WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez capria » środa 16 września 2009, 16:57

Witam! Mój egzamin to 24 sierpnia g. 12.00. Ruch bardzo mały. Momentami pustki na ulicy. Teoria zaliczona. nie wiem jak długo czekałam na egz. praktyczny ale zostałam poproszona jako jedna z ostatnich. Komputer wylosował dla mnie sygnał dźwiękowy i światła awaryjne. P.egzaminator w wieku ok.50 lat- siwy- bardzo spokojny, miły, kontaktowy. Łuk ok poza tym, że do poprawki pierwszy raz gdyz zatrzymałam się przed słupkiem ( przód ) i chciałam do niego tyci podjechać- niestety ale przepisy zabraniaja zatrzymania auta w trakcie wykonywania manewru. Potem górka i na miasto. Na pierwszych światłach ( przy Tesco ) w prawo Serbską , potem na skrzyżowaniu w prawo w Naramowicką i kawałek dalej skręt w lewo na os. Kosmonautów. Tam zaraz parkowanie prostopad. oraz zawracanie. Potem wyjazd ta samą drogą z osiedla i skret w prawo z powrotem na Naramowicką. Na skrzyżowaniu skręt w prawo w Serbską i prosto do ronda Serbsk. Tam zawracanie. Potem jazda w dół Serbską znów do tego skrzyżowania Serbska z Naramowicką- tam skręt w prawo Naramowicką w kierunku Szelągowskiej. Na pierwszym skrzyżowaniu skręt w lewo i jestem na Wilczaku a tam już prosto do Wordu. Trasa była bardzo prosta i krótka. P.gezaminator powiedział że nie popełniłam żadnego błędu. Gadałam z nim przez całą drogę. Egzamin zdałam przy 1. podejściu. Dopiero zdającym życzę sukcesu a przede wszystkim niezmąconej wiary we własne możliwości
Chciałam jeszcze dopisać coś na temat sprzęgła w aucie. Otóż absolutnie nie zgodzę się z tym, że sprzęgła są wyeksploatowanie. One po prostu mają taką metalową nakładkę na sobie- to przedłuża ich żywotność. Zanim zdałam egzamin miałam możliwość przejażdżki mnóstwem aut i wiem jak może zachowywac się zużyte sprzęgło. Tak więc proszę nie stresujcie się tym bo sprzęgło jak sprzęgło
capria
 
Posty: 5
Dołączył(a): środa 16 września 2009, 16:20
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Bzykowy » poniedziałek 05 października 2009, 14:52

UDAŁO SIE ^^


No więc tak.
Pierwsze podejście, 24 sierpnia. Totalny luz przed egazminem, nawet przxed wejsciem na salę.
Godzina 10:00, podpisy, omówienie zasad, egazmin teoretyczny. 1 błąd! Następnie wyjasnienie egz. praktycznego i oczekiwanie na praktykę... Czekałem 1,5 h... wszedłem chyba jako drugi od końca.
Ale doczekałem się! Podszedł wysoki pan w okularach, około 40 lat. Miły usmiechnięty. Pomyslałem sobie (będzie z górki), ale tak nie było.. wyjechalem z Wilczaka prosto (przepraszam, że tak piszę, ale jestem spoza Poznania i nie znam ulic :) ) No więc pojechałem prosto, pozniej w prawo (Plac oczywiście bezbłędnie śmignąłem). i na to duże skrzyżowanie na Naramowickiej i tu masakra.. kierowca przede mną zablokował ruch.. z pasa lewoskrętu pojechał w prawo... ja puściłem się za nim.. niestety. le sie ustawiłem. Zaraz po zjezdzie przesiadka.. Egzaminator wyłączył kamerkę i zabrał mnie z powrotem na to skrzyzowanie. pokazał co i jak i powrót do WORDu.. tam długa kolejka w oczekiwaniu na zapisy...poprawka stosunkowo szybko, bo juz 15 września.. o 6 rano..
Na ten egzamin tez przyszedłem na lajcie.. co bedzie, to bedzie :)
Sala nr 3, omowienie zasad i wyjście na poczekalnię. Tam - czekało na nas około 15 egzaminatorów.. a ja zostałem wyczytany jako pierwszy. Masakra.. wtedy nerwy mnie sięgnęły... łuk rozpocząłem z ręcznego.. jedna próba, ale sie udało, wzniesienie ok... i na miasto... na miescie cały czas prawie zapalała mi się lampka akumulatora.. nerwy coiraz większe, ale egzaminator powiedział, że mam się nie denerwować. jeździłem po całkiem obbcym terenie (chyba Winogrady) .. jeździłem 50 minut.. już myslałem (kurde jedźmy juz z powrotem) i nagle hamulec... nie zauważyłem stopu.. i przygnębienie, bo było tak blisko... (dla poznaniaków - gdy przejechałem to skrzyżowanie, to miałem przed soba napis Beverly Hills.. )...
Wyszedłem stamtąd zdołowany.. musiałem czekać godzinke za umówieniem się.. no i dzisiaj poprawka (20 dni czekałem ) Co do poprzeniego egz. to pan w średnim wieku z ranami po trądziku. Cichy, nic nie mówił, tylko komunikaty.
No i ten nieszczęsny dziś... dzisiaj miałem nerwy i czułem presje znajomych.. bo 3 raz, w stosunku do nich to duzo :(
Ale ok.. 7 rano.. wyjaśnienie zasad i wyjscie na poczekalnie.. tym razem panowała zasada płci.. dziewczyny pierwsze.. pozniej chłopacy. Wyczytany zostałem pierwszy po dziewczynach. Za egzaminatora miałem panią! W myslach powiedziałem sobie "Tak, to ten dzień" I tak się stało, ale nie było łatwo.. tym razem łuk nie na ręcznym :P.. ale wzniesienie (uważajcie, Lka nr 4 ma straszny ręczny, strasznie się go opuszcza... ) Zjechał mi, ale w porę zahamowałem.. chwila uspokojenia i jazda.. poszło niezle.. pozniej miasto.. r. Solidarności rozwalone, słupki, brak znaków poziomych.. masakra.. na szczęscie miałem skręcić w prawo.. pozniej dwie stłuczki.. było trzeba przepuścić karetki. P. Egzaminator pochwaliła mnie za zachowanie zimnej krwi w sytuacji nacisku samochodów za mną (nie wjechałem an skrzyzowanie, gdy było zablokowane).. no i powrót do WORDu.. Niestety, pani egazaminator zapomniała pilota do bramki.. musielismy czekac.. wyjeżdzający egzaminator otworzył.. ale, nie wiedziąc co sie ze mna stało nie mogłem popuścic ręcznego i mi zjechał.. pozniej czekaliśmy 5 minut.. przeprosiłem w tym czasie panią, ze to zrobiłem, ale wyjasniłem, ze to koncowe nerwy... z tego co widziałem, to na zawracaniu juz napisała "pozytywny", bo gdy wyłączyłem silnik, to otrzymałem od razu kartkę.. powiedziała ze mam nie zaliczać studzienek i bedzie dobrze.

