Według opisu żony sytuacja wyglądała nastepująco ;
wjazd na ulice jednokierunkową i polecenie zaparkowania prostopadłego w bramie , cofnięcie auta i ustawienie do kierunku jazdy z przed manewru. Jazda około 50 metrów i polecenie "zawracamy na trzy" żona zwraca uwagę że jest na jednokierunkowej egzaminator lekceważącym tonem odpowiada "ta ulica nie jest jednokierunkowa tylko ulica obok (równoległa) żona wykonuje manewr i przy dojezdzaniu do skrzyzowania inne auto probuje wjechać na tą nieszczęsną ulice i w tym momencie egzaminator przerywa jazde zjezdza na bok i dosłownie zaczyna mówić chaotycznie że on polecił jej cos tam coś tam , jest mocno zmieszany i poprostu wszystko owija w bawełne. Na arkuszu przebiegu egzaminu wpisuje " skręt w lewo wjazd na przeciwny kierunek ruchu"