relacje z egzaminu

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez ymonm » poniedziałek 05 grudnia 2005, 20:20

Mialem nadzieje, ze juz nie wpisze sie w tym temacie. A jednak....

WORD w Kaliszu, 12.30, podejscie nr 2

Koles wylosowal zestaw nr 4 (luk, prost. przodem, gorka)

Przed wywolaniem mojego nazwiska lukalem egzaminatorow. Zauwazylem tego samego, co mnie oblal za pierwszym podejsciem. Mysle sobie - oby nie jeszcze raz on, przeciez on taki niemily i w ogole....

i kto mnie wywoluje? kto? Ten sam Pan, co mnie oblal za pierwszym podejsciem. SZOK. Mysle sobie - po mnie...

Przywitalem sie - tym razem egzaminator odpowiedzial mi "Dzien Dobry". Ustawilem sie i ruszylem...
luk - idealnie
prostopadly przodem - rowniez bezblednie, w pewnym momencie zastanowilem sie, co robic, ale poszlo
gorka - po piskach, ale bezblednie

Czekalem na jazde w ruchu drogowym z godzinke. Oczywiscie Pan egzaminator musial sobie zjesc obiadek i dopiero mnie egzaminowac, ale coz...

Bylem ostatni z calej grupy dla tego egzaminatora. Wsiadam, ustawilem, co trzeba... ruszam - bez problemu wyjechalem z osrodka. Potem zaczely sie schody - widze zaparkowanego Poloneza, omijam go - z naprzeciwka ktos jedzie. No i pach - pierwszy powazny blad. Tzw. "Jazda na trzeciego". Egzaminator zanotowal blad i jedziemy dalej. Ja juz na maxa zesterowany... Hulam z kwadrans - bez wiekszych bledow. Potem nadszedl kryzys - przy znaku 'ustap pierwszenstwa' slabo luknalem w prawa strone i egzaminator dal mi po hamulcach i cos majaczyl, ze nie obserwuje... Zapisal oczywiscie kolejny blad na swojej smiesznej kartce. Juz wiedzialem, ze raczej nie zdam.... no ale jade dalej. Na jednokierunkowych, skrecajach w ledwo dojechalem do lewej strony... potem jeszcze jedna jednokierunkowa - i tym razem nie dojechalem. Nastepny blad. Miedzyczasem zawracanie zrobilem bezblednie. Stres mnie chwycil i przejechalem na czerwonym swietle
:oops: :oops: w ogole nie zauwazylem sygnalizacji. Kolejny blad. Potem jeszcze jakies bledy z omijaniem... i sygnalizowaniem manewrow.

Przyjechalem do osrodka po 40min meczarni. Egzaminator rzekl "plac idealnie, sporo bledow na miescie, niestety wynik negatywny" i objasnil, co zle robilem.... probowalem go przekonac, zeby zmienil decyzje, ale nie dalo rady.

Statystyki - z mojej grupy 4 osoby zdaly plac. NIkt z miastem sobie nie poradzil... egzaminator tzw. KOSA

Instruktor zdziwiony, ze nie zdalem, bo mi wszystko dzis na jazdach douczajacych wychodzilo...

Przygnebiony jestem. Bylo blisko, a jest znowu tak daleko. Na razie nie mam sil, motywacji, ani wizji do kolejnego egzaminu. Oczywiscie sie umowilem - na 3 stycznia.
Wstyd sie przyznac, ale jak wrocilem do domu, to... zacytuje "doroslemu facetowi / naplywaja lzy do oczu"

Wiem, ze popelnilem sporo bledow, ale egzaminator mogl przymknac oko i mnie puscic, chocby z tego wzgledu, ze nikt u niego dzis nie zdal...

Z egzaminatorem nie szlo pogadac. Dawal komendy - lewo, prawo, do odwolania prosto (nawet nieraz musialem sie prosic, zeby dowiedziec, dokad jedziemy) i ciagle cos mu nie gralo...

