za dfs"](...)
Mam taki problem że moja szkoła jazdy w której zrobiłem kurs na kat. B (notabene: pomimo prób jeszczze nie zdałem egzaminu;/) obiecała mi wczesniej że się zajmnie wszystkimi formalnościami... w tym też badaniem lekarskim... i zajeła się tak dobrze że aż sam o tym że miałem badanie dowiedziałem się po 2 miesiącach... Mimo ze noszę okulary lekarz wydał mi "zaocznie" bezterminowe zaświadczenie... do dziś mam z wiązku z tym pewne dylematy etyczne...
Jazda z absurdalnymi zarzutami
Jeżeli idziesz do lekarza po świadectwo, że możesz mieć prawo jazdy kategorii B, przeczytaj dokładnie, jak powinno wyglądać badanie. Inaczej możesz narobić sobie kłopotów. Przynajmniej w Mrągowie…
Prokuratura zarzuca właścicielowi mrągowskiej szkoły jazdy, że brał łapówki od niektórych kursantów w zamian za obietnicę „załatwienia“ egzaminu. W tarapaty wpadli też jednak ci którzy nie dawali, a tylko chodzili do tej szkoły i już zdobyli prawo jazdy.
Zachęcali nas, żebyśmy się przyznali
- Najpierw dostałem wezwanie w charakterze świadka. Dwa tygodnie później policja wezwała mnie ponownie. Mało z krzesła nie spadłem, kiedy usłyszałem, że jestem podejrzany o przestępstwo. Według policjanta wyłudziłem od lekarza zaświadczenie lekarskie i złożyłem swój podpis na karcie wyjeżdżonych godzin, w której sfałszowano daty - opowiada Jarosław Karpiński. Pan Jarosław zwrócił się do nas z prośbą o pomoc.
- Nic nie fałszowałem. Po prostu instruktor nie uzupełnił na bieżąco karty wyjeżdżonych godzin. Zrobił to dopiero jak skończyłem kurs.
„Ciekawszy“ jest jednak zarzut lekarski.
- Lekarz zbadał mi wzrok. Potem wypisał zaświadczenie i kazał sobie zapłacić 30 zł. Zdaniem policjanta to było nieprawidłowe badanie. Nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać, bo oskarżono mnie o to, że nie zapoznałem się z przepisami, które wyjaśniają, jak takie prawidłowe badanie ma wyglądać - dodaje Karpiński.
Monika Ziarkowska, inna była klientka mrągowskiej szkoły jazdy:
- W moim przypadku było tak samo. Policjant powiedział mi, że idąc na badanie powinnam znać przepisy dotyczące badań. Gdzie tu logika? Myśląc w ten sposób, uczeń idący do szkoły powinien sprawdzić, ile godzin na przerobienie danego tematu ma nauczyciel. Zachęcono mnie, innych zresztą też, żebyśmy się przyznali, to wtedy sprawa zostanie warunkowo umorzona. Ale wtedy stracilibyśmy prawa jazdy.
Podejrzani już wynajęli adwokata, który będzie ich reprezentować. Co ciekawe, żadnych zarzutów nie usłyszeli lekarze, który wydawali zaświadczenia.
Nie wiem, za co chcą ich karać
Po naszej interwencji sprawą zainteresowała się Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. - Poprosiliśmy Prokuraturę Rejonową w Mrągowie o przesłanie akt do nas, ze względu na możliwość wystąpienia bezzasadności zarzutów - tłumaczy prokurator Mieczysław Orzechowski, rzecznik prokuratury okręgowej.
Lekarz, który badał Jarosława Karpińskiego:
- Dla mnie to absurd. Nie rozumiem, jak można stawiać takie zarzuty tym ludziom. Z mojej strony też wszystko było w porządku. Na kategorię B badanie, które przeprowadziłem, było w zupełności wystarczające.
Właściciel mrągowskiej szkoły jazdy, w której uczyli się podejrzani, też kręci głową ze zdumienia:
- Nie wiem za co próbuje karać się tych ludzi.
Szukają pozostałych podejrzanych.
Gazeta Olsztyńska (7.12.2007)