Życzę Wam powodzenia i szczęscia, byście trafili na panią Kasię :)


Pozdrawiam :)
Bzykowy
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 05 października 2009, 14:31

Postprzez atmed » czwartek 08 października 2009, 16:57

hehe zobaczymy czy ja zdam( na egzamin umawiam się w poniedziałek) powiem tak nie jestem z poznania i większość z moim instruktorem przejeździłem po drogach gdzie się jeżdzi 90km/h z czego jestem wkurzony( choć do poznania mam raptem 30km), a w poznaniu byłem raptem 3 godzinki więc trasy nic a nic nie mam obrytej. Z ojcem umówiłem się i mnie weźmie i będzie ojciec jeździł za l z napisem egzamin żeby mniej więcej wiedzieć gdzie będe jeździł. trochę się boję szczególnie na rondzie solindarności gdzie nie ma pasów, choć lepiej żeby już ich nie było bo będę musiał się znowu martwić w którym miejscu odbić . szczególnie mnie denerwuje zawracanie i jazda w lewo gdzie muszę się z lewego pasa pchać się całkowicie na prawy. choć tego zbyt nie rozumiem dlaczego muszę zawsze się pchać na prawy pas jak mogę zjechać środkowym pasem, i takie kręcenie sie po rondzie nie wiadomo czemu ma służyć. chodzi mi o to że jak zawracam na rondzie to trzeba się zatrzymać z reguły bo ruszają samochody na ostatim wlocie i witedy tam widzę że na prawym pasię się zatrzymały dwa pojazdy i ja mam się pchać za nie jak mogę zająć pas środkowy nie utrudniając nikomu życia. Nie wiem czy koleś dobrze mi tłumaczy bo zawsze mówi że zajmujemy przy zjeżdzie prawy skrajny pas. choć przy tym zatrzymaniu przed ostatnim wylotem widziałem że L-ki nie pchają się na prawy skrajny pas jak już jest zajęty przez 2 inne samochody tylko zatrzymują się na środkowym pasie
atmed
 
Posty: 7
Dołączył(a): środa 30 września 2009, 19:15

Postprzez aga21 » niedziela 18 października 2009, 09:36

Instruktor dobrze Cię uczy ( dot. Ronada Solidarności), gdy z ronda będziesz skręcał w lewo ze środkowego pasa, policja nie ma prawa Cię ukarać bo będziesz jechał dobrze, ale na egzaminie bardzo tego przestrzegają że mamy ruch prawo strony i musimy zmienić na pas prawy. Tak samo jak masz lewy pas do skrętu w lewo i środkowy pas do jazdy na wprost i skrętu w lewo ( ze znakami poziomymi) to zajmujesz ten prawy pas możliwy do skrętu w lewo. Ja akurat jestem zadowolona z instruktora, bardzo dobrze mi tłumaczy, ale zobaczymy jak pójdzie mi egzamin. Czy ktoś miał może kopertę, słyszałam że rzadko jest to parkowanie, ze względu że musi być dwie długości auta do zaparkowania, a rzadko to się spotyka.
aga21
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 18 października 2009, 08:35

za 3 razem ;>

Postprzez wazi89 » niedziela 18 października 2009, 15:40

Pierwszy egzamin - od razu teoria i praktyka. Teorie zdałem bez problemu - 0 błędnych odpowiedzi. Po wyjsciu z sali w której opowiedziane było co i jak będzie wyglądać na placu manewrowym - na egzaminatora nie czekałem długo - wlaściwie to od razu zostałem wywołany. Trafiłem na Panią. Oczywiście dowodzik, potem do samochodu. Wylosowano dla mnie kierunkowskazy i sygnał dźwiękowy. Następnie przyszedł czas na łuk, który dzięki instruktorowi z wcześniejszy jazd - był bardzo prosty. Potem podjazd ( przy wyjezdzaniu z łuku i kazdej zmianie włączałęm kierunkowskazy)
Wzniesienie za pierwszym razem bez najmniejszego problemu. I do miasta, trafiłem na mały ruch, pierwsze kilka manewrów wykonałem bez problemu. Potem skręciłem w droge bez wyjazdu, nastepnie w jedno kierunkową z której miałem skręcić na parking i zaparkować prostopadle - bez problemu... jednak kopnąłem sie w momencie wyjeżdzania z parkingu - zapomniałem sie ze to była jednokierunkowa i w momencie dojechania do niej - zakonczenie egzaminu z wynikiem negatywnym.

Drugi egzamin - żenada - miałem pokazać zbiornik płynu hamulcowego oraz swiatła hamowania - oczywiście pokazałem... jednak nie wiem czemu walnąłem się na podjeździe.... ;/ Instruktor był miły, spokojnie powiedział co mogłem zrobic lepiej - " więcej gazu " i powiedział ze moge jechac dalej z wynikiem negatywnym, ale nie chciałem zabierać czasu innym.

Trzeci egzamin :) - Od ostatnich dwóch egzaminów przez miesiąc? - nie siedzałem za kierownicą. A szedłem tam ze spokojem. Wywołano mnie - miałem pokazać światła pozycyjne oraz poziom oleju w silniku. Łuk - raz mi zgasło auto(przy ruszaniu w przód), ale za drugim razem - jak po maśle. Przyszedł czas na wzniesienie - pamiętając ostatnią radę egzaminatora przyładowałem gazem, az auto nieco się uniosło, zdecydowanie spuściłem ręczny i ruszając jak nigdy wczesniej mi sie nie udało - wjechałem spuszczając nogę ze sprzęgła. Potem na miasto. Wykonać zawracanie na skrzyżowaniu, dwa razy w lewo na rondzie na którym nie było wymalowanych pasów - pikuś. Potem jakiś kretyn przebiegł mi przed maską na czerwonym, ale instruktor nic, wiec jechałem dalej. W trakcie jazdy wspomniał, ze dwa czy trzy razy omijałem auto na chodniku i nie włączyłem kierunkowskazu - potem sie poprawiłem. Potem spytał ile moge jechać tą ulicą - chwilę sie zastanowiłem, ale ze nie widzialem zadnego znaku - to 50 km/h. " Wiec prosze, jesli warunki na to pozwalają, jechac z taką to prędkoscią. Przejechałem gdzies Winogradami, potem w miejscu gdzie sam nie wiem gdzie byłem, miałem wykonać zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury, parkowanie skośne - i ani sie nie obejrzałem po skręceniu w prawo z jednokierunkowej dojechalem do skrzyżowania które było mi bardzo znane. Potem miałem tylko dojechać do Wordu i odebrać kwitek z pozytywną pieczątką :) Wspominał tylko o dynamice jazdy. Podziękowałem i potem z radochą dobrze znaną niejednej osobie - wróciłem do domu.
" Lepiej jest siedzieć cicho i udawać głupiego, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości. "
wazi89
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 18 października 2009, 15:18
Lokalizacja: Poznań

