przez vonBraun » środa 16 grudnia 2009, 13:50
Policmajstrzy dorwali kiedyś gościa, który ćwiczły ze swoją córką cofanie i parkowanie na olbrzymim i pustym parkingu przed kościołem koło mojego domu i chcieli wlepić im mandat za wszystkie możliwe ich zdaniem przewinienia. Ale facet był elokwentny i przypomniał im, że właścicielem terenu jest Parafia.
Wtedy zażądali od niego zgody proboszcza - odpowiedział, że ma "ustną". Dalej nie sprawdzali bo było późno i pewnie naszego Pasterza musieliby wyrwać z łóżka.
Tą historię opowiedział mi mój ulubiony instruktor.
W związku z tym, aby oszczędzić kasę na uczenie się placyka, w okresie robienia prawka, udałem się do proboszcza, prosząc go "po sąsiedzku" o zgodę na ćwiczenie manewrów wtedy gdy plac jest pusty i nikt po nim nie chodzi. Proboszcz się zgodził i życzył powodzenia na egzaminie. Poustawiałem sobie różne butelki i kijki i ćwiczyłem jazdę tyłem - slalomem, wjeżdząnie tyłem między dwie przeszkody itp. aby wyczuć jeżdzęnie do tyłu. Samochód na placyk - przez ulice podstawiała mi córcia mająca od roku prawko.Placyk zdałem "na intuicję" - byłem zbyt zdenerwowany aby coś kombinować ze skrętami i liczeniem pachołków - zdałem właśnie dzięki temu.
Nie ja jeden tam ćwiczyłem.
pozdrawiam
vonBraun
Suzuki Grand Vitara 1.6, 3D, rok 2000
Prawko od 28.09.2009/po drugim podejściu- nie liczę pomylonego terminu/. Autko (pierwsze w życiu) od 26.10.2009