Zastanawia mnie tylko podejście "mam jakikolwiek (czasami tak bzdurny, że aż nie wiadomo czy się śmiać czy płakać) powód dla którego nie mogę wtedy podejść do egzaminu, więc muszę sobie zmienić termin na wcześniejszy". A na później nie łaska? Jeśli powodem jest coś, co uniemożliwia podejście do egzaminu tylko w ten jeden konkretny dzień (a nawet gdyby to miał być i cały tydzień), to nie widzę powodu, aby przenosić na wcześniej - później przecież też można.
Żeby nie było, że się Ciebie czepiam - po prostu denerwują mnie przejawy cwaniactwa i wciskania się tam, gdzie inni grzecznie czekają na swoją kolej (przy czym nie mam na myśli konkretnie Ciebie).
wątek oddzielony przez moderatora/dyskusja potoczyła się dalej w innym kierunku