawracanie, troche dalej i znow zawracanie... Po 5-7 minutkach slysze prosze zawrucic z uzyciem wstecznego biegu... Pomyslalam "jejcia ile tych zawracan"... POjezdzilismy troszke i kazal mi zrobic parkowanie rownolegle z lewej strony.... jejcia ja zawsze sie uczylam i mialam opanowane do perfekcji zatoczke ale z prawej strony... no ale zaparkowalam ale Pan powiedzial ze troszke mi nie wyszlo i trzeba powturzyc... No ale za 2-gim razem bylo idealnie.... No to juz pomyslalam ze jedziemy na osrodek bo juz prawie 40 min a my w radzionkowie siedzimy... no ale skad, do osrodka przyjechalismy po godzinie... Gdzie uslyszalam POZYTYWNIE!!!

Tym razem nie stresowalam sie, nie bylam spieta jak zawsze i to mi duzo pomoglo... Ludzie w stresie popelniaja najglupsze bledy, ktorych nie popelniali nawet na jazdach...
:) :)
zancia:)
 
Posty: 22
Dołączył(a): czwartek 08 lutego 2007, 18:58

Postprzez Truman » piątek 06 lipca 2007, 01:23

Wiec i ja napisze cos od siebie.

Pierwszy egzamin: Dojazd 2h przed czasem :o . Ale przynajmniej powtorzylem sobie jescze pytania egzaminacyjne. Teoria szybko i bezproblemowo (choc strasznie nerwowo), podobnie jak pierwsza czesc placu. Po wejsciu do auta emocje zmalaly, choc noga troche skakala na sprzegle, wlasnie brak nerwow mnie uspil, zbyt bylem pewny zwyciestwa. I tylem mi sie przyhaczylo o slupek. :oops: Trudno.

Drugi egzam: Tym razem tylko 1,5h przed czasem. Z tym, ze teraz nie bardzo wiedzialem co ze soba zrobic :? Na dworze deszcz, w poczekalni i przed nia atmosfera niezbyt mila (ludzie panikuja i przenosza te nerwy na innych). Troche bylo czekania na swoja kolej. Tym razem na placu pelne skupienie i po bezproblemowym przejechaniu luku i gorki na miasto. Egzaminator poprowadzil mnie w prawo, w jakies male uliczki. W pewnym miejscu skrzyzowanie, trudna sytuacja, nerwowo, bo stalem z 5 min i czekalem na wolna droge glowna, wymusilem. Egzaminator wydawal sie byc mily.

Trzeci egzam: Pierwsza czesc placu bez problemu. Pierwsza proba luku podczas jazdy do tylu (mam taka nature, ze jade bardzo powoli) dojezdzam juz do koncowej koperty. Nagle egzaminator mowi stop. Zrobilem jak powiedzal. On mi mowi, ze mam wysiasc, zeby zobaczyc ze stoje przed linia przednia koperty. Powiedzialem:
- "Ale przeciez pan powiedzial 'stop' "
- "Prosze powtorzyc luk"
No to nie kloce sie, powtarzam - udalo sie. Tym razem dlugo sie trzymalem na miescie. Bylem juz na drodze do osrodka. Oblalem wg mnie nieslusznie: http://www.prawojazdy.com.pl/forum/viewtopic.php?p=87165

