Egzamin WORD/POZNAŃ - 17/02/2010
Teoria minęła szybko, pierw 5 min. ćwiczenia klawiatury, potem już bez zabawy... skupienie i bezbłędnie odpowiedzi na 18 pytań.
Nie ma się co stresować i zastanawiać co i kiedy wcisnąć - Egzaminator wszystko jasno i spokojnie tłumaczy, wyjaśnia wszelkie niejasności.
Na 20 osób w mojej grupie, teorii nie zaliczyły dwie.
Potem wyjaśnienie przebiegu części praktycznej i przejście do poczekalni.
Muszę przyznać, że w poczekalni ludzie wyglądają strasznie - bladzi, zestresowani, jak by zaraz mieli iść na ścięcie, ja z resztą nie wyglądałem lepiej. Jak to na różnych egzaminach bywa, ludzie wzajemnie się nakręcają, ktoś rzuci hasło, że skrajny, lewy tor jest na spadku i już ludziom podskakuje ciśnienie, inny wywali, że niski egzaminator jest mordercą o twarzy dziecka i już wszyscy boją się "Małego". Psychoza strachu na całego :wink:
Podstawa, to wyzbyć się stresu i negatywnego myślenia. Nie było to łatwe ponieważ w mojej grupie teoretycznej (a później praktycznej) trafił się starszy, na oko 50letni krzykacz, który swoją postawą dodatkowo wzbudzał niepokój. Od części praktycznej zachowywał się nadpobudliwie, zadawał zbędne pytania, wygłaszał swoje niestworzone teorie.
Tutaj wielkie brawa należą się Egzaminatorowi z części teoretycznej egzaminu - nie dał się wciągnąć w gierki słowne ze wspomnianym pieniaczem, cały czas zachowywał spokojną, kamienną twarz, nie dając po sobie poznać ani złości ani zniecierpliwienia, które mogły wzbudzić wymysły i historie przytaczane przez starszego awanturnika szukającego dziury w całym.
Maruda nie zamknął się także po teorii, w poczekalni zrzędził coś nadal pod nosem, komentował. Całe szczęście pozostali zdający okazali się mądrzejsi od niego, nie wdawali się w zbędną rozmowę, olewali jego zagadywania.
Wywoływano początkowo panie, by złamać tą zasadę zaproszeniem do auta "Pana Krzykacza". Wówczas atmosfera w poczekalni się rozrzedziła, wszystkim puściły nerwy i wszyscy jak jeden mąż podeszliśmy do okna, by zobaczyć wyczyny znawcy i eksperta, który od ponad godziny psuł nam krew. Tutaj komiczna sytuacja, bo Krzykacz po powtórce łuku, wyszedł z samochodu, trzasnął drzwiami i machając rękoma, wydzierał się, że "przyjdzie tu z miarką, bo łuki mają złe promienie skrętu, bo on jeździł na szerszych łukach, że powierzchnia jest nierówna, że nie można przed jazdą przejść się po łuku, by go obejrzeć itp."
Jednocześnie chciałbym zastrzec, że jestem daleki od wyśmiewania tego Pana, z szacunkiem podchodzę do każdego człowieka bez znaczenia czy o 20 lat młodszego czy starszego ode mnie. Tu raczej chodziło o Jego charakter - wszechwiedzącego cwaniaka, pieniacza, szukającego dziury w całym, robiącego zamęt i psującego i tak ciężką atmosferę. Może po prostu ten Pan nie potrafił inaczej poradzić sobie ze swoim stresem ... Życzę Mu wszystkiego najlepszego następnym razem i więcej pokory.
Wracając do egzaminu - wywołany do auta zostałem dokładnie po godzinie przesiedzianej w poczekalni, czyli po 2 godzinach od rozpoczęcia egzaminu teoretycznego. Przede mną "na miasto" wyjechało może z 5 osób (z piętnastu), sporo oblewało na łuku, 3 osoby nie zaliczyły obsługi technicznej (dziewczyna np. nie wiedziała gdzie dociera bagnet służący sprawdzeniu poziomu oleju silnikowego).
