przez kejtin » czwartek 30 września 2004, 09:09
Noo tak czytam i czytam, i wzięło mnie na wspomnienia :)
W ugiegłym roku w październiku a dokładnie dnia 17 października 2003roku, (dzień przed moimi urodzinami), na Odlewniczej na godzinę 17 wypadł mi egzamin... Teorie zdałam wcześniej z jednym błędem :) Nie chciałam zdawać egzaminu praktycznego w Skierniewicach, więc po teorii zabrałam papiery do Warszawy:). Dziewczyna wylosowała, parkowanie prostopadłe przodem, i górka... No to światła pas... przygotowanie do jazdy.. lusterka... i ruszam :DD Chce ruszać... patrzę a tu kluczyków nie ma haha:) Egzaminator nie dał mi kluczyków:) no to go wołam.. uśmiechnął się i wiedzialam że jest w porządku facet... Wsadził mnie w samochód którego nigdy nie prowadziłam - lanos, a jeździłam puntem.. no ale cóż próbuję.... Bez żadnych problemów, łuk, parkowanie prostopadłe przodem na raz, bez żadnych korekt:), no i górka.. to mi się podobało... tył lanosa tak ładnie przysiadł... tego uczucia nigdy nie zapomnę, i gładko mi ruszyl samochód do przodu. Lanosy mają fajne sprzęgła :). A egzaminator? rozmawiał z kolegą i patrzył co robię... Jak zobaczył łuk, to na resztę prawie nie patrzył :) ale błędu żadnego nie zrobiłam:)... No to na miasto... przyznam, iż nie jeździłam po Warszawie prawie wcale, a już na pewno nie po tamtych okolicach.. wszystko było o Skierniewice... ale myślę, znaki znam, dam radę :). I poprosiłam egzaminatora żeby odpowiednio wcześniej mówił mi gdzie mam jechać:)
I tak też było, spokojna jazda.. było ciemno... rondo... wyjazd zasłonił mi tramwaj.. no dobra mowie sobie.. jade na czuja.. i na szczescie nic nie jechalo :+), spojrzał sie na mnie... No to wracamy? - i wrocilismy po 30 minutach... Powiedzial mi... Dobrze Pani jeździ, gratuluje zdanego egzaminu... ale na przyszlosc.. niech Pani trzyma obie rece zawsze na kierownicy, no chyba ze jedzie Pani w dalekie trasy hihi:))))))))))))))
Tak tak zdarzalo mi sie ze trasa byla tak banalna ze jedna reka trzymala kierownice, a druga gdzies na dole kierownicy tylko oparta, ale jak trzeba bylo to wiedzialam co robic :D
Uwazajcie na to ! bo moze byc taki egzaminator, ktory za to wlasnie moze was oblac :) Zdalam za pierwszym razem :)
Za to, tam wlasnie poznalam kolezanke ktora miala juz wyjezdzone ponad 30 godzin.... dokupowala ciagle nowe godziny i 7 raz nie zdala.... tylko raz wyjechala na miasto... dziewczyna sie tak denerwuje ze nie potrafi tego pokonac... i za 7 razem (bylam tam) oblała dziewczyna, i znow zapis na nowy egzamin a ile to kasy idzie... wspolczuje jej, ale i podziwiam ze sie dziewczyna nie poddaje :)
Teraz ma juz zdany egzamin, zdala za 11 podejsciem...
Nie zaplacila, zdala sama:) - twarda sztuka :)
Powodzenia innym kierowcom, i pamietajcie, im wiekszy stes tym wieksza pewnosc, iz nie zdacie :)