Zazdoszcze wszystkim, ktorzy maja juz ten horror za soba... pewnie za pare dni przejdzie mi zbulwersowanie, ale na razie jestem przybity

Pozdrawiam wszystkich :(
#1 plac - miasto -
#2 Plac + miasto -
#3 3.01.'06. Plac + Miasto + ZDANE!
17 stycznia - prawko odebrane
---
Z każdym kilometrem nabywam doświadczenia...
Avatar użytkownika
ymonm
 
Posty: 224
Dołączył(a): sobota 27 sierpnia 2005, 15:44
Lokalizacja: Ostrzeszów

Postprzez Vella » poniedziałek 05 grudnia 2005, 20:42

eee, ymonm, rozumiem, że przemawia przez Ciebie rozgoryczenie, bo chyba nie myslisz powaznie, że egzaminator mógłby Cię przepuscić po jeździe na trzeciego, nie ustapieniu pierwszeństwa, przejechaniu na czerwonym i jeszcze paru drobiazgach... i to tylko dlatego, żeby sobie poprawić średnią zdawalności. No, sam przecież wiesz.
No cóż, współczuję serdecznie, naprawdę, to jednak nie był Twój dzień. Zobaczysz, następnym razem będzie lepiej. przecież za kazdym razem jesteś bliżej, teraz już tak niewiele Ci zostało, nie poddawaj się, jesteś blisko.
Fajnie, zdasz zaraz po nowym roku, i cały rok będziesz miał udany. To nawet lepiej "dobrze zacząć rok", zobaczysz, będzie dobrze.
No nie martw się już... Obrazek
Coś być musi... coś być musi, do cholery, za zakrętem...
Avatar użytkownika
Vella
 
Posty: 585
Dołączył(a): środa 30 listopada 2005, 22:07
Lokalizacja: Warszawa - Lublin

Postprzez enessi » wtorek 06 grudnia 2005, 17:04

WORD w Tychach
No to tak napoczątku testy bezbłędnie, chwila oczekiwania zanim pozostali skończą testy i losowanie zestawu... radość wszechobecna po wylosowaniu skośnego i równoległego, na plac z grupy 7 osobowej pomaszerowało nas 5 osób - 1 osoba - łuk źle, 2 osoba również poległa na łuku 3 osoba - plac zaliczony bezbłędnie no i nareszcie moja kolej jade łuk i błąd najechałam na linie (swoją drogą nie mam pojęcia jak to zrobiłam ale chyba stres wziął nademną góre) no to druga próba i... nie dojechałam do żółtej lini zabrakło mi dosłownie paru centymetrów :cry: jak narazie jestem zdołowana i zła na siebie bo łuk ćwiczyłam na corsie a na egzaminie miałam nowe punto :cry: eh no mam nadzieje że ostatni raz wpisuje się do tego tematu hm ale w życiu nie pomyślałabym, że polegne na łuku a tu taka kompromitacja :( najbardziej bałam się prostopadłego przodem, qrcze ja nie wiem jak przebrne przez ten plac :( totalna załamka :cry:
06.12.2005 - Testy - 0 błedów, poległam na placu :(
15.12.2005 - znowu poległam na placu :(
03.01.2006 - tym razem miasto oblane
14.02.2006 - nowe zasady i oblany łuk
enessi
 
Posty: 12
Dołączył(a): środa 17 sierpnia 2005, 20:52
Lokalizacja: Tychy

Postprzez lenin » środa 07 grudnia 2005, 04:33

Zdawałem w Lublinie.

