cwaniakzpekaesu napisał(a):zakładam, że gościu głupim nie jest i właściwie ocenił sytuację... nie widział kierunkowskazu, bo gdyby widział toby nie wyprzedzał - bo po co - żeby się zderzyć?
no nie żartuj - jeździsz po naszych drogach znacznie dłużej niż ja i wiele kretyńskich zachowań pewnie widziałeś (ja widziałam)
cwaniakzpekaesu napisał(a):Jeśli było inaczej - debil... zabrać mu prawo jazdy... żeby w przyszłości nie pozabijał niewinnych ludzi.
hmm... najpierw mówiłeś, że nie widział kierunkowskazu, bo coś zasłaniało (żaden argument), teraz sugerujesz, że nie widział, bo go nie było... Jeśli nie widział kierunkowskazu, bo go nie było, to nie ma między nami konfliktu - jeśli ten kierunkowskaz był i było zjechanie do osi jezdni, to jest to ewidentna wina wyprzedzającego.
Zdaję sobie sprawę, że jeśli nie ma świadków, to trudno to udowodnić. Nurtuje mnie tylko pytanie: dlaczego w takich sytuacjach bardziej wiarygodna dla policji najczęściej (choć, na szczęście, nie zawsze) jest wersja osoby wyprzedającej, nie wyprzedzanej (gdy nie ma swiadków)?