przez Shithead » sobota 27 grudnia 2008, 21:05
Egzamin praktyczny kategorii "B".
Zamość, WORD.
Godzina 8:40
Do ośrodka przybyłem na pieszo aż spod WUREX-u (znajdującego się na ul. Gminnej) po jednej godzinie jazd, co wydaje mi się dobrym rozwiązaniem (te jazdy w sensie) i każdemu polecam sobie pojeździć w "dzień sądu". No ale do rzeczy. Już od samego początku najadłem się niezłego stresu, bo egzamin zdawali sami "recydywiści", tj. ludzie, którzy próbowali już co najmniej raz, toteż obyło się bez wstępnej gadaniny. Na drzwiach sali nr 16, gdzie zawsze ów miniwykład się rozpoczyna była wywieszona informacja, żeby na egzamin czekać w poczekalni. Zaniepokoiło mnie to, że kilka osób zdawało się jej nie widzieć, ale pomyślałem, że to nie mój problem, czego teraz żałuję, bo mogłem poinformować je, żeby zeszły na dół, co i tak później zrobili.
W każdym razie egzamin rozpocząłem około godziny 9:30. Nie było mowy o czekaniu na dworze gdyż był to niesamowicie chłodny dzień. Trafiłem na Renault Clio, co mnie ucieszyło, bo uważam, że ten samochód prowadzi się dużo lepiej, aniżeli Grande Punto. Dla formalności dodam, że był to kolor granatowy. Egzaminator w wieku około 40 lat, przystrzyżony na łyso, wydawał się w porządku. Jak zwykle pod maską nie miałem problemów, żadnych dodatkowych pytań, ale uwaga - w WORD-owskich Clio spornik, który podtrzymuje maskę jest często zruszony i trzeba go dobrze ustawić, tj. włożyć w odpowiednie dziurki. W WORDzie mają "Renaty" z silnikiem 1,4; znacznie bardziej komfortowe, niż 1,2 trafiające się na szkoleniach. Sprawdzanie świateł również bez zgrzytów, jednak podczas obchodu auta egzaminator mnie trochę ponaglał, co na szczęście mnie nie zdeprymowało. Łuk, z którym nigdy nie miałem żadnych problemów i tym razem poszedł mi gładko, tak samo górka. Musiałem pamiętać, żeby włączyć światła (NA PLACU SĄ ONE WYŁĄCZONE, PAMIĘTAJCIE) i jazda na miasto.
Wyjazd z WORD-u w prawo, później drogą z pierwszeństwem i skręt w ul. Promienną - tam zawracanie na tym małym parkingu niemalże na początku ulicy. Musiałem trochę poczekać aż przejadą wszystkie samochody i szybko załatwiłem sprawę z wykorzystaniem biegu wstecznego. Po zawróceniu w prawo na Sienkiewicza, dojechawszy do skrzyżowania przy SP7 (od jakiegoś czasu jest tam duuużo lepsza widoczność), najłatwiejszy wariant, czyli skręt w prawo. Później do ronda, tam prosto na św. Piątka, a następnie w lewo na Orlą gdzie oczywiście skręt z jednokierunkowej w lewo w Zakamarek (swoją drogą domyślałem się, że mnie to czeka już na rondzie). Wyjazd na Orląt Lwowskich w lewo, zawracanie na rondzie i na jednym z trudniejszych skrzyżowań, czyli tym przy IILO w lewo. Po skręcie trafiłem na „elkę”, za którą wlokłem się przez stosunkowo długi czas, (później egzaminator wypomniał mi, że dostosowuję prędkość do samochodu jadącego przede mną, ale o tym w swoim czasie). Jazda wzdłuż Partyzantów i przy Rondzie koło kościoła Franciszkanów polecenie, żeby "cały czas kierować się na Lublin, a więc ten kierunek obrany na następnym rondzie( -> ), oraz przy salonie Orange ( | ), dojechałem do Kamiennej, gdzie miałem sobie znaleźć miejsce na