Czwarty egzam: Zdazylem jeszcze przed ponownym zdawaniem teorii. Egzaminator nim zaczal nasza grupe, mial jeszcze jedna osobe do zegzaminowania - wyszlo tego 45 min opoznienia. Ja bylem drugi, egzamin mialem na 13, rozpoczalem ok. 15.15, skonczylem go o 16. Nie chcialbym byc w skorze tego, kto byl ostatni na liscie. Tym razem trafil mi sie egzaminator czepialski, pokazalem wszystko pod maska (wymagal rowniez pokazania alternatora i akumulatora). Ze swiatlami nie bylo zbyt rozowo. Widac, ze chcial mnie zdenerwowac. I trzeba przyznac ze mu sie udalo :] Puscil mnie jednak dalej. Luk ok, przy czym zwracal mi uwage, ze nie mam patrzec w lusterka. Gorka - ok. Na miescie ciagle cos mu nie pasowalo - a to nie mam patrzec na skrzynie biegow, a to za daleko sie zatrzymalem przed poprzedzajacym mnie pojazdem. Mowil bardzo niemilym tonem. Zawracanie na trzy - zapomnialem kierunkowskazu przy jezdzie w tyl - egzaminator zwrocil mi uwage. W osrodku parkuje w lewo (migacz jest wlaczony) zaczynam skret w lewo, a on mi hamuje i mowi: "a kierunkowskaz to co?". A ja mu pokazuje, ze jest wlaczony :) "Aha, to jedz dalej" (pierwszy egzaminator co mowil mi na 'ty' :] ). Jakis zdezorientowany byl :> Na miescie tak sie czepial wszystkiego, ze bylem przekonany, ze mi da negatywa, mimo to, ze dojechalem do osrodka. "Robisz male bledy, ale jezdzisz bardzo dobrze, zaliczam ci ta jazde". Pozytyw :D

Wstyd, ze za 4tym razem, ale trudno.
Na prawko czekalem wyjatkowo dlugo, rowne 3 tygodnie od zdania egzaminu. Od 4rech dni jezdze :D

Co do Bytomia - nie polecam. Duzo malych, podchwytliwych uliczek. Poszedlem tam, bo niby terminy mialy byc krotsze. Owszem byly krotsze, ale niewiele. Gdybym teraz zdawal to wybralbym Katowice.

Jeszcze slowko odnosnie egzaminow. Terminy to paranoja jakas, pokazywanie co, gdzie i jak w aucie tez jest dziwne. Przeciez i tak w kazdym samochodzie jest wszystko gdzie indziej. Od tego jest instrukcja, zeby sie dowiedziec, gdzie co jest. A na egzamin wykuwa sie na pamiec wszystko i zaraz po nim zapomina.
Luk: czemu nie ma mozliwosci zatrzymania sie? Czy w ruchu drogowym podczas wykonywania manewrow tez nie moge sie zatrzymac?
Gorka: Wole startowac z hamulca roboczego, a ktos sprytny wymyslil, ze musi byc koniecznie z recznego.
Jazda na miescie - kwesta szczescia. Czy nikt nie wyskoczy akurat przed maske powodujac zakonczenie egzaminu, egzaminator jaki sie trafi tez jest wazny.

Prawdziwa nauka zaczyna sie dopiero po egzaminie. Taka jest brutalna prawda.

I tym optymistycznym akcentem koncze.
Pozdrawiam

PS: Polecam Milkę z orzechami :D
Truman
 
Posty: 7
Dołączył(a): sobota 31 marca 2007, 20:11

Postprzez macior » czwartek 12 lipca 2007, 16:54

Egzamin praktyczny 12.07.07r. godzina 11:00 ..

