Kierowcy mogą stracić prawo jazdy

[eLLLka]

W ten sam sposób mogą bronić się poszkodowani, że oni też rozumieją, że panie w urzędzie są zapracowane i nie dopilnowały sprawy, no ale egzamin przecież zdali, jeździć potrafią i nie mają zamiaru oddać dokumentu, bo ktoś tam w urzędzie zawalił.

[oskbelfer]

dla mnie sprawa jest oczywista:

1. oszust oddaje kase itd...
2. urzędnicy starostwa do ukarania za brak własciwej pracy
3. dyrektor wydziału komunikacji starostwa do odwołania


4. ludzie mają prawo jazdy, zdali egzamin, nie popełnili żadnego wykroczenia, działali w dobrej wierze...


Panienka ze starostwa lepiej nie się nie odzywa w tv.....

albo inne wyjście : CBA i szukanie do spodu --------a wtedy leci łeb starosty...

[szerszon]

oszust dostaje karę..dlaczego ma oddawać kasę..komu ?
Przeciez kursy porobił... lekko naciągane, ale jednak.

[rusel]

tylko ze jest druga strona medalu, człowiek zostaje złapany dwukrotnie na gazie, raz prywatnie a drugi raz podczas szkolenia w samochodzie....zostaje pozbawiony zawodu, wystawia podrobione papiery poswiadczajac ze kursant jest przygotowany do egzaminu państwowego, na jakiej podstawie? i czy przygotowala go osoba nadajaca się na instruktora?

Powiem wam ze gdyby pare osob przyszlo tylko na sam egzamin, bez odbycia kursu ktoś na pewno by zdal, co to by miało oznaczac?


Opowiem o naszej sytuacji w wordzie z zeszłego roku...w sumie nie powinienem...przyszedł chłopak do nas na egzamin na kat CE, oblal raz, drugi, trzecie podejście i jest, udało się zdal. Starostwo odmowilo mu wydania prawa jazdy, wiecie dlaczego? okazało się ze facet NIGDY nie miał uprawnien, ani nie konczyl kursu na kat C....gość musial również oszukac szkole jazdy albo ktoś wydal mu lewe papiery, egzaminator zalamal się nerwowo i poszedł na urlop, w sumie co miał zrobić skoro gość przed kamerą poswiadczyl ze ma uprawnienia a egzaminator nie miał obowiązku sprawdzać dokumentu skoro osoba została zakwalifikowana na egzamin, gdyby to wyszlo dalej i zajal się tym prokurator....sprawa poszlaby na caly kraj

[eLLLka]

Ale te osoby odbyły kurs, przeszły wszystkie egzaminy i je zdały. Oszukiwał właściciel szkoły, ale nie wszyscy jego instruktorzy, zatem jak można podważać ważność dokumentu, skoro większość wymogów została spełniona i ten najważniejszy, że ich umiejętność prowadzenia pojazdu jest bezdyskusyjna.

Sytuacja ta pokazuje ułomność polskiego prawa i niepotrzebne trzymanie się nieludzkich przepisów, któremu niczemu nie służą.

Dlatego rozwiązania na przykład w UK czy USA są lepsze, gdy na przykład mąż montuje na swoim aucie L i uczy żonę jeździć, potem płaci za egzamin, który jest pro forma, bo i tak trudno, jak pokazuje nasza smutna rzeczywistość, jest stwierdzić rzeczywiste umiejętności do jazdy.

Zatem po co bawić się w tę całą szopkę w te wszystkie papierowe brednie? Nie rozumiem tego. A właśnie w imieniu tych bredni i by całej tej papierologii niczemu nie służącej uczynić zadość - zamierza się odebrać ludziom PJ, chociaż jeździć potrafią świetnie.

I to jest bez sensu, jak to zwykle w Polsce bywa.

[rusel]

skoro większość wymogów została spełniona i ten najważniejszy, że ich umiejętność prowadzenia pojazdu jest bezdyskusyjna

facet na CE tez umial jezdzic i to potwierdzil egzaminator pieczątką, kurs prawdopodobnie mogl tez zrobić i godziny wyjezdzic analogiczna sytuacja wiec nie wiem co to za argument.

