relacje z egzaminu

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Sammael » wtorek 27 grudnia 2005, 23:08

a ja oblałem 2 razy i za 3 sie udale,ale...

1.raz plac zdany, na miescie ZERO bledo co przyznal nawet pan egzaminator,,,ale powiedzial ze zdaje pierwszy raz wiec mnie NIE MOZE puscic...polecialy ostre slowa itd.

2. raz - O DZIWO ten sam egzaminator - ale sie usmialem;) no i oczywiscie nie zdalem bo chodzil jak z linijka :P

3. juz mialem szczescie...mila pani ktora chetnie doprowadzila to wszystko do konca :)

Zdanie tego egzaminu to w 90% szczescia a w 10% umiejetnosci...nie martwcie sie ze zdajecie 15, 30 czy 4965 raz...to naprawde nie ma znaczenia, bo jesli umiecje naprawde jezdzic to przy odrobinie szcescia zdacie ;)
Sammael
 
Posty: 15
Dołączył(a): wtorek 27 grudnia 2005, 22:50

Postprzez pacia » środa 28 grudnia 2005, 12:53

a ja oblałam wczoraj tj. 27.12 o 9.30 w Katowicach poraz trzeci .... a na czym to wystarczy przeczytać mój ostatni post w tym topicu :cry2:
może następnym razem jakieś ziółka na stres sobie w termosiku zaparze :hmm:
"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie.
Większości ludzi taki śmiech sprawai ból."
Avatar użytkownika
pacia
 
Posty: 139
Dołączył(a): wtorek 25 października 2005, 16:03
Lokalizacja: Katowice

Postprzez PrzemekSKO » sobota 31 grudnia 2005, 15:58

Ja juz 5 razy nie zdałem i mam załamke na maxa :( nigdy nie wiedziałem ze tak bede mial ale jednak mam pecha :(
24.01.2006 ZDANE
06.02.2006 WYDANE
10.02.2006 ODEBRANE :)
PrzemekSKO
 
Posty: 18
Dołączył(a): wtorek 30 sierpnia 2005, 10:29
Lokalizacja: Skarżysko

Postprzez prokiba » niedziela 01 stycznia 2006, 15:43

Witam
Jesli chodzi o egzemin praktyczny to wlasnie NIE ZDAŁEM 4 raz .Tym razem w WArszawie na Odlewniczej.Egamin mialem 30 grudnia o 12 tego dnia spadl straszny snieg i miasto bylo wyjatkowo zakorkowane namowilem wiec ojca aby mnie podwiozl normalnie jade na odlewnicza 45 min teraz zabralo mi to ponad 2,5 h.Gdy dochodzila prawie 18 a ja caly czas bylem w korku moj ojciec zdecydowal zeby zadzwonic na do worda i powiedziec ze sie spoznimy , wkoncy nie mamy wplywu na warunki pogodowe.Kobieta ktora odebrala byla tak nie przyjemna i nie chciala nic zalatwic twierdzac ze jesli sie spoznie to egzamin prezpadl ale moj stary nie dawal za wygrana i poprosil aby dala do telefonu swojego przelozonego , cos krzyknela i rzucila sluchawka.Juz wtedy wiedzialem ze nawet jak mamy sie spoznic moj ojciec koniecznie dojedzie na odlewniczq i wyzwie ja od ....Ale jednak dojechalismu 20 po i udalo sie zanim mnie wyczytali.Poczekalem sobie ze 40 min , uslyszalem moje nazwisko i jesli mam byc szczery to gdy zobaczylem instruktora od razu sie nogi pode mna ugięły, stary dziad nazwisko takie same jak nasz slynny ufarbowany na czerwono piosenkarz.Najpierw mial do mnie pretensje ze musial mnie szukac pomimo faktu , ze od razu jak szczekaczka wyczytala moje nazwisko to udalem sie pod sale a on tam stal nie probojac nawet sie za mna obejrzec.Gdy juz wsiadlismy do corsy to wjezdzajac na luk moj przeswietny egzminator potracil pacholek ale bardzo sie tym nie przejal..Zaczynam pytam sie typa czy moge wlaczys swiatla ( jak to , po co?> przeciez na placu swiatla sa panu nie potrzebne, to nie laczylem), luk za pierwszym razem poszedl, (1 egzamin oblalem na luku :oops: ), dalej skosne- wyjezdzajac widzialem juz jego usmiechnieta mine ale nic nie przejmujac sie ztrzymalem i chcialem zrobic poprawke wtedy na mnie naskoczyl(Co ppan robi?Teraz juz pan nie wyjedzie , ale nic powiedzialem ze robie poprawke to to sie zmartwil -wyjechalem bez problemu.Nastepna koperta wyszla za drugim razem mimo faktu ze wedlug mnie 1 raz byl poprawny.Nie mial wyboru musial mnie wziasc na miasto, wyjecjale poza plac i skrecilem w lewo , m,owi mi zebym skrecal w prawo patrze atam tramwaj ale dopiero zatrzymal sie na przystanku ludzi nie ma to skrecilem a on an to no ico mogl pan skrecic , mowie ze moglem i jade dalej wtym momencie zAuwazyl a pan co jedzie caly czas bez swiatelę (fakt moja wina ale pryed wzjaydem na misto powiniem sie chociay yapztac cyz jestem gotowz do jaydz a on nawet nie dal mi szansy, kazall mi sie pryesiasc wrocil na plac wzraynie zadowolony, zapomnial tyłlko przy tym sam
wlacyzs swiatla!!!!!!!) :x I tak sie skonczyl moj czwarty egzamin na kartce mam napisane ye powodem jest dojechanie do torow bey yapalonych swiatel!!!!!![/list]
prokiba
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 01 stycznia 2006, 01:07