Postprzez olusia » niedziela 01 listopada 2009, 14:48

TEORIA 23.09.2009 0błedow
praktyka 13.10.2009 na łuku niestety dotknełam pachołka i egzamin przerwany.
29.09.2009 moj szczesliwy dzien zdane!!!!
wiec tak mialam pania egzaminator co juz mi dalo wkiekszego stresa.ok wsiadam do autka mialam sprawdzic plyn chlodzacy oraz swiatla mijania pokazalam gdzie co i jak ok jade na luk stres maksymalny łuk poszedl gładko pozniej wzniesienie bez zastrzezen.wyjazd na miasto z WORD skret w prawo pozniej prosto na rondzie solidarnosci w prawo na os.kosmonautow parkowanie skosne wyjazd na rondzie solidarnosci skret w lewo pozniej na serbskiej w prawo na ul.wilczak w lewo pozniej w prawo zawracanie na 3 skret w prawo i prosto do word gdzie przed szlabanem zgaslo mi autko poraz 3 juz w czasie jazdy.szybko odpalilam i parkowanie miedzy autami na osrodku.wiedzialam ze auto moze zgasnac 2 do 3 razy mysle kurna nie zdalam az tu pani do mnie''dzis pani szczesliwy dzien gratuluje zdane'' zebyscie widzieli jak sie na nia rzucilam zeby sciskac aaaaa szczesie wywołało lzy na moich polikach..jaka ja bylam szczesliwa wychodzac z auta skakalam z radosci.wiec co do pan egzaminatorek..nie bojcie sie kobiet nie sa takie zle jak co niektorzy wypisuja.jak sie umie jezdzic i zna sie przepisy to przeciez sie zda!!!zycze powodzenia innym.
olusia
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 28 września 2009, 14:08

Postprzez atmed » środa 04 listopada 2009, 23:02

dzisiaj tj 4.11.2009 godzina 14
Egzamin razem z teoria - Pierwsze podejście. - Fatalna pogoda

Najpierw teoria, wszystkie pytania bezbłędnie, jedna osoba jedynie nie zdała. Pytania były banalne, gdzie nie trzeba było być zbytnio nawet nauczonym, tylko takie na myślenie, czyli typu z którego pasa można skręcic itp. Po teście poszedłem do poczekalni. Zostałem wyczytany jeden z ostatnich z mojej grupy. Stojąc tak w poczekali wszyscy co przyszli nie mogli wyjechać z łuku. Pogoda była straszna tzn padał śnieg lusterka całe mokre szyby i wewnatrz wszystko zaparowane. Wszyscy cieli łuk, ale niektórzy tak perfidnie. Tak jak mówie co przyszła osoba to mówiła jak można zdać, jak nić nie widać. W poczekalni mówię do siebie kurcze jak tam sie włąnczało te wycieraczki. Tzn wiedziałem gdzie jest ten cypelek, tylko jak włączyć przednie i tylne.
Przed egzaminem tzn 2 godziny przed pojeżdziłem sobie z ojcem za jedną elka i musze powiedzieć że dziewczyna która jechała z kobieta instruktorem miała tak banalna trasę tzn nie wiem do końca co to za ulice ale co krzyżówka to albo w prawo albo porosto , dwa ronda miała gdzie jedno też miała w prawo a drugie prosto. parkowanie też proste. Mówie trasa banał.
Więc czekam w poczekali. Nikt przedemną nie przyszedł żeby zdał. Zrezsztą potwierdził to ojciec gdzie czekał w poczekalni i wszyscy co wychodzili szli do kasy żeby zapisać się na egzamin ponownie.
Wiec przyszło na mnie kolej. Koleś w miare wysoki koło 40-45lat niejaki Piotr M. Wylosowałem awaryjne i płyn w spryskiwaczach. Oczywiście szybko pokazane jedziemy na łuczek tam mi powiedział że mam przygotować sie do jazdy i uważnie jechać bo jest straszana pogoda i jak wyjedziemy na miasto to jak bęnde za pózno chamować to da mi po chamulcach. Wsiadam do samochodu i sie zaczyna problem z wycieraczkami. Ale jakoś do tego doszedłem nawet 3 razy włąnczyłem płyn w spryskiwaczach. Po za tym sobie jeszcze pary razy na sucho sprawdziłem jak działa sprzęgło. Ojciec, mówił bo patrzył w poczekalni, że tak długo siedziałem i się przygodtowywłaem, iż myślał, że egzaminator zaraz wsiądzie i mi powie ze nie zdane. ale troche mi musiało zejść nim przetestowałem wszystkie możliwości wycieraczek.
Ruszam na łuczku do przody, póznej do tyłu. Z tyłu nic nie było praktycznie widać ale wiedziałem, że zawsze mi łuk wychodził jak robiłem jednen mniej wiecej obrót kierownicą. Tak tym razem zrobiłem żeby sie nie bawić aż tak mocno, bo te łuki są wszystkie te same i bardzo szerokie więć nie trzeba aż tak do centymetra skręcić tej kierownicy, albo zacząc w odpowiednim momencie skręcać. Manewr poszeł mi bardzo sprawnie i szybko. Więc jak zaliczyłem. Mówie jest dobrze jak w taka pogodę udało mie sie zaliczyć łuczek. Górka wiedziałem że zdam bo zawsze patrzyłem czy się maska podnosi czy nie. Tak samo tym razem zrobiłem. Patrze maska lekko się podniosła wiec ruszyłem i na miasto. Na mieście się trochę obawiałem bo nie jestem z Poznania, do tego śnieg, znaki całe zaśnieżone słabo było widać, pasy to samo. Poza tym z instruktorem tak sie złożyło że w poznaniu jeżdziłem z 3 godzin -i dlatego byłem bardzo zły z tego powodu. Dlatego na egzaminie wszystko dla mnie było praktycznie nowością.
Trasy tak do końca nie znam ale miałem moje ukochane rondo solidarnośi gdzie miałem zawracanie. Akurat na tym rondzie miałem zawracanie gdzie miałem to obcykane bo akurat ten manewr robiłem na tym rondzie trzy razy. Dobrze że przez te 3 godzinu co jeżdziłem z nim po poznaniu akurat mnie tam zabrał. Jak zawracałem musiałem dwa razy sie zatrzymać i przepuścić samochody. Tak wszędzie praktycznie skręcałem na krzyżówkach w lewo więc musiałe się troche bawić z przpuszczaniem itp. W trakcie jazdy jak wyjechałem to mi kazał włączyć ogrzewanie tylnej szyby. Mówię, nie dość, że te wycieraczki to teraz w trakcie jazdy kaze mi włączyć ogrzewanie. Ale na panelu dostrzegłem taki mały cypelek mówię to pewnie to więc nadusiłem.
W trakcie jazdy zatrzymałem się blisko samochodu tzn tak z pól metra, Praktycznie tak zawsze stawałem bo mi koleś mówił żeby stawać blisko żeby nie tamować ruchu i np. na krzyżówce mogło jak najwięcej przejechać samochodów. Koleś mnie pyta ile można stawać za samochodem. Mówie mu że w bezpiecznej odległości. On na to tzn. To ja mówie mu około metra( tak sobie strzeliłem). On mówi, że prawidło odpowiedź to taka że należy stawać tak że jak będzie jechać karetka to żebym mógł zrobić manewr skrętu na chodnik. Więc juz pózniej jak jeżdziłem, to sobie stawałem za samochodem z 1,5 metra. Tak mi sie jechało dobrze lecz co chwile miałem tak ,że mi się zmieniało nagle światło i zawsze z krzyżówek ruszałem pierwszy. Jeszcze mój jeden błąd to był taki, może nie błąd ale widziałem ze koleś sie pcha więc go przepuściłem tzn stałem na dorodze podpoządkowanej koleś tez z przeciwka stał ale ja miałem pierwszeństwo dojechał prawnie do mnie widzę że sie strasznie spieszy i mówię jeszcze mi zajedzie wieć mu kiwłem niech jedzie bo jeszcze przez takiego nie zdam. Koleś na to ze ja nie jestem od kierowania ruchem ( nie jestem Policjantem) i na przyszłośc nie mam robić takich kiwań. Musze sie zdziwić, bo myślałem ze można kiwnąc jak np kogoś sie chce gdzieś wpuścić. To na tyle egamin zdany. Tak jak mówie praktycznie nikt nie mógł wyjechać z łuku a ci co wyjechali- wracali dość szybko z instruktorem.
Tak jak mówi samochody w wordzie chodzą dobrze moge powiedzieć, że nawet lepiej niż na kursie tzn mają krótsze sprzęgło.
Tyle sie obawiałem bo nigdy nie jeżdziłem jedynie co to na wózku widłowym jak pracowałem w lecie. Moze ten wózek mi troche pomógł, bo po miesiacy jazdy na wózku wszędzie praktycznie wjeżdziałem na pełnych prętkosciach czy to do przodu czy tyłem. A jeszcze nie tak dawno pisałem na forum ze nie umiem ruszyć i się tego nie nauczę.
atmed
 
