relacje z egzaminu

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez bart » środa 26 października 2005, 14:19

Hej!
Czytam forum od paru tygodni i chciałem się teraz podzielic wrazeniami z pierwszego mojego egzaminu.
Miejsce: Warszawa, Bródno, 8:00.
Teoria, luz - 0 błedów. Losowanie: zestaw nr 1: skos i prostopadłe tyłem. W zasadzie wszystkie mi wychodziły na kursie więc było mi wszystko jedno.
Wsiadam do wozu, ustawiam i jedziemy. Łuk super, skos super, ustawiam sie do tyłu i nagle mi gasnie, ale jest ok bo egz. nic nie powiedział.
Wszyskie manewry poszły jedziemy na miasto (oczywiście zapomniałem o światłach, ale jak mnie zapytał czy pojazd jest gotowy to sobie przypomniałem :) )
Wyjeżdzam z placu, dojeżdzam do ulicy i podczas ruszania mi gasnie. Drugi raz próbuję i znowu. No myśle sobie, ładnie, ale gośc nic nie mówi więc jadę dalej.
Jazda ogólnie idzie mi świetnie, żadnego błedu, ale za kazdym ruszaniem mam kłopoty. Zupełenie nie mogłem wyczuć kombinacji sprzegła i gazu do płynnego ruszania.
No i po jakichś 10 minutach, przed jakimś równorzednym znowu mi gasnie, za 5 minut poźniej znowu i słysze: "Bardzo mi przykro, ale to jużczwarty raz. Wynik negatywny."
Gośc był naprawde fajny choć nic nie mówił. MOgł mnie uwalic juz na samym poczatku jak mi dwa razy zgasł. Powiedział mi jeszcze, ze miałem prawie prawko w kieszeni :(((( gdyby nie te cholerne gasniecie przy ruszaniu.
No cóz przynajmniej wiem gdzie jest mój słaby punkt. Następnym razem będzie lepiej.
bart
 
Posty: 12
Dołączył(a): środa 26 października 2005, 12:18
Lokalizacja: Legionowo

Postprzez milena » środa 26 października 2005, 17:51

Witam.
Dziś w Siedlcach o godz. 14tej miejsce moje drugie podejście do egzaminu. Tym razem tylko praktycznego.
Egzaminator był bardzo miły i jak omawaiał jazde po mieście to od razu mi ulżyło, bo za te błedy przez które oblałam za pierwszym razem on nie uwalał, tzn uwalał jesli występowały w ilościach hurtowych.
No, ale pomińmy sprawe egzaminatora.
Jakiś koleś wylosował zestaw nr1. (śkośny i garaż tyłem)
Byłam siódma na liście, wiec długo czekałam.
No ale jak juz przyszła moja kolej to wsiadłam do tego punciaka i :
ŁUK - bezbłędnie
SKOŚNY - bezbłednie
GARAŻ TYŁEM - podejście nr 1- opóźnione skręcanie do stanowiska i automatyczny wiazd w słupek
. . . . . . . . . . . . . . podejście nr 2- ten sam błąd.

"Przykro mi" usłyszałam. A szkoda, bo gość był na prawde super, miasto był zdała.
Podejście nr3 czeka na mnie.
Feci, quod potui, faciant meliora potentes.
Avatar użytkownika
milena
 
Posty: 170
Dołączył(a): niedziela 23 października 2005, 20:12
Lokalizacja: Ryki

Postprzez damian1711 » czwartek 27 października 2005, 16:48

to teraz kolej na moja relacje. dzis o 10 mialem egzamin w Dąbrowie G. 1-szy egzamin :P i jak sie okazuje nie ostatni :/ na testach bylo nas 10os. ja skonczylem pierwszy po ok 3min. kiedy wszyscy skonczyli okazalo sie ze 5os. nie zdalo :| dobra czas na plac. ja losuje -zestaw 3- prostopadle przodem i zawracanie. luk zrobilem dobrze (ufff najgorsze dla mnie ;p ) pozniej reszte tez bez problemu.teraz bylo czekanie na pozostalych ale za dobrze sie nie zapowiadalo bo kolejne osoby nie zdawaly i tak w koncu okazalo sie ze zostalem sam na placu boju. jazda na miescie - wszystko pieknie rzucil sie o to ze wyjechalem za daleko na skrzyzowaniu choc to bylo troche na sile. ale ok, jedziemy dalej. po 20minutach przed przejsciem on po hamulcach. ja pytam sie czemu? a ten ze dziecko przechodzi :| no tak -teraz przechodzi, dziwne zeby stalo skoro sie zatrzymalismy :) i tutaj juz mnie oblal bo twierdzil ze dziecko ktore bylo na chodniku stalo na pasach..i tak o to nikt nie zdal :P kolejna proba prawie za m-c. pozdr all
damian1711
 
