przez grzesiekZ » czwartek 26 listopada 2009, 14:53
Kodeks drogowy:
Art.19.1.Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością
zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności: [...], stanu [...] drogi, [...] warunków atmosferycznych[...].
Jak widać przepis to tylko teoria, nie jest sprecyzowane, w jakich
warunkach powinno się jechać z jaką prędkością. Rolą instruktora jest przełożyć to na praktykę, więc sama mogła tego nie wiedzieć, gdyż jest to uzależnione tylko od doświadczenia, które właśnie nabywała. To on powinien pokazać, co to w praktyce oznacza "bezpieczna prędkość".
Kodeks karny:
Art.30.Nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionej nieświadomości jego bezprawności[...]
Ja prawnikiem nie jestem, ale wydaje mi się, że jedyną "winą" kobiety była zbyt szybka jazda. Czynem zabronionym było niedostosowanie prędkości jazdy do warunków, ale tego miała prawa nie wiedzieć - czyli mamy do czynienia z "usprawiedliwioną nieświadomością jego bezprawności".
Wg mnie zawinił instruktor i OSK za opony letnie w samochodzie. OSK wiedział, że idzie zima, wiedział, że założenie opon zimowych poprawi bezpieczeństwo jazdy, które i tak jest zagrożone obecnością kursanta za kółkiem. Przykro mi bardzo, ale wymiana opon w tych czasach jest standardem, mimo iż nie jest nakazana przez kodeks drogowy! Nie zachowali standardów bezpieczeństwa, mimo iż powinni sięgać ponad standard! Mamy do czynienia z zaniechaniem działania, które spowodowało zagrożenie ruchu (Art. 3 pkt. 1 i 3 kodeksu drogowego), a które dało się przewidzieć. Instruktor jeśli wiedział o takich oponach, to powinien zadrżeć na myśl o tym fakcie i w takich warunkach powinien ograniczyć prędkość znacznie poniżej dopuszczalnej! Oni w przeciwieństwie do kobiety bardziej mogli przewidzieć niebezpieczeństwo i dlatego jeśli już na prawdę na kogoś musi spaść odpowiedzialność, to tylko i wyłącznie na nich. Jestem za tym, aby uznać to za nieszczęśliwy wypadek. W moim odczuciu zaniedbanie nie było na tyle rażące, aby zasługiwało na karę pozbawienia wolności, mimo iż skutki były bardzo tragiczne. Tym bardziej, że wsadzenie za kratki sprawców niczego nie naprawi, nie zwróci życia ofiarom.
Wg mnie ja bym się aż tak tym nie przejmował. Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek trafił za kratki. Słyszałem, że jeden zamożny kierowca przejechał na pasach pieszego, w wyniku czego poszkodowany zmarł. Jechał z prędkością o 30 km/h większą, niż prędkość dopuszczalna. Wynajął dobrego adwokata, który ponoć jest sprytnie przygotowany do podważenia opinii biegłych i w rezultacie mówi się o spodziewanym wyroku 3 mies w zawiasach. Kodeks karny w takim przypadku przewiduje karę do 8 lat pozbawienia wolności, ale przypuszczam że ta górna granica jest zarezerwowana dla przypadków najbardziej ekstremalnych (nie znam się na tym aż tak dobrze, ale wydaje mi się, że kiedy jest znaczne przekroczenie prędkości powyżej dopuszczalnej, połączone ze znacznie bardziej rażącymi wykroczeniami, naganne zachowanie oskarżonego itp.), lub w przypadku spowodowania katastrofy w ruchu lądowym bardzo tragicznej w skutkach. W tym wypadku spodziewałbym się uniewinnienia, lub nadzwyczajnego złagodzenia kary. W każdym razie byłoby to bardzo dziwne, gdyby ktoś wylądował za kratkami. Trochę szkoda, że jest w nas taka chora mentalność, że "jest nieszczęście, to niech ktoś trafi do pierdla".
Pozdrawiam
Grzesiek