Na miejsce przyjezdzam 20 minut przed czasem wiec ide popatrzec jak jezdza na łuku inne osoby itd. ok 10:55 wchodze do budynku i ide na gore pod sale nr 2. Jest tam juz troche osob czekajacych, o 11 przychodzi jakis kolo otwiera drzwi i zaprasza do srodka wchodzimy i siedzimy a on tlumaczy wszystko w stylu ktory daje do zrozumienia ze egzaminator niejest przyjaźnie nastawiony donas, wiec mysle "no to ekstra moje szanse zmalaly o jakas 1/3:D" podczas mojego pobytu tam pokazal ten pan jeszcze kilka razy ze nie jest zbyt mily.
Auta w mojej grupie to dwa punto - jeden egzaminator ten z odprawy niezbyt mily a drugi taki starszy wydawal sie wmiare ok wiec mysle fajnie bybylo isc doniego .
No i tak pierwsza osoba u pana nie milego pojechala na miasto i po jakims czasie wrocila no i niestety niezdala z tego co sie orientuje,a w tym czasie u tego drugiego ziomka 2 albo nawet 3 pierwsze osoby nie moga se poradzic z jazda po luku .
Wkoncu jakas osoba dala rade i pojechala na miasto .
Czekajac na swoja kolej stoje z ziomkiem w moim wieku ktorego nieznalem ale gadamy i ogolnie spoko gosc z niego i w tym czasie podeszły dwie kobiety popytac jak to jest itd (najpierw jedna potem druga) .
Wkoncu przyjezdza z miasta ten nie mily pan z dziewczyna ktora byla egzaminowana noi okazuje sie ze zdala;p potem wlasnie nie milym tonem powiedzial(dosc glosno) " co ja mam chodzic za wami i szukac was?" ale dobra poszla doniego druga dziewczyna , w tym czasie wraca drugi egzamnator ale niewiem czy zdala tam osoba uniego czy nie noi wola mnie..to se mysle ze przynajmniej tyle dobrze.
Najpierw opieprza mnie zato ze bylem w krotkich spodenkach (eh wolalem przyjsc tak zeby bylo wygodnie w aucie a nie tak zeby ladnie wygladac)no ale dobra krotka dyskujsa i wsiadamy itd.
Byl to moj pierwszy kontakt z puntem w przygodzie z prawo jazdy pokazuje co i jak , luk robie za pierwszym razem ,reczny z malymi problemami (chu*owa ta dzwignia jaks byla) ale tez za 1 razem noi jedziemy na miasto posmigalismy po radzionkowie i po osiedlach tam gdzies , parkowanie rownolegle tylem potem zawracanie na 3 na jednym osiedlu ,2 razy przejazd przez rondo i do osrodka.

Caly egzamin w sumie bez wiekszych stresow .. nastawilem sie ze jak trafie na normalnego egzamnatora to zdam a jeśli ma mnie oblac to itak obleje , w aucie troche porozmawialem znim podczas jazdy zrobilem tam 3 male jakies bledy chyba ale mowil ze bez zastrzezen wiekszych wynik pozytywny egzaminu.
ucieszony pojechalem do domu:)

OK 11:10 zjadam Snikersa:D heh pomyslalem ze jak nie zjem i nie zdam to bedzie dlatego wlasnie, wiec mysle ze zjem nawet jakby mial mi nie pomoc to se zjem:D heh... no ale zdalem wiec powiedzmy ze baton dziala.

pozdro dla ziomka z ktorym stalem bo luzna gadka znim i wogole spoko ziomek;-)
macior
 
Posty: 5
Dołączył(a): piątek 06 lipca 2007, 00:25

Postprzez brygidKa » poniedziałek 30 lipca 2007, 17:50

Zdawałam dziś kolejny egzamin i znów oblałam na łuku ....... Ehh już sama nie wiem co robie źle ........ A egzaminator w średnim wieku miły i rzeczowy nie mam mu co zarzucić. Teraz nie wiem czy mam się wycofać z tego wogóle czy zmienić ośrodek i próbować dalej :(
A na jazdach szło tak dobrze ......
brygidKa
 