Posty: 7
Dołączył(a): środa 30 września 2009, 19:15

Postprzez faithy2 » piątek 01 stycznia 2010, 21:46

Pierwszy egzamin-1.12.2009-godz.14.00 teoria i praktyka, teoria poszła szybciutko(5min) 0 błędów.Po teście pójście do poczekalni i czekanie na swoją kolej,ach czekanie było najgorsze i to,że sporo osób nie wyjeżdżało nawet z placu...,czekałam chyba z 2godziny-byłam ostatnia z mojej grupy,bo już nowa grupa zdążyła przyjść, tak więc po długim oczekiwaniu przyszła pani egzaminator-na moje oko wiek ok 30lat miałam do pokazania światła pozycyjne i poziom oleju-bezbłędnie, potem pani egzaminator zawiozła mnie na łuk-tu też bezbłędnie,potem górka-tu też ok, następnie komenda-wyjeżdżamy na miasto,uff tu dopiero się zacznie-tak sobie myślałam :) Po wyjeździe z ulicy Wilczak w prawo, później też w prawo, na rondzie zawracanie, na kolejnym skrzyżowaniu w lewo-więc dojeżdżam do środka skrzyżowania przepuszczam tych z naprzeciwka i tych co skręcają w prawo, i upss wymuszenie pierwszeństwa-egzamin przerwany,sama nie wiem jak się to mogło stać...ach trudno-powrót do wordu na fotelu pasażera
Drugie podejście-22grudnia 2009r-godz 10.00-stres jeszcze większy niż za pierwszym razem, oczekiwanie na swoją kolej-w końcu przyszedł egzaminator i patrzę znowu kobieta hehe ale inna niż poprzednim razem, komputer wylosował mi światła awaryjne i sprawdzenie sygnału dźwiękowego-tu ok,potem łuk i górka i wyjazd na miasto-nie pamiętam jak dokładnie jechałam,bo się strasznie denerwowałam,miałam kolizyjne lewoskręty,parkowanie prostopadłe w osiedlowych uliczkach,tam również zawracanie na trzy, wiem,że miałam zawracanie na rondzie solidarności-tu błędu po prostu nie mogłam popełnić,bo miałam je w małym paluszku :) tak też się stało,jechałam jakąś uliczką jednokierunkową,poza tym miałam jeszcze zawracanie na skrzyżowaniu,jeszcze jakiś skręt w prawo i w lewo-i o dziwo patrzę bardzo znajome skrzyżowanie-bezkolizyjne skręcanie w lewo-prosto do wordu , pani egzaminator kazała mi zaparkować,coś tam jeszcze wypisała i powiedziała-gratuluję pani-egzamin zdany z wynikiem pozytywnym-nawet mnie pochwaliła :) jak się ucieszyłam gdy usłyszałam te słowa, pożegnałam się, podziękowałam i poszłam. Tak więc życzę wszystkim powodzenia na egzaminie na pewno zdacie!!!P.s nie obawiajcie się egzaminatorów kobiet-to nie prawda,że są straszne,ja miałam okazję dwa razy się o tym przekonać :)
1.12.09-teoria -zdane-0 błędów
1.12.09-praktyka-oblane-wymuszenie pierwszeństwa
22.12.09-praktyka-zdane!!!:-D
faithy2
 
Posty: 50
Dołączył(a): niedziela 01 listopada 2009, 19:10

Relacja

Postprzez Logan » sobota 23 stycznia 2010, 00:56

Zdawałem A i B, ale w róznych terminach w WORD Poznań. Ogólnie egzaminatorzy są bardzo denerwujący i prowokują swoim zachowaniem do wybuchu nerwowego. Dało się przeżyć. Przy egzaminie na B, zrobiłem pierwszy błąd na trasie po 3 minutach. W dalszej częsci egzaminu, aby nie popełnić kolejnego, mówiłem na głos co widzę na drodze i jak się zachowuję. Trochę się egzaminator uspokoił i nie trzymał już nogi tak blisko hamulca. Egzamin ukończył się pomyślnie. :)
Logan
 
Posty: 11
Dołączył(a): czwartek 03 grudnia 2009, 11:23

Postprzez Abara » czwartek 28 stycznia 2010, 19:14

Powiem jedno dziś mialam egzamin było miło sympatycznie szkoda tylko że samochody są zajechane że sprzegło hamulce nie dzialają jak trzeba a nie wspomne o dobrym ustawieniu lusterek POZWODZENIA WSZYSKIM no niestety nie zdalam bo samochód nie reagował jak trzeba sam egzaminator mi przeznał racje ze tak jest ale cóż począć:/
Abara
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 28 stycznia 2010, 18:58

Egzamin w WORD/Poznań

Postprzez mr_ryba » czwartek 18 lutego 2010, 12:55

Egzamin WORD/POZNAŃ - 17/02/2010

Teoria minęła szybko, pierw 5 min. ćwiczenia klawiatury, potem już bez zabawy... skupienie i bezbłędnie odpowiedzi na 18 pytań.
Nie ma się co stresować i zastanawiać co i kiedy wcisnąć - Egzaminator wszystko jasno i spokojnie tłumaczy, wyjaśnia wszelkie niejasności.

