Witam,
Do grona posiadaczy prawka dołączyłam 03.06.2009.
Podejście - DRUGIE.
Jeżeli chodzi o historię kursu & egzaminów, moja sięga conajmniej 6 - 7 lat wstecz...czasy matury, 18stki, istny boom na prawko, wszyscy robią to ja też.
Kurs robiłam w LOK w Radomiu, potem egzamin. Pamiętam jak dziś jazdę na Fiat Uno Fire, i egzamin na PUNTO II (leniwa krowa).
Los chciał, że przy zapisywaniu się na pierwszy termin, minęłam się w korytarzu z 7 egzaminatorami w kajdankach, w asyście panów z ABW - powód wiadomy.
Pierwsze podejście (przypominam że wg starych zasad), wsiadam do samochodu, Pan egzaminator jako pierwsze pytanie"czy ma Pani jakieś załączniki" - na co ja nie zastanawiając się nad głębokością przesłania pytania - odparłam - nie, wszystkie dokumenty złożyłam przy rejestracji..
Nie wyjechałam z placu, bo... zderzak przesunął się nad linią przy wyjeżdżaniu z parkowania skosem.
Drugie podejście - tekst egzaminatora " bo wie Pani buduję dom dla syna", tym razem nie zdałam, ża rzekomy slalom przy cofaniu na łuku, ale podobno na linię nie najechałam.
Trzecie podejście - rzekomo 3 korekta w kopercie - bo po wjechaniu do koperty wyprostowałam koła...
Mając świadomość że niebawem zmienią się zasady, odłożyłam bieg po prawko, dopóki mi się nie zachce...
I w AD 2009, postanowienie noworoczne - obronić mgr, zrobić prawko ;)
Trochę szperania w necie, i udało się odnaleźć Rozporządzenie Min.Infrastruktury, mówiące, że mój kurs sprzed 7 lat jest ważny, i jak dostarczę papier o jazdach doszkalających mogę podejść do egzaminu.
Po 6 latach przerwy - teoria poszła gładko (thanks God for Google, i
www.prawojazdy.com.pl), wykupiłam 10 godzin doszkalających - w końcu 6 lat minęło ;p po zdanej teorii, musiałam dokupić jeszcze 5 - okazało, się że OSK nie chciał mi wydać zaświadczenia za tamte 10 (dziwne, ale ok).
Pierwsze podejście, Odlewnicza, 10.04 (Wielki Piątek) godz. 20.30. Wyczytali mnie o 21.15, Pan egzaminator Sławomir jakiśtam - ogólnie gbur, taki trochę gestapo.
Zanim się przedstawił - pytanie - czy zrozumiała Pani zasady przeprowadzania egzaminu?
Więc ja niewiele myśląc: jakie zasady? Na co Pan - to czego Pani uczyli na kursie , ja: 6 lat temu? Proszę Pana, skoro mam potwierdzić, że zapoznałam się z zasadami egzaminu, w sytuacji pełnego nagrania sytuacji, chciałabym, aby mi je Pan przynajmniej w skrócie przypomniał. Trudno zgadzać się na coś, nie wiedząc na co;]
Z wielką łaską powtórzył, aczkolwiek czułam, że do końca egzaminu się nie polubimy :P ale egzaminy nie są od sympatii tylko od egzekwowania pewnej wiedzy :)
Łuk - była powtórka, bo zderzak wystawał ze stanowiska, górka gładko, jedziemy na miasto. Z odlewniczej przez tory w prawo, przy skrzyżowaniu na Kondratowicza w lewo, do ronda na trasie toruńskiej, i tam zawrotka..
I tu też kariera moja się zakończyła, boo przy zjeździe z ronda są światła, i linia zatrzymania...zatrzymałam się w połowie świateł - los chciał, że było czerwone, ja po nocy i 2 godz snu, do tego trzęsłam się ze stresu, przemęczenia, a co najgorsze o tej porze moja widoczność zaczęła się ograniczać.
Kurs zakończyłam na stacji benzynowej - nie miałam wątpliwości co do werdyktu. Egzaminator chwilę nabijał się z mojego sposobu prowadzenia - rzekomo strasznie się trzęsłam - więc mu uprzejmie powiedziałam, że jestem po nocy, 2 godz. snu, do tego stres i wymarznięcie - mimo wszystko jestem dumna, że tak daleko zajechałam i to po 6 latach przerwy, i podejściach w innym mieście, a tu w takim stanie opanowałam się do tego stopnia, że ruszyłam w miasto, nie spowodowałam zagrożenia, i poległam głównie z przemęczenia.
Psy szczekają, karawana idzie dalej...
03.06.2009 g.18.00 podejście nr 2 (jak życie pokaże - decydujące starcie :D )
Wyczytana ok 18.35, wcześniej rozmawiałam z takim chłopaczkiem, który n-ty raz próbował (bodajże miał na imię Robert - mam nadzieję, że tego dnia wyszedł zwycięsko), dla poprawy humoru pocieszaliśmy się, że problem to mają Ci do podchodzą C+E, a nie my :D
Pan egzaminator (niestety nie pamiętam imienia, ani nazwiska), szczupły, siwy z wąsikiem, takie dziwne "ciepło" od niego biło...jak nigdy osoba egzaminatora podziałała na mnie - UWAGA!!! -> kojąco!!
Zapytałam czy mogę zdawać w soczewkach - bo nie pamiętałam co mam w papierach wpisane.
Następnie zajęcie miejsca, przedstawienie się, Pan
krótko i rzeczowo przybliżył mi zasady przeprowadzania egzaminy po czym zapytał czy je zrozumiałam i akceptuję... Oczywiście zrozumiałam akceptuję..