Posty: 41
Dołączył(a): niedziela 03 grudnia 2006, 09:24
Lokalizacja: Radzionków

Postprzez siara » wtorek 31 lipca 2007, 20:13

Słyszałem rózne opinie na temat tego ośrodka głownie negatywne ale to co miało miejsce w dniu mojego egzaminu to juz totalna żenada.
Byłem pozytywnie nastawiony na jazdach szło mi dobrze i testy zdałem bezbłednie liczyłem na to ze jesli mam nie zdac za pierwszym razem to przynajmniej w dobrym stylu.
Egzamin miałem na 15:30 i o tej godzinie zjawiłem sie w podanej sali gdzie odbył sie instruktarz po ktorym udalismy sie na dól do poczekalni gdzie mielismy czekac na egzaminatora.Na egzamin jechałem prosto po pracy i liczyłem ze w 6 osob od 16 ja byłem 5 na liscie moze kolo 18 bedzie juz zdawał wiec pozostało czekac.
W tym momencie zaczał sie ten cały bajzel.Okazało sie ze egzaminator ktory miał nas egzaminowac nie przyjedzie nie wiadomo czemu i przyjedzie ktos z osrodka z katowic i bedzie go zastepował.Godzine czekalismy w poczekalni i wkoncu kolo 17 zjawił sie Pan i pierwsza osoba zaczeła zdawac była godzina 17:15 i jasne stało sie to ze jesli kazda osoba miała by jezdzic po godznie (plac i miasto 45 min) to ostatni zdajacy wyjechał by o 22 :00!!!!!!!!!!!Wiadome stało sie ze starczy czasu tylko dla 3 osob i tym samym polowa juz ma oblane bo nie starczy czasu dla wszystkich. :evil: W dodatku egzaminator trafił sie nam niezwykle wyrozumiały chciał zeby kazdy zdał i faktycznie pierwsze trzy osoby ktore zdawały zdały wszystkie :shock: nawet Pani ktora wyjechała z łuku bo jak tłumaczyła "nie wiedziała ze to juz tu trzeba jechac" pojechała drugi raz i zdała!!!
Powiem szczerze ze juz wtedy byłem pewien ze zdam i bedzie dobrze.
Wszyscy egzaminatorzy juz dawno skonczyli z wszystkimi swoimi zdajacymi bo na 6 osob jedna zdawała wiec 2 h i po sprawie a u nas za 3 h zdawała dopiero 3 osoba!!!!Czekałem juz ponad 4 h i 8 h w pracy od 6 rano na nogach zaczeło mi sie to nie podobac.Ludzie pozostali zaczeli sie smiac z tej sytuacji bo była 20:30 i zaczeło sie sciemniac a tu jeszcze sie nie zapowiadało na koniec!!!Ludzie z ośrodka dopytywali sie ile to jeszcze potrwa bo chca isc do domu zaczeło robic sie nieciekawie.Wtedy zdarzyła sie zecz najgorsza z mozliwych.Przyjechał kierownik egzaminatorow u ktorego jedna na 10 osob ledwo zdaje.Zdenerwowany cała sytuacja odbył rozmowe z naszym gzaminatorem i oczywiscie powiedział mu coś w stylu "facet pospiesz sie ludzie czekaja tylko na ciebie masz jeszcze 3 ludzi a juz jest po 20 chcesz tu jezdzic do rana ?Ostro trzeba najmniejszy bład i koniec zero ulg kazdy nie moze zdac nie ma na to czasu" po czym właczyl w Punto wspomaganie co oczywiscie utrudnia łuk bo trudniej wyczuc auto i pewnie powiedział cos w stylu "zobaczysz teraz czy ktos przejedzie luk".W tym momencie skonczyły sie ulgi i przymykanie oczu bo kierownik stanął sobie obok i było juz 2 egzaminatorow ktorzy chcieli juz jechac do domu jak i wszyscy inni.Koles przede mna na łuku sie zatrzymał i po 30 sec juz miał kartke w reku i dowidzenia a pan kierownik tylko sie smiał pod nosem.
To nie był moj szcześliwy dzien bo tuz przed moja próba zaczeło lac.Miałem dosc nie chciałem wogole przystepowac do egzaminu 5 h czekania zaczeło sie sciemniac padał deszcz a egzaminatorzy juz tylko czekali na swoje ofiary wszytsko juz było ustalone.Postanowiłem jednak moze mi sie uda prubuje !!!!
Po sprawdzeniu płynow i szybkim obejzeniu swiateł poganiany przez egzaminatora pojechałem łuk.Przodem nie było problemow ale tyłem to juz było jak jazda po lodzie . Kazdy drobny ruch kierownica bo zrobiłem bład ze nie wyłaczyłem wspomagania i minimalna widocznosc przez tylnia szybe i zmecznie dało znac o sobie i nawet sie nie zorientowalem jak zblizyłem sie na prostym odcinku do lewej lini .Chciałem odbic lekko w lewo i wrocic na dobry tor jazdy po czym przednie kolo wjechało na linie i juz był koniec .Egzaminator zatrzyał mnie od razu wypisał kartke nie było zanego tłumaczenia .Prosiłem o jeszcze jedna probe bo najechałe na linie nie przekroczyłem jej auto stało na lini nie za nia jednak pan kierownik od razu zabrał głos ze kolo było za linia a teraz wjechalo na nia.Pan egzaminator nie chcał wyjsc na mieczaka i pozwolic jszcze raz i w dodatku było juz prawie ciemno wiec nie było szans wziołem kartke i do widzenia.Radze zdawac w katowicach lub w czestochowie bytom to totalny burdel i ja tam musze zdawac do konca bo ne bede na nowo uczył sie innych tras egzaminacyjnych wiec mam przechlapane.Trzeba chyba trafic na slepego egzaminatora zeby zdac albo przepłacic Ż E N A D A !!!!!!!!!
siara
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 31 lipca 2007, 18:45

