Dzis nadejszla ta wiekopomna chwiła... :wink: W końcu udało mi sie!!!
Wylosowałam mój zestaw-marzenie-nr.5.Nie obyło sie bez poprawek. Za pierwszym razem źle wyjechałam z łuku, no i kopertkę musiałam poprawić bo za wczesnie odbiłam w lewo. Górka juz z górki i miasto. Mój egzaminator nic sie nie odzywał, wydawał tylko polecenia, jasno i klarownie, nie zastawiał na mnie pułapek. Jechałam najlepiej jak potrafię. Nie zrobiłam żadnego błędu, pilnowałam pierszeństwa, linii, predkości i nieszczęsnych pieszych i rowerzystów. Po powrocie mówię do gościa: "No dobrze, niech pan strzela." Ona na to "Mówi Pani? No dobrze, ale może juz nie w Pania, zapraszam za 3 tygodnie do Wydziału Komunikacji. No to ja wystrzeliłam z tego samochodu jak z katapulty i w podskokach rzuciłam sie mojemu staruszkowi (którego wziałam w chrakterze maskotki) na szyję. Jezu! Jak sie cieszę! To po prostu zaj.... uczucie! :D
Warto zdawac nawet pięć razy ale zawdzięczać to sobie. Nie mogłabym jeździć ze świadomością, ze mam prawko bo posmarowałam. Nie miałabym sumienia wyjechać na ulicę. Ta radocha jest najlepsza nagroda za twój wysiłek nie wazne czy zdałes za drugim czy 10 razem. Życzę wszystkim zdającym tej chwili, kiedy słyszy się te magiczne słowa. Powodzenia!!!