kostian napisał(a):Wasza postawa "uległa" i "wystraszona" (aby czuł władzę), nie dyskutować z nim nawet jeżeli nie ma racji...
To nie jest metoda, w każdym bądź razie nie na wszystkich egzaminatorów - ja gdybym nie "walczyła" o swoje, pewnie musiałabym poprawiać egzamin. Było kilka sytuacji, w których egzaminator próbował mi wmówić, że popełniłam błąd, m. in. dojeżdżałam do ronda, w tym czasie z lewej dojeżdżał samochód (można powiedzieć, że byliśmy w tej samej odległości), więc ustąpiłam mu pierwszeństwa. Egzaminator (jedna z największych kos w moim WORDzie), nie bez satysfakcji, powiedział, że chyba nie znam zasad pierwszeństwa, bo miałam wolne rondo i mogłam wjeżdżać. Na to ja grzecznie odpowiedziałam, że skoro tak uważa, to trudno, ale moim zdaniem gdybym nie zwolniła, mogłabym wjechać na rondo tuż po tym z lewej i niektórzy egzaminatorzy uznaliby to za wymuszenie pierwszeństwa (notabene dokładnie taką samą sytuację widziałam 2 dni temu na tym samym rondzie i egzaminator postąpił tak jak powiedziałam - chwilę później przesiadał się z dziewczyną, która prowadziła). Mój egzaminator nic na to nie odpowiedział... Potem jeszcze dwa razy komentowałam jego uwagi - za każdym razem grzecznie i rzeczowo.... on ani razu nie skomentował tego, co mówię, ale... egzamin mi zaliczył! Myślę, że zauważył, że znam zasady i wiem, jak bronić swoich racji. Dlatego moim zdaniem postawa zastraszonego i uległego egzaminowanego może często przynieść odwrotny skutek! Życzę powodzenia wszystkim zdającym!!!