Witam,
jestem załamana, miałam dzisiaj pierwszy egzamin... nawet nie ruszyłam..;/
nie jestem rewelacyjnym kierowcą i spodziewałam się wszystkiego, że znaków nie zobaczę, że źle pojadę cokolwiek ale nie takiej wersji wydarzeń, mianowicie..
z ruszaniem nigdy nie miałam problemów, jakoś nie specjalnie często mi gasło autko.. że tak powiem ze sprzęgłem sobie radziłam a dzisiaj na egzaminie wsiadłam na placyku, i ,.... nawet nie ruszyłam, sprzęglo chyba jest tak delikatne że nawet nie uniosłam nogi a już mi zgasło, sprawdziłam wszystko miałam ustawione nie byłam na ręcznym hamulcu generalnie miałam jeszcze jedną szansę...spięłam się, skupiłam wiedziałam że minimalnie muszę podnieść nogę, ale za drugim razem to samo i po egzaminie...
nie wiem o co chodzi bo aż niemożliwe wydaje mi się żeby tak strasznie trudno było ruszać:(
jestem załamana bo tego się nie nauczę na innym aucie i następny mogę znów oblać przez sprzęgło.
Jeżdziłam i na toyocie i na suzuki i zawsze do wyczucia jest sprzęglo..a tutaj no dramat.
Nie wiem już bo rękaw się robi na pół sprzęgle, prawda?
Pozdrawiam