Cyryl8 napisał(a):Może zgodzimy się co do jednego, że za egzamin płaci zdający, a nie egzaminator, czy ktoś z zewnątrz.
Do egzaminu minimalnie potrzebny jest:
samochód,
egzaminator.
Czyli zdający musi zapłacić za 45 minut jazdy samochodem i 45 minut pracy egzaminatora.
1. Czy samochód będzie własnością WORD-u, czy OSK nie zmieni to wiele.
2. Przy pojeździe z OSK ktoś musi ten pojazd przyprowadzić i czekać, więc trzeba doliczyć zdającemu jeszcze 45 minut pracy najczęściej instruktora.
3. Jeżeli egzamin odbywałby się w OSK, zdający musiałby zapłacić za: pojazd, egzaminatora i dojazd egzaminatora.
4. Także z ekonomicznego punktu widzenia własność pojazdu niewiele zmienia.
Cyryl, generalnie jestes spoko gosc i do tego rozsadny, ale w tym przypadku gdy to czytam, to naprawde niewiem, czy Ty tak na serio czy z przekory ?
Logiczne, ze za egzamin placi zdajacy. Znasz kraj na swiecie gdzuie jest inaczej ?
1. Z racji tego, ze wilwiej czesci szkolisz kategorie wyzsze niz kategoria " B " po prostu albo zapomniales albo nie dopuszczasz do siebie pewnych faktow.
Ty masz doczynienia w lwiej czesci z wyszkolonymi juzkierowcami, ktorzy maja juz za soba lata praktyki. Tym ludziom wyczucie sprzegla czy wyczucie pojazdu nie sprawia jakiegokolwiek klopotu czy problemu. W przypadku swiezaka, kat " B " jest niestety zupelnie inaczej, tam przy zmianie pojazdu wszystko jest inne i wszystko jest na niekorzysc. Zastanow sie wiec nad aspektem psychologicznym, mam nadzieje, ze do niego dojdziesz ! Roznica to lata swietlne !
2. Cyryl, to co mowisz jest po prostu smieszne ! U mnie na wsi wygladato tak. Kursant przychodzi do szkoly, wsiada do auta, ustawia wszystko coma do ustawienia ( albo i nie
). Szkolacy siada obok i jada na egzamin. O godzinie X:Y przychodzi egzaminator, zasiada za mna i jedziemy. I nie gra roli ile czasu, bo tak jak wspomniales, za egzamin placi egzaminowany. Nikt nie czeka, a jezeli czekam na egzaminatora, to ten czas jest po prostu oddciagany z czasu egzaminowania.
Malo tego, za powrot do szkoly i czas jaki " trace " tez placi kursant, bo uiszcza oplate za egzamin a nie za czas czy droge.
3. I badz pewny, ze placi i nie robi z tego jakiegokolwiek problemu ! Tyle, ze nijak nie kumam, dlaczego kursant ma placic za dojazd egzaminatora skoro przyjezdza ze szkoloncym do osrodka egzaminujacego ?
Jest monopol, cena jest ustalona i zapisana w regulaminie szkoly ( AGB - Algemeine Geschäftsbedinungen ) Nie chcesz placic, nie zapisujesz siem do szkoly i nie robisz PJ, chcesz -> placisz ( i placzesz
)
4. Z ekonomicznego punktu widzenia polskie osrodki egzaminujace wogole nie powinne byly wprowadzac swoich pojazdow do egzaminowania. Fakt wprowadzenia swiadczy tylko i jedynie o jednym, ze leca sobie z ludzmi jawnie w xyja ( uja ) ! Wykorzystuja bowiem brak doswiadczenia mlodych kierowcow podczas egzaminowania.
To w przypadku kategori " B "
A teraz rusz glowa i zastaniw sie jak przeklada sie wykorzystanie pojazdu kategori " A " Mnie w Slupsku
( 186 cm wzrostu i wtedy 90 kg ) posadzono na Yamaha SR 250.
Kolana dotykaly kierownicy, wykonanie jakiegokolwiek manewru bylo niewykonalne !
Ten mtocykl dobra jest dla karliputow a nie dla ludzi o konkretnej budowie ciala ! U mnie na wsi jezdza takim babcie w wieku lat 70 albo panienki w wieku la 18- tu Ten typ motocykla absolutnie nie wystepowal w szkolach. Jedynym byl Kawasaki Eliminattor 252 - dobre 20 lat temu !
Szkoly ktore jako tako specjalizuja sie w szkoleniu kat. " A " maja kilka rodzajow i kategori motocyklow i w zaleznosci od budowy ciala, wzrostu dobieraja motocykl na ktrym kursant sie uczy a co wazniejsze zdaje !
Sory, ze tu Cie zrugalem ale naprawde pojechales z ta swoja miloscia do osrodkow egzaminujacych totalnie po bandzie !
To mniej wiecej jak bys mial szkolic kat " C " ciezarowce z automatyczna skrzynia biegow a na egzaminie sadzaja Cie na starego MAN'a z niezsynchronizowana skrzynia biegow i bez serva.
Radze wiec, zanim nastepnym razem cos podobnego napiszesz, to przemysl abys sie nie osmieszyl.
Pozdro