Nie cytuj czegoś czego nie rozumiesz i nie twierdź że chce cały wyrok.
i dalej nie dociera do ciebie że nie popieram takich cwaniaków tylko pokazuję że twoje twierdzeniaPs. Tak mi się widzi Wink że jesteś dość cwany oczywiście w twoim mniemaniu a moje widzimisie wynika z tego co napisałeś po czyjej stronie stoisz i jak to argumentujesz. Wink
nie mają potwierdzenia w rzeczywistych sytuacjach na drodze:bezczelny cwaniak jest winny w 300% winny.
Co do mojego przekonania to czytałem mnóstwo takich przypadków, poszukaj sobie a znajdziesz, wklejam tylko kilka wypowiedzi z innego forum, zaznaczam że NIE MOJE:
21 lipca mój tata jadąc polonezem trackiem z ładunkiem węgla(900kg) do klienta drogą na której można jechać 90km/h, prosty odcinek, gdy dojeżdżał do miejsca docelowego zwolnił,włączył lewy kierunkowskaz, ustawił się przy lewej krawędzi jezdni spojrzał w lusterka, widział że samochody jadące za nim zwolniły i stanęły za nim, co upewniło go że jest widoczny jego kierunek, spojrzał jeszcze raz w lusterka, nikogo nie było więc zaczął wykonywać manewr zmiany kierunku jazdy w lewo,kończąc ten manewr usłyszał pisk opon i poczuł uderzenie. uderzyło w niego BMW X3 . przesunęło go o 7 metrów w poprzek jezdni (samochód z ładunkiem ważył ok2300kg). Żaden z jadących samochodów za tatą się nie zatrzymał. Policjanci postanowili uznać tatę za winnego wypadkowi.11siernia tata został wezwany żeby złożyć wyjaśnienia, wtedy nie przyznał się do zarzucanego mu wykroczenia. Poprosił też o to żeby zapoznać się z materiałami sporządzonymi przez policję, policjant wyznaczył termin na jutro czyli 18.08 na 16.
Zdarzenie miało miejsce w małej miejscowości. Jadąc wraz z matką chciałam wykonać manewr lewoskrętu w drogę gruntową. Oczywiście miałam włączony kierunkowskaz i spojrzałam w lusterka- za mną pojazd ok 200m. Zaczęłam skręcać i ocknęłam się w lewym rowie jakieś dobre 100 metrów za skrzyżowaniem, pojazd który we mnie uderzył nastepne kilkanaście metrów przede mną. Z auta wysiadł młody kierowca i z krzykiem żądał 1000 zl. Nie chciał wzywać ani pogotowia ani policji. Według niego nie wlączylam kierunkowskazu a on rzekomo mnie wyprzedzał. Przypadkowy kierowca wezwał pogotowie i zabrano mnie do szpitala. Po zszyciu głowy podeszło do mnie 2 policjantów oznajmiając że mają sprawce zdarzenia a mianowicie ja nim jestem, ale jesli chce to moge opowiedzieć "swoją wersje zdarzeń". Zaczęłam opowiadać, ale mi przerwano mówiąc, że "jak będe takie głupoty opowiadać, to zabiorą mi prawo jazdy". Gdy wspomniałam o prędkości z jaką jechał rzekomo poszkodowany - usłyszałam, że to nie miasto i mógł jechać ile chciał{????} Ich zachowanie było aroganckie i bezczelne. Zastraszona przyjęłam mandat za "nieustapienie pierwszeństwa podczas zmiany pasa ruchu" 6pkt i 200 zł. Od ów mandatu odwołałam się do konendanta a ten skierował sprawę do sądu. Pierwsza sprawa się odbyła ale z niewiadomych powodów nie stawili się na nią funkcjonariusze, którzy byli tego dnia na miejscu. Jak się w sądzie okazało, podobno twierdziłam, że nie upewniłam się czy pojazd jadący za mną mnie nie wyprzedza....
Jakie szanse mają moje słowa przeciwko słowom 2 policjantów. Proszę o pomoc.
W sobotę zdarzył mi się wypadek; zatrzymałam się przed skrzyżowaniem (jestem na drodze głównej), sygnalizuję lewoskręt i czekam bo z naprzeciwka jedzie samochód.
Następny samochód widoczny jest w odległości ok. 500 m, po chwili widzę, że ma włączony kierunkowskaz sygnalizujący skręt w jego lewą stronę.
Ruszam w „moje” lewo, ale nie zdążyłam opuścić skrzyżowania i tamten samochód uderza w moje tylne prawe koło, bo jak się okazało pojechał prosto (pomimo włączonego kierunkowskazu sygnalizującego lewoskręt).
