przez Hazel » czwartek 04 grudnia 2008, 21:47
Moja egzaminatorka (tak, kobieta :) ) była najspokojniejszą osobą, na jaką mogłem trafić. Raz wyłączyłem światła podczas jazdy :? kazała mi zjechac na pobocze i sprawdzić, czy jestem przygotowany do jazdy. Oczywiście poprawiłem i pojechaliśmy dalej. Potem zgasł mi silnik przy jednym z manewrów. Nie było zagrożenia dla ruchu, ale jakby się uparła, to by mnie oblała, bo ktoś jechał i lekko mnie ominął. A ona wręcz przeciwnie, pochwaliła mnie i powiedziała "proszę pana, pozytywny wynik egzaminu, proszę jeździć ostrożnie, dziękuję". Wiem, że to zasługa mojego wyglądau i zachowania. Starałem się być jak najbardziej kulturalny od początku do końca, ubrałem się też schludnie i skromnie, nie w dres ;) i sprawiałem wrażenie, że wprawdzie umiem jeździć, ale nie jestem jeszcze o tym przekonany na milion procent, jak nie którzy. Nie pokazywałem swoich umiejętności do bólu, łuk robiłem najdłużej jak się da, tak że niby niezbyt pewnie. To poradził mi instruktor i wiem, że dzięki temu zdałem. Podchodźcie do egzaminatorów z wyczuciem, jak kobieta to jest o wiele łatwiej, stawiajcie na jazdę bardziej płynną, mniej ostrą, no i przede wszystkim kultura, ładne ubranie. Egzaminator to taki sam człowiek jak Wy, kiedyś zdawał swój egzamin i miał taki sam stres.
26.08.2008 Zapis na kurs
(...)
2.12.2008 Egzamin praktyczny (+)