Maska, płyn hamulcowy, olej silnikowy - pytanie jakiego oleju doleję - trochę nie załapałam o co chodzi - pytanie pomocnicze - można mieszać czy nie? AAA!!! oczywiście NIE WOLNO mieszać oleju, należy uzupełnić TAKIM SAMYM. Potem światła, przygotowanie i wjazd we wskazane stanowisko. Łuk - bez większych problemów, wróciłam a Pan do mnie macha - hmm powtórka?! podjeżdżam do niego - jedziemy na górkę...
Noga zaczyna drżeć;/ Górka - jak nigdy w życiu - ja mu w gaz, a on zgasł ;/ repeta góreczki, i jedziemy w świat podbijać bródnowskie trasy.
Ogólnie było w porządku, aczkolwiek w pierwszym odruchu chciałam jechać na Kondratowicza w LEWO - jak za pierwszym podejściem, podczas, gdy pan prosił W PRAWO (szok, pomylić strony pierwszy raz w życiu i do tego na egzaminie!!). Potem skrzyżowanie równorzędne, wąska ulica z licznymi samochodami wzdłuż krawężnika, szwędający się piesi - omijanie, należyta ostrożność - bez zarzutu.
Potem parkowanie prostopadłe przodem, z małą korektą, zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury - śpiewająco, potem rozpędzenie na 30m odcinku z 0 do 50 i zahamowanie - wykonałam, ale zahamowałam dalej, bo w wyznaczonym miejscu hamowania nie miałam tej 50 na liczniku.
Potem ronda, skrzyżowania, światła, ograniczenia prędkości, i upragniona trasa toruńska :D tu rozpędzenie do 50 i hamowanie - wykonane wzorowo, zjazd na Augustów, i powrót do ośrodka. W międzyczasie wycięłam nr egzaminatorowi, bo postanowiłam zatrzymać się przed torami - tymi nieaktywnymi na środku odlewniczej, w celu sprawdzenia, czy z zarośniętych trawą torów nie wyłoni się pociąg widmo - no co?! znak że przejazd jest - jest, to trzeba zachować się bezpiecznie :D
Na sam koniec na placu WORD brawurowo zaparkowałam prostopadle tyłem (miejsca na TIRa było, to się trzeba było popisać :P).
A! w pierwszych 15 min w czasie jazdy po mieście bodajże ze 2-3 razy zgasł mi samochód - jak nigdy...dopiero po chwili wyczułam, że trzeba je zwyczajnie mocnie przygazować i puścić sprzęgło - niestety są to zwykłe beznyniaki i wymagają wyższych obrotów.
ja na jazdach doszkalających jeździłam na turbo dieslu - w porównaniu z benzyniakami - niebo a ziemia, większa płynność jazdy i w ogóle..
Pan egzaminator, powiedział, że wynik egzaminu jest POZYTYWNY, i za 3 tyg mam się zgłosić do swojego urzędu po dokument.
Jako komentarz do egzaminu, powiedział, że jestem bardzo świadomym kierowcą, popełniłam parę drobnych błędów, ale zaraz się poprawiłam, a jeżeli chodzi o dynamikę jazdy - to widać, że trasa toruńska mi służy :)
Na koniec zapytałam czy mogę go uściskać - powiedział, że trochę nie bardzo bo ludzie patrzą :P
Reasumując - było średnio stresująco, duuuże ukłony w kierunku egzaminatora - jego postawa zniwelowała duuużo stresu u mnie. Jestem na 100% pewna, że przy innym wyniku egzaminu, również nazwałabym go najsympatyczniejszym z egzaminatorów jacy mnie spotkali.
A propos posta Milky - o wyniku egzaminu decydują rzeczywiste umiejętności, nie własne przekonanie i urok osobisty.
W spowodowaniu wypadku urok osobisty pomoże co najwyżej ładniej wyglądać na zdjęciach policji na tle rozwalonego pojazdu - a nie o to w życiu chodzi.
Rady dla zdających:
1. Gaz, gaz jeszcze raz gaz - upewnijcie się, że nie jeździliście na TDI bo można się zszokować jak nagle samochód gaśnie a nigdy tego nie robił.
Benzyniaki mają wyższy moment obrotowy, więc dużo gazu a potem sprzęgło.
2. Na łuku (nie jestem zwolenniczką odtwarzania schematu) na prawdę działa zasada na 2 słupek na wysokości klamki ;] słupki NIE SĄ PRZESTAWIANE wbrew teoriom spiskowym - tak mają stać bo tak jest określone w ROZPORZĄDZENIU.
3. Mówcie co robicie, albo dlaczego tego nie robicie !!! Egzaminator nie wróżka, nie wie co myślisz wjeżdżając na skrzyżowanie, mów dlaczego np wolisz poczekać na zmianę świateł przy strzałce, mów dlaczego nie jedziesz szybciej - jeśli droga wygląda jak poligon po ćwiczeniach, jeśli zajmiesz inny pas niż powinieneś - mów, że w związku z tą sytuacją możesz zawrócić kawałek dalej, albo nie zmieściłeś się na pas bo...
4. Słuchajcie poleceń egzaminatora - on naprawdę mówi wyraźnie, często powtarza.
5. Udowadniajcie na każdym kroku, że MYŚLICIE NAD TYM CO ROBICIE, i że to WY panujecie nad POJAZDEM, nie on nad WAMI,
Ależ się rozpisałam ;)
Pozdrawiam wszystkich oczekujących na "okładki", trzymam kciuki za podchodzących do egzaminu.
UWAGA na preparaty "na stres" - mogą obiżyć waszą sprawność za kółkiem ;]
Ursh