Policjant stwierdził moją winę, bo za późno opuściłam skrzyżowanie.
Dostałam mandat 200,00 zł, druga strona 250,00 zł.
I o nic by mi nie chodziło, pal sześć mandat, ale jeśli moja wina to naprawa samochodu drugiego uczestnika kolizji też idzie z mojego ubezpieczenia.
W tej sytuacji mam pytanie; czy ma jakieś znaczenie szybkość tego drugiego samochodu - na drodze było ograniczenie do 50 km, a jechał szybciej, (jest świadek jadący za nim).
Po drugie : nie było żadnych śladów hamowania.
Mam nawet wrażenie, że ten samochód nawet przyspieszył. Okazało się, że kierowcą jest 74-letnia kobieta. Czy jej sprawność psychofizyczna ma jakieś znaczenie ? Bo zastanawiam się, czy nie pomyliły jej się pedały gazu, hamulca, sprzęgła.
A jeśli obydwie dostałyśmy mandaty, to jak wkońcu jest z tą winą? Oczywiście w kontekście ubezpieczenia.
Będę wdzięczna za jakąkolwiek informację.
Z góry dziękuję.
Dnia 15.02.2008 miałem kolizję koło Świnoujścia jadąc na drodze dwu kierunkowej jedno pasmowej bez pobocza ograniczenie prędkości do 90 km/h ciągła linia przed skrzyżowaniem możliwość skrętu w lewo lub w prawo. W załączniku jest rysukek sytuacyjny.
Prze skrzyżowaniem zwalniam włączam lewy kierunek zbliżam się do osi jezdni patrze w lusterka oraz do przodu widze w lusterku auto z tyłu ale jeszcze w dość dużej odległości dojeżdzam z niewielką prędkością do miejsca w którym chcę wykonadź manewr ale słyszę pisk opon i nagle boom!!! :mysle
Auto tamto wpadło w poślizg mimo że ulica była sucha i poleciało bokiem udeżając mnie swoim tylnym prawym nadkloem w słupek środkowy oraz drzwi odbiło się odemnie i wpadło do lasu.
Pan Policjant powiedział że to nasza wspólna wina ale moja bardziejsza i postanowił wypisać mi mandat za spowodowanie kolizji a tamtemu panu za wyprzedzaniu na skrzyżowaniu. Powiedziałem że sie nie zgadzam i że będę się odwoływał.
Na co on: ....No to mnie teraz pan "Załatwił"... (sam nie rozumie o co mu chodziło) ale wypisał wezwania na przesłuchania i takie tam prawa oskarżonego. Przyjechał pan technik i robił zdięcia oraz pomiary zrobił rysukek i kazał jechać.
No panowie i panie czy ta sprawa jest do wygrania??
W dniu dzisiejszym chcialam skrecic w lewo i wjechac na teren prywatnej posesji. Poniewaz z naprzeciwka nadjezdzal samochod zatrzymalam sie, nastepnie rozpoczelam manewr. Jadacy za mna z duza predkoscia samochod rozpoczal manewr wyprzedzania po tym jak ropoczelam skrecanie- o czym swiadczyly slady na drodze. Moj samochod doznal uszkodzenia przedniej czesci w tym takze osi wiec zastanawiam sie nad sensem naprawy- nie wykupilam autocasco. Natomiast samochod wyprzedzajacego mnie był w duzo gorszym stanie, wielokrotnie sie odbil az zatrzymal sie na drzewie- co wedlug mnie jest dowodem przekroczenia przez niego predkosci- sytuacja miala miejsce w terenie zabudowanym. Na miejsce przyjechala policja, i stwierdzono ze kierowca drugiego pojazdu ewidentnie przekroczył predkosc, jednak policjant uznal moja wine, za co zostalam ukarana mandatem i punktami karnymi. W calym tym stresie zgodzilam sie na przyjecie mandatu. Moj maz ktory byl ze mna w samochodzie przedstawial policjantom argumenty potwierdzajace wine drugiego kierowcy, jednak ci powiedzieli ze nie udowodnimy przekroczenia predkosci i i tak sprawe przegramy, i nawet nie sfotografowali miejsca wypadku ani sladow na drodze. Teraz kiedy ochlonelam zaluje mojej decyzji, jednak boje sie cokolwiek z tym robic, bo nie mam zadnych dowodow poza samochodami... Czy jest jeszcze jakas mozliwosc odwolania sie od decyzji policjanta?? No i czy groza mi jeszcze jakies inne konsekwencje??
Bardzo dziekuje za pomoc:))