Do pokazania miałem światła drogowe oraz opowiedzieć o płynie chłodzącym (chłodniczym jak kto woli).
I tu ciekawostka - od Egzaminatora dostałem pytanie: "Czy można dolać płynu chłodzącego gdy silnik i chłodnica są gorące I DLACZEGO NIE MOŻNA ?"
Na co ja wywaliłem Mu wykład z fizyki i zachowania płynów. Baaaaardzo pomocny w nauce był post, który znajdziecie tutaj :
http://www.prawojazdy.com.pl/forum/viewtopic.php?t=21472
Zamknąłem maskę, sprawdziłem światła drogowe i wyruszyliśmy na łuk (samochód egzaminacyjny nr 11).
Tu przygotowanie do jazdy: ustawienie fotela, lusterek (UWAGA! bo boczne są ustawiane joystickiem), pas, światła mijania.
I pierwsze zaskoczenie: muszę przyznać, że nie zaglądałem pod kierownicę ale dało się wyczuć, że moje, za przeproszeniem pedały :lol: są sprzęgnięte z pedałami Egzaminatora blachą! Niby normalka ale wg. mnie można kupić auto(i na takim się uczyłem jeździć) gdzie most łączący pedały kierującego z pedałami pasażera, jest schowany. Tutaj dawało to wrażenie fuszerki i "systemu" robionego tanim kosztem gdzie bebechy są na wierzchu i wszystko wisi na jednym drucie. Może jest też inny powód zamontowania takiego mostu, może chodzi o to żeby Egzaminator słyszał, bo cały "system" niesamowicie skrzypiał przy dociskaniu pedału sprzęgła, kiedy jegomość za kierownicą ma wciśnięty pedał. No nie wiem...
Na egzaminie starałem się o tym nie myśleć, nie zastanawiać po co i dlaczego. Na tym przyszło mi jeździć, przecież nie wysiądę, nie rozpłaczę się i nie powiem, że nie pojadę, bo mi się nie podobają hałaśliwe pedały.
Podczas ruchu do przodu starałem się szybko wyczuć skok pedału sprzęgła. Tutaj miłe zaskoczenie - sprzęgło miało mały skok, pedał był krótki, hamulec wyczulony jak żyleta, to samo z "gazem". Na większym gruchocie uczyłem się jeździć więc zaliczyłem to na + dla mnie.
Z łukiem się nie postarałem. Muszę uderzyć się w pierś, że potraktowałem go lekceważąco i z rutyną. "Zawsze się udawało to dlaczego teraz miałoby się nie udać" - pomyślałem przy cofaniu. Problem w tym, że w ogóle się nie skupiłem, a dodatkowo rozkojarzyły mnie tyczki z sąsiednich pasów, chodzący w koło samochodu egzaminatorzy, Czułem się zupełnie jak bym cofał na przejściu dla pieszych. Nie wyprostowałem auta w porę i stop - poprawka. Tym razem pełna mobilizacja, skupienie na swoich tyczkach i liniach. Rach, ciach i po problemie.
Potem ruszanie z hamulca ręcznego na wzniesieniu - jak ktoś ćwiczył na wzniesieniu na ul.Za Cytadelą, to nie powinien mieć problemu. BA! Większe wzniesienie jest do pokonania wyjeżdżając z Wilczak na krzyżowce ze Słowiańską więc to word-owskie to pikuś!
Odetchnąłem z ulgą, bo przede mną już TYLKO jazda po mieście. Z chwilą minięcia bramy WORD zeszło ze mnie całe ciśnienie. Trasę miałem przyjemną, wyruszyłem chwilę po 12:00 więc ruch prawie zerowy, nie było ścisku, nie musiałem walczyć o miejsce przy zmianie pasa ruchu, a na kolizyjnym lewoskrętach prawie nie było kogo przepuszczać. Wcześniej miałem nadzieje i modliłem się o opady śniegu - wtedy wszyscy jadą wolno, uważnie, nikt nie struga wariata i łatwiej jest zmieniać pasy ruchu.
