Czytając ten wątek wczoraj(przed egzaminem w Lesznie) miałam nadzieję, ze historia mojego przedmówcy sprawdzi się także w moim przypadku. I całe szczęście - tak się stało.
Mieszkam między Poznaniem a Lesznem, dlatego miałam wybór, gdzie chcę zdawać. Padło na Poznań, bo poznam większe miasto, więcej się nauczę, lewoskręty, duże ronda itd.
Ale to był błąd. Oblałam 3 razy, za każdym oczywiście z mojej własnej winy. Zawiedziona, zła na cały świat postanowiłam przenieść dokumenty do Leszna, bo "może przerwie złą passę". No i tak się stało.
1. przenosiny dokumentów trwały całe 5 dni roboczych, wg mnie jest to strasznie długo, no ale word czasu naszego nie ceni.
2. przed egzaminem w Lesznie jeździłam po nim niecałe 3 h. Miasto, technika zupełnie inna niż w Poznaniu. Jedzie się wolniej, spokojniej, ale za to mnóstwo znaków i pieszych.
3. Egzamin: samochód 9, p. P. spryskiwacze, światła pozycyjne, plac(cudem, ale się udał) no i w miasto. Niestety nie znam Leszna, więc nie jestem w stanie określić, gdzie konkretnie jechałam.
Wyjazd z Ośrodka w prawo, zawracanie na tzw S-ce, na rondzie w prawo, gdzieś dalej miałam skręt w lewo obok daemona, w lewo, w lewo, znowu koło daemona(za 1. razem nie zjechałam do lewej krawędzi- poprawka), w lewo, lewo, rondo, do daemona, przez skrzyżowanie prosto, chyba w prawo na drogę nr 5, zatrzymanie w wyznaczonym miejscu, dalej pamiętam, ze na mniejszej dróżce miałam zawracanie(w bramie), parkowanie prostopadłe na osiedlu, na koniec jechałam na s-ce w prawo, na kolejnej znowu w prawo i do ośrodka.
Egzaminator podsumował mnie słowami"na 2 z minusem". Polecenia wydawał odpowiednio wcześnie, więc nie utrudniał, jednakże ostro wytykał błędy, więc trzeba olać i jechać dalej.
Polecam egzamin w Lesznie zamiast Poznania z kilku powodów:
- krócej czekasz na egzamin( na dzień dzisiejszy - Poznań ok. 5 tyg, Leszno ok 3)
- po mieście jedzie się wolniej( jak pojedziesz 40/45 po bruku nikt nie będzie Cię bił, a w Poznaniu na gładkiej drodze wypadałoby jechać bliżej 50)
- jazda wydaje mi się spokojniejsza, mniej dróg z prędkością 70, które dla laika wydają się stanowić utrudnienie
- znaki, znaki, znaki, jak będzie się na nie uważać - sukces w 70%(później trochę szczęścia, umiejętności i prawko w kieszeni).
Czytałam to forum przed egzaminem, niektóre wypowiedzi stresowały, inne dodawały otuchy. Jednakże sądzę, ze nie ma co się przejmować wypowiedziami na temat egzaminatorów, ze ten niemiły, a tamten kochany, bo to nie pomaga. Lepiej iść, pokazać co się umie i dopiero później, w razie klęski się martwić. Im mniej sobie zgotujemy stresu, tym lepiej.
Jednocześnie chciałam powiedzieć, że stosowałam tabletki uspokajające.Nie otumaniły, można wziąć w dużej ilości(u mnie to było 5 w przeciągu 4 h), sprawiają, że czujemy się bardziej obojętni, wiec mniej zestresowani. Jeśli ktoś czuje potrzebę, warto spróbować kilka dni przed egzaminem i sprawdzić działanie na własnym organizmie. Może akurat okażą się pomocne.
Pozdrawiam