no wiec tak 1 egzamin mialem 17.10.2005, godz. 13 wygladał on tak:

bałem sie przed testami, a odziwo po 5 min rozwiazywania mialem 0 błędów, nastepnie losowanie zestawów, wylosowalismy parkowanie prostopadle przodem i zawracanie,jazda oplem corsa. Na placu jakos poszlo choc noga niezle skakała, na miescie opier.. mnie za to ze sie na przejsciu zatrzymalem :] (kultura nie wskazana :D) potem sobie jade na rondzie 2x lewo i mi sie wylaczyl kierunek, ze stresu zapomnialem poprawic, mowi do mnie 'panski egzamin wisi na wlosku, jeszcze zanim pan opusci skrzyzowanie moze pan cos zrobic' (stalem na czerwonym), ja w panice i stresie nie wiedzialem niestety i po wjechaniu kazal mi sie zatrzymac :(. W sumie egzaminator był w porzadku, nawet powiedzial 'ales Panie dał dupy, juz prawie mial Pan prawko w kieszeni' :]

2 podejscie bylo 15.11.2005 godz 13.30
wylosowany zestaw to parkowanie rownoległe (tzw koperta) i ruszanie na wzniesieniu, jazda Oplem Corsa. Plac tym razem poszedl mi idealnie, 0 poprawek! Egzaminator od poczatku wydawal sie niemily... Jego odzywki to po prostu szczyt chamstwa! Od razu po tym kazal mi sie przygotowac na miasto (egzaminowal tylko 2 osoby, 2 puscil na miasto 2 nie wrocily :/). No i jedziemy sobie jedziemy.. wogole w ostatniej chwili mowil gdzie skrecamy jakby nie spal albo specjalnie to robil. No i jedziemy sobie juz tak z 20 min, patrze traktor przede mna a za nim zaraz zakret i jeszcze troche przerywanej, a ten nagle z takim chamskim textem 'co panu trudno podjac decyzje?' ja mowie 'nie trudno' a on 'no to czemu pan czegos nie robi!' to ja jeb kierunek, nie spojrzalem juz z nerwow w lusterko a cos w miedzyczasie dojechalo ;/ i malo mnie nie rozjechalo :d i po egzaminie :/

Na szczescie 3cim razem, 5.12.2005
wylosowalem zestaw taki jak poprzednio czyli koperta i wzniesienie, tym razem Chevroletem Aveo, no wszystko ladnie pieknie :D przy wjezdzaniu do koperty zgasl mi bo w chevrolecie jest bardzo krotkie sprzeglo no ale nic nie powiedzial, potem znow mi zgasl przy wyjezdzaniu :p znow nic nie powiedzial :D zawrocilem i ruszylem sobie elegancko na wzniesieniu, pan egzaminator wydawal sie byc mily.. ale jak czekalismy na miasto to ktos plote puscil ze puszcza na miasto ale zawsze wraca sam z niego :D
No nic przyszla po 1,5 h czekania kolej na mnie, wyjezdzam z WORD-a a tam na stopie mi zgasł :D jezuu juz mysle po egzm. ale nic mi nie mowi :P ja aby dodalem 'ale te chevrolety sa czule, troche za czule jak na takie nerwy' jedziemy sobie juz troche czasu, kazal mi skrecic na osiedle jakies, stawia dziadek jakis stopy na przejsciu to sie zatrzymalem a dziadek pokazuje zebym jechal :P w koncu przebiegl za samochodem jak oblakany, egzaminator sie na mnie wydarł ze czemu ruch na skrzyzowaniu blokuje :P czy nie znam przepisow :D no dobra jedziemy dalej, dojezdzam do ronda i kazal mi skrecic w lewo, patrze a tam po prawej baba wchodzi na przejscie :d mysle <&%#$@> po co sie bede za3mywal :d a ten do mnie 'panie jak trzeba to sie pan nie zatrzyma!' no nic mysallem ze to koniec ale jednak jedziemy dalej :P jade sobie przez skrzyzowanie ale juz dlugo sie zielone palilo to ja kolo 50tki juz mialem i przez jedno przejechalem na zoltym :P a ten krzyczy 'pirat drogowy!" buehehe aby sie zastanawiam kiedy kaze mi skonczyc :D a tu dojechalismy i wszystko ok, podziekowalem za egzamin i zdalem :D uff musze przyznac ze egzaminator byl bardzo zyciowy i chyba wiedzial co ozn. taki stres :] inaczej bym nie zdal chyba :]
lenin
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 17 lipca 2005, 05:49
Lokalizacja: LKR

Postprzez Myslovitz » środa 07 grudnia 2005, 19:23

7 grudnia, godz. 14.00. Word Warszawa Bemowo.
Deszcz, szaruga, buro i smutno a ja chora i rozkojarzona :-(

Nie zdałam :oops:
Oblałam na mieście :(

Wylosowałam osobiście zestaw nr 2: skośne i koperta.
Nie czekałam długo na swoją kolej. Egzaminator, ok. 40-tki, sympatyczny, kulturalny, najpierw zapytał czy nie mam nic przeciwko temu, aby w moim egzaminie uczestniczył obserwator-kandydat na egzaminatora. Zgodziłam się (a co miałam niby powiedzieć :roll: ), potem zapytał, czy umiem obsługiwać elektryczne lusterka. Po wszystkim tych grzecznościach, poszedł po autko, podjechał na łuk, no i się zaczęło. Pomna tego, co zrobiłam za pierwszym razem na łuku, zanim ruszyłam dokładnie wszystko obejrzałam. Sprzęgło było tragiczne, rozregulowane, stopę miałam prawie prostopadłe do podłogi, tak późno "łapało". Aż sprawdziłam jeszcze raz, czy mam jedynkę wrzuconą, musiałam odrobinkę gazu dodać (czego nigdy na placyku nie robiłam).
Łuk pokonałam idealnie: idealne zatrzymanie z przodu i z tyłu :P
Przeżywałam jednak przez kilkanaście sekund prawdziwy horror: stopa tak mi się zaczęła trząść na sprzęgle, że myślałam, że zaraz mi autko zgaśnie. W ogóle nie mogłam powstrzymać tej trzęsiawki :lol:
Parkowanie skośne: idealnie, kopertka też, aczkolwiek w pewnym momencie zdawało mi się, że najadę na krawężnik, więc się na ułamek sekundy zatrzymałam. Wtedy egzaminator zapytał: a co Pani robi? A ja na to: parkuję :lol2: A on: no to bardzo proszę, więc skończyłam i na nic nie najechałam :lol:
Bardzo się ucieszyłam, że manewry poszły mi tak dobrze, bałam się zwłaszcza o łuk.
Poprawiłam lusterka i w trójkę wyruszyliśmy w miasto :)
Przy wyjeździe z Wordu, po skręcie w lewo, zgasł mi (to cholerne sprzęgło). Potem znowu w lewo, zaliczyłam ze 4 skręty w lewo, skręcanie w lewo z jednokierunkowej, tramwaje, przez moment myślałam, że mam już to upragnione prawko w kieszeni :-)
Śnieg zaczął walić niemiłosiernie, widoczność zrobiła się kiepska, jeździliśmy tak chyba już ponad 20 minut, no i stało się to najgorsze: przy skręcie w lewo na "ciężkim" skrzyżowaniu, chciałam skręcić ..... pod prąd :oops:
Złapał za kierownicę, poprosił, żebym zjechała na prawo i przesiadła się na fotel pasażera :cry:
Uzupełnił kartę, wpisując: próba jazdy "pod prąd", egzamin przerwany przez egzaminatora.
Przeważająca większość zadań na drodze: wynik pozytywny.
Przyczepił się jeszcze, że nie zawsze sygnalizowałam omijanie parkujących na ulicy samochodów. Podsumował, że nawet jeśli inny samochód wystaje 5 cm na ulicę, to trzeba włączyć kierunkowskaz.
Jest mi smutno, bo powiedział, że całkiem dobrze mi szło, począwszy od manewrów, za które mnie pochwalił, ale co z tego, skoro chciałam wjechać pod prąd? :dumb: Na tej drodze nic nie jechało, więc się nie zorientowałam, że robię tak idiotyczną rzecz :-(
W sumie nie jestem na siebie wściekła, jak za 1. razem, gdy bezsensownie oblałam na łuku, ale szkoda cholerka szkoda, bo przez moment poczułam się jak kierowca :-)
Dość długo nas nie było i kiedy wracałam do Wordu po stronie pasażera, to mój mąż był zdziwiony, myślał, że jednak zdałam.

Trzecie podejście 4 stycznia 2006 o godz. 14.00.
Mam nadzieję, że będzie lepiej :D

Może będziecie się dziwić, ale i tak jestem dumna, że manewry wykonałam ładnie bez żadnych korekt i że wyjechałam na miasto i dość długo po nim jeździłam. Szkoda, że się nie udało :-(
6.03.2006 - zdane
21.03.2006 - odebrane
Avatar użytkownika
Myslovitz
 
Posty: 502
Dołączył(a): sobota 24 września 2005, 20:41
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez volve » środa 07 grudnia 2005, 19:31

Myslovitz-->> Ja prawie zapomnialem o Twoim dzisiejszym egzaminie. Dopiero jak wszedlem o 14 na forum to od razu przypomnialo mi sie o Tobie:) Mialem nadzieje, ze uda Ci się, no ale niestety :cry: Ale wazne, że udalo Ci sie wyjsc wkoncu z placu i pojechac na miasto. To już jest duzy postep i nastepnym razem skonczysz z literka P w notesie egzaminatora:) A teraz przynajmniej dobrze, ze po egzaminie nie jestes az tak zalamana jak ostatnio, ważne też, że dobrze Ci szlo, wiec teraz wykup tylko sobie pare godzinek przed egzaminnem i koncz swoj rozdzial w zyciu pod tytulem "Egzamin na prawo jazdy" :)
Avatar użytkownika
volve
 
Posty: 180
Dołączył(a): środa 21 września 2005, 16:10
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez hubabuba222 » czwartek 08 grudnia 2005, 01:44

Witam Serdecznie

U nas w AS trzeba było podejśc do egzaminu wewnetrznego z egzaminatorem. A więc wylosowałem - łuk, skośne, zatoka - poszło Gładziutko :D. Ostatnie słowo egzaminatora po przyjechaniu z miasta "Bardzo płynna jazda - proszę zapisac się na państwowy"

Egzamin Odbył się 15 Listopada 2005 o godzinie 7:45

Komputery wręcz piknie :D - po 4 minutach wyszedłem, 1 błąd - prędkości :lol: Lasencja wylosowała - łuk, skośne, zatoka :lol: Czekałem do 9:30 na swoją kolejke :) Wyczytano moje skromne imię i nazwisko to ruszyłem cztery literki w podróż..z przerażenia zapomniałem pokazac egzaminatorowi dowód tożsamości :D Ruszyłem lajtowo, łuk ideał, skośne też, zatoka mały kłopot - zapomniałem o patrzeniu na pachołki i wjechałem jak ktoś kto posiada już prawo jazdy 20 lat, z małym problemem - stałem już prawie prosto i natknąłem się na tylni pachołek :(
Druga próba tym razem z obserwacją pachołków - dałem rade. Miasto - od samego początku coś sapał :D za mało dynamiczne starty ze świateł, jeździliśmy 10 minut bez kłopotu, oczywiście stres był (trzęsawka nogi :D popularne chyba) natknałem sie na skrzyżowanie bez światełek, widziałem że goście jechali w miare dalej ale nie byłem pewny "Dlaczego pan stoi ? " - głupi odruch ruszyłem - gośc za mną nawet nie przychamował był jeszcze het het ... "wymusił Pan pierwszeństwo" :roll: 2 razy mnie tak podpuścił. jeździliśmy 25 minut - nadal mało dynamiczne starty...zdenerwowanie maksymalne, stoje na czerwonym. zielone...w deche, 1 bieg , 2, 3 :D i tekst do pana inistruktora "tak może byc ?" odp " teraz lepiej" zajechalismy, do WORD-a byłem pewny że zdam "proszę zglosic się do poprawki" - Bachhhhhhhh.....Dobrze, że drzwi sie nie rozsypały a szyba nie zbiła :lol:

Podejście nr. 2 ... 7 Grudnia 2005 godz 10:30
hubabuba222
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 08 grudnia 2005, 01:09

Postprzez ramona_82 » czwartek 08 grudnia 2005, 11:07

Hello
Ja oblałam dzisiaj na placyku. Miałam zestaw nr 3. Łuk spoko, parkowanie przodem za drugim podejściem spoko ale zawracanie na trzy masakra. Doświadczenie nowe zdobyła. Nigdy mi się noga nie trzęsła tak jak dzisiaj :p Kolejne podejście 22 grudnia. Będzie loos.
ramona_82
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 06 grudnia 2005, 16:21

Postprzez PrzemekSKO » czwartek 08 grudnia 2005, 20:21

Witam myślałem ze juz nie napisze tutaj ale niestety znowu oblałem to juz 5 podjeście brak mi słow juz teraz

Plac poszedł gładko skos i parkowanie tyłem tylko ze w parkowaniu tyłem mialem szybe niewidoczna nic nie widzialem ale jakos wjechalem w tego slupla to samo lusterka ech

A na mieście z mojego punktu szło mi dobrze ani nikomu nie wymusilem, czy zajechałem drogi, na czerwonym tez nie przejechałem , na rondzie niby nie ten pas zająłem ale sie kłociłem bo kazał mi pojechac w 4 pas a ja wjechałem na pas wewnętrzny czuli chyba dobrze , i raz stanołem na pasach bo wyskoczyl mi znienacka piszy, wróciłem do WORDU i bylem za kierownicą a kolo niestety pan nie zdal :( i po ptokach co za ludzie :(
24.01.2006 ZDANE
06.02.2006 WYDANE
10.02.2006 ODEBRANE :)
PrzemekSKO
 
Posty: 18
Dołączył(a): wtorek 30 sierpnia 2005, 10:29
Lokalizacja: Skarżysko

Postprzez WinterX » piątek 09 grudnia 2005, 17:59

9 grudnia, Rzeszów

Miałem egzamin o 8.00 i pierw plac, prostopadły do przodu i pod górkę - zaliczone.
Czekałem z 3 godziny na miasto.

Zaczyna się, mówię examinatorowi, że mogę zaczynać, niby pogodny facet, zaczyna się mnie pytać skąd jestem, ale również który raz zdaję - musiałem powiedzieć niestety prawdę i, że jest to drugi raz, a nie trzeci.

No więc miasto, wyjeżdżam z WORDa, jadę jednokierunkową, każe mi zawrócić, widzę wysepkę do tego i zawracam, oczywiście miejsca na skręt jak kot napłakał i mówi mi, że najechałem na ciągłą linię - widać gość bardzo, ale to bardzo szczegółowy.
Jadę dalej, zgodnie z przepisami (50 km/h) na trójce. Jadę na peryferia Rzeszowa, bo gość przed skrzyżowaniem zapomniam mi powiedzieć, bym skręcił. Jadę dalej i każe mi zawrócić, wszędzie błoto, więc próbuję ominąć to i zawracam bez problemu, a on do mnie - a słychał Pan co to jest dynamika jazdy? Bo u Pana od początku tego nie widzę. Więc zapodałem mu, że nie chce jechać na czwórce 50 km/h, ani nie mogę nikogo wyprzedzić, bo jadę z przepisami.
Jadę dalej, na skrzyżowaniu w prawo, wszystko dobrze, zaraz jakaś Pani jest na przejściu dla pieszych, patrzy się ona na moją reakcję, oczywiście ją puściłem pokazując ręką by przeszła. Jadę dalej, jest skrzyżowanie i z daleka tablica, gdzie jest jaki pas w jakim kierunku - dałbym sobie rękę odciąć, że byłem na pasie jadącym na środek i w prawo, okazało się, że bez moją durną nieuwagę wjechał na pas na lewo. Wiedziałem, że tego mi raczej nie podaruje.
Jadę dalej, próbuję omijać liczne dziury, kałuże, by mnie nie posądził o to, że jestem piratem drogowym. Wracam do WORDa i wypisuje karteczkę i mówi: "proszę zapisać się na egzamin poprawkowy".

Szkoda, przede mną 4 osoby zdały, ale według nich gość jest walnięty i się na nich darł. Na mnie ani raz, jedynie zwrócił uwagę na tym skrzyżowaniu pechowym jak pomyliłem pas. Tylko nie rozumiem jednego - przecież są dwie próby na każdy manewr na mieście?

Jestem zawiedziony, bo jechałem 30 minut jak wszyscy i jechałem bardzo dobrze, a gość się czepiał dynamiki jazdy...
Avatar użytkownika
WinterX
 
Posty: 54
Dołączył(a): środa 26 października 2005, 21:35

Postprzez TTT » sobota 10 grudnia 2005, 12:58

Witam serdecznie!

Jastrzębie Zdrój, 9 grudnia godzina 16, ostatnia egzaminowana grupa tego dnia.
Moje pierwsze podejście
Testy - zero błędów, oblały dwie osoby na osiem.
Wylosowane manerwy: parkowanie skośne i równoległe
Jestem ostatnio w kolejce, ale dośc szybko idzie (każdy po kolei pada na łuku)
Chyba po 20 minutach (trzech egzaminatorów) przychodzi moja kolej
Łuk - pierwsza próba - nie dojechałem aż pół metra
Druga próba - idealnie, stałem troszkę za blisko prawej strony i uratowało mnie lekkie odbicie w lewo przy wyjeżdzie z łuku, po drodze do lini dwie minimalne korekty i łuk mam za sobą.
Skośne - Pierwsza próba - przy wyjeżdzie zbyt prędko skręcam i potrącam słupek.
Druga próba - idealnie
Równoległe - Pierwsza próba po wjechaniu do zatoczki, zbyt późno hamuję, wyjeżdzam trochę poza linię
Druga próba - idealnie
Miasto "Został Pan sam na placu boju" słyszę - no nic jedziemy, jest już ciemno i robi się ślisko, jade w miare płynnie, mam nawet hamowanie awaryjne, na pasach - nie przepuszczam pieszych (nie widziałem, bo przejście nieoświetlone) "Ma Pan prawo do jednego błędu" słysze, jedziemy dalej, wracamy do ośrodka, weżdzam w zakaz "nie dotyczy MZK" pierwszy zjazd był dla L-ek. "Złamał Pan zakaz! Bardzo mi przykro, już myślałem, że Pan zda. Prosze sobie wyjsc i zobaczyć ten znak"
Nie wiem jeszcze jaki egzamin będe zdawał bo WORD w Jastrzębiu do wczoraj przyjmował na starych zasadach, później mają okres zawieszenia.
Mówi sę trudno, szkoda, że tak na samym końcu, bezpośrdnio pod WORD-em
Avatar użytkownika
TTT
 
Posty: 4
Dołączył(a): sobota 10 grudnia 2005, 12:41

Postprzez madziaa87 » sobota 10 grudnia 2005, 13:14

oblałam dziś po raz drugi w tych cholernych Gliwicach :evil:
łuk : jak zawsze za pierwszym razem :P
zatoczka : pierwszy raz dobrze wjechałam, wystarczyło tylko podjechać trochę do tyłu i wyprostować i byłoby zaliczone (tak mi nawet mówił egzaminator) Ale ja myślałam, że najadę na belkę więc zrobiłam taką korektę, że po niej to była katastrofa :evil: Drugim razem stałam za blisko linii i potrąciłam pachołek i KONIEC :evil:
Teraz będę czekać na 3 egzamin :?
nareszcie zdałam :D za 3 razem :D
madziaa87
 
