przez sylurek » czwartek 02 września 2004, 09:00
Oj, nazbieralo sie tego troche :D :D
Moj rozrywkowy instruktor zwykl mawiac na 80-letnia babcie przechodzaca przez ulice, bynajmniej nie po pasach:o, blondynka idzie :D
A do mnie, jak cos zle zrobilam:jedziesz, jak baba!
jak tankowalam:poprosze 10 litrow, za reszte mi zwrocisz
A w ogole, to byl wojujacy instruktor i czul moralny obowiazek uczyc wszystkich przepisowej jazdy, wiec czesto walil mi w klakson i krzyczal na kierowcow:jak jedziesz baranie!a mi bylo strasznie glupio, chociaz w sumie mial racje...
jak sie za bardzo rozgladalam przed torami:tramwaj to nie igla!
a z sytuacji bynajmniej nie smiesznych: jak sie nam motocyklista zwalil na maske, bo probowal postawic na tylnym kole motocykl, ruszajac spod swiatel :lol:, a facet: dobij wariata!
Ciagle cos podjadal:winogronka, czeresienki i co chwile sie nimi opluwal, bo opowiadalam duzo dowcipow :D
a co powtarzal najczesciej?ZWOLNIJ, TO NIE WRC! :lol: :lol:
i:zdasz,ale jak tak bedziesz jezdzila, to nie zdasz...
a na manewrach:co tak nadrzucasz, to nie autobus, przejdzie i bez tych wygibasow!
W sumie jezdzilo mi sie z nim super, nauczyl swietnej techniki jazdy, mial poczucie humoru, choc zlosliwy tez potrafil byc, szczegolnie jak mial gorszy dzien :wink:, moja kolezanka kiedys wybiegla z samochodu z placzem... bo musiala trzy razy stawac i czyscic szmatka znaki drogowe... :)
21.08.04-piersze podejście:zaliczone:)))