przez Viceroy » wtorek 21 lipca 2009, 16:56
Witam!
Pierwszy post, i już negatywna opinia o pewnym OSK.
Mianowicie chodzi mi o "As Jazdy" zlokalizowanego przy ulicach Żeromskiego oraz Fabrycznej.
Zacznę może od instruktorów - fakt, jest ich wielu, bo kilkanaście, ale zdecydowaną większość odradzam. Dlaczego miałbym tak stwierdzać? Miałem (nie)przyjemność jeździć z ok 4 z nich, co raczej jest nietypowe, gdyż większość kursantów zazwyczaj ma jednego stałego instruktora. Nie chodzi tutaj oczywiście o moje predyspozycje do jazdy ( nie rezygnowali oni ze względu na moje umiejętności :)), a rozrywkowy charakter pracy. Otóż zatrudniani tam są studenci, młode osoby i inne mało doświadczone osoby, które chcą się "dorobić" nie zwracając większej uwagi na kursantów. Żeby nie było bez przyczyny, podam kilka sytuacji - Pierwsza instruktorka była baaardzo skupiona na swojej sesji, co wykluczało dogodne godziny jazdy. Następny "klient" nie stronił od wulgaryzmów (co raczej nie przeszkadza :P) i interesuje się podwiezieniem do konkretnego miejsca (np. barek restauracja itp.). Z następnym instruktorem miałem okazję wyjeździć tylko kilka godzin, ponieważ miał zbyt dużo kursantów(akurat bardzo dobrze, że jest pracoholikiem, ale czy ktoś sobie wyobraża jazdę pod okiem zaspanego instruktora?). Ostatnia Pani bardzo mnie zawiodła, gdyż interesowało jej bardziej życie osobiste uczniów, niż nauczenie takich podstawowych manewrów jak jazda po łuku ( I tutaj spotkałem się z 2 kursantami którzy absolutnie nie mieli pojęcia jaką techniką jechać po łuku - 1 z nich miał już "przejechane" ok 15 godzin!). W ostatnią godzinę jazdy Pani instruktor zaproponowała abym doszkolił się ruszania na wzniesieniu "na własną rękę", ponieważ mam taką możliwość.
Większość instruktorów miała problemy z odwiezieniem kursantów po jeździe, zostawiając ich w mało dogodnych miejscach.
To na razie tyle o instruktorach (chociaż można by coś dobrego o nich powiedzieć, oprócz tego, że liczą, iż każdy kursant po 1 godzinie jest już Robertem Kubicą).
Samochodziki. Nic szczególnego wszystkie zagazowane z wyjątkiem Micry "szefa". Standardowo silniki 1.2 bądź 1.4. Są one w miarę dobre nie licząc braków oleju silnikowego, bądź zacinającej się skrzyni biegów. W jednym "microlocie" raz nawet odpadł pedał sprzęgła, ale na następną jazdę zostało to sfixowane.
Teoria szybka (5 dni), raz wszyscy otrzymali po Energy drinku ( 2 godziny zajęc po 17 w okresie zimowym mogło trochę prowadzić do senności, ale nasz "As" ma doświadczenie w zapewnianiu komfortu ;]), i autoteka za darmo ( w niktórych OSK trzeba zapłacić ok 10 - 15 zł)
W efekcie króciutka teoria, którą zacząłem na początku lutego bardzo mnie nakręciła na tą szkołę, i myślałem, że z jazdą uwinę się równie sprawnie. Myliłem się - od lutego do lipca (!!!) tyle trwało moje szkolenie.
Egzamin w Wordzie - teorka - 2 błędy(uczyłem się na pamięć, bo od lutego zapamiętać wszystkie mniej znane przepisy to nielichy problem)
praktyka - niestety (albo i na szczęście) zdałem za 2 razem (pierwszy - niezastosowanie się do znaku B-20), co i tak jest sporym osiągnięciem podczas tak NAPIĘTEGO kursu.
Podsumowując mówię dla "Asa" TAK...
...jeśli jesteśmy masochistami :)