Ja też miałam walniętego instruktora, który nic mnie nie uczył. Już wspominałam w innych tematach, że nie nauczył mnie wszystkich rodzajów parkowania, że nie powtórzył ze mną świateł i płynów w rezultacie umiałam włączać tylko kierunkowskazy i mijania, bo tego używałam podczas jazd. Musiałam uczyć się wszystkiego z neta, ale pomijając to wszystko i że przez jego brak kompetencji nie zdałam za 1 raz to muszę wspomnieć, że był dziwny.
Jeździliśmy często w upały. Cholerne upały, że pot lał się z czoła. On miał zawsze odsuniętą szybę. Gdy ja próbowałam choć troszeczkę odsunąć tę po mojej stronie zwracał mi uwagę, że ma chore zatoki i nie może być przewiewu w samochodzie, że w takim razie jak on ma otworzoną to ja nie mogę. No ok. Ważne, że w ogóle szyba była otworzona i jakiś tam wiaterek wpadał. Jednak on był totalnie nieludzki. Stoimy na światłach torbę mam z tyłu zachciało mi się pić i sięgnęłam ręką na tylne siedzenie, a on żebym nie zajmowała się głupotami. Jak kocha to poczeka. A mi wcale nie chodziło o telefon. Tylko chciało mi się pić! No, ale jakoś to przełknęłam i myślę sobie no dobra może ma rację i nie powinnam grzebać w torbie ( bo myślałam , że o to mu chodzi, a nie jak się potem okazało o coś innego) W końcu światła by się zmieniły, a ja bym stała jak głupia. Więc ostatecznie się nie napiłam i przyznałam mu rację. Pomyślałam no niech mi tylko da jakieś parkowanie to zanim wyjadę to się wreszcie napiję bo umierałam już z tego upału, w gardle mi zaschło.Po jakiś 10 minutach parkowaliśmy i chciałam wreszcie napić się łyka chociaż. No i.. On mówi nie ma czasu wyjeżdżamy. Wkurzyłam się. No i to ostro. Mówię do niego panie chce mi się pić. A on mówi, że będę jeździć krócej o 10 minut jeśli będę traciła czas na głupoty. No żesz! Już nic nie mówiłam napiłam się, ale byłam zagotowana i tak przez niego. Ostatecznie piłam chyba z 2 sekundy, ale on mi skrócił jazdę nie o 10 minut tak jak mówił co i tak było przesadą, ale o 15. Więcej czasu wyszło na to jego pierdzielenie. Zresztą co to jest?? to ja płacę i żebym nawet wody nie mogła się napić. Przecież na to picie traciłam swoj czas. On i tak by ze mną skończył o umówionej godzinie. Potem już starałam napić się przed jazdami, bo nie miałam ochoty z nim dyskutować. Ale kiedy on załatwiał swoje sprawy to oczywiście czasu mi nie doliczał. Mój instruktor też był nieuczciwy. I najzwyczajniej w świecie głupi. Że ja tego nie poznałam zapisując się.
Potem jak zapisałam się na jazdy doszkalające po tych męczarniach w tym OSK byłam też przygotowana na jakiegoś dziwnego człowieka. Ale ku mojemu zaskoczeniu facet był miły, kulturalny. Dobrze nauczył i tłumaczył. Hehehe i raz była też sytuacja z piciem. Wyjął puszkę coli zimnej z takiej przenośnej lodóweczki po warce i mówi a może też się napijesz bo dzisiaj jest tak parno i wyjął kolejną colę i mi dał. Oczywiście nie na światłach, ale gdzieś podczas parkowania. Instruktor może być człowiekiem? może! ale niestety to rzadkość...