never0411 napisał(a):Może i masz rację. Szkoda jest wywalać kasę prawie w "błoto".
To znaczy - jesli Cię stać / rodziców Twoich, to wolna wola. Jesli moj syn chcialby zrobic B1 to bym mu zapłacił i zagospodarował auto pod ta kategorię bez wiekszego problemu.
Tylko inna sprawa, ze jak ktos wspomnial, z tego co piszesz placisz (tzn - 'przeplacasz') tysiaka aby nie zdawać testów. Które sprawdzą wiedzę, którą i tak po skonczeniu kursu bedziesz posiadać - bo owy test to nie bedzie wykucie sie, ze od 0,2 promila jest stan po spozyciu alkoholu, a od 0,5 stan nietrzezwosci. Tylko podobno ma byc to test z zasad ruchu drogowego.
(wiecej krzyzowek itd)
never0411 napisał(a):Ale dzisiaj się dowiedziałem, że będę musiał zapłacić prawie tyle samo znowu na B.
przytocze kwoty z osrodka znajomego, ktor umozliwia jazde na b1 i b.
B1 to koszt 1300 zł na ich daihatsu, albo 700 na wlasnym gdzie sami tankujemy. licze 1300.
B bez posiadanej B1 - 1200.
B jeśli mamy B1 (bodajze tylko 20h jazd bez nauki teorii mamy) - 900.
Czyli na B oszczedzasz 3 stówki. Placisz dodatkowo 1300 za B1, wychodzisz tysiak na minusie.
Plus oczywiscie koszty egzaminów, na B1 musisz jechac autem z OSK, za ktory wlasciciel prawie na pewno kaze zaplacic za wypozyczenie. Czyli B1 egzamin z teroia to ~250, B to 120 (plus minus, 122 chyba)
Tak ma znajomy w osrodku na slasku, podejrzewam, ze w reszcie PL ceny podobne. Nie podaje nazwy OSK aby nie robic kryptoreklamy, i tak kursantów ma wielu

never0411 napisał(a):Wytłumaczy mi ktoś ile kosztuje na B1, a później na B. I czy muszę zdawać samą jazdę czy znowu testy jazdę itp??
napisalem powyzej
never0411 napisał(a):Choć uważam, że najtrudniej jest zdać prawo jazdy w Polsce
a ja uważam, ze to kursanci wymyslaja sobie problemy. Jestem pod WORD Bytom srednio 1-2x w tygodniu i jak widze narzekania kursantów 'bo mnie ulał bo wymusiłem, a przeciez bym zdazyl sie rozpedzic' ew. 'bo ten luk jest za ciasny' to mnie cos bierze. Jakby kursanci umieli jezdzic dobrze, to by zdali za 1-2 razem. A nie za 8.
A jak nie umieją - wina i po stronie kursanta, i OSK. Trudno, moze kiedys sie naucza, dla mnie bezpieczniej jak jest zdawalnosc 30% a nie 90%, gdzie puszczaliby kazda 'pusta blondi' na ulice.
never0411 napisał(a):Dzisiaj będę rozmawiał jeszcze z rodzicami i przemyślimy tą cała sprawę.
Wg mnie:
Jesli masz opcje zdawania B1, a potem ojciec/matka Ci zalatwia malczana na B1 (moj kumpel z podstawówki przerabia za stówe + koszt rejestracji) to wg mnie warto. Wtedy sie w jakis 3-3,5 tyś zamkniesz liczac koszta auta, do tego OC i tylko lac paliwko. Malczan jest bezproblemowy, sam naprawisz.
A 2 lata praktyki wiecej to nieoceniona pomoc - oby tylko nie nabierac zlych nawyków - przy zdawaniu na B
Jesli jednak masz zdawac B1 po to tylko, zeby miec - nie warto. Zanim bedziesz zdawał B moga wprowadzic przepisy o ponownym zdawaniu teorii gdy mamy B1 np. i juz jestes w plecy.
A do tego ani sobie nie pojezdzisz autami (bo nie ukrywajmy, maluch na B1 to bieda z nedza, gola blacha i silnik), a mi by było szkoda wydawac 1,5tyś na 'widzimisia' zeby miec pj a nie moc pojezdzic czyms z w miare mocnym 2litrowcem

Syn kolegi z pracy miał b1, teraz ma b od roku? Mowi, ze drugi raz by b1 nie robil, bo co z tego ze 'mam prawko!' jak nie moze wsiasc do beemki ojca albo mojej nuby, ktore waza ~1,5-2tony. A malczanem - cóż, frajdy nie ma, chyba ze mamy zeswapowany silnik z punto 16v.
