mp0011 napisał(a):Najbardziej nie lubię, jak jadę w stronę przejścia i widzę pieszego, który staje przed nim. Na tyle daleko jestem, że spokojnie by po tym przejściu się przeczołgał dwa razy, a i tak by zdążył. Lekko zwalniam, a ten dalej stoi. Zwalniam jeszcze bardziej i pokazuję żeby szedł, ten dalej stoi. Zatrzymuję się, a ten... przebiega.
Ja straciłem czas, on stracił czas...
Ale jeszcze gorsze są sytuacje, że stoi grupa emerytek i czekają, aż się zatrzymają samochody. Wtedy wkracza jedna, najodważniejsza. Przechodzi emeryckim krokiem. Reszta obserwuje z bezpiecznych pozycji. Jak pierwszej się uda przejść, kolejne odważniejsze przechodzą (ale też nie wszystkie)...
No cóż. Pieszy może nie być pewny Twoich zamiarów nawet jak Ci się wydaje, że są w 100% czytelne. Najczęściej jest tak z dziećmi i starszymi osobami. Jest to dla mnie zrozumiałe. Lepiej stracić trochę czasu niż zderzyć się z kupą blachy.
Ostatnio słyszałem o pomyśle, że jak dziecko chce przejść przez przejście, to żeby do niego pomachać. Wtedy wie, że go widzisz. Dobry pomysł moim zdaniem.