przez Radosna » piątek 23 października 2009, 22:47
Na miasto ruszyłam dosłownie po 15 minutach, po zapoznaniu się z autem (co pod maską, co do czego służy, jak operować pedałami, kierownicą , jak zmieniać biegi itp.). Na sam dźwięk "no to jedziemy na miasto" pomyslałam , że mój istruktor to idiota :) ( głupio mi do teraz!!!) ale się myliłam. Przy wyjeździe z placu niewiele brakowało żebym skosiła krawężnik, a potem trafiliśmy w wielki korek (tam się spokojnie mogłam oswoić z hamowaniem i ruszaniem - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;) ). Zaraz po wydostaniu sie z korka pojechaliśmy na jedno z najgorszych rond w mieście - miałam śmierć w oczach :) No i do dziś niebardzo pamiętam gdzie jeździłam i jak się znalazłam pod domem :) Kojarzę tylko jedno miejsce, gdzie instruktor oświadczył "to jest bardzo trudne skrzyżowanie" :) Na kolejnej jeździe oprócz miasta miałam łuk - załapałam od razu i nigdy problemów z tym nie było; górkę - to za pierwszym razem była czarna magia, ale jak już załapałam o co chodzi i potrafiłam wszystko zsynchronizować (za 2 czy 3 razem) to górka była moim ulubionym elementem :D (czasem wykonywanym na poprawę humoru ;) ) no i światła - wytłumaczone raz, ale tak , że utkwiło w pamięci na wieki :). Potem juz tylko miasto, górka, od czasu do czasu powtórka ze świateł i co pod maska i sporadycznie łuk dla odświeżenia.
12.05.09 - początek kursu/10.06.09 - 1 jazda/10.08.09 - 1 podejście: teoria +, plac +, miasto -/3.09.09 - 2 podejście: plac +, miasto +/10.09.09 - przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne :)/16.09.2009 - prawo jazdy do odbioru w Urzędzie :D