Postprzez mtbiker » wtorek 03 stycznia 2006, 15:13

To niestety znowu ja...
Tym razem bylo znacznie blizej sukcesu. Dostalem same P na karteczce i tylko jedno N,BZ, bo rzeczywiscie bezposrednie zagrozenie stworzylem.
Nie pytajcie, czemu... Ale wjechalem na skrzyzowanie, na ktorym mialem skrecic w lewo. Spojrzalem na znaki i okazalo sie, ze mam znak pierwszenstwa(romb).... Zasugerowalem sie wiec, ze mam pierwszenstwo przed wszystkimi na tym skrzyzowaniu. Dlatego po chwili namyslu zaczalem sobie jechac w lewo... Tyle, ze niestety jechal Star z naprzeciwka... no to egzaminator po hamulcach. A spoko gosc, swoja droga. Niestety, glupi blad i do widzenia:(

Pozdrawiam i powodzenia wszystkim!!!!!!
TEORIA - 18/18

PRAKTYKA
22.12.05 - plac zdany, miasto oblane
03.01.06 - plac zdany, miasto oblane
31.01.06 - plac zdany, miasto zdane
09.02.06 - odbiór
Warszawa - Bemowo
mtbiker
 
Posty: 11
Dołączył(a): środa 21 grudnia 2005, 19:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kasia_p » czwartek 05 stycznia 2006, 08:43

oj...zdawałam wczoraj...
plac - koleś wylosował zestaw 3 - wszystko (prawie) idealnie - prostopadłe przodem zrobiłam z korektą, następnie zawracanie - jedyny manewr,który zawsze mi wychodził - oczywiście musiałam powtórzyć:) ale się udało:)

czekam na miasto....

było juz późno, dostałam łatwą trasę, bez specjalnch pułapek(zdawałam w Płocku) i juz pod sam koniec,kiedy poweidział "wracamu do ośrodka" i kiedy byłam pewna,ze niedługo odbiore upragnione prawko,przy skręcaniu w lewo, nie mam pojęcia czemu, ustawiłam się za daleko - ok,darowałby mi to, gdyby nie to,że gdy chciałam poprawić - zgasł mi samochód... i to2x...bo po tej pierwszej pomyłce, cholernie noga drżała mi na sprzęgle:) usłyszałam, że bardzo mu przykro:) ,naprawdę chciał żebym zdała(to było widać...na początku), ale nie mógł mi tego zaliczyć bo stworzyłam zagrożenie...najgorsze,ze miał racje:) wsciekła jestem na siebie,bo miałam chyba najfajniejsezgeo egzaminatora w całym WORDzie
:/
i teraz 2 lutego...czarno to widzę...:/
___
WORD Płock
08.12.2005 - testy bezblędnie:)
Ipodejście: 04.01.2006 - plac + miasto -
IIpodejście: 2.02.2006 - ZDAŁAM:)))))
kasia_p
 
Posty: 3
Dołączył(a): niedziela 27 listopada 2005, 14:04
Lokalizacja: qtno

Postprzez Myslovitz » czwartek 05 stycznia 2006, 10:19

Nie zdałam po raz trzeci :( :evil: :twisted:

Proszę nie składać kondolencji :>

Plac: zestaw nr 6 ze znienawidzonym przeze mnie prostopadłym tyłem - idealnie :P
Egzaminatorka -kobieta, młoda, obojętna i znudzona.
Najpierw przyczepiła się do tego, że dziwnie kręcę kierownicą, gdy skręcam :shock: :?
Póżniej, że mam tendencję do nadużywanie sprzęgła i że jestem za mało zdecydowana.

