Kot na jezdni...

Wszystko co nie mieści się w powyższych kategoriach.

Moderatorzy: ella, klebek

Kot na jezdni...

Postprzez chantal » piątek 20 marca 2009, 20:45

Dzisiaj przezylam szok,jadac zobaczylam na jezdni kota,ktos go potracil ale jeszcze zyl,ruszal sie,chcialam zatrzymac sie i zdjac go na pobocze ale z tylu za mna ciagnal sie sznur samochodow,teraz nie moge sobie wydarowac ze tego nie zrobilam ale jedno wiem na pewno,jak jeszcze raz cos takiego sie przydazy to na pewno zatzrymam sie i zabiore zwierzaczka z jezdni,nie bede zwazac na ruch,trudno najwyzej zablokuje go na chwile ale nie przejade obojetnie,mam teraz straszne wyrzuty sumienia i ,cala droge plakalam,ciagle mam tego kotka przed oczami,jest mi bardzo smutno :cry:
29 listopad 2008-mój szczęśliwy dzień:)
UWAGA-BLONDYNKA ZA KIEROWNICĄ:)
Avatar użytkownika
chantal
 
Posty: 318
Dołączył(a): piątek 26 września 2008, 21:44
Lokalizacja: CHEŁM

Postprzez BOReK » piątek 20 marca 2009, 20:48

Jeśli nie masz jakiegoś pojęcia o weterynarii, to i tak byś mu nie pomogła. Ciesz się, ze nie wyskoczył ci prosto pod zderzak jak mi kiedyś, dopiero by ci było smutno. ;)
Avatar użytkownika
BOReK
 
Posty: 3051
Dołączył(a): niedziela 25 lutego 2007, 13:02

Postprzez chantal » piątek 20 marca 2009, 20:52

ale to nie ja go stuknelam on tam juz lezal,ja tylko chcialam go zdjac na bok zeby inne samochody po nim nie jezdzily,mam nadzieje ze ktos go zdjal,wiem ze bym mu nie pomogla ale i tak jest mi bardzo smutno.
29 listopad 2008-mój szczęśliwy dzień:)
UWAGA-BLONDYNKA ZA KIEROWNICĄ:)
Avatar użytkownika
chantal
 
Posty: 318
Dołączył(a): piątek 26 września 2008, 21:44
Lokalizacja: CHEŁM

Postprzez marcij » piątek 20 marca 2009, 23:47

Ja jedynie przestrzege , zeby mimo wszystko zachowac ostroznosc. Takiemu zwierzeciu juz i tak nie pomozesz , a nie wiadomo , jakie choroby takie blakajace sie zwierze moze nosic. Pozatym nie bedzie wiedzialo , ze chcesz mu ulzyc , moze cie podrapac , pogryzc i nieszczescie gotowe.
Obrazek
marcij
 
Posty: 1120
Dołączył(a): środa 02 sierpnia 2006, 21:06
Lokalizacja: Tarnów

Postprzez ale-fajnie » sobota 21 marca 2009, 00:09

Choroby zwierzątka to jedna sprawa, a druga - jak wygląda tam ruch, ile jest miejsca, itd. Czasem nie warto zatrzymywać się na drodze 1-jezdniowej, po 1 pasie dla każdego kierunku, poza terenem zabudowanym. Jak ktoś jest rozsądny i patrzy co się wokół niego dzieje, to może zauważy, że się zatrzymałaś. Ale jak ktoś leci jak wariat? Rozjedzie nie tylko zwierzątko, ale i Ciebie.
Ale wiecie co? Warto wieźć w bagażniku jakąś łopatkę. Czasem, jak ruch jest mniejszy, jest się gdzie zatrzymać i nie trzeba ryzykować własnego życia, to można się zatrzymać, zgarnąć zwierzę i zakopać przy drodze. Na pewno lepiej tak, niż rzucić gdzieś do rowu. No i niosąc zwierzę na łopatce zmniejszamy ryzyko zarażenia się czymś od niego.
Avatar użytkownika
ale-fajnie
 
Posty: 458
Dołączył(a): sobota 31 stycznia 2009, 18:44

Postprzez rafal149135 » sobota 21 marca 2009, 01:20

ja to bym mu dopierdzielil zeby sie biedny nie meczyl... taka prawda i tak go nikt juz nie uratuje a biedak sie meczyl tylko
rafal149135
 
Posty: 168
Dołączył(a): sobota 07 lutego 2009, 16:00

Postprzez Neurot » sobota 21 marca 2009, 01:33

Tobie smutno z kotem?
Mi kiedyś wyskoczyła młoda sarna na drogę. Te zwierzaki mają taki feler, że jak się je chwyci w światła reflektorów to głupieją i trąca głowę... W tej sytuacji dosłownie prawie straciła głowę... Było mi przykro, że ją zabiłem, ale równie przykro, ze rozwaliłem przy tym zderzak i lampę...

