Najbardziej odjechane uwagi do was od intstruktora:)

[ewkatal]

Oo chyba niezbyt spokojny ten instruktor? Swoją drogą kursant też zdolny :P

Gość ma za 2 dni drugi egzamin, a jeździ tak, jakby to było jego pierwsze wyjechanie na miasto... instruktor był... zirytowany, ale to było ostre nawet jak na niego ;>

[ButterflyEffect]

Hmm.. to skoro tak jeździ, to może z instruktorem jest coś nie tak..?
Ja sobie przypominam moją pierwszą jazdę, a tą teraz, to jest ogromna różnica. a czemu? Zasługa instruktora..

[ewkatal]

Nie wiem, zakładam, że miał po prostu zły dzień. Tak jak dzisiaj ja, ale w sumie to nie aż tak zły jak tamten gość wczoraj... ;P

Dziś instruktor gapi się w komórkę, a kursant za sterem 10 metrów przed skrzyżowaniem (stojąc) zmienia pas ze skrętnego w lewo na pas do jazdy prosto. Z tyłu wyjeżdża facet jakimś vanem. Kursant nie patrzy w lusterko, prawie wjeżdża pod koła vanowi, instruktor daje po heblach. Facet w vanie staje obok, otwiera drzwi i bluzga na instruktora taaaaak, ze aż sie zrobiło gęsto, a instruktor nie odrywając prawie wzroku od telefonu: "Jedź już, dziadku, jedź. Nie widzisz, że chłopaka wystraszyłeś...?" Stoicki spokój. Facet odjechał, a kursant dostał bosskie o-pe-er.

[Captain Borrow]

Po przerwie świątecznej dostałem inne Punto (nigdy nim nie jeździłem) . Z przyzwyczajenia szarpnąłem mocno ręczny stojąc pod górkę, tak że wyrwał się i został mi w ręce :D

Instruktor: A ty co, pakowałeś przez święta? :D:D:D

Super miałem instruktora gdybym wyrwał ręczny przy instruktorze mojego kolegi to chyba by mnie zabił.

[Rafix]

U mnie podczas jazd zawsze było niesamowicie wesoło :) Radio nieraz bylo tak głośno i jeszcze instruktor gadał przez telefon i przekzrykiwał radio, ze człowiek nie wiedział co się dzieje :)
Najwiecej jednak śmiechu było przy opowiadaniach o innych kursantach, tych mniej zdolnych oczywiście :) Już podczas pierwszego spotkania od razu zostałem wysłany do centrum Wrocławia, ledwo ruszyłem z miejsca i juz komentarz
"No chłopak to chłopak, od razu zapier***la że aż miło, nie to co te głupie baby". Ale najweselej było jak jezdziliśmy z siostrą wspólnie przed egzaminami, cały czas się wszyscy śmiali, żarty były zawsze na temat osoby siedzącej za kierownicą :) Moja siostra nie lubi sie wlec 50hm/h więc sobie nigdy nie oszczędzała :) I zaczął snuć historię ""No Hania kiedys już będzie miała prawie limit punktów, znów ją policja zatrzyma za prędkość i wtedy będzie telefon do mnie "Mariusz... słuchaj zatrzymała mnie policja, przyjedź" A potem od razu palec wskazujący "To on mnie tak nauczył! Jemu piszcie ten mandat"" :)
Ale najmocniejszy tekst usłyszałem, gdy uczyłem sięwjazdu pod górkę i mi nie wychodziło :) "No ku**a Raficu, przecież to jest proste jak je***nie" I wszystko w tym temacie :)

[scorpio44]

wszystko w tym temacie :)

Rzeczywiście wszystko --> po pierwszej godzinie z tym panem natychmiast bym go zmienił. ;)

[tom9]

dlaczego ?

[Rafix]

wszystko w tym temacie :)

Rzeczywiście wszystko --> po pierwszej godzinie z tym panem natychmiast bym go zmienił. ;)

Oj nigdy w życiu :) Nie sądze, żebym mógł trafić na kogoś, z kimś czułbym się lepiej podczas nauki i czy ktoś lepiej nauczyłby mnie funkcjonowania w dużym mieście.