Co tu pisać - po 30 minutach byłem ponownie w WORD. :jupi:
Wynik POZYTYWNY z 2 błędami (trasę i błędy wypunktowałem poniżej).
Dodam jeszcze, że Egzaminator był b. pozytywnie nastawiony, powiedział żebym się nie denerwował, skupił na swoim torze (przy łuku), na poprawnym wykonywaniu manewrów na drodze. Podczas jazdy wypowiadał komendy o wiele wcześniej przed zakładanym manewrem, nie ironizował, nie próbował wytrącić mnie z równowagi. Raz zasugerował abym starał się wykorzystywać luki i okazje przy wyjeździe z drogi podporządkowanej. Odpowiedziałem z uśmiechem, że "między wykorzystaniem luki, a wymuszeniem pierwszeństwa jest baaaardzo cienka granica, której nie chciałbym przekroczyć zwłaszcza na egzaminie. Tym bardziej, że sytuacja nie wymagała ode mnie pośpiechu, wyjeżdżałem z osiedlowej uliczki i nie spowalniałem ruchu." Egzaminator uśmiechnął się pod nosem i jechaliśmy dalej...
MOJA TRASA EGZAMINACYJNA + BŁĘDY:
1) START - WORD/ ul.Wilczak
2) Na prawo w Serbską
3) Na prawo w Naramowicką
4) Na lewo w osiedlową uliczkę Wołkową
Tutaj miałem do wyboru:
a) zaparkować prostopadle po lewej prosto w hałdę śniegu
b) zaparkować prostopadle po prawej prosto w hałdę śniegu
Z tym, że w obu przypadkach miałem zaparkować blisko stojących już samochodów (miałem prawie cały parking pusty). Wybrałem parkowanie po lewej i niestety BŁĄD - wg. egzaminatora zaparkowałem za daleko od sąsiada i zająłem 2 miejsca (żadnych linii nie było widać). :twisted:
Dostałem nakaz wycofania, pojechania dalej w rejon bloków i tam zawrócić z wykorzystaniem infrastruktury i znów zaparkować po lewej bądź prawej. Zawróciłem i zaparkowałem po tej samej str. co wtedy, czyli teraz już po prawej. Było trudno, bo śniegu sporo, parkingi nieodśnieżone, pełno błota i mazi śnieżnej ale się udało, a odległość od sąsiadującego samochodu zadowalała egzaminatora.
5) z Wołkowej w lewo na Naramowicką
6) w lewo na Lechicką
7) w lewo na Murawy (tutaj starsza pani, którą przepuściłem na pasach, zatrzymała się w połowie przejścia i zaczęła coś zbierać z drogi więc już się zestresowałem, że nigdy nie zejdzie na chodnik :shock: :wow:
8] w lewo na Rondzie Solidarności
TUTAJ BŁĄD: wybiło lewy kierunkowskaz przy skręcie i podobno za późno powtórzyłem :twisted:
9) zaraz za zjazdem (po ok. 40m) z ronda musiałem ominąć seicento wypuszczające pasażera na przystanku autobusowym.
Tutaj dostałem pochwałę za szybką i słuszną reakcję.
10) w prawo na Naramowicką
11) w lewo na Wilczak
12) prosto do WORD i szczęśliwie META
Sporo się rozpisałem ale może komuś to pomoże.
Pamiętaj drogi kursancie! Jeżeli dotarłeś do egzaminu państwowego, to coś musisz wiedzieć, postaraj się nie stresować, ja posłużyłem się tym sposobem :
http://www.prawojazdy.com.pl/forum/viewtopic.php?t=3024
Podstawa to pozytywne nastawienie i wiara we własne możliwości.
Powodzenia !!!