dzisiaj miałem pierwszy przypadek kontorli i sprawdzania trzeźwości podczas prowadzenia nauki jazdy.
na ul. Mościckiego jest takie miejsce, gdzie egzaminatorzy wykonuja "hamowanie do zatrzymania w wyznaczonym miejscu",
a to miejsce upatrzyły sobie dwie młode policjantki do przeprowadzania kontroli drogowej.
kazałem zatrzymać się tam, otworzyć drzwi i powiedziałem:
- przepraszam, że przeszkadzam wam w pracy, ale tu jest miejsce, w którym egzaminatorzy każą się zatrzymywać i musimy to przećwiczyć.
dziwczyny własnie zastanawiały się dlaczego kolejna już nauka jazdy zatrzymuje się koło nich.
i zapytały:
- a możemy sprwdzić trzeźwość?
- prosze bardzo.
i skontrolowały uczącego sie, ale nie mnie - instruktora.
wniosek z tego, że wystarczy jak podczas nauki jazdy tylko ten za kierownicą jest trzeźwy.