PS: Lubię zwierzaki i nigdy bym ich nie skrzywdził świadomie. Ale zakładając, że jakiś mi wyskoczy pod koła, to wolę go sprasować na asfalcie, niż wykonywać gwałtowny manewr omijania (co prawdopodobnie może skończyć się tragedią, gdzie ofiara nie będzie zwierzak a człowiek).

Mój kolega zginął w podobnej sytuacji. Akurat to nie było zwierze, ale matka z dzieckiem w wózku. Objechał ją,ale skończył żywot na aucie jadącym z naprzeciwka. Takie akcje trwają ułamki sekund, i tylko wyrobienie odpowiedniej reakcji może nas uratować (za cenę życia takiego kota, czy psa)...

Reasumując - w przypadku zwierzątek... Jasne że ich żal i szkoda. Ale gdybym mógł wybierać: zwierze czy ja? Bym ratował najpierw siebie...

//edit
O ironio, akurat wedle tematu pojawił się ciekawy wpis na wykop.pl
http://kensingtonvictoria.com/?p=121?
(Uwaga, zdjęcia są drastyczne)
Pozdrawiam i życzę szczęśliwej podróży
Obrazek
Avatar użytkownika
Neurot
 
Posty: 308
Dołączył(a): wtorek 08 lipca 2008, 07:37
Lokalizacja: Białystok

Postprzez ale-fajnie » sobota 21 marca 2009, 19:28

Matki z dziećmi to już osobny temat. Och, jak ja nie cierpię, jak Ci taka stoi przy drodze - i sądząc, że w ten sposób skutecznie zatrzyma pojazd - wpycha wózek na drogę :| Szczyt głupoty.

Neurot, ale sądząc po Twoim avatarze, Ty mogłeś jechać wtedy "czymś większym". Poza terenem zabudowanym, na ograniczeniu do 90, jadąc osobówką, zderzenie się z dorosłym dzikiem lub sarną to niefajna sprawa. Szczególnie jak ci coś takiego przeleci przez pojazd lub tylko wleci do środka korzystając z szyb. I równie ryzykowne przy tej prędkości jest próba ucieczki. Taka nagła akcja może stać się przyczyną poślizgu i spotkania nie ze zwierzątkiem, ale innym pojazdem lub np. drzewem :(

PS: Zresztą, nie oszukujmy się... Kot pewnie wymusił pierwszeństwo :P
Avatar użytkownika
ale-fajnie
 
Posty: 458
Dołączył(a): sobota 31 stycznia 2009, 18:44

Re: Kot na jezdni...

Postprzez Pinhead » sobota 21 marca 2009, 19:54

chantal napisał(a):na pewno zatzrymam sie i zabiore zwierzaczka z jezdni,nie bede zwazac na ruch,trudno najwyzej zablokuje go na chwile ale nie przejade obojetnie...


chcialam go zdjac na bok zeby inne samochody po nim nie jezdzily,mam nadzieje ze ktos go zdjal,wiem ze bym mu nie pomogla


To nad czym się użalasz ? Nie pomogła byś mu więc nie ma potrzeby się zatrzymywać bo korzyści z tego żadnych a tylko dodatkowy problem się robi. Już widze Twoją reakcje jak by ci piękny kotek albo piesek wbiegł pod koła. Stawiam na panike i odruchowe machnięcie kierownicą w dowolną strone.
Obejrzyj sobie ten filmik i postaw się w sytuacji kierowcy :roll: http://www.liveleak.com/view?i=3da_1219483893
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Postprzez chantal » sobota 21 marca 2009, 20:17

wiem ze czasem lepiej jest,bezpieczniej jest rozjechac jakies zwierzatko niz zahamowac gwaltownie bo mozna narobic biedy,taka jest prawda ale uzalam sie nad kotem bo jest mi go bardzo szkoda,kazdego zwierzecia jest mi szkoda gdy widze ze sie meczy.
29 listopad 2008-mój szczęśliwy dzień:)
UWAGA-BLONDYNKA ZA KIEROWNICĄ:)
Avatar użytkownika
chantal
 