Posty: 3
Dołączył(a): wtorek 25 października 2005, 20:07

Postprzez Mazur » czwartek 27 października 2005, 17:45

Dzisiaj miałem egzamin na 8 rano wsiadam do Pandy jako pierwszy dostałem <&%#$@> od egzaminatora za otwarcie szyby i włączenie świateł :shock: podziałało mi to na nerwy ( reakcja bezwarunkowe trzęsienie się lewej nogi na sprzęgle ) zdenerwowany na łuku zatrzymałem sie przodem za daleko druga próba przebiegała nieźle asz do momentu kiedy miałem cofać po łuku wyjechałem za linie przodem :/ i tak sie skończyło dodam ze plac miałem bardzo dobze opanowany wczesniej bałem sie bardziej miasta :/
Mazur
 
Posty: 18
Dołączył(a): czwartek 27 października 2005, 17:22
Lokalizacja: Płock

Postprzez Basieńka » poniedziałek 07 listopada 2005, 22:53

Niestety ja dziś nie zdałam pierwsze podejście i zero. Testy poszły bezbłędnie rozwiązałam wszysko w 10 minut i zero błędów. Dopiero na palcu była tragedia. Godzina 17 więc ciemno w dodatku ulewisty deszcz robię łuk do przodu jest OK wsteczny zatrzymuję się i za daleko więc poprawka i niestety zaplątałam się na całego i najechalm na linię. To straszne nie moge dziś rano jeszcze na ostatniej jeździe idealnie mi wsystko wychodziło a tu na łuku porażka. Wkórzyłam się bo wiem że stać mnie na więcej ale to ta pogoda i późna godzina. Ale na kolejny termin zapisałam się o 8 rano. Aj porażka na całej lini :cry:
Avatar użytkownika
Basieńka
 
Posty: 8
Dołączył(a): piątek 04 listopada 2005, 15:21
Lokalizacja: Podlasie

Postprzez ymonm » czwartek 10 listopada 2005, 19:17

WORD w Kaliszu, 10 listopada, 12.30

panienka z sali wylosowala zestaw nr 6 - parkowanie prostopadle tylem & zawracanie. Pomyslalem sobie, swietnie! Zalicze luk, zalicze reszte!

Przede mna kumpela poszla, bach - raz najechala na pacholki na luku, drugi raz zle sie za3mala na luku. Koniec.

Czekam z kwadrans. Zostalem wywolany. Stanowisko nr 1.

Ustawilem sie przy stanowisku, nie widzialem, gdzie jest egzaminator. On byl w garazu i dal mi znac. Mowie "Dzien Dobry!", pan egzaminator nawet nie odpowiedzial. Pomyslalem sobie - swietny gosc... przygotowalem sie do jazdy. Ruszylem...

Luk idealnie (strasznie obawialem sie tego manewru).
Wjazd tylem I podejscie - wjechalem idealnie, przy wyjezdzie za szybko zaczalem krecic i rzekomo dotknalem pacholka. Ja nic nie czulem, zebym dotknal.
Wjazd tylem II podejscie - strasznie sie zdenerwowalem po I nieudanym podejsciu. Zamiast wrocic i spokojnie ustawic sie do manewru, ja od razu po wyjechaniu ustawilem sie. Dlatego to ustawienie bylo nieprecyzyjne. Nie zmiescilem sie. Robie korekte. Rzekomo najechalem na linie. Zrobilem pare cm do przodu, a tu juz linia?! Sprzeczalem sie z egzaminatorem, a on do mnie "My sie chyba nie rozumiemy. TO ja Pana egzaminuje..."

