Tak się zastanawiam, czy nie byłoby dobrym pomysłem rezygnowanie z ustalania pierwszeństwa znakami na dużych skrzyżowaniach sterowanych sygnalizacją, w przypadku awarii lub wyłączenia jej na noc.
Wiem, że pewnie przepisy nakazują ustalenie pierwszeństwa (zwłaszcza na większych z wieloma pasami), ale realia są takie, że:
- jeżeli sygnalizacja nie działa w nocy, kierujący jadący "drogą z pierwszeństwem", zwłaszcza szeroką, lecą ile fabryka dała, często nieprzepisowo. Mając w głowie pierwszeństwo, nie zastanawiają się, czy piesi nie chcą skorzystać z przejścia, albo rowerzyści.
- Jeżeli awaria jest w dzień, osoby z drogi podporządkowanej mają niewielkie szanse wjechać. Tworzą się korki i przepychanki. Oczywiście problemy pieszych i rowerzystów, z pierwszego punktu są jeszcze większe.
Czy gdyby odebrać pierwszeństwo w takiej sytuacji... sytuacja nie byłaby lepsza? Taki kierowca nie mógłby beztrosko lecieć przez miasto, tylko na każdym skrzyżowaniu musiałby przynajmniej zerknąć w prawo. Jechałby więc wolniej, przy okazji zwiększając szanse pieszych na skorzystanie z przejść...