Posty: 318
Dołączył(a): piątek 26 września 2008, 21:44
Lokalizacja: CHEŁM

Postprzez Pinhead » sobota 21 marca 2009, 20:30

Tak to jest że zwierzyna ginie na drogach i nic na to nie poradzisz. Nie ma sensu zamartwiać się ani robić jakichś idiotyzmów typu przenoszenie trupa z jednego miejsca w inne.
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Postprzez xlodder » sobota 21 marca 2009, 22:36

Lepiej być dobrej myśli!
Na pewno wszystko z nim dobrze i nie ma się co zamartwiać
tylko szukać sposobu aby zniechęcić zwierzątka od zakłócania ruchu.

Pozdrawiam
WORD PIŁA

PODEJŚCIE I - 17.02.09 - oblane
Teoria (+)
Plac (+)
Miasto (-)

Podejście II - 23.03.09 - zdane!
Plac (+)
Miasto (+)
Prawo Jazdy wydano: 02.04.2009
Avatar użytkownika
xlodder
 
Posty: 60
Dołączył(a): sobota 07 lutego 2009, 00:09

Postprzez fabregascesc » sobota 21 marca 2009, 23:31

heeh..No mi też dwa dni temu jeżyk chciał pod koła wlecieć ale po hamulah dałem ostro, byłem ciekawy co to za zwierz wyszedłem z auta i skulonego jeża zobaczyłem :shock: i o tej porze roku aż dziwne -ale stracha miałem niezłego
5.03.2009 to był mój dzień :D
Avatar użytkownika
fabregascesc
 
Posty: 51
Dołączył(a): sobota 14 marca 2009, 12:03
Lokalizacja: GDA

Postprzez Neurot » niedziela 22 marca 2009, 03:27

Co do potencjalnych skutków. Kiedyś koledze przyszło stratować dzika. Kolega pomykał zestawem. Ciągnik miał rozwalony cały przód na wysokość około 80cm, zerwane wszelkie plastiki i zmasakrowane podwozie (zawieszenie, układ kierowniczy), a to był tylko (albo i AŻ) zwykły dzik... Nie wiem co by się wtedy stało w przypadku mariażu dzik+osobówka.

Widziałem tez kiedyś koło Wyszkowa spotkanie lawety (c.s. z naczepą) z łosiem. Ta laweta spędziła przypuszczalnie dobre parę dni u mechanika na blacharni, bo przód wyglądał jak po spotkaniu z pociągiem... Nieprzyjemna sprawa spotkać zwierza na swojej drodze większego niż pies czy kot. Przygoda z tymi ostatnimi skończy się zazwyczaj na połamanym plastiku (zderzaku), ew. światłach...
Pozdrawiam i życzę szczęśliwej podróży
Obrazek
Avatar użytkownika
Neurot
 
Posty: 308
Dołączył(a): wtorek 08 lipca 2008, 07:37
Lokalizacja: Białystok

Postprzez slayer17 » niedziela 22 marca 2009, 10:21

Już nawet sarna potrafi nieźle poharatać samochód.

Mój tato należy do Koła Łowieckiego i parę razy widzieliśmy skutki spotkań zwierzyna-auto i jest nawet gorzej jak Neurot pisze.

Jeżdżąc przez lasy w nocy trzeba bacznie obserwować pobocza, czy nie ma dziwnych punktów świetlnych - świecących w reflektorach samochodowych oczu. Często zwierzyna stoi w rowie i patrzy w kierunku samochodu, po czym próbuje przebiec na drugą stronę.
31.12.2008r. WORD Krosno - teoria, placyk, miasto +++

16.01.2009 - Prawko w kieszeni ;]
Avatar użytkownika
slayer17
 
Posty: 514
Dołączył(a): poniedziałek 13 listopada 2006, 18:32
Lokalizacja: Bieszczady ;P

Następna strona

Powrót do Luźna gadka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 34 gości