Jak zwykle zawiodły nerwy i zimna krew - chyba powinnam przejść lobotomię mózgu, pownni mi wyciąć część odpowiedzialną za zdenerwowanie :twisted:

Otrzymałam polecenie skręcenia na najbliższym skrzyżowaniu w prawo (uważam, że zbyt późno) a że byłam na pasie do jazdy na wprost, miałam dosłownie chwilę, aby przedostać się na pas do skrętu i niestety próbowałam wymusić pierwszeństwo :x
Pani dała po hamulcach, kazała zjechać i się przesiąść :mad2:
I tak zakończył się mój trzeci nieudany egzamin na prawo jazdy :mad3:

Nie będę kierowcą, jeśli nie nauczę się panować nad emocjami i nie przestanę tracić głowy.
Taka jest prawda, takie są fakty.

Kiedyś plac spędzał mi sen z powiek, teraz to mały pikuś w porównaniu z miastem.

Nie mogłam się zapisać na kolejny egzamin bez zaświadczenia o obowiązkowych 5 godz.

Poza tym (zresztą w mojej obecności, kiedy czekałam na swoją kolej) wywieszono kartkę, że od 10 stycznia 2006 DO ODWOŁANIA wstrzymuje się zapisy na egzaminy kat. B w związku z modernizacją placów manewrowych na nowych zasadach :twisted:

Dzisiaj idę po to zaświadczenie (godziny wyjeżdżę przed samym egzaminem), jutro muszę jechać do Wordu, żeby mnie zapisali póki nie ma jeszcze tego cholernego 10 stycznia. Spędzę więc upojnie piątkowe popołudnie telepiąc się przez całe miasto do Wordu :twisted:

Jestem rozgoryczona, zawiedziona, wściekła, bo wkładam w naukę jazdy naprawdę dużo serca, czasu, hmmm kasy i co?
I nic.

Jak nie mam prawka, tak nie mam. Jak tak dalej pójdzie, to będę musiała ponownie zaliczyć teorię :(

Dziękuję wszystkim za trzymanie kciuków, za zainteresowanie moją skromną osobą i przepraszam, że nie wpisałam się wczoraj, ale nie miałam siły, byłam tak zdruzgotana :cry2:
6.03.2006 - zdane
21.03.2006 - odebrane
Avatar użytkownika
Myslovitz
 
Posty: 502
Dołączył(a): sobota 24 września 2005, 20:41
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Klog » piątek 06 stycznia 2006, 01:45

Aby pocieszyć Myslovitz, to ja też się dopiszę (nic tak nie pociesza jak porażka drugiej osoby :wink:)

Zdawałem 23.12 godz. 13:00 kategorię A i B; dopiero teraz mogę o tym napisać bez używania przekleństw.

Dzień się zaczął fatalnie ponieważ obudziłem się o 1:00 w nocy i przez dwie godziny nie mogłem zasnąć, potem obudziłem się wcześniej niż planowałem, więc spałem łącznie niecałe 5 godzin; co w moim przypadku oznacza, że lepiej żebym nie wychodził z domu jeśli nie chcę wpaść pod samochód, nie mówiąc o jeździe. Więc sobie pomyślałem "Po zawodach", ale nic to:

o 11:00 miałem ostatnią godzinę jazdy z instruktorem, drugi błąd jaki popełniłem to taki że w dniu egzaminu miałem tylko jedną godzinę jazdy, którą musiałem wykorzystać na motocykl bo od paru tygodni (z powodu śniegu na placu) nie jeździłem. Z tego wszystkiego samochodem zrobiłem plac raz w dużym pośpiechu.

