przez Kylrad » czwartek 12 maja 2005, 13:30
Przypomniałem sobie o wypadku w jakim jakieś pół roku temu brała udział synowa znajomego. Miał on miejsce w Lublinie na ulicy Nadbystrzyckiej. Ulica ta ma to do siebie, że przez większość swojej długości posiada po jednym psaie ruchu w każdym kierunku, przy końcu rozszerzając się jednak na dwa pasy-jeden przeznaczony do jazdy na wprost i w prawo, drugi- do jazdy na wprost oraz w lewo. W godzinach szczytu dość mocno korkuje się ona, gdyż jest wąskim gardłem, przez co częstą praktyką wśród zaradnych kierowców chcących jechać w lewo jest wyjezdzanie z szeregu aut oczekujących na dojazd do skrzyżowania i przekroczenie jedną stroną pojazdu podwójnej linii ciągłej(!) w celu dojechania do skrzyżowania na znacznie krótszy pas do skrętu w lewo i jazdy na wprost, który o dziwo jest zwykle znacznie mniej zapchany (tłumaczę to sobie obawą kierowców przed wjazdem na niego związaną z faktem, że rozstargnieni skręcający w lewo sygnalizują manewr w chwili jego wykonania, i tym sposbem stojąc za nimi z zamiarem jazdy na wprost nieoczekiwanie można zostać zmuszonym do przeczekania kolejnej zmiany świteł w oczekiwaniu aż jadący w lewo zdołają zjechać ze skrzyżowania- jadący z naprzeciwka mają wszak też zielone). Praktyki te doprowadziły do sytuacji, w której dziewczyna wyjeżdżając z ulicy podporządkowanej odchodzącej w prawo od nadbystrzyckiej jakieś 100m przez skrzyżowaniem stała się, zdaniem policji winowajcą poważnego wypadku. Stojący w korku kierowca widząc, iż z uliczki wyjechać chce samochód z zamiarem skręcenia w lewo, a więc jazdy w przeciwnym kierunku niż on, pasem który o tej porze był pusty, pozostawił jej odstęp od następnego pojazdu aby mogła wyjechać. Ona- sprawdziwszy czy z kierunku w którym sama wkrótce miała jechać nic nie nadjeżdża wyjechała z zamiarem skrętu... i została uderzona w lewy bok przez samochód wykonujący osławiony manewr jazdy połową-po-swoim-połową -po-cudzym-pasie. Winowajca? Dziewczyna wyjeżdżająca z podporządkowanej. Wina? Wymuszenie pierwszeństwa na pojeździe który nie miał prawa tam być jadącym z dużą prędkością. Argumentacja: w jakowejś hierarchi wykroczeń drogowych wymuszenie pierwszeństwa znajduje się wyżej niż przekroczenie podwójnej ciągłej. Pytam się zatem czy to wogóle jest wymuszenie pierwszeństwa?! Czym niby różnić by się miała jazda kierowcy jadącego Nadbystrycką do połowy nie swoim pasem od jazdy autostradą pod prąd?! Bądźcie uprzejmi podzielić się sowimi refleksjami na ten temat.