przez misia2 » sobota 09 maja 2009, 23:25
Miałam podobny problem, aczkolwiek nie ten sam.
Zaczęłam kurs prawa jazdy, wykłady na sam początek- wtedy było jeszcze w porządku. Problemy zaczęły się, gdy miały zacząć się jazdy. Instruktor nabrał sobie pełno ludzi, pieniądze od nich pościągał, żeby kupić clio, a my, nasza 10os grupa czekała i czekała...
Miał jeden samochód- Chevroleta, do tego z naszego kursu ponad 10os, jeszcze z poprzedniego i dodatkowe godziny. A był sam do tego wszystkiego i zwyczajnie się nie wyrabiał.
Wykonałam sporo telefonów, aby łaskawie umówić się na jazdę, łaziłam przez całe miasto, aby doczłapać się na plac, bo takowy pan miał strasznieee grafik napięty. Ile można czekać, wykłady odbyły się w miesiąc, a na jazdach zleciały kolejne pięć miesięcy. Skoro wiem, że sobie nie daję rady, to nie biorę tylu kursantów, proste.
W końcu telefonów nie odbierał, także zaczęliśmy go nachodzić podczas wykładów i to niejednokrotnie. Byłam w stanie po 5h jazd wziąć swoje papiery i przenieść się do innej szkoły. Ale sytuacja się sama rozwiązała, doszedł nowy samochód, zatrudnił nowego instruktora i po ciężkich trudach udało się skończyć kurs.
Nie pozostaje Ci nic innego, jak odwiedzić osobiście Twojego instruktora. Męczyć, gadać, postawić jasno sprawę, czasem i specjalnie postraszyć. Skoro telefonów nie odbiera, to daje jasno Ci do zrozumienia, że Cie zbywa, dlatego złóż mu osobistą wizytę. A później uderz do odpowiednich "władz". Powodzenia ;)