Postprzez justyna77 » piątek 14 września 2007, 13:52

Dzisiaj zdawałam egzamin łączony no i oblałam na placu.Od początku mówiłam że jak juz te światła pokażę to będzie ok, no i jak juz myślałm że mam to opanowane to oby z placu wyjechać ale...ZApomniałam o światłach stop i cofania .Egzaminator był ok ,bo zapytał czy wszystkie napewno pokazałam ale cóz stres.... i powiedziałam tak .Jak powiedział że mam sie przygotować dać sygnał i ruszyć to myślałam mam to za sobą .O w/w światłach przypomniałam sobie robiąc łuk (wsteczny w corsie jest z przodu a ja jeżdziłam nią tylko raz) i szarpiąc sie z gałka żeby wrzucić wsteczny tak jak w puncie .Gdybym pokazywała to bym sobie przyponiała .Jak już wreszcie ruszyłam tak zdenerwowana że prawie płakałam potrąciłam zewnetrzny pachołek i po zawodach :( .Pan egzaminator dosyć miły wytłumaczył mi chociaż pewnie wiedział że to głównie przez zdenerwowanie jak mam robić łuk żeby było ok.Mam nadzieje że trafie na niego następnym razem .
.
24.01.08-zdane!
(2008-02-04) Prawo Jazdy: przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne.
(2008-02-12) Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
justyna77
 
Posty: 49
Dołączył(a): piątek 13 lipca 2007, 20:53
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez 20fingers » piątek 14 września 2007, 17:12

Ja zdawałam z koleżanką Justyną 77 :lol:

Byłam zaraz po niej w kolejce.
Teoria bezbłędnie.
Obsługa samochodu też, chociaż dziwiłam się że nie pytał o dziwne rzeczy typu pasek klinowy czy akumulator.
Światła miałam zapalać i mówić jakie włączam i dopiero potem sprawdzić czy świecą.Światło stopu i wstecznego biegu sam sprawdził.
Łuk poszedł mi nadzwyczaj łatwo.
Na wzniesieniu popełniłam taką gafę że będziecie boki zrywać.
Zamiast jedynki wrzuciłam wsteczny :shock: :dumb: ale się poprawiłam.
Wyjechałam na miasto i zaraz po wyjechaniu z ośrodka w lewo jest skrzyżowanie.Miałam zielone to jadę, będąc na przejściu dla pieszych na drugim wiszącym sygnalizatorze widzę żółte, to się zatrzymałam ale tak dziwnie, że nie widziałam później sygnalizotora.Wytłumaczyłam się z tego.
Parkowanie miałam tylko prostopadłe przodem na parkingu Reala.
Potem jeździłam po radzionkowie i stroszku.
Przy wjeździe z drogi podporządkowanej zatrzymałam się żeby ustąpić i nie wiem jak to zrobiłąm, że z trójki na trójkę bieg zmieniłam :shock: i trzy razy mi zgasło a ja zastanawiałam się dlaczego :lol: czyli w tym momencie popełniłam drugi ten sam błąd: złe biegi.
Miałam jedną sytuację z podwójną ciągłą, jadę a nagle jakiś facet idzie moim pasem z wózkiem złomu.Jechałam za nim, bo raz że podwójna ciągła a dwa że był zakręt lewo więc nie wyprzedzałam na co egzaminator że tamuję ruch.W tej kwestii wytłumaczyłam mu dlaczego nie wyprzedziłam i chyba machnął na to ręką.
Miałam zawracanie i poszło bardzo dobrze.
Jeszcze miał do mnie zastrzeżenie o to że na jednym przejści zbyt długo i zbyt wielu pieszych przepuszczam i jedno auto przeze mnie musiało czekać.
Pamiętałam z wykładów i z jazd że mam pamiętać aby ruszyć wtedy kiedy pieszy zejdzie z jezdni/przejścia dla pieszych.Pan egzaminator zinterpretował to niestety inaczej.