Na 20 osób w mojej grupie, teorii nie zaliczyły dwie.

Potem wyjaśnienie przebiegu części praktycznej i przejście do poczekalni.

Muszę przyznać, że w poczekalni ludzie wyglądają strasznie - bladzi, zestresowani, jak by zaraz mieli iść na ścięcie, ja z resztą nie wyglądałem lepiej. Jak to na różnych egzaminach bywa, ludzie wzajemnie się nakręcają, ktoś rzuci hasło, że skrajny, lewy tor jest na spadku i już ludziom podskakuje ciśnienie, inny wywali, że niski egzaminator jest mordercą o twarzy dziecka i już wszyscy boją się "Małego". Psychoza strachu na całego :wink:

Podstawa, to wyzbyć się stresu i negatywnego myślenia. Nie było to łatwe ponieważ w mojej grupie teoretycznej (a później praktycznej) trafił się starszy, na oko 50letni krzykacz, który swoją postawą dodatkowo wzbudzał niepokój. Od części praktycznej zachowywał się nadpobudliwie, zadawał zbędne pytania, wygłaszał swoje niestworzone teorie.
Tutaj wielkie brawa należą się Egzaminatorowi z części teoretycznej egzaminu - nie dał się wciągnąć w gierki słowne ze wspomnianym pieniaczem, cały czas zachowywał spokojną, kamienną twarz, nie dając po sobie poznać ani złości ani zniecierpliwienia, które mogły wzbudzić wymysły i historie przytaczane przez starszego awanturnika szukającego dziury w całym.
Maruda nie zamknął się także po teorii, w poczekalni zrzędził coś nadal pod nosem, komentował. Całe szczęście pozostali zdający okazali się mądrzejsi od niego, nie wdawali się w zbędną rozmowę, olewali jego zagadywania.

Wywoływano początkowo panie, by złamać tą zasadę zaproszeniem do auta "Pana Krzykacza". Wówczas atmosfera w poczekalni się rozrzedziła, wszystkim puściły nerwy i wszyscy jak jeden mąż podeszliśmy do okna, by zobaczyć wyczyny znawcy i eksperta, który od ponad godziny psuł nam krew. Tutaj komiczna sytuacja, bo Krzykacz po powtórce łuku, wyszedł z samochodu, trzasnął drzwiami i machając rękoma, wydzierał się, że "przyjdzie tu z miarką, bo łuki mają złe promienie skrętu, bo on jeździł na szerszych łukach, że powierzchnia jest nierówna, że nie można przed jazdą przejść się po łuku, by go obejrzeć itp."
Jednocześnie chciałbym zastrzec, że jestem daleki od wyśmiewania tego Pana, z szacunkiem podchodzę do każdego człowieka bez znaczenia czy o 20 lat młodszego czy starszego ode mnie. Tu raczej chodziło o Jego charakter - wszechwiedzącego cwaniaka, pieniacza, szukającego dziury w całym, robiącego zamęt i psującego i tak ciężką atmosferę. Może po prostu ten Pan nie potrafił inaczej poradzić sobie ze swoim stresem ... Życzę Mu wszystkiego najlepszego następnym razem i więcej pokory.

Wracając do egzaminu - wywołany do auta zostałem dokładnie po godzinie przesiedzianej w poczekalni, czyli po 2 godzinach od rozpoczęcia egzaminu teoretycznego. Przede mną "na miasto" wyjechało może z 5 osób (z piętnastu), sporo oblewało na łuku, 3 osoby nie zaliczyły obsługi technicznej (dziewczyna np. nie wiedziała gdzie dociera bagnet służący sprawdzeniu poziomu oleju silnikowego).

Do pokazania miałem światła drogowe oraz opowiedzieć o płynie chłodzącym (chłodniczym jak kto woli).
I tu ciekawostka - od Egzaminatora dostałem pytanie: "Czy można dolać płynu chłodzącego gdy silnik i chłodnica są gorące I DLACZEGO NIE MOŻNA ?"
Na co ja wywaliłem Mu wykład z fizyki i zachowania płynów. Baaaaardzo pomocny w nauce był post, który znajdziecie tutaj :

http://www.prawojazdy.com.pl/forum/viewtopic.php?t=21472

Zamknąłem maskę, sprawdziłem światła drogowe i wyruszyliśmy na łuk (samochód egzaminacyjny nr 11).
Tu przygotowanie do jazdy: ustawienie fotela, lusterek (UWAGA! bo boczne są ustawiane joystickiem), pas, światła mijania.
I pierwsze zaskoczenie: muszę przyznać, że nie zaglądałem pod kierownicę ale dało się wyczuć, że moje, za przeproszeniem pedały :lol: są sprzęgnięte z pedałami Egzaminatora blachą! Niby normalka ale wg. mnie można kupić auto(i na takim się uczyłem jeździć) gdzie most łączący pedały kierującego z pedałami pasażera, jest schowany. Tutaj dawało to wrażenie fuszerki i "systemu" robionego tanim kosztem gdzie bebechy są na wierzchu i wszystko wisi na jednym drucie. Może jest też inny powód zamontowania takiego mostu, może chodzi o to żeby Egzaminator słyszał, bo cały "system" niesamowicie skrzypiał przy dociskaniu pedału sprzęgła, kiedy jegomość za kierownicą ma wciśnięty pedał. No nie wiem...
Na egzaminie starałem się o tym nie myśleć, nie zastanawiać po co i dlaczego. Na tym przyszło mi jeździć, przecież nie wysiądę, nie rozpłaczę się i nie powiem, że nie pojadę, bo mi się nie podobają hałaśliwe pedały.
Podczas ruchu do przodu starałem się szybko wyczuć skok pedału sprzęgła. Tutaj miłe zaskoczenie - sprzęgło miało mały skok, pedał był krótki, hamulec wyczulony jak żyleta, to samo z "gazem". Na większym gruchocie uczyłem się jeździć więc zaliczyłem to na + dla mnie.

Z łukiem się nie postarałem. Muszę uderzyć się w pierś, że potraktowałem go lekceważąco i z rutyną. "Zawsze się udawało to dlaczego teraz miałoby się nie udać" - pomyślałem przy cofaniu. Problem w tym, że w ogóle się nie skupiłem, a dodatkowo rozkojarzyły mnie tyczki z sąsiednich pasów, chodzący w koło samochodu egzaminatorzy, Czułem się zupełnie jak bym cofał na przejściu dla pieszych. Nie wyprostowałem auta w porę i stop - poprawka. Tym razem pełna mobilizacja, skupienie na swoich tyczkach i liniach. Rach, ciach i po problemie.

