Powiedzmy, że nasz kolega przejeżdża dziennie 150km rowerem, ja jako przecietny 10km.
On dziennie na granicy 4 kolizji, czyli wychodzi jedna niebezpieczna sytuacja na 37,5km.
Z tego wynika, że jeżeli nasz kolega jeździ w miarę bezpiecznie jak inni, to każdy z nas w czasie tygodnia powinien co najmniej raz otrzeć się o wypadek.
A tak nie jest. Przynajmniej w moim wypadku i moich znajomych, wśród których są osoby jeżdżace bardzo intensywnie.
Z wypowiedzi naszego kolegi wynika, że bardzo dobrze jeździ po względem technicznym, w co wierzę i zgodnie z przepisami, a tu może być różne.
Ilość niebezpiecznych sytuacji wynika tylko (zdaniem naszego kolegi) z większej ilości przejechanych kilometrów.
Unikanie wypadków czy kolizji ze strony samochodów zawdzięcza tylko owej doskonałej technice jazdy.
A co z tymi którzy tej techniki jazdy nie mają?
Jeżeli weźmiemy po uwagę różnicę wieku, to mimo mniejszej intensywności sumarycznie przejechałem pewnie więcej kilometrów rowerem i myśl naszego kolegi powinienem mieć setki, jeżeli nie tysiące niebezpiecznych sytuacji, a mniej zaawansowany technicznie, powinienem nie żyć.