przez barbra » wtorek 27 marca 2007, 00:18
EGZAMIN TEORETYCZNY - myślę,że zasady przystępowania do niego,są powszechnie znane.Dodam ,to co dla mnie stanowiło niepewność.Za cały egzamin płaci się "z góry",ale jeżeli ma się on odbyć w osobnym terminie,to egzamin praktyczny ,można ustalić dopiero w dniu zdania testów!!,co w moim przypadku wiązało się z 2-tyg.wydłużeniem czasu oczekiwania,względem osób,które podchodziły w jednym terminie.
Jednak nie żałowałam tej decyzji ,bo idąc na praktyczny,nie myślałam już o testach,tylko skupiałam się na "prowadzeniu autka."Sama atmosfera egzaminu przyjemna,testy wybrane losowo,25 minut na rozwiązanie,Egzaminator jednym kliknięciem "oznajmia "wynik.
EGZAMIN PRAKTYCZNY - najpierw zaproszenie do sali,gdzie Egzaminator pokrótce omawia,zadania ,które należy wykonać na placu manewrowym:(przygotowanie samochodu+sprawdzenie tego co pod maska,jazda po łuku i jazda pod górkę-manewry na placu,z jedną powtórką,gdyby się nie powiodło :( )
Te zadania,były przejrzyste"jak łza"i wiadomo,kto zaliczy placyk,jedzie dalej.
Za to zadania w mieście,były trudniejsze do oceny własnej,o ile każdy rozumiał,co to znaczy przerwanie egzaminu,gdy Egzaminator użyje pedału hamulca,bądź przejmie kierownicę,to nie do końca rozumiałam,co to znaczy,że Egzaminator,może pozwolić wrócić "za kierownicą",a jednak nie jest to jednoznaczne z uzyskaniem oceny pozytywnej(ile tych błędów i jakie?).
I zaczęło się...kolejność podejścia do egzaminu"losowa",jak i przydział Egzaminatorów.Czas nieubłagalnie mijał,tempo egzaminowania również,kolejne osoby wsiadały do aut,które poprzednicy nie zdążyli"rozgrzać",
ale Egzaminatorzy,pod krawacikami,z pełną klasą,wywoływali,po imieniu kolejne osoby i zapraszali do błyszczących,w świetle słonecznego dnia aut(nie zapomnijcie o okularkach,jak na taki dzień traficie!!).
I kiedy pomyślałam,czy aby o mnie nie zapomniano,dostąpiłam zaszczytu,wywołania po imieniu i zostałam zaprowadzona na plac manewrowy.
Najpierw sprawdzenie,tego co pod maską :wink: ,potem łuk :wink: ,górka-z poprawką :oops: .
Jadę do miasta,uprzejmy Egzaminator,poza poleceniami typu:prosze skręcić w lewo,..na najbliższym skrzyżowaniu,ze światłami w prawo,..dopóki nie wydam kolejnego polecenia,prosze trzymać się pasa do jazdy prosto...nie miał nic więcej do powiedzenia...i ta cisza wydawała,się chwilami,nie mającą końca..,a jednak opanowanie i wyciszenie Egzaminatora,sprawiło,że
zapomniałam,iż jest, to jazda egzaminacyjna.
Zadania w mieście,które otrzymałam(te bardziej istotne):zawracanie na skrzyżowaniu(Winogrady),skręcanie na lewo na rondzie(Solidarności)),zawracanie"na trzy" na prostej drodze+parkowanie prostopadłe(Cytadela),jednokierunkowa(przy kościele Salezjanow )-uważajcie na znaki Stop!!...i najważniejsze!!pamiętajcie,cały czas jesteśmy oceniani,a Egzaminator,przeciez nie kat,ale nasze poczynania rzetelnie ocenić musi..,a co nas "nie dobije",to wzmocni(parkowanie można raz powtorzyć),a jak stresik nie pokona,to się da,czego doświadczyłam na sobie.
Jedno zdanie "mojego Egzaminatora"-Gratuluję,zdała pani,wynagrodziło mój półroczny czas zmagań,który kształtował moje przygotowanie do egzaminu na prawko kat.B.Czego również,wszystkim czekającym na ten dzień serdecznie
życzę.Powodzenia i szerokiej drogi...
Wszystko jest trudne,dopóki nie stanie się proste..
-----------
Kat. B-marzec 2007