A mogę odwołać się od egzaminu dlatego, że nie jestem pewna czy egzaminator miał rację? Tak po prostu, dla pewności?
A oblałam za "nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na oznaczonym przejściu dla pieszych" - to jest poważny błąd i wiem że od razu egzaminator daje po hakach. Tylko że nie jestem pewna czy pieszy JUŻ był na jezdni.
Zdawałam we Wrocławiu. I ogólnie była niejasna sytuacja:
Pocę się i denerwuję bo egzamin sam w sobie jest emocjonujący i było gorąco. Wiedziałam że zrobiłam wszystkie zadania poprawnie. Zbliżamy się do WORD'u (tam jest teraz tak rozkopane, że strach się bać) i zbliżamy się i zbliżamy... więc pytam (nie wiem po co - nadzieja Matka głupich) czy skręcić w prawo (no bo to już WORD! pewnie zdałam) a egzmtr "nieeee, jedziemy prosto -.-' [f*ck]
(obeszłam się smakiem)
Pojechaliśmy prosto, bo dołożyli "nowe zadanie" (tak to określił ten pan który przychodzi przed egzaminem żeby poinstruować grupę o przebiegu egzaminu). Polega ono na tym, w przeciwieństwie do "hamowania awaryjnego", że rozpędzamy się do 50 i hamujemy. "Tylko nie gwałtownie tak że egzaminator wylatuje przez przednią szybę"
I musiałam to zadanie wykonać. (taaakk, to było niezbędne bo inaczej na pewno by nie sprawdził że umiem jeździć).
no i czemu oblałam?
Dalej... jechałam po kostce. Skoncentrowałam się żeby zapuścić żurawia i popatrzeć czy tramwaje nie jadą (tam akurat przecinają drogę). Myślę: spoko luz, tylko się nie denerwuj. Patrzę Samochody po obu stronach całkiem zajęte miejsca. ale ulica szeroka więc jadę. Przy końcu tej drogi stoi na awaryjnych bus blisko przejścia dla pieszych. No to skupiam uwagę żeby ładnie dać kierunkowskaz i go ominąć. No i czuje nagle: HAMOWANIE! (K**** za co?) Znalazłam się przed (jeszcze jednym) przejściem dla pieszych. Dobra faktycznie jest i jest znak, ale samochody zaparkowane do samiuteńkich pasów. Na maksa! Nie widziałam. więc myślę: no jak? przed każdymi pasami mam się zatrzymywać tak o, dla samego bycia przezornym?! A gościu: że jest przecież pieszy. jedzie pani, a on już w połowie drogi. Ja patrzę a tam taka malutka pani niższa niż wszystkie poparkowane auta.
No to fantastycznie...
Najgorsze w tym jest to że miałam przejechane już ok 48 minut egzaminu. ostatnia "prosta". I właśnie dlatego nie wiem czy się odwołać. Może z czystej ciekawości czy faktycznie człowiek był już na pasach.
Jeśli tak no to mam pecha.
Napiszcie więc czy mam pisać odwołanie, a jeśli nie to wesprzyjcie mnie na duchu z czystego altruizmu. Bitte Schon.
pozdrawiam
zuzanna anastazja vel. borys pająk :shock: :shock: