Tutaj gdzie mieszkam (Sława, woj. lubuskie) jest takie jedno skrzyżowanie na którym obserwuję katastrofalną wręcz (nie)znajomość przepisów ruchu drogowego przez polskich kierowców.
Dziś znowu jeden dziadek mało mnie nie pobił, bo jego zdaniem wymusiłem pierwszeństwo. Próbowałem mu wyjaśnić że to ja miałem pierwszeństwo, ale zwyczajnie nie da razy - wszyscy wiedzą "lepiej".
Pokażę może na obrazkach jak to skrzyżowanie wygląda: z góry oraz od strony każdego z nadjeżdżających. Dodam jeszcze, że ulica Kwiatowa (która odchodzi w prawo) jest jednokierunkowa, wiec nie da się nią nadjechać.
Oto skrzyżowanie:
No wiec nie trzeba chyba pracować w drogówce, żeby wiedzieć, że tylko czerwony pojazd przyjeżdża z drogi głównej - więc siłą rzeczy musi mieć pierwszeństwo nad dwoma pozostałymi.
Zielony pojazd natomiast ma pierwszeństwo przez niebieskim, gdyż wyjeżdża z jego prawej strony.
Zgadza się?
Dlaczego więc każdego dnia przejeżdżając przez to skrzyżowanie obserwuję zachowanie kierowców, którzy najwyraźniej uważają, że niebieski powinien jechać pierwszy, czerwony drugi, a zielony ostatni???
Ten dziadek dzisiaj, to nawet mi groził że "zapisał sobie mój numer"....
Mam nadzieję, że pójdzie z nim na policję, to może choć oni mu wyjaśnią że nie zna przepisów.
Bo mnie słuchać nie chciał, tylko mnie obrażał...