ale-fajnie napisał(a):/.../
Co warte uwagi, WORD ten oferuje także bezpłatne konsultacje z psychologiem przed przystąpieniem do egzaminu/.../
Ma to sens, lecz uważam, że psycholog taki powinien mieć jakieś doświadczenia związane ze szkoleniem/egzaminowaniem - jestem z wykształcenia psychologiem (lecz pracuję w pewnej bardzo wąskiej działce psychologicznej, nie związanej z pomocą osobą w sytuacyjnym stresie.). Wiele rzeczy związanych ze stresem egzaminacyjnym było dla mnie nowe. Przykładowo fakt, ze drugi egzamin był bardziej stresujący od pierwszego - spodziewałem się raczej że zaadoptowałem się a tu niespodzianka - NIE!.
Kolejne niezdane egzaminy zapewne sprzyjałyby jakieś spirali nerwów, na szczęście zdałem za tym drugim razem i nie musiałem sobie z tym radzić.
A więc - bez specjalnego doświadczenia psycholog nie wypracuje sobie metod pracy z ludźmi w stresie egzaminacyjnym na PJ. To bardzo nietypowy egzamin - dla niektórych największy stress egzaminacyjny w życiu - potwierdzam - zdawałem wiele egzaminów podczas których wynik nie był przesądzony a szanse podobne, a jednak ten obciążył mnie najbardziej. Co więcej, często specyficzne kombinacje osobowości zdającego i egzaminatora, mogą tworzyć samonakręcające się sprzężenie zwrotne, zatem, psycholog jest w równym stopniu potrzebny egzaminowanemu, jak i egzaminatorowi aby ten wiedział jakie jego zachowania służą redukcji napięcia u kursantów a jakie wręcz przeciwnie. IMHO powinien pojeździć sobie z każdym egzaminatorem i poobserwować a potem przepracować to co się działo.
Nie da rady pomóc wszystkim. Na kursie byłem kiedyś świadkiem fragmentu szkolenia jednej osoby, która zdawała bodaj 10 raz. Jestem przekonany, że problemy emocjonalne, związane - najogólniej rzecz biorąc z brakiem wglądu we własne emocje, przy lękowym podejściu do sytuacji zadaniowych, będące rezultatem jakiś wcześniejszych , "zadawnionych" i nierozwiązanych kłopotów a nie brak umiejętności był przyczyną tego , ze nie zdała kolejny raz.
Niestety, są osoby, które powinny rozwiązać swoje problemy emocjonalne na regularnej psychoterapii a nie podczas godzinnej konsultacji tuż przed egzaminem. Przykładem niech będzie stosunek do błedów i porażek - dla jednych jest to okazja do zastanawiania się "dlaczego tak się stało, jak do tego doszło i jak kombinować aby tego uniknąc" a dla innych wszystko kończy się na"do niczego się nie nadaję".
Są wreszcie osoby ze specyficznym deficytem zdolności przestrzennych czy problemami z koordynacją wzrokowo-ruchową itp., ale jak podejrzewam to rzadkość - taka sama jak PRAWDZIWE dysleksje, czy dyskalkulie (a nie te po które się chodzi do psychologa przed matura) - dotyczy może paru procent populacji. U tych osób albo wymyśli się jakieś szczególne metody szkolenia - jeśli są w miarę młode - albo nie powinny wyjeżdżać na ulicę. W przygotowaniu takich osób powinien brać udział psycholog znający się na psychologii procesów poznawczych. Skoro potrafimy sobie radzić ze specyficznymi trudnościami w nauce szkolnej, można i z takich ludzi coś wycisnąc. Przynajmniej z części.
pozdrawiam
vonBraun