NIezdalem za pierwszym podejsciem. Czuje sie okropnie. Wjazd tylem non stop mi wychodzil na kursie, tutaj nie. Zdupczylem ten manewr troche przez moja glupote i przez egzaminatora.

W ogole facet byl niesympatyczny. Podobno leci na kase - tak wszyscy twierdza.

3cm pozniej zaczalbym krecic wyjezdzajac z prostopadlego tylem i byloby OK. Zostalo zawracanie - pikus. Na miescie mogloby byc roznie... ale przynajmniej mialbym satysfakcje, ze zostalem za cos udupczony, czego nie potrafie. A przeciez wjazd tylem, to dla mnie najlatwiejszy manewr, po zawracaniu i gorce.

Nerwy 3malem na wodzy do momentu, kiedy I raz zdupczylem wjazd tylem. Potem przestalem myslec... stres wzial gore.

Nastepny egzamin 5 grudnia. Takie terminy zawalone. Czuje, ze tez nie zdam... pewnie przez jakis glupi blad. MASAKRA.

Zazdroszcze wszystkim, co juz maja to przed soba. Najbardziej tym, ktorzy zdali za pierwszym razem - szacunek dla nich. Dla reszty tez.

Rozpisalem sie, ale przynajmniej ulzylo mi, ze moglem sie podzielic. Moze te glupie moje bledy, komus pomoga.. :(
#1 plac - miasto -
#2 Plac + miasto -
#3 3.01.'06. Plac + Miasto + ZDANE!
17 stycznia - prawko odebrane
---
Z każdym kilometrem nabywam doświadczenia...
Avatar użytkownika
ymonm
 
Posty: 224
Dołączył(a): sobota 27 sierpnia 2005, 15:44
Lokalizacja: Ostrzeszów

Postprzez august » czwartek 10 listopada 2005, 22:44

Nie przejmuj się, przeżywałem to samo 2 tygodnie temu. Oblałem też pierwszy egzamin na placu - prakowanie skośne, które było dla mnie również proste. na nastepny egzamin poczkeam jeszcze 3 tygodnie. Też byłem na siebie wkurzony, ale przechodzi... Wkurza mnie to że inni mogą zdać za pierwszym, a ja nie. Boję sie drugiego podejścia, ale znowu nabieram wiary w siebie.
august
 
Posty: 7
Dołączył(a): poniedziałek 03 października 2005, 15:28
Lokalizacja: Kartuzy

Postprzez Myslovitz » poniedziałek 14 listopada 2005, 19:14

Jestem, jestem, nie zaginęłam, choć najchętniej zapadłabym się ze wstydu pod ziemię :oops:

NIE ZDAŁAM :evil: :twisted: :x
Z własnej winy niestety i do tej pory nie mogę zrozumieć, jak do tego doszło :shock:
Jestem w szoku :shock: :shock: :shock:
No, ale zacznę od początku.
Egzamin miałam wyznaczony na 12.00.
Od 10.00 do 11.00 byłam na placyku i WSZYSTKIE manewry zrobiłam bezbłędnie :)
Mąż po mnie przyjechał, w WORDZie byliśmy 15 minut przed czasem.
Punktualnie o 12.00 zaproszono wszystkich do sali. Chłopaczek wylosował zestaw 1, czyli parkowanie skośne i prostopadłe tyłem. Specjalnie szczęśliwa nie byłam, bo akurat prostopadłe tyłem to manewr, który najmniej lubię, ale pomyślałam, że dam radę i już, skoro wszystko mi dzisiaj tak ładnie wyszło :P
Strasznie się denerwowałam, czekałam i czekałam a stres narastał :( Czekałam grubo ponad godzinę, w tym czasie kilka osób pojechało na miasto, niektórzy jednak oblali plac.
Wreszcie usłyszałam swoje nazwisko. Myślałam, że mi serce wyskoczy z piersi z tych nerwów. Wsiadłam do samochodu, pan egzaminator poobserwował moje przygotowania i ruszyłam.

I jedyne co mogę napisać to to, że w tym momencie wystąpiła u mnie pomroczność jasna, debilizm wtórny, zanik komórek mózgowych :twisted: :evil: słów mi brakuje ....

Spaprałam łuk - KATASTROFA, TOTALNA PORAŻKA, MASAKRA :evil: :x :twisted:

W najgorszych snach nie śniłam, że nie przejdę przez łuk - ZAWSZE łuk mi wychodził, nigdy nie miałam z nim jakichś problemów a dzisiaj?
Boże, no nie wiem, jak ja mogłam:
1) najechać na linię
2) potrącić prawym lusterkiem tyczkę

K-A-T-A-S-T-R-O-F-A i K-O-M-P-R-O-M-I-T-A-C-J-A :!: :!: :!:

Wstyd mi się przyznać mojemu instruktorowi, że nie przejechałam poprawnie łuku, jeszcze do niego nie dzwoniłam, po prostu obciach :twisted: Nie wiem, co mu powiedzieć :-(

Jestem zdruzgotana, pokazałam totalne dno, nie rozumiem, jak do tego mogło dojść, po prostu płakać mi się chce :cry: :oops: nic na to nie poradzę, ale jestem na siebie tak wściekła, że z tej wściekłości się rzeczywiście ... popłakałam :cry:

Nie wiem, może myślami byłam już przy prostopadłym tyłem, może zbagatelizowałam łuk, który robiło mi się lekko i dobrze, może ...

Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Jest mi głupio :?
Trudno się otrząsnąć po takim blamażu, czuję się, jakby wszsytkie siły życiowe ze mnie uciekły :(

Może histeryzuję, ale czuję się podle :oops: :cry:

Ot i moja relacja.
Następne podejście 7 grudnia o 14.00. Już teraz czuję strach.
6.03.2006 - zdane
21.03.2006 - odebrane
Avatar użytkownika
Myslovitz
 
Posty: 502
Dołączył(a): sobota 24 września 2005, 20:41
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Mesee » poniedziałek 14 listopada 2005, 20:29

Znam ten ból oblanego łuku...-też tak miałam w pierwszym podejściu 8)
ale znam też przyczynę....przynajmniej w moim przypadku było tak-łuk wychodził mi bezbłędnie za każdym razem na placu w moim OSK...a jak na egzaminie minimalnie wjeżdżałam w prawy słupek-co było jeszcze do poprawienia-to zamiast skorygować w prawo i szybko w lewo..to ja od razu w lewo-co pogłebiło mój błąd..! mój instruktor nie pokazał mi nigdy jak wyjść z takiej sytuacji-jak skorygować szybko błąd-bo na lekcjach błędów nie popełniałam-przynajmniej na łuku! siedział tylko w samochodzie-i opowiadał o życiu-zamiast o tym, że coś robię źle! nie wypominał mi błędów-więc myślałam sobie, że dobrze jeżdzę-co ciągle powtarzał!!! w ogóle jak się okazało-nie nauczył mnie wielu podstawowych zasad podczas jazdy!!!!!żeby na 30stej ostatniej lekcji zaczynać uczyć zawracania??!! -i to na moją prośbę!! opiszę wszystko-jak już zdam egzamin-czekam na kolejne podejście.w każdym razie-myślę, że nie należy zbytnio wierzyć w swoje umiejętności i w to, co mówi o nas instruktor, a przede wszystkim-ćwiczyć manewry także biorąc pod uwagę sytuacje-gdy wjeżdza sie w slupek, czy tez nagle coś zle wychodzi!
Powodzenia Myslovitz-drugim razem będzie już lepiej-sama zobaczysz :)
Avatar użytkownika
Mesee
 
Posty: 130
Dołączył(a): środa 31 sierpnia 2005, 20:17
Lokalizacja: Gdańsk/Sopot

Postprzez StranGeMan » poniedziałek 14 listopada 2005, 20:37

Nie masz się wcale czego wstydzić, podobna sytuację miałem podczas swojego pierwszego egzaminu, teorię potraktowałem jako formalność i co? oblałem właśnie na tym, na egzaminie poprostu trzeba zwracać uwagę na wszystko, skupić się na wykonywanej czynności, każdemu się może zdarzyć, jeden ma tylko więcej szczęścia drugi mniej,
najważniejsze to nie denerwować się, i powiedzieć sobie że ja to umiem.
Egzamin to nie koniec świata, nie uda się dzisiaj, uda się jutro, musisz tylko uwierzyć w siebie,
Łuk to jeden z najtrudniejszych manewrów na placu, nic dziwnego że po zmianie przepisów zostanie on poszerzony, dzisiaj podczas gdy czekałem na swoja kolejkę 2 osoby odpadły na łuku więc to wcale nie jest katastrofa, nawet najlepszym czasem zdarzają się wpadki i powtarzam nie masz się czego wstydzić!!
Przed następnym egzaminem wszystko sobie przypomnij, czekoladka w kieszeń i będzie dobrze :)
StranGeMan
 
Posty: 7
Dołączył(a): wtorek 04 października 2005, 20:59

Postprzez volve » poniedziałek 14 listopada 2005, 20:51

Wiem, że to nie temat od takich dyskusji, ale Myslovitz już troche poopowiadala o swoich perypetiach z nauką i przez to stala się chyba jedna z najbardziej znanych kursantek na forum, więc odpisze tutaj:)

Myslovitz-->>Po pierwsze nie załamuj się. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia oblalas łuk. Teraz zlap za telefon i opowiedz wszystko swojemu instruktorowi. Wykup u niego godziny i umów się na dni przed egzaminem(np. dwa dni pod rzad przed egzaminem po 2 H i 1 H w dniu egaminu).
Po drugie szkoda, że nie otrzymałas terminu na 6 grudnia w mikołajki:) Zawsze mogłabys sprawić sobie sama prezent zdając:)
No i po trzecie: jesli masz mozliwość to pojedź z mężem na placyk jakiś i potrenuj. Tylko zalezy jaki macie samochód, bo jesli jakiś duży to jednak nie warto:) Również powiedz swojemu instruktorowi, żeby zrobił Ci mały teścik. Na łuku niech weźmie Ci słupki z lewej strony przybliży ku środkowi łuku, aby ledwo co tam mieścił sie samochód. Powieżdzaj tak kilka razy, zawsze moze to pomoc:)
Aha i pamietaj, ze teraz masz przynajmniej jakies doświadczenie. Wiesz już jak mniej wiecej zachowujesz sie na egzaminie, jak się denerwujesz, jakie są tego objawy. Zanalizuj to wszystko i postaraj sie wyciagnac wnioski, a napewno następnym razem bedzie o wiele lepiej:)

ella(lub inny moderator) sorki, że tutaj daje taki post, ale nie widzialem żadnego watku, do jakiego bym mogl sie wpisac. Teraz tak sobie myslę, że możnaby utworzyć jakiś wątek dla tych co nie zdali, gdzie by dawano im jakies praktyczne wskazowki:)
Avatar użytkownika
volve
 
Posty: 180
Dołączył(a): środa 21 września 2005, 16:10
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez WinterX » poniedziałek 14 listopada 2005, 21:08

Witam,

Niestety ja też nie zdałem. Jestem kompletnie załamany. Nie zdałem placu, to po części moja wina i... samochodu. Nie mogłem ustawić lusterek na dół, a jedynie na boki, lusterka były całkowicie inne niż w samochodzie z kursu (też Punto :/) i nie mogłem zobaczyć całej linii, do przodu jechałem spokojnie, ale do tyłu już nie, bo nie mogłem zobaczyć kiedy mam skręcać kierownicę.

Najechałem pierw na kijek, a potem na linię, ale słowo daje, na lusterku patrzyłem i myślałem, że jestem już nieco oddalony od lewej linii, a tu pupa - jechałem na niej kilka metrów i tylko stres mnie brał. Nie mogę zwalić winy na egzaminatora, bo gość wydawał się sympatyczny, ale ja nic nie rozumiem - na placu u mnie wszystko robiłem jak zawodowy kierowca, a na egzaminie ogromny stres, nerwy, w nocy nie mogłem nawet spać.

Wylosowałem dobre stanowisko na szczęście, zdala od ludzi, szczerze to nie lubię jak grupa ludzi się na mnie patrzy, bo często są to jacyś gówniarze po 16-17 lat i tylko szydzić potrafią z czyjegoś pecha.

Wierzcie mi albo nie, ale gość z Ośrodka Szkoleniowego sam mi powiedział, że jakby widział, że nie umiem placu albo miasta (Rzeszów) to by mi kazał dokupić godziny, ale widzi, że jeżdzę bardzo dobrze i sobie radzę to nie ma potrzeby.

Najgorsze, że muszę czekać prawie miesiąc na drugie podejście, do dzisiejszego egzaminu przygotowywałem się jedynie pod teorię, samochodem nie jeździłem prawie 2 miesiące (od czasu ukończenia kursu), a stres potem zrobił swoje :(((
Avatar użytkownika
WinterX
 
Posty: 54
Dołączył(a): środa 26 października 2005, 21:35

Postprzez agus86 » wtorek 15 listopada 2005, 17:02

Witam ja zdawałam dzis w Gliwicach. Teoria poszła łatwiutko egzaminator wydawał sie sympatyczny i nie sprawiajacy proble mów, pozory myla wyszlismy na placyk byłam 2 chlopak przede mna oblał łuk. doszła moja koles 1 podejscie wyjechałam za linie białe, 2 podejscie jades sobie spokojnie do przodu jestem juz przy zoltej lini gdy nagle słysze prosze wysiasc, i co uslyszłam od egzaminatora ze kola mi sie nie kreciły i odleglosc od zoltej lini za duza jak mial byc mala skro nie pozowlił mi skonczyc, a ja ciagle jechałam ani razu nie nacisłam na hamulec i jechałam na poł sprzegle, pytam kolesia czemu oblałam tozaczol sie na mnie drzec ze co ja sobie nie mysle on widział i ma racje i co w takiej sytuacji czlowiek ma zrobic. Jeszcze do tego gdy za 2 razem podjezdzałam juz do zoltej lini przodem on sobie gadał z jakas baba i byl obrucony tylem.Wkoncu egzaminatorzy musza wyrobic norme i oblac troche osob. Jutro ide ustalac 2 termin zobaczymy co to bedzie.
Rozpoczecie kursu 28.08.2005
Zakonczenie kursu 20.10.2005
Egzamin pierwszy 15.11.2005 teoria 0 błeów , praktyka nie zdana
Egzamin drugi :14.12.2005 Praktyka plac zaliczony miasto oblane
egzamin trzeci:6.01.2006 godz. 10:00
agus86
 
Posty: 7
Dołączył(a): wtorek 15 listopada 2005, 16:45

Postprzez Silent » środa 16 listopada 2005, 15:28

E tam nie przejmujcie się. Ja za pierwszym podejściem też oblałem na łuku - można stanąć maksymalnie 40 cm od linii, ja stanąłe, za pierwszą próbą 46 cm, za drugą 43 cm :P Trzeba do tego podejść inaczej: jak będą chcieli oblać, to i tak obleją... zawsze się coś znajdzie, jak nie łuk to inny manewr... jak nie placyk to na mieście jakaś wpadka, jak nie wpadka to nawet i do dynamiki jazdy się może przyczepić - jak będzie chciał to zawsze coś se znajdzie i obleje.
Obrazek
Avatar użytkownika
Silent
 
Posty: 584
Dołączył(a): poniedziałek 01 listopada 2004, 21:06
Lokalizacja: Olsztyn / Trevelmond

Postprzez WinterX » czwartek 17 listopada 2005, 19:40

Nic, tak 7-8 grudnia wybiorę się ze starym samochodem na plac, mam załatwiony po znajomości do sprawdzenia się. Niestety mój samochodzik jest sedanikiem i jest dość długi, także lewe słupki na łuku trzeba będzie odsunąć.

W "myślach" analizowałem jakie błędy popełniłem na placu na łuku. Przyczyna jest prosta, za drugim razem nieco bardziej skręciłem kierownicą w prawo, ale nadal za mało, winą obarczałbym w połowie lusterka, w których nic praktycznie nie widziałem. Natomiast jeśli bym jeszcze bardziej skręcił w prawo to spokojnie dojechałbym do końca, przy drugiej próbie jechałem już prawie na linii i nie mogłem się od niej oddalić, bo bym lewym przednim kołem najechał, chyba, że gość by tego nie zauważył.
Avatar użytkownika
WinterX
 
Posty: 54
Dołączył(a): środa 26 października 2005, 21:35

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 41 gości