Egzaminator: siwy pan z dorobkiem widocznym na twarzy. Zastanawiam się czy wszyscy egzaminatorzy wyglądają tak jakby nienawidzili swojej pracy i czy tylko tak wyglądają czy naprawdę nienawidzą?
- teoria: 1 błąd ufff...
- motocykl:
Myślałem, że nie będzie egzaminu na motocykl bo było pieruńsko zimno i padał deszcz, ale przecież egzaminator siedzi w ciepłym samochodzie więc nie ma problemu :mad3:
--plac ledwo zdałem (nie z mojej winy, ale o tym napiszę w innym wątku :wink:)
--miasto bez problemu poza deszczem :x ale się udało
- potem plac samochodem:
Dwa razy błąd na łuku przy cofaniu i "po zawodach" :dumb:, i tak dobrze że nie zasnąłem za kierownicą :eek2:
Podczas nauki łuk bardzo rzadko mi nie wychodził, chociaż ten łuk był trochę inny; jakby trochę szerszy i jakby trochę inne krzywizny niż na egzaminie.

I tak dobrze że zdałem teorię i kat.A, następne podejście 25.01.06 na nowych zasadach. Chyba jako jedyny się cieszę z nowych przepisów.
Klog
 
Posty: 30
Dołączył(a): środa 07 grudnia 2005, 00:39
Lokalizacja: Poznań

WORD Lublin. Pierwsze i ostatnie podejście. Wynik N.

Postprzez Vella » piątek 06 stycznia 2006, 13:07

No i jestem.
Nie mam sie czym chwalić :(

Zaczęło się kiepsko. Wczoraj wieczorem się pochorowałam. Od kilku dni męczyło mnie coś jakby grypa żoładkowa, ale sądziłam, ze już mi lepiej. Wczoraj myślałam, że to tylko stres, dopóki nie dostałam torsji i gorączki ponad 38 stopni - nie byłam w stanie się utrzymać w pionie, zaczęłam tracić przytomność, do łazienki lazłam na czworakach :(
Ale dziś rano dużo lepiej. Tableteczka, prawie wcale stresu.
No, troszeczkę obaw przed teorią, ale pogadałam z ludźmi, pośmielismy się, egzaminator z teorii sobie dowcipkował a obsługę komputera wyjaśniał jak przedszkolakom.
Banalne. Nie spieszyłam się, tak na wszelki wypadek wszystko sprawdziłam dwa razy ale wynik spoko - 0 błędów. Odetchnęlam z ulgą.
Z 11 osób 4 oblały teorię (2 panów i 2 panie).
Nas siedmioro (w tym jeden jedyny rodzynek) poszło do sali na losowanie.
Oczywiście idąc do sali piętno niżej zdążyłam się zgubić :/

Egzaminator bardzo wesoły i sympatyczny.
Wylosowany zestaw: parkowanie równoległe i ruszanie na wzniesieniu. BANALNE!
Po prostu lepiej być nie może.

Na placu mróz. Byłam ostatnia i zmarzłam okropnie, prawie nie czułam palcow nóg. A jeszcze jak zmieniłam buty zimowe na półbuciki na płaskim obcasie... brrr

Ludziom szło nieźle, Humory nam dopisywały. Wcale sie nie bałam, zdązyłam już uwierzyć, ze zdam.
Pierwsze 4 panie zaliczyły plac. Ale potem dobrą passę zepsuł chłopak. Oblał on (na łuku), potem najstarsza w naszym towarzystwie pani (na górce) a potem...
Egzaminator był naprawdę sympatyczny. Nie czepiał się drobiazgów, doradzał żeby się trzymać prawej strony itp. Raczej jak dobry instruktor a nie typowy egzaminator-potwór.
Odprężyłam się, uwierzyłam, że zdam. Niepokołam się tylko tym co będzie na mieście, już się widziałam na ulicy. Koperta to prościzna, nawet wypatrzyłam, że ten słupek, którego identyfikacja zawsze sprawiała mi najwięcej problemu rózni się od innych odrapaną farbą. A za nim żadnego innego, z którym mozna by go pomylić. Bajecznie.

Za bardzo się odprężyłam. Zbyt luźno się poczułam. Niepotrzebnie uwierzyłam w siebie :(
Sama nie wiem jak to się stało, ale...
...oblałam na łuku...
(Tak tak Myslovitz, widzisz jak wiele wspólnego mamy?)
Za pierwszym razem byłam zbyt wesoła, odrobinę najechałam na lewą linię przodem auta. A za drugim... skoncentrowałam się, ale...
Nie wiem jak to się stało, było dobrze, dobrze, aż tu nagle znalazłam się poza łukiem. Na żółtej linii od skośnego.
:(

Nawet najbardziej sympatyczny egzaminator nie mógł mi tego zaliczyć, zwłaszcza w obecności tylu świadków.
Dostałam karteczkę z N, trochę dobrych rad i mnóstwo sympatycznych słów.
I tyle :(
Koniec.

