Ja tak sobie myślę, że jazda "na zderzak" i ten nieprzerwany ciąg jak się trafi łoś co puści bierze się stąd, że brakuje nam często kultury na drodze... Jakby w takiej sytuacji normalnym odruchem byłoby suwakowanie (albo inne rozwiązanie, ale lepszego na taką sytuację nie znam) to tak naprawdę nikt nie musiałby łamać przepisów... Po prostu nie blokując w takiej sytuacji skrzyżowania nic nie ryzykuję: i tak wiem, że jak teraz pojechał ów, to zaraz pojadę ja. Więc sobie grzecznie stoję w miejscu, gdzie nikogo nie blokuję. ;)
Ale nie ma też co demonizować. W Wwie niby taka dżungla, a często obserwuję jazdę "na suwak" (ronda, drogi podporządkowane o dużym natężeniu ruchu, nawet kończące się pasy...) co nie zmienia faktu, że zawsze znajdzie się szpec, co rytm 1/1 musi złamać.
Odnośnie pytania: jak puszcza, to się jedzie. Wystarczy uważna lektura ustąpienia pierwszeństwa. Jeśli sam zwolnił/ zatrzymał się, to my go do niczego zmuszać już nie musimy, ne se pa? Ale wątków o tym jak mrówków było... :/
Pozdrawiam
Khay