[stokrootka]

Jak tak czytam te wasze komentarze to widze, że dużo straciłam. U mnie nie było żadnych żartów ani nic :? Było tylko: jedz w prawo, lewo, tu zaparkuj, tu zawróć. Zawsze było bardzo sztywno :|
Ale jakoś mi to nie przeszkadzało, chociaż widzę, że dla większosci kurs to nie tylko jeżdżenie po mieście, ale również dobra zabawa. Z drugiej jednak strony nie chciałabym robić jeszcze raz kursu i zdawać tego przeklętego egzaminu :)

[ButterflyEffect]

O, a jeszcze ostatnio:
instruktor włączył mi spryskiwacze, jedziemy, jedziemy, a on do mnie:
I: Piła coś pani?
Ja: :shock: Ja?! Nie..
I: Na pewno?
Ja: (analizuję piwko, które wypiłam dzień wcześniej :P ) Nie..
I: Ale na pewno?
Ja: (o co chodzi?! Oo)
I: Bo wie pani.. Tutaj coś podejrzanie śmierdzi spirytusem..
Ja: :shock:
I: spokojnie, zartowałem.. to płyn do spryskiwaczy.. :D

Ogólnie miałam duużo różnych śmiesznych sytuacji, ale nie wszystkie też pamiętam ;) Ale poza tymi śmiesznymi, to tez zawsze sobie pogadałam z instruktorem, tak o różnych rzeczach: o psach, o sporcie, o pogodzie, czasem sobie narzekaliśmy na kierowców (moje: "co za palant.." mówione pod nosem :P ) etc. etc.
Wymyśliliśmy nawet własny biznes :D

[Eska]

Instruktor: a co to jest?
Ja; Bagnet
I: a co sie z tym robi?
Ja: yyy...ciagnie
I: ciagnie to sie wiesz....yy...nooo....hmm.. aaa SANKI !

<mialam powiedziec ze wyciaga no i tak dalej czysci itp...instruktor swoja drogą godny polecenia ;p kazda jazda cos wnosila>

I: co tak deliaktnie macasz tą gałke? całą raczką całą :D
(przy zmianie biegów:P)

Ja: no blizej siedzenia juz sie nie da;/
I: da sie ale musiałbym cie popchać

:D:D:D:D

[abarth]

Eska matko, to on jakis zboczuch ? :D
ja mialam raz sytuacje pt.:
stoimy do skretu w prawo juz przed pasami bo piesi zielone mają
idzie babka w ciazy z dzieckiem i jacys ludzie.
I-przejedz ich
JA- Słucham? Żartujesz?
I - no przeejedz, bedzie fajnie
JA - (cisza, zdziwienie)
I - No dobra, to nie, w sumie są w stadzie.... jakby byli pojedynczo to latwiej upolowac a w stadzie to lepiej nie ......
JA - ( :shock: :shock: :shock: )

Dodam ze bylo to w tonacji bardzo głupiego żartu i takich wygłupów, ale sama treść mnie mimo wszystko zadziwiła

[ButterflyEffect]

U mnie było tak, że jak byłam wkurzona na ludzi, którzy mi dosłownie włazili pod koła, to się pytałam, czy mogę ich rozjechać :P

[ewkatal]

Trasa, pada, co chwila spryskuję szybę.

I: Jeszcze raz mi wyczyścisz szybę, to kupujesz nowy płyn!"
Ja: Okay.
<chwila ciszy>
Ja: Mogę...?
I: Dobra, tu jest stacja, idź po płyn.
Ja: Hahaha...

[justa-85]

Moi instruktorzy byli naprawdę super,dużo się nauczyłam ale i dużo z nimi uśmiałam.
Pamiętam jechaliśmy przez centrum Katowic,ciasną uliczką,po obu stronach chodniki zawalone autami(parkujacymi :) ),jestem przed pasami a tu nagle koleś wyskakuje z nienacka,tak się wystraszyłam i oczywiście gwałtownie zahamowałam o mało nie walnęłam głową o kierownicę a instruktor na to "Co robisz???...Nie widziałaś jakie miał fajne kwiatki,przejechałabyś go i nie musiałbym już mamie kupywac!!!"dodam,że był to Dzień Kobiet :lol: Az mi dech zaparło :D
Albo druga sytuacja też w centrum przecinałam skrzyżowanie na zielonym świetle a tu z prawej strony wyjeżdża wypucowane nowiutkie Grande(laska miała czerwone i zieloną strzałke ale nawet nie spojrzała w moja strone czy cos jedzie)zaczęłam hamowa na co instruktor:
"Po co hamujesz,byśmy trochę odarli lakier to by się dziw..a nauczyła jeżdzic....a pochwili dodał ten odarty bok by mi się przydał przynajmniej do wczasów by się dołożyło z ubezpieczenia" :D :lol: :wow:

Było jeszcze sporo takich haseł dlatego kurs wspominam bardzo fajnie...ciekawe tylko jakie efekty mojej nauki beda 24.06 :)