Na nowy termin się nie zapisywałam. Mam już dość.
Skoro nie umiem głupiego łuku po wyjeżdżonych 41 godzinach to widać się nie nadaję na kierowcę.
Głupi łuk i to z lusterkami oblałam, a tego w nowej wersji bez lusterek z odwracaniem się do tyłu - niewykonalne. I parkowanie na miescie...
Po cholerę mi to głupie prawko, żeby faceta wozić z imprezy? Niech nie pije to będzie sam prowadził. :/
Nigdy nie lubiłam samochodów.
Coś być musi... coś być musi, do cholery, za zakrętem...
Avatar użytkownika
Vella
 
Posty: 585
Dołączył(a): środa 30 listopada 2005, 22:07
Lokalizacja: Warszawa - Lublin

Postprzez Tek » piątek 06 stycznia 2006, 18:04

Vella, nie poddawaj się...

Dzisiaj sam uległem zbytniej pewności siebie. O 9:00 miałem egzamin, wylosowany zestaw - parkowanie skośne+równoległe. Łuk wyszedł za drugim razem, skośne i koperta za pierwszym. Potem przyszła kolej na miasto. Oczywiście ładne 2 godziny oczekiwania, wyjechałem dopiero o 11:30, dostałem bardzo prostą trasę, nawet bez przejazdu kolejowego, tylko rondo (skręt rzecz jasna w lewo), po pewnym czasie usłyszałem upragnione "skręcamy w lewo i do ośrodka", szczęście mnie rozpierało - jednak zdałem za pierwszym razem! I zgubiło mnie poczucie pewności... Na ostatnim zakręcie prowadzącym do ulicy z WORDem wjechałem pod prąd (była wysepka) - dlaczego? Bo tak pojechała eLka, która jechała przede mną :( A instruktor powtarzał mi wiele razy: nie patrz na innych kierowców, miej swój rozum... i ten rozum mnie zawiódł... Od WORDu dzieliło mnie 200 metrów... Dojechałem sam, i na pożegnanie słowa: "a już chciałem panu powiedzieć, że od dawna nie widziałem tak dobrej jazdy po tylko 30 godzinach...".

Za to teraz wiem czego oczekiwać, po 5 minutach rozczarowania poszedłem zapisać się na następny egzamin - 28 styczeń, już nowy. Złość na siebie samego przyszła dopiero godzinę później, gdy już dojeżdżałem do domu... Najbardziej podstawowy błąd, którego nei robiłem nawet przy pierwszych godzinach jazdy zdyskwalifikował mnie jako kierowcę... Nerwy? Nie można tego tak usprawiedliwiać, nerwy zawsze mogą przeszkodzić, a tu chodzi o zycie swoje i innych ludzi... Po prostu głupota. Czego mnei nauczył ten egzamin? Tego, że egzaminator tez jest człowiekiem, i nie w jego interesie leży przeszkadzać w egzaminie, a przede wszystkim WYOBRAŹNI. Dlatego dzień ten nie poszedł na marne. I dlatego też Vella, nie poddawaj się, czerp doświadczenie tego egzaminu i przyj do przodu...

Dokupię 6h u mojego instruktora (który naprawdę wiele mnie nauczył...), aby przygotować się do nowego egzaminu i czas pokazać, że godny jestem dzierżyć w dłoni prawo jazdy.

Pozdrawiam, Tek.
12.10.2005 - początek kursu
28.11.2005 - ostatnie jazdy przed zapisem na egzamin
06.01.2006 - egzamin, oblany (M).
11.04.2006 - II podejście, nowe zasady... ZDANY!
14.04.2006 - "Trwa postępowanie administracyjne..."
25.04.2006 - Odebrane :-)
Avatar użytkownika
Tek
 
Posty: 18
Dołączył(a): poniedziałek 28 listopada 2005, 20:13

Postprzez lucyas » wtorek 10 stycznia 2006, 22:07

ja takze zaponiałem napisac po moim egzaminie 22 grudnia oblayn z m ojej winy:( na 2 kier ustawiłem sie do lewej przy skrecie w lewo:| a tej drogi 2kier było moze z 2 metry:( mój bład niezauwazyeł znaku ale egzaminator miły i równy gosc:D
PRAWO JAZDY KAT T
zdane za 1 razem;]
B za 2 ;]
lucyas
 
Posty: 41
Dołączył(a): czwartek 14 kwietnia 2005, 17:29
Lokalizacja: Tarnów

Poprzednia strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 37 gości