przez BeniaMinek » środa 21 grudnia 2005, 13:21
U mnie na wydziale pani w dziekanacie to prawdziwe uosobienie spokoju i uczynności. Nie nakrzyczała nawet jak kiedyś przyszłam przed czasem :) Natomiast do sąsiedniego pokoiku (dziekanat inego wydziału) wchodzi się jak do jaskini smoka. Raz nawet pokłóciłam się z tą kobietą, bo wyskoczyła na mnie z tekstem "jak człowiek po maturze może nie wiedzieć tak oczywistej rzeczy...". No cóż, nie codziennie odbiera się dyplomy znajomym, to można nie wiedzieć...
Rozumiem, że można być poirytowanym powtarzającymi się pytaniami, ale na miłość...studenci mają dostęp do dziekanatu przez dwie godziny dziennie!
prawo jazdy - mała rzecz, a cieszy :)