Jeżeli stara się zając ten pas od samego początku i po prostu wystaje, to nie ma co mieć do niego pretensji. Mówimy o sytuacji, gdy ludzie stoją na lewym, a my ich omijamy i próbujemy sie wbić na waleta pod sam koniec tego pasa, tuż przed światłami.
Dokładnie to jest odpowiedź na wcześniej zadane pytanie, sam lepiej bym tego nie ujął.
Fakt, czasem w obcym mieście źle się pojedzie, staramy się ratować sytuację w miarę możliwości. Często kierowcy są łąskawi dla "obcych blach". Całą sprawa rozbijała się o stwierdzenie "stać do skutku". Jak ktoś przyblokuje np elka ten pas na moment, ktoś uprzejmy wpuści to no problemo. Ale zaprostestowałem przed staniem takim do upadłego, choćby za chwilę zmienić się miało światło i nikt z niego nie miał skorzystać, bo ja chcę w lewo i już! A jak nie to zacznę tupać...