Jeździłam pełne 40 minut więc aż tak źle chyba mi nie poszło.
No trudno następnym razem się uda 8)

Jeśli chodzi o pana egzaminatora to był bardzo miły i sympatyczny, co mnie mile zaskoczyło.
24.10.2007
zaliczone !! :D

2.11.2007 Papier odebrany :spoko:
20fingers
 
Posty: 127
Dołączył(a): czwartek 10 maja 2007, 18:07
Lokalizacja: Bytom

Postprzez kyoczek » sobota 29 września 2007, 11:39

27.09.2007
Egzamin teoretyczny-zdany.
Egzamin praktyczny-oblany:P

Swoje pierwsze podejście do egzaminu zawaliłem z głupoty. Teoria poszła mi dobrze z jednym błędem. O godzinie 17.00 egzaminator poprosił mnie do samochodu. W silniku wystarczyło ze pokazałem gdzie co jest i na tym poprzestał. Światła po kolei włączałem sprawdzając czy działają. Po klaksonie ruszyłem do przodu na łuku dodając delikatnie gazu(nie lubie na półsprzęgle jechac do przodu) Do tyłu wyszło mi idealnie. Ruszanie ze wzniesienia też mi wyszło chociaż dwa razy to robilem bo w zlym miejscu zatrzymałem sie. Wyjechaliśmy w prawo na radzionków z ośrodka. Przejechaliśmy do okoła w lewo wyjeżdzając na stroszku osiedle w prawo. Tam na strzelców bytomskich przejeżdzając koło ośrodka, prawie wdeżyłem w drugi samochód zmieniając pas... o jedne spojrzenie w lusterko za malo... no cóz, moja głupota, nie winie egzaminatora że mnie nie słusznie oblał. Nastepne podejście 8 listopada...
kyoczek
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 29 września 2007, 11:31

Postprzez djluck » środa 03 października 2007, 05:22

Na poczatku witam ;)

Teorie i praktyke mialem osobno. Teoria w lipcu, podchodzilem dwa razy do niej i tylko dlatego ze robilem za pierwszym razem na szybciora, wkoncu "to takie proste".
Drugi raz na spokojnie i oczywiscie zaliczone, po tym mialem ustalony termin praktyki na 18 wrzesnia czyli 2 miesiace czekania.
Szczerze powiem ze najgorszy byl ten tydzien przed egzaminem, przed niczym nigdy sie tak nie stresowalem jak przed egzaminem na prawko.
Egzamin mialem we wtorek na godzine 9. Dzien wczesniej jedzilem 2 godziny i w dzien egzaminu od 7 tez dwie godziny. Instruktor od razu zawiozl mnie pod WORD'a.
Egzaminator sie przedstawil (Pan Krakowiak o ile pamietam) po czym opisal przebieg calego egzaminu. W grupie bylo 5 osob, ja bylem 3.
Po 1,5h czekania wreszcie przyszla kolej na mnie (poprzednicy niestety oblali). Otwieram maske, opisalem gdzie co jest, zamknalem i nastepnie swiatelka. Po tych czynnosicach mialem sie przygotowac do jazdy. Ustawiam fotel, chce lusterka ustawic ale co widze?! No wlasnie nic bo przy lusterkach nie ma tego do regulacji. Mysle pewnie elektryczne sa i szukam po desce gdzie to moze byc. Niestety nie znalazlem. Troszke sie wystarszylem, poustawialem reszte i mowie ze jestem gotowy (lusterek nie dotknalem bo nie wiedzialem gdzie i jak je ustawic, na szczescie ustawienia poprzednika mi odpowiadaly). Po egzaminie dowiedzialem sie ze przyciski do regulacji lusterek sa kolo recznego :lol:
Luk poszedl bez problemu, gorka to samo. Jedziemy na miasto. Z osrodka w lewo i na skrzozowaniu w lewo w strone centrum. Tam caly czas prosto ale uwazajcie bo sa roboty drogowe i ograniczenie do 30.
"na najblizszym skrzyzowaniu z sygnalizacja swietlna w prawo" To akura byla ulica Legionów ktora rodzielona jest pasem zieleni. Tu zawracalem dwa razy.
Egzaminator zwraca mi uwage ze jak nic nie mowi to mam jechac prosto. Dojezdzam do Piekarskiej i tu jest troche dziwne skrzyzowanie bo centralnie prosto sie nie da jechac bo jest budynek. Trzeba odbic troche w lewo ale pamietajce zeby nie wlaczac kierunkowskazu. Jedziemy dalej Żeromskiego Stefana caly czas tak ja droga leci, az skrzyzowania z Matejki Jana. Tu jest nakaz sketu w prawo wiec kierunkowskaz i smigamy dalej jednokierunkowa az do ulicy Pilsudskiego. W tym miejscu skrecamy w prawo i przejezdzamy kolo tego dworca. Jadac Pilsudskiego slysze:" na Wroclaw" czyli jedziemy prosto (tu tez nie wlaczac kierunkowskazu mimo tego ze to nie idelanie proste skrzyzowanie). Pozniej dojezdzamy do skrzyzowania z Piekarska i pada polecenie ze w lewo. To jest jednokierunkowo wiec trzymajcie sie lewej strony. Na Piekarskiej chyba parkowalem skosnie albo to bylo troche wczesniej (ze stresu zapomnialem). Znowu dojezdzam do Pilsudskiego i tu na prawo i pozniej na Strzelcow Bytomskich w kierunku osrodka. Przed osrodkiem na realu parkowanie prostopadle oraz zawracanie z wykorzystaniem biegu wstecznego. Po wykonaniu tych czynnosci pojechalismy na osrodek po czym uslyszalem: "wynik egzaminu pozytywny" 8)
Nie zrobilem zadnych wiekszych bledow oprocz tego ze na samym koncu przy zawracaniu tylem zapomnialem wlaczyc kierunkowskazu. Manewr musialem wykonac ponownie.
W okolicach Matejki byly jakies roboty drogowe i tu niestety nie przypomnie sobie jak jechalem, w tym miejscu musialem jakos zboczyc z drogi ktora opisywalem.
Generalnie Snickers zaraz przed egzaminem pomogl. :P
Najgorszy stres to te czekania i wysluchiwanie ludzi. Jak juz zaczalem rozmowe z egzaminatorem to sie wyluzowalem i doszedlem do wniosku ze jak nie teraz to bede zdawal do oporu az sie uda.
Moja dziewczyna miala egzamin o 11, drugie podejscie. Niestety na luku jej nie wyszlo.
Z dwoch grup ktore byly na godzine 9 tylko mi sie udalo, sam w to w sumie nie wierzylem :shock:
Oczywscie od razu po egzaminie polecialem do Pana Jana w XXL w Tarnowskich Gorach ktory mnie uczyl i wreczylem skromny prezent %%% :D
Cale szczescie to juz za mna, moze niedlugo kolejny egzamin... mysle nad inna kategoria ;)
Poki co kopa w tylek na szczescie wszystkim tym ktorzy czekaja ne egzam ;)
djluck
 

Następna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 32 gości