parkowanie skośne, ale takowym mnie nie uraczono, więc dalej, drogą z pierwszeństwem i do skrzyżowania przy IIILO, gdzie musiałem uważać, by nie zastawić wjazdu na parking. Tam w lewo i na światłach (jeszcze o niedawna "nowych") przy straży pożarnej prosto. "Ściema" na przejazdach kolejowych i skręt w lewo, na ulicę Zagłoby. Przy tym skręcie lekki zgrzyt po za długo czekałem na przejazd auta z naprzeciwka bojąc się wymuszenia. Tutaj zaczęły się lekkie nieprzyjemności pod moim adresem, że "nie jestem pewny siebie", itd. Do końca ulicy, dalej w prawo (miałem jechać prosto, ale na szczęście w czasie czekania wybiłem sobie te durną myśl z głowy i obrałem dobry kierunek), przez całą ulicę z ładną prędkością na obwodnicę (skręt przy basenie). Wjeżdżając na nią egzaminator chciał mi pojechać po hamulach, nie wiem dlaczego, być może myślał, że zaczepię o samochód, który z naprzeciwka skręcał w lewo (ja również w lewo). No, ale. Wjechałem na obwodnicę i tu pytanie ile mogę max. jechać (Pamiętajcie: 70km/h), nie wiedziałem, ale na szczęście 50m był znak, który uratował mi życie. Do ronda z fajna prędkością, tam nawrót i z powrotem. Zjazd z obwodnicy przy krytej pływalni. Podejrzewam, że ten cały "wypad za miasto" miał sprawdzić moja dynamikę jazdy (przyp. wleczenie się za "elką", o czym wcześniej wspomniałem). Dalej koło basenu wyjazd na Wyszyńskiego i skręt przy Derkomie (dobre 5' czekania), na Gminnej w lewo, koło Tomasza w prawo i tam ni stąd ni z owąd parkowanie skośne. Za mną sznur samochodów, ale zaparkowałem dobrze, myślałem że będę miał problem z wyjechaniem, jednak na szczęście ktoś zdecydował się, widząc, że wyjeżdżam, zająć moje miejsce. Zatrzymał się, co umożliwiło mi swobodę działania. Dalej, na najbardziej zatłoczone tego dnia skrzyżowanie na Nowym Mieście, tam prosto, jakimś cudem trafiłem na zielone. Następnie na skrzyżowaniu przy wjeździe na ul. Ogrodową w prawo, na wąziutkim przejeździe drogą z pierwszeństwem i na św. Piątka prosto, do ronda ( | ) i znowu znajome tereny przy SP7, aż do WORD-u. Tak jak ktoś wcześniej wspomniał jest tam w pewnym miejscu gigadziura, którą na szczęście gładko ominąłem. Po wjeździe na teren WORD-u, egzaminator wydał polecenie „jazdy skosem”, nie bardzo wiedziałem o co chodzi. Egzaminator, zdenerwowany, widząc moją dezorientację, sam chwycił za kierownicę. W tym momencie, byłem pewien, że egzamin „do tyłu” (włączając to uprzednie złośliwości egzaminatora, a o wszystkich nie wspomniałem), ale na szczęście w decydującym momencie okazał ludzką twarz i oświadczył, że wynik pozytywny. W sumie zasłużenie, no ale - wątpliwości były.
Relacja trochę chaotyczna, wydaje mi się, że coś pominąłem, no tam – średnio ważne. Pamiętajcie, żeby nie wchodzić z egzaminatorami w polemikę – nie lubią tego. Lepiej chyba trafić na młodych gości (jest też jedna pani egzaminator na ¾ etatu :P), trafiają się naprawdę fajni, jak widzę (co nieco) i słyszę od znajomych, chociaż u przedstawicieli starszej daty też da się zdać. Najważniejsze to na maxa się skoncentrować i podejść do sprawy ze spokojem. Życzę wszystkim zdania za pierwszym razem. Mnie udało się dopiero za 4.