przez cazz » wtorek 07 grudnia 2004, 22:53
teraz moze o moim egzaminie :)
(Warto dodac ze moj egzamin przyszlo mi zdawac w dniu, gdy zima zaatakowala Szczecin po raz pierwszy. I to tak porzadnie....)
Przed egzaminem wykupilem sobie jeszcze 2 dodatkowe godziny. Snieg sypal niemilosiernie, i na dodatek plac OSK byl nieodsniezony.
Totalna zalamka pomyslalem- Najbardziej sie placu obawialem a tu jeszcze taka pogoda...
Instruktorka pomagala jak mogla, co chwile wysiadala i miotla probowala zarysowywac linie- nie dawalo to efektow na dlugi czas, bowiem 5 min. pozniej znow bylo bialo...
Wyjechalem na miasto to ciagle na drugim biegu bo tak zarzucalo
... Ale moze teraz o egzaminie :)
Godz. 12.00, podjechalem pod WORD'a, wciaz sypie... Coraz wieksze nerwy...
Godz. 12.30, teoria, z tym nie bylo problemow, tego sie akurat najmniej obawialem. Na chyba 15 osob, jedna nie zdala :(.
Godz. 13.00,Wyjscie na plac, na szczescie zaczal padac deszcz i snieg powoli znika. Plac idealnie odsniezony. Czekanie na swoja kolejke :)
Godz. 14.30-15.00, zapraszamy na egzamin...
I sie zaczelo ;)...
Plac
Parkowanie skosne i koperta.
Wsiadam do auta, przygotowuje sie, egzaminator po kolei mowi co i jak. Gotowy do jazdy? :> A wiec jazda.
Instruktor oglasza rozpoczecie egzaminu.
Idzie do swojej budki, ja w tym czasie zapalam. Wciskam sprzeglo, przekrecam kluczyk, zwalniam noge ze sprzegla, noga mi sie zeslizgnela (bo mialem mokre podeszwy od deszczu i sie slizgaly po pedalach ;))... i ZGASL SILNIK!!
Ale wtopa, na samym poczatku. Egzaminator sie obrocil- "Ma pan jeszcze jedna szanse"... Coraz wieksze nerwy. Ale udalo sie ruszyc.
Luk przejechalem, wrocilem, idealnie :) Egzaminator podszedl sprawdzic odleglosc z tylu- OK. Nastepny manerw.
Zaczynam ruszac zeby wjechac do manewrow, i znow to samo co na poczatku. SILNIK ZNOW GASNIE ;(. Na szczescie egzaminator byl w swojej budce i byl akurat obrocony. Staram sie jak najciszej i jak najszybciej uruchomic silnik. Udalo sie... Ufff... Ulzylo mi...
Pozniej na placu szlo juz bez problemow.
Miasto
Wsiada egzaminator, objasnia wszystko i mozemy ruszac. 5 min. jazdy minelo. "Na nastepnym skrzyzowaniu prosze skrecic w lewo". OK. Wjechalem na odpowiedni pas i czekam. I czekam. I czekam, no bo przeciez jak sie bede chcial sie szybko przecisnac miedzy samochodami to mi powie ze wymuszenie pierwszenstwa moglo byc. Doczekalem sie. Ruszam. Przejechalem skrzyzowanie. "Mial pan 2 okazje zeby przejechac, na nastepnym skrzyzowaniu w prawo" Dobra, nie kazal sie zatrzymac, czyli egzamin jeszcze trwa. Jade dalej. Nastepne skrzyzowanie. "Prosze pojechac w lewo, a nastepnie znowu w lewo". Tu wiedzialem co i jak. Pozniej w prawo pod gorke. Czekam zeby wjechac ale cos sie dzieje na ulicy. Smieciarka zatarasowala caly pas, jeszcze na takiej waskiej uliczce. To dobrze, czas leci na moja korzysc. Manerw omijania, smieciarka juz w tylnym lusterku.
Jade dalej. Okolice stoczni szczecinskiej. Najgorsze dziury i najwieksze kaluze. Jade spokojnie, a tu jakis cham mnie wymija i ... zachlapal mi cala przednia szybe, ale to tak doszczetnie. Cala szyba w blocie. Szybko zareagowalem, wlaczajac wycieraczki. :)
Pozniej juz tylko najczesciej jezdzone przeze mnie uliczki. Dalsza czesc egzaminu. Jakos poszla.
Egzaminator byl spoko, starszy facet, Dwa razy sie mnie pytal czy widze cos w tylnej szybie. Za kazdym razem chamsko nic nie widac. Za pierwszym razem wlaczam tylna wycieraczke, egazminator wlacza ogrzewanie tylnej szyby :P. Po drugim zwroceniu uwagi wlaczam i wycieraczki i ogrzewanie, za to po jakims czasie egzaminator owe ogrzewanie wylacza ;)
Dwa razy sie mnie pytal z jakiego miasta jestem i do jakiej szkoly chodze :)
Powoli wracam do WORD'u.
I jaki efekt?
(patrz na stopke mojego postu :))
22.11.2004- zdane za I razem
16.12.2004- odbior :)
Tyle sie czeka w Szczecinie :)