[eLLLka]

Argument udowadniający jak polski system biurokratyczny paraliżuje. Procedura szkoleń i egzaminów na prawo jazdy ma przygotować człowieka do prowadzenia pojazdu. Dokument PJ ma być dowodem UMIEJĘTNOŚCI prowadzenia pojazdu, a nie dowodem NAKARMIENIA APARATURY ADMINISTRACYJNEJ, A TYM SIĘ STAŁA W RZECZYWISTOŚCI, stąd jest oburzenie, czego rusel jak zwykle nie dostrzega.

[rusel]

biurokracja była, jest i będzie tak jak oszuści i oszukani

[eLLLka]

Idąc dalej tym rozumowaniem można wyciągnąć wniosek, że po co w ogóle iść do szkoły nauki jazdy, jak przecież mogę zostać oszukana/oszukany, zatem muszę wyprzedzić wydarzenie i w ogóle sobie darować wydatek. Bo przecież w przypadku oszustwa ciężko zarobione pieniądze wydane na naukę jazdy, potem na egzaminy i wyrobienie dokumentu obrócą się w niwecz. Taniej będzie w ogóle się w to nie bawić, jeździć bez prawka, bo statystycznie rzecz biorąc dwa razy w ciągu życia można doświadczyć kontroli, czyli suma sumarum wydatek wynosić będzie 1000 zł i to jest taniej i nerwy oszczędzone.
Do tego właśnie prowadzi tego rodzaju rozumowanie.

[rusel]

Idąc dalej tym rozumowaniem można wyciągnąć wniosek, że po co w ogóle iść do szkoły nauki jazdy, jak przecież mogę zostać oszukana/oszukany

rozumiem ze to twój wniosek

Do tego właśnie prowadzi tego rodzaju rozumowanie.

jakie rozumowanie? czy rozumowaniem nazywasz fakt ze oszustwa się zdarzają i zdarzać będą?

[eLLLka]

Twoje rozumowanie pokazuje, że na oszustwa mamy się zgadzać z pokorą i uniżeniem. To jakbyś się czuł, jakby nagle się okazało, że Twoje uprawnienia są lewe? Też tak lekko na to przystaniesz?
Właśnie żeby unikać takich oszustw trzeba się buntować, reagować, a nie przytakiwać głową, bo to się zdarza.

[jasper1]

Jak dla mnie, wygląda na to, że na oszustwa jako społeczeństwo zgadzamy się z pokorą i uniżeniem . Jest co najwyżej problem ze zgodą na ich prawne konsekwencje.
Ta sytuacja, podobnie jak wspomniana przeze mnie wcześniej z okolic Złotoryi, miała miejsce w dość małej społeczności lokalnej i nie bardzo wierzę, że nikt nie wiedział co jest grane, nikt nie wiedział, że gość ma wyrok za jazdę pod wpływem, że zatrudnia kolesia bez uprawnień itd.
Zapewne ileś osób zdawało sobie z tego sprawę, ale po prostu nikt nie chciał wiedzieć i widzieć.
I nie mam tu nawet na myśli urzędasów, którzy zaniedbali swoje obowiązki, tylko zwykłych ludzi, którzy przymykali oko na k...ewstwo.
Może więc zamiast się oburzać na przepisy, warto się zastanowić czy ja coś zrobię wiedząc, że ktoś tak prowadzi biznes, nie ważne z jakiej branży, czy dla świętego spokoju odwrócę oczęta.
Jeśli nie zrobię nic, to znaczy, że tak naprawdę mam głęboko w ... i te 500 osób, i następne 5000 gdziekolwiek na czymkolwiek oszukanych, bez względu na to jak się tu będę obruszać na forum.

[ks-rider]

czy rozumowaniem nazywasz fakt ze oszustwa się zdarzają i zdarzać będą?

Russej, ja tam sie w pierwszej czesci Twojej wypowiedzi z Toba calkowicie zgodze, tyle, ze jakie oszustwo skoro osoby ktorych dotyczy zdaly dwa panstwowe egzaminy ?

Kiedys do egzaminu PJ mozna bylo podchodzic externistycznie. Czyli kazdy uczyl sie we wlasnym zakresie.

[furby]

Ale dokumenty w OSK byly falszowane. I nie wierze, ze zaden z kursantow nie wiedzial.

[gagatek]

Ale dokumenty w OSK byly falszowane. I nie wierze, ze zaden z kursantow nie wiedzial.

Gościu na pewno się nie chwalił że stracił uprawnienia. Skąd kursanci mieli wiedzieć.
Zapisali się na kurs zapłacili i nie wnikali w takie rzeczy. Zwłaszcza że poziom nauczania był dla nich zadowalający