Posty: 21
Dołączył(a): wtorek 31 maja 2005, 17:00
Lokalizacja: śląsk

Postprzez madzia1979 » sobota 10 grudnia 2005, 20:37

Witam ja 21 grudnia mam trzecie podejśce najlepsze jest to że oblałam dwa razy na łuku gdzie wychodził mi ten manewr nawet przy "szarudze" a przed trzecim podejsciem tak sie zestresowałam że przełozyłam o kolejny miesiąc brrrrrr stresto stres
madzia1979
 
Posty: 5
Dołączył(a): niedziela 06 listopada 2005, 19:43

Postprzez konradekk » poniedziałek 12 grudnia 2005, 20:46

Pochmurna Warszawa WORD 12.12;05 (odlewnicza) kolo godziny 14:00 osoba pierwsza na liscie wylosowala górke i koperte ktorej najbardziej sie nie pokoilem ale dobra co ma byc to bedzie :D
W czasie czekania na moja kolei stanolem sobie przed oknem i obserwowalem ja szlo innym...a wychodzilo im dobrze wiekszosc wyjezdzala na miasto i wiekszosc wracala jako pasazer...
Przyszla moja kolei Pani wyczytala wkoncu.. moje imie i nazwisko. po 1h oczekiwan. Egzaminator sprawdzil dowod i jazda na placyk wszystko szlo dobrze do momentu Koperty ;-(
dwie proby dwie nie udane.... brak słow na bledy jakie zrobilem.Egzaminator na ktorego trafilem byl bardzo zyczliwy wyjasnil mi moje bledy (chodz i tak je znalem ale coz czasu nie cofne) spytal sie mnie czy mam ochote zrobic gore powiedzialem ze tak wkoncu mialem do tego prawo...I to bylo najlepsze dwie proby takze oblane za kazdym razem zgasl mi samochod moze inaczej by bylo gdybym koperte zrobil ale nie ma co gdybac brak motywacji... zrobilem bo chcialem a wynik nie byl wazny juz.... :( :cry: :cry:
Egzaminator pokazal mi jak nalezy to robic wytlumaczyl gdzie robilem bledy raz pokazal mi na gorce jak nalezy ruszac a nastepnie na prostej jak nalezy to robic....gosc byl poprostu extra a na koniec powiedzial "Szkoda mi was młodziezy ale co ja poradze.Podalismy sobie rece i wyszedlem z corsy.... :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
konradekk
 
Posty: 18
Dołączył(a): niedziela 31 lipca 2005, 12:28
Lokalizacja: Wawa

Pierwsza teoria:D

Postprzez Sychol » wtorek 13 grudnia 2005, 01:23

Na swoją pierwszą teorie ruszyłem ochoczo, w sumie byłem pewny sukcesu ponieważ przed wyjściem na egzamin [9:00] zrobiłem sobie 10 testów...

9x 18/18 i raz 17/18

Zero stresu. Egzamin teoretyczny jest skonstruowany dość kiepsko dlatego stawiając się na egzamin rutyna wykształciła mnie do tego stopnia, że 1 test robiłem od 1,5min do 2,5min.

Wbiłem sie do sali na odlewniczej dostałem stanowisko 13 [już powiało grozą] ale teraz najlepsze... ZOSTAWIŁEM PASZPORT W DOMU!!!

Egzaminator mnie wyprosił, super 24 dni w plecy i 10zł hehe.
12 XII 2K5 => Teoria [zapomniałem paszportu][niedopuszczony]
6 I 2K6 => Teoria + Praktyka [zobaczymy]
Sychol
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 13 grudnia 2005, 01:10
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 58 gości