Potem ruszanie z hamulca ręcznego na wzniesieniu - jak ktoś ćwiczył na wzniesieniu na ul.Za Cytadelą, to nie powinien mieć problemu. BA! Większe wzniesienie jest do pokonania wyjeżdżając z Wilczak na krzyżowce ze Słowiańską więc to word-owskie to pikuś!

Odetchnąłem z ulgą, bo przede mną już TYLKO jazda po mieście. Z chwilą minięcia bramy WORD zeszło ze mnie całe ciśnienie. Trasę miałem przyjemną, wyruszyłem chwilę po 12:00 więc ruch prawie zerowy, nie było ścisku, nie musiałem walczyć o miejsce przy zmianie pasa ruchu, a na kolizyjnym lewoskrętach prawie nie było kogo przepuszczać. Wcześniej miałem nadzieje i modliłem się o opady śniegu - wtedy wszyscy jadą wolno, uważnie, nikt nie struga wariata i łatwiej jest zmieniać pasy ruchu.

Co tu pisać - po 30 minutach byłem ponownie w WORD. :jupi:

Wynik POZYTYWNY z 2 błędami (trasę i błędy wypunktowałem poniżej).

Dodam jeszcze, że Egzaminator był b. pozytywnie nastawiony, powiedział żebym się nie denerwował, skupił na swoim torze (przy łuku), na poprawnym wykonywaniu manewrów na drodze. Podczas jazdy wypowiadał komendy o wiele wcześniej przed zakładanym manewrem, nie ironizował, nie próbował wytrącić mnie z równowagi. Raz zasugerował abym starał się wykorzystywać luki i okazje przy wyjeździe z drogi podporządkowanej. Odpowiedziałem z uśmiechem, że "między wykorzystaniem luki, a wymuszeniem pierwszeństwa jest baaaardzo cienka granica, której nie chciałbym przekroczyć zwłaszcza na egzaminie. Tym bardziej, że sytuacja nie wymagała ode mnie pośpiechu, wyjeżdżałem z osiedlowej uliczki i nie spowalniałem ruchu." Egzaminator uśmiechnął się pod nosem i jechaliśmy dalej...

MOJA TRASA EGZAMINACYJNA + BŁĘDY:

1) START - WORD/ ul.Wilczak
2) Na prawo w Serbską
3) Na prawo w Naramowicką
4) Na lewo w osiedlową uliczkę Wołkową

Tutaj miałem do wyboru:
a) zaparkować prostopadle po lewej prosto w hałdę śniegu
b) zaparkować prostopadle po prawej prosto w hałdę śniegu

Z tym, że w obu przypadkach miałem zaparkować blisko stojących już samochodów (miałem prawie cały parking pusty). Wybrałem parkowanie po lewej i niestety BŁĄD - wg. egzaminatora zaparkowałem za daleko od sąsiada i zająłem 2 miejsca (żadnych linii nie było widać). :twisted:

Dostałem nakaz wycofania, pojechania dalej w rejon bloków i tam zawrócić z wykorzystaniem infrastruktury i znów zaparkować po lewej bądź prawej. Zawróciłem i zaparkowałem po tej samej str. co wtedy, czyli teraz już po prawej. Było trudno, bo śniegu sporo, parkingi nieodśnieżone, pełno błota i mazi śnieżnej ale się udało, a odległość od sąsiadującego samochodu zadowalała egzaminatora.

5) z Wołkowej w lewo na Naramowicką
6) w lewo na Lechicką
7) w lewo na Murawy (tutaj starsza pani, którą przepuściłem na pasach, zatrzymała się w połowie przejścia i zaczęła coś zbierać z drogi więc już się zestresowałem, że nigdy nie zejdzie na chodnik :shock: :wow:
8] w lewo na Rondzie Solidarności

TUTAJ BŁĄD: wybiło lewy kierunkowskaz przy skręcie i podobno za późno powtórzyłem :twisted:

9) zaraz za zjazdem (po ok. 40m) z ronda musiałem ominąć seicento wypuszczające pasażera na przystanku autobusowym.
Tutaj dostałem pochwałę za szybką i słuszną reakcję.
10) w prawo na Naramowicką
11) w lewo na Wilczak
12) prosto do WORD i szczęśliwie META

Sporo się rozpisałem ale może komuś to pomoże.
Pamiętaj drogi kursancie! Jeżeli dotarłeś do egzaminu państwowego, to coś musisz wiedzieć, postaraj się nie stresować, ja posłużyłem się tym sposobem :

http://www.prawojazdy.com.pl/forum/viewtopic.php?t=3024

Podstawa to pozytywne nastawienie i wiara we własne możliwości.
Powodzenia !!!
07/12/2009 - rozpoczęcie kursu
12/02/2010 - złożenie wniosku
17/02/2010 - egzamin TEORIA + PRAKTYKA => ZALICZONE!!!
Avatar użytkownika
mr_ryba
 
Posty: 10
Dołączył(a): czwartek 18 lutego 2010, 08:56

Postprzez szynakkslech » środa 10 marca 2010, 00:23

Hm a mój egzamin wyglądał tak.. [teoria i praktyka w jednym dniu]

[ Egzamin : Dzień kobiet :wink: ]
Godzina 10.00, wejście do sali egzaminacyjnej nr 1 gdzie siwy z bródką egzaminator bardzo w porządku wytłumaczył o co b w klawiaturach, zasadach egzaminu itp.. 5 minutowa ''zabawa'' z pytaniami i prawdziwy test.. Byłem w szoku, bo wyszedłem na zero błędów :)
Przejście do poczekalni. Gdzie okolo 30 osób czeka na swoje nazwisko wyczytane przez losowego egzaminatora..
Moje oczekiwania trwały okolo 2 godzin. W tym czasie okolo 10 papierosów poszło w atmosferę :P . Gdy usłyszałem swoją godność wyczytana przez młodego egzaminatora w czarnych oprawach okularów. Idę w stronę samochodu gdzie swoją regułkę wypowiada egzaminator, wylegitymowanie dowodem osobistym i losowe pytania które otrzymałem to : zbiornik płynu hamulcowego + reguła oraz światło biegu wstecznego. Powiedziałem co wiedziałem maska w dół i na łuk ... Przygotowanie do jazdy ruszanie w przód.. nawet, w tył stop ! najechana linia, korekta.. :?
Drugie podejście elegancko jak nigdy tylko że pasów nie zapiołem ... Szczeście, ze egzaminator szedł z głową w dół i szybko to zrobiłem i się '' nie zczaił '' :D
Wjazd na górke, hamulec ręczny, [nie wiem niestety który numer pojazdu ale szczerze chodził jak typowy traktor] ruszanie na wzniesieniu, zgasł :( :oops: . Korekta elegancko i strzałka w strone rogatek.. Wyjazd na miasto :) Nie pochodzę z Poznania wiec nie znam nazw ulic ale wiem, ze jechałem ul. Wilczak na skrzyzowaniu prosto w ul. Słowiańską parę zakrętów prostych odcinków drogi gdzie pierwszy błąd: zmiana pasa ruchu z lewego na prawy gdzie jadący za mną Fiat Punto :evil: jechał raz lewym raz prawym pasem (slalomem) użył sygnału dzwiekowego na mnie ! [ pe*ał] ;/ pierwszy minus panie kierowco jak to egzaminator powiedział.. Dojazd do świateł, z czerwonego robi się zielone a mi samochód gaśnie :( Szybko sie pozbierałem i jechałem kilkoma uliczkami i wjezdzam w '' ślepą '' takową i zawracam z użyciem '' wsteki '' .. Zadaje się cofam wrzucam 1 i auto znów odmawia posłuszenstwa.. Silnik unieruchomiony :? ! Odziwo, egzaminator zachowywał stoicki spokój to samo było w moim przypadku.. [ bez stresu ludzie, stres przynosi niepożądane efekty ! ] Robie kilka rundek po jakiś krzyżówkach gdzie się znalazłem na ul. Armii Poznań na której skręcałem w lewo i parkowałem skośnie, pysznie to wyszło :D ''Na najbliższym skrzyzowaniu skręcamy w lewo i jedziemy w lewo'' słowa egzaminatora wyprowadziły mnie w ul. Kutrzeby. Jechałem drogą na której miałem skręcic w lewo co wymagało zmiany pasa ruchu lecz zrobiłem to na przejsciu dla pieszych.. ! ;/ [ Egzaminator albo nie widział albo nie chciał widzieć tego co wytworzyłem.. ] Na światłach samochód zgasł, robi się ciepło, burza myśli '' nie zdałem'' lecz ku mojemu zdziwieniu dojeżdzam do ronda solidarności na którym otrzymałem polecenie zawrócenia. Wszystko elegancko i komenda '' za pierwszym przejsciem dla pieszych skrecamy w prawo i jedziemy w prawo '' I tu myśli czy ja zdam czy nie [ niepotrzebnie trybiłem o tym w tym momencie ;/ ] dało się to we znaki gdy dojechałem do małej krzyżóweczki na ktorej nie wiedziałem nic... ;/ Nie rzuciłem okiem na znak ktory stał wcześniej... Uznałem to skrzyżowanie jako skrzyzowanie dróg równorzędnych :( :( co w rzeczywistości mijało się z celem .. [ wyjezdzałem z drogi podporządkowanej ] ale to co sobie '' wymyśliłem '' chciałem zrealizować tak że z prawej strony przepuściłem nauke jazdy z lewej dojeżdzał bus chciałem zniknąć ze skrzyzowania przed nim lecz próba nie wyszła, samochód kolejny raz zgasł ( już chyba z 5 raz :( ) Szybko odpaliłem i ruszyłem skrecając w lewo i usłyszałem tylko ryk silnika i jak moja głowa uderza w kierownice.. Egzaminator użył hamulcy. Werdykt : Próba wymuszenia pierwszeństwa przejazdu :( Myślałem że mnie w tym momencie szlag trafi .... :evil: :evil: :evil: Przejechałem się jeszcze kawałek gdzie się zatrzymałem pod jakąś posesją, egzaminator rozrysował mój błąd i rzekł '' Niestety ale w tym momencie musimy się zamienić miejscami, egzamin negatywny ;/ ... Pierwsza myśl, zaraz pójdzie cios w jego kierunku heh.. Byłem bardzo blisko.. Egzaminator wracając do WORDu przepisowo wpuszczajac samochody zajeło mu to niecałe 3 min.. Cholerne znaki... Tak blisko byłem

LUDZIE, PATRZCIE NA ZNAKI !!! Ja nie patrząc ulałem sie na samej koncówce..

Czas egzaminu praktycznego 55 minut :shock: Wynik : NEGATYWNY

Niedługo poprawka :) Podobno prawdziwy kierowca zdaje za 2 razem ;D

Powodzenia wszystkim życzę i jeszcze raz.. na luzie a wyjdzie wszystko
szynakkslech
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 09 marca 2010, 23:15
Lokalizacja: Września

Postprzez monisia089 » wtorek 30 marca 2010, 11:24

Ja podzieliłam "swoje zdawanie" na dwa terminy. 11.03 zdawałam teorie, a ze mną na sali było jeszcze 5 innych osób, mało, szybko poszło, każdy już chyba wie jak to wygląda... jak juz się usiądzie przy komputerze to nerwy opadają. Zdałam za pierwszym razem, na sali jedna osoba tylko nie zdała, ja zrobiłam jeden głupi błąd i jestem na siebie za to zła, ale i tak sie bardzo ciesze, że juz miałam to z głowy. Po zdanym egzaminie teoretycznym udałam sie do kasy, by wykupić egzamin praktyczny, kolejki do zapisów były strasznie długie przy zapisie na teoretyke i praktykę czekałam prawię godzinę :? egzamin praktyczny miałam umówiony na 18 marca na godzinę 10:00, równy tydzień po teorii, chociaż przez ten cały tydzień już odczuwałam silny sters :cry: :? aż przyszedł dzień egzaminu, obudziłam się rano nawet z dobrym humorem bez stresu, wyjechałam z domu 2 godziny wcześniej (chociaż jestem z Poznania to do WORD-u mam dosyć daleko), zajechałam byłam przed czasem, więc troche sobie poczekałam. Na praktyke było razem ze mną 40 osób, więc chyba dosyć dużo. Ochroniarz 15 min przed zaczął wszystkich wpuszczać, a o 10 przyszedł Pan wpuścił nas do sali i opowiadał jak to wszystko będzie wyglądało, podpisaliśmy sie na liście i wyszliśmy do poczekalni. Na początku był stres, ale potem troszkę minął. Ja na swoją kolej czekałam 1 godz. 10 min, przedemną dużo osób weszło i dużo widać było wyszło z negatywnymi wynikami da sie poznać kto zdał a, kto nie...
Aż przyszła moja kolej, strasznie się bałam, że zawalę łuk, ale na placu wszystko dobrze poszło :D więc wyjechałam na miasto nogi mi się strasznie trzęsły, ale na szczęście samochód mi nie zgasł :) instruktor był bardzo bardzo miły na początku, żeby rozładować napięcie rozmawiał ze mna o pogodzie :wink: :P na mieście starałam sie bardzo uważać na wszystko:znaki, światła, linie (pamiętajcie o braniu wiekszego łuku przy skrętach, żeby nie najechać na ciągłe linie!!!), bo mój egzaminator brał mnie w takie miejsca i szczególnie zwracał uwagę czy najeżdżam na linię...
Najgorzej było jak kazał mi wjechać na drogę jednokierunkową gdzie z jednej strony były zaparkowane auta i z drugiej, kazał mi zawrócić dowolnym sposobem :? zawróciłam, ale nie mogłam sobie poradzić między tymi samochodami jeższcze samochód mi zjeżdżał-jednym słowem masakra :? no ale po tym troche kazał mi jeszcze jeździć, aż wkońcu powiedział, że na nastepnych światłach mam jechać w lewo do ośrodka :D bałam się ,żeby nie zrobić jakiegoś głupiego błędu, z tego szczęścia, że już dojeżdżam do ośrodka skręciła bym w bramę wcześniej niż powinnam :P :P :P zajechałam, wyłączyłam silnik i usłyszałam magiczne słowa " gratuluję , wynik pozytywny" a potem "czy potrzebne były Pani te nerwy?" :P wysiadłam z 10 razy mu podziękowałam jak nie więcej :P :D cała szczęśliwa szłam do drzwi przez korytarz widziałam innych, którzy czekaja na swoją kolej a oni patrzyli na mnie jak się sama do siebie śmieję;p
Ja miałam duże szczęście, bo udało mi się i teorię i praktykę zdać za pierwszym razem :) :D a egzaminatora miałam świetnego, miłego, wyrozumiałego przedewszystkim, bo zdażały mi się z nerwów jakieś małe głupie błędy, ale dawał mi je naprawić. Zawszę będę pamiętała, że trafiłam na najlepszego egzaminatora na świecie :D

Takie małe przypomnienie dla tych, którzy są jeszcze przed egzaminem!:
-jak juz wspomniałam patrzcie wszędzie na znaki, światła, linie, przejścia dla pieszych!
-na łuku jedzcie bardzo bardzo wolno, by nie wyjechać na linię, bo wtedy już po egzaminie!
-wszystko ze spokojem róbcie, z zastanowieniem
-pamiętajcie o takich gmałych rzeczach jak włączenie świateł, czy zapięcie pasow, bo dziwnie by było przez takie głupstwo nie zdać

Spokój i jeszcze raz spokój, a każdemu sie uda zdać! :)

Ja juz swój "plastik" z Urzędu Miasta wczoraj odebrałam :D
monisia089
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 29 marca 2010, 08:43

gasnący silnik

Postprzez futrzak » wtorek 20 kwietnia 2010, 15:34

Parę dni temu miałam pierwsze podejście. Byłam bardzo dobrze przygotowana, wykupiłam ok 20 dodatkowych jazd. Wolałam je wykupić niż potem się bezsensu stresować, że czegoś nie umiem, coś mi nie wychodzi itd. Placyk wykonałam bez zarzutu. Wyjechałam na miasto. Już przejeżdżając pierwsze metry czułam, że auto jedzie "twardo" i nawet na placyku "skakało", ale pomyślałam, że taki "urok" tego autka, przecież byłam dobrze przygotowana.. moja jazda na mieście trwała mniej niż 10 minut. Auto ciągle mi gasło!! co zatrzymałam się na światłach, nie mogłam ruszyć!! Byłam w szoku, ponieważ podczas wszystkich jazd ze swoim instruktorem zgasło mi może ze 3 razy w ogóle!!. Nawet instruktor śmiał się, "że mogłabym stać w korku podczas egzaminu bo pięknie ruszam i hamuję". A tutaj zonk.. W ogóle się nie stresowałam, więc gaśnięcie silnika , to nie skutek zaniku umiejętności ze stresu. W sumie auto mi zgasło ok 6 razy!! po egzaminie byłam załamana bo stwierdziłam, że z tego wynika , że nie umiem podstaw! nie potrafię ruszyć autem, a przecież wyjeździłam tyle godzin!! Byłam zdezorientowana i zrezygnowana.

Następnego dnia pojechałam na plac ze znajomą i co? pięknie ruszałam! następnego dnia poprosiłam kolejną znajomą o pomoc, wsiadłam do jej auta i znowu pięknie jechałam!!

Jaki z tego wniosek?? Te auta na, których zdajemy egzaminy są tak zajechane, że człowiek jak się uczył jeździć na jednym, dobrym i sprawnym aucie dostając takiego grata czuje się zdezorientowany!! Ja już nie myślałam o znakach, przepisach itd tylko myślałam, "co mam do cholery robić, żeby ten grat mi nie gasnął!!" . Człowiek , który w życiu siedział za kółkiem tylko jednego, sprawnego auta nie jest w stanie zmierzyć się z czymś takim na egzaminie. Robiłam wszystko tak samo jak na jazdach z instruktorem! tak jak mnie uczył!! i co?? na to auto , to nie działało ;);)

Dziwne było również to, że egzaminator dał mi aż tyle szans, czyżby wiedział, że auto nie jest w "dobrej formie"??

Wkurzyłam się bo w życiu bym nie przypuszczała, że obleje z takiej -wydawałoby się- błachej przyczyny. Myślałam, że wymuszę pierszeństwo, przejade światło itp... przyjęłabym tą porażkę z godnością ;) a tu zaskoczenie :/

Za parę dni mam poprawkę i jak nie miałam stresu za 1 razem tak teraz aż nie mam ochoty podchodzić do tego egzaminu..

Swoją drogą ciekawe, kiedy w końcu w Polsce będziemy mogli zdawać egzaminy na autach, na których uczymy się jeździć. Tak jest w większości krajach europejskich. znajomi z zagranicy dziwili się, że zdajemy egzaminy na "obcych" autach, kiedy oni myślą tylko o drodze, my musimy zmagać się dodatkowo z gratem.

Powodzenia wszystkim!!
Pozdrawiam
futrzak
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 20 kwietnia 2010, 14:52

Postprzez sylka699 » poniedziałek 26 kwietnia 2010, 15:54

Mi udało się zdać 20 kwietnia.. było to 3 podejście ;P Trafiłam na bardzo sympatycznego egzaminatora..;) łuk bez problemu, górka tak samo ;P No i miasto....raz samochód mi zgasł i to przy parkowaniu... jednak egzaminator się uśmiechnął i czekał az odpale.. Na rondzie też stwierdziłł ze powinnam zjechać przy zawracaniu od razu na prawy pas..Ja zjechałam na lewy i szybko zmieniłam na prawy spojrzałam tylko i powiedziałąm ze tak też mogę;) Kazał jechac dalej ;) ogólnie nie miałam aż takiej trudnej trasy jeździłam 40 min ;) jeszcze Pan się śmiał ze co ja mam z tymi babami bo oczywiście jak dojechałam to kazał wyłączyc światła a ja z nerwów silnik też wyłączyłam :P Masakra ale pozytywny wystawił i teraz czekam za odbiorem ;)
Życzę wszystkim powodzenia :)
sylka699
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 26 kwietnia 2010, 15:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 93 gości