Witam
Emocje juz opadly, zdawałam dziś po raz I i niestety...
Godzina 9 minut 5 - jako pierwsza wchodzę na plac - więc nie specjalnie zdążyłam się zdenerwować... samochód nr 8 - bardzo sympatyczny egzaminator. Wylosowane światła pozycyjne i płyn hamulcowy - ok, wszystko si. Pas nr 2 w gdyńskim pordzie ponoć najgorszy ale jakoś nie zauważyłam różnicy...wyszło sprawnie - jak widziałam że bierze pachołek, myślę sobie"dasz radę, tylko nie spanikuj". Na wzniesieniu lekko zagrzmił ale się niespecjalnie przejełam. Myślę sobie "grunt że nie zgasł". Narazie pełen lajcik, jedziemy w lewo - bez zatrzymania bo nic nie jechało. Potem w skośną, lewo, do góry i na Morską. Z Morskiej w lewo do PZU parkowanko prostopadłe - wszystko si. Spowrotem przez dwa stopy i w lewo pod estakade. Z morskiej w chylońską i pierwsza w lewo chyba w Zamenhofa. Tam zawracanie z wykorzystaniem biegu wstecznego. No i zaraz moment kiedy oblałam Wyjeżdżamy z Zamena na Morską, staję na światłach. Zapala się zielone, po czym egzaminator hamuje na stopie. Myślę sobie "co jest grane przecież było zielone?" - ale w tym czasie gdy ruszyłam z zielonego, awaria świateł - więc trzeba się stosować do znaków , właściwie awaria dopadła mnie zaraz po ruszeniu, nie było praktycznie możliwości, aby skumać co i jak... (bynajmniej dla mnie niedoświadczonego kierowcy)i booom, dobra passa padła. Sa